Z tego, co podczytuję
na Waszych blogach, nie tylko nam czas tak szybko płynie. Patrzę na schody, na których dopiero co
wieszaliśmy paczuszki do kalendarza i nie dowierzam, że zostało już zaledwie
kilka, a w związku z tym wspinamy się coraz wyżej.
Plany na grudzień miałam
ambitne, ale jak to zwykle bywa na planach się skończyło. Zamierzałam
kontynuować zeszłoroczną serię wpisów z ozdobami choinkowymi, ale z braku czasu
i sił, nic z tego nie wyszło. Ale jeśli zabieracie się za strojenie drzewek,
zapraszam TU, TU i TU. Mam cichą nadzieję, że choć jeden odcinek jeszcze się
pojawi, bo bardzo lubię tworzyć ozdoby, ale do wpisu potrzebuję współpracy
Tatatu, a nie mam serca prosić go wieczorami o dokumentowanie moich robótek.
Zobaczymy…
Planowałam oczywiście
świąteczne zabawy plastyczne z Tygrysem i tu się nie popisałam. Czym tu się
wytłumaczyć? Nasze Dziecko tak pochłonęły klocki lego, że inne zabawy, nie są w
tym momencie atrakcyjne. Na szczęście udało nam się zrobić kilka kartek
świątecznych z odciskiem tygrysiej łapki. Bombki wyklejane plasteliną, którą
Synek tak bardzo lubi oraz kawałkami przylepnego papieru. I kilka niejadalnych
pierników… Te pierniki miały się wpisać w grudniową odsłonę projektu Zwierzaki Cudaki. Bohaterem na ten miesiąc jest renifer. Bardzo się ucieszyłam, bo
przypomniałam sobie, że mamy foremkę do ciastek w kształcie rzeczonego, po czym
okazało się, że to łoś :) Niby podobny, ale jednak inny. Ale niech będzie, że
to łoś imieniem Renifer :)
Oprócz Renifera
powstała wiewiórka, ślimak, choinki, bałwanki i dzwonki. Z tym, że jak już
wspomniałam niejadalne. Nie raz już pisałam, że kucharka ze mnie marna, choć
akurat przygotowywanie słodkości lubię. Tylko, że tym razem to nie wina
przepisu, ani nawet umiejętności kucharzy, a raczej zastosowanego składnika. Do
stworzenia naszych pierników wykorzystaliśmy glinę. Już się suszą i lada moment
trafią do pieca, by tuż przed świętami ozdobić nasze mieszkanko. Pierników
zaledwie kilka, bo Tygrys miłością do gliny póki co nie zapałał. Myślałam, że
będzie szczęśliwy z możliwości „paćkania się” w tym materiale, ale coś
Chłopakowi nie pasowało. Glina brudzi bardziej od plasteliny czy ciastoliny
i to właśnie to coś. A jeszcze jedno… przed
rozpoczęciem pracy Tygrys fruwał do sufitu podrzucany przez Tatatu. To dopiero
coś. Co tam glina :)
Jak dobrze czytać, że nie tylko ja jestem hen hen daleko z świętami:) A tak na poważnie to czemu ten czas tak goni?!
OdpowiedzUsuńJa w zasadzie nic specjalnego nie robię, bo większość czasu spędzimy poza domem, a nie wiem kiedy te dni tak uciekają. Ogarnę tylko kuchnię, reszta jest sprzątana na bieżąco, więc tragedii nie ma. A okna ogarnę na wiosnę. Za to z przyjemnością w środę lub czwartek ozdobię drzewko :)
UsuńŚwietny ten los vel renifer. Masz pomysły naprawdę 😍
OdpowiedzUsuńNam tez czas leci strasznie szybko Mloda juz ma prawie 5miesiecy czujesz to?
Pomysły muszą być - taka praca, a przy okazji Tygrys korzysta :)
Usuń5 miesięcy. Niesamowite. Ten upływ czasu szczególnie widać po dzieciach.
Super widzieć jak Tygrysek pięknie tworzy :-)
OdpowiedzUsuńO tak :)
UsuńW Wigilie ponoć zwierzęta mówią ludzkim głosem to i łoś w renifera może zamienić się ;-)
OdpowiedzUsuńPs. Ślicznie Tygrys wykleja:-)
Plastelinę lubi szczególnie. Z tym papierem trochę się męczył i ja też :)
Usuńcudnie, świątecznie już:)
OdpowiedzUsuńU nas też święta w ogóle jeszcze nie przygotowane, nawet choinki jeszcze nie mamy.
OdpowiedzUsuńJeszcze jest czas :)
UsuńKartki cudnie Wam wyszły... A łosia z reniferem myli co druga osoba:) Ważne, że była frajda z zabawy.
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Generalnie nie mam problemu z tym reniferem. Tylko coś mi się wbiło głowę, że wśród tych foremek jest właśnie renifer. Ale co tam. I tak jest uroczy :)
UsuńPieknie pracuje Wasz Tygrysio.
OdpowiedzUsuńW szwedzkim kolosie tez widzialam te foremki i jednak odlozylam, bo to łoś, nie renifer, choc w piernikach nie ma znaczenia, bo smakują jednako ;-).
U nas przygotowania byly, a jakże. Mielismy pierniki w dwoch wersjach. Te drugie wylukrowaliamy i ozrobiliśmy, a nawet staly się slodkim podarunkiem.
Cos o tym jeszcze na blogu wspomnę i pokażę ;-).
Byłabym zapomniała, kartka sliczna, wzruszająca :-*