poniedziałek, 18 lipca 2016

Nasza ulubiona Czereśniowa

Nie przywiozłaś tej dużej książki? - pyta Babcia Tygrysa z początkiem tygodnia, z rozczarowaniem w głosie. Zdziwiło mnie to niezmiernie, bo jeszcze kilka dni wcześniej moja Rodzicielka oświadczyła, że nie lubi książek, które kupujemy Tygrysowi. Babcia woli tradycyjne baśnie, wiersze czy opowiadania, najlepiej z dość barwną szatą graficzną. I Jej prawo. Najważniejsze, że spędzają czas z książką. Ulubioną wspólną lekturą Dziadków i Tygrysa jest Słoń Trąbalski, choć obserwuję, że coraz częściej udaje mi się doborem książek zadowolić wszystkie strony. 

A o jaką książkę Babcia pytała? Ulubioną tygrysiej rodzinki – Ulicę Czereśniową. Cała seria oczywiście czekała na lokatora w  pokoiku od dawna. I szczerze mówiąc nie sądziłam, że tak szybko zdobędzie sympatię Tygrysa. Nie mając zbyt wielkiego doświadczenia z dziećmi, sądziłam, że jest odpowiednia dla tych, które sprawnie posługują się mową. Nic bardziej mylnego, ale o tym za chwilę. Przygodę z książkami obrazkowymi zaczęliśmy wiele miesięcy temu od "W krainie misiów". Tygrys upodobał sobie uroczych bohaterów, a zaczęło się od poszukiwania na ilustracjach psów. Następnie poszła w ruch Czereśniowa. "Przerobiliśmy" już 4 części: Zimę, Wiosnę, Lato i Noc. Pozostała Jesień. Następna w kolejności jest seria Mamoko, do której Tygrys sięga od czasu do czasu. Na razie mieszkańcy miasteczka nie wzbudzają zbyt wielkiego zainteresowania. Chyba są zbyt abstrakcyjni dla naszego Malucha. Za to Ci z Czereśniowej... Może poza złodziejem z Nocy :) 

Nie dziwię się, że Babcia tak dopytywała się o tą książkę. Tygrys lubi książki, sięga do nich zaraz po przebudzeniu, ale jedynie nad Czereśniową potrafi zatrzymać się na dłużej, a dzięki temu Babcia (Dziadek jest raczej od zabaw i spacerów) ma chwilę wytchnienia. Ale nie od Wnuka, to tak nie działa. Czereśniowa to książka do wspólnego oglądania/opowiadania dziecka z dorosłym. Dobrze, że mamy całą serię i mogliśmy podzielić się z Dziadkami. Aktualną porę roku zarezerwowaliśmy dla siebie i czytamy w domu, inne mamy u Dziadków. Takie z nas łobuzy. Dziadkowie i tak spędzają dużo czasu z Tygrysem, więc chcemy jako pierwsi odkrywać z Maluchem, co się dzieje na Czereśniowej w tym samym czasie, co u nas. 

A dzieje się wiele. Przed domem mieszkańców Czereśniowej, w leżącym nieopodal gospodarstwie, na rynku w miasteczku, w domu handlowym, na dworcu, nad zalewem. Miejsca te pojawiają się na kartach każdego tytułu z serii. 


Przygodę z Czereśniową rozpoczęliśmy dawno, kiedy Tygrysi słownik ograniczał się do słów mama i tata. Opowiadaliśmy, pokazywaliśmy i tak wkoło. Później do lektury włączył się Maluch - pokazywał, a my opowiadaliśmy. Wreszcie sam pokazywał i na swój sposób opowiadał. Na początku śledziliśmy odrębnie każdą stronę. Z czasem zaczęliśmy śledzić historie bohaterów na poszczególnych kartach, a nawet w kolejnych książkach z serii. Oglądając Lato wskazując na biegacza Chłopak mówi kuka, pamiętając o jego upadku w poprzedniej części. A tak naprawdę wiele możliwości zabawy z tą serią jeszcze przed nami, wraz z rozwojem Synka. Propozycje spędzenia czasu z Czereśniową znajdziecie na stronie Wydawnictwa Dwie Siostry (TU). 

Obserwując, jak seria stymuluje rozwój Synka, mogłabym nad Czereśniową rozpływać się bez końca... Postaram się ograniczyć :) 

Książki pokazują dzieciom świat na wielu płaszczyznach. Dzięki niej obserwujemy, jak zmieniają się pory roku, co było zamysłem serii. Jak zmienia się miasto. Poznajemy zwierzęta. Rośliny. Nawyki, a nawet dziwactwa mieszkańców Czereśniowej. Środki transportu. Zawody. Elementy garderoby w różnych porach roku. Święta. Sposoby spędzania czasu w mieście. A nawet uczucia i emocje, nie zawsze pozytywne... wystarczy spojrzeć na poirytowaną mieszkankę I piętra, wyrwaną ze snu przez sąsiada biorącego prysznic w środku nocy czy przerażoną mamę, która na dworcu kolejowym straciła z oczu swojego szkraba. W naszym Maluchu książka też wywołuje różne emocje. Od radości z wielu odnalezionych szczegółów, przez współczucie Edwardowi, który zranił się przy upadku, poprzez strach przed złodziejem, który na szczęście przepracowaliśmy.


Książki bez wątpienia wzbogacają zasób słownictwa maluchów. To z Czereśniowej Tygrys  znał lamę i nie miał problemu z jej rozpoznaniem podczas wyjazdu na farmę czy do zoo. Nawet nie wiecie, jak była dumna, jak Synek przed wybiegiem wołała lama lama, a na moje oko 4-latek: sarna. Przez chwilę funkcjonowała papuga i wiele innych słów, które pojawiały się, znikały lub zostawały na dobre w słowniku Młodego. 

Podoba mi się, że na ilustracjach znajdziemy nie tylko galerię handlową, ale również przybytek sztuki wraz ze zmieniającą się wraz z porami roku ofertą. W miejscowym domu kultury znajdziemy wystawy o różnorodnej tematyce, salę widowiskową, w której odbywają się ciekawe spotkania i bibliotekę. Książka aż zachęca do korzystania z oferty kulturalnej i czytelnictwa. A informacje o nich (jak w życiu) znajdą maluchy na plakatach/banerach. 


W Czereśniowej znajdziemy ludzi w różnym wieku, różnych profesji, ras, kultur i religii. Na plus jest to, że wśród bohaterów pojawiają się osoby niepełnosprawne i tak, jak inni uczestniczą w życiu miasteczka. Od małego można pokazywać maluchom, że niepełnosprawność to nic nadzwyczajnego, że to naturalny element naszej codzienności.

Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to dziecko w nosidełku, noszone plecami do mamy. No może jeszcze panowie z papierosami, choć tę sytuację pokazujemy jako anty przykład. Podobnie, jak inne negatywne zachowania - jeżdżenie rowerem bez kasku czy malowanie graffiti na ścianie (chociaż w imię miłości :).


Książki wpływają na zdolność koncentracji (wystarczy spojrzeć, jak długo Tygrys siedzi nad nimi) i spostrzegawczości. Nie raz zaskakiwał nas wskazując na różne przedmioty/osoby, chociażby gę gę na szyldzie gospody czy mężczyznę z telefonem w ręku, którego my nie zauważyliśmy.

Czereśniowa wpływa pozytywnie nie tylko na rozwój intelektualny czy emocjonalny malucha, także na fizyczny. Odkąd Młodzieniec przyuważył gimnastykujące się na balkonie panie, sam próbuje ćwiczeń.


Czereśniowa jest od dłuższego czasu  numerem 1, choć w dalszym ciągu trwa miłość do książeczek z serii "Zgadywanki dla maluszka" (więcej o nich TU) i śpiewanek wydawnictwa Bajka (TU). 

12 komentarzy:

  1. Ciekawa pozycja i w wolnej chwili poszukam dla Smerfa, tym bardziej, że już dłuższy czas żadna nowość nie wylądowała na półce. Teraz mamy etap czytania bajek, takich długich, z morałem. Smerf dopowiada, czasem nie zgadza się, ale nie zaśnie, dopóki nie ma szczęśliwego zakończenia :)
    Uściski dla Tygrysa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas dłuższe formy również królują przed snem, ale w ciągu dnia rządzi wspomniana seria. Polecam.
      Odwzajemniamy uściski

      Usuń
  2. Masz rację, że obcowanie z tego typu książeczkami może trwać praktycznie bez końca i za każdym razem wyglądać zupełnie inaczej - tyle jest tam różnych szczegółów i historii, które można wysnuć na ich podstawie :) Wcale mnie nie dziwi, że Tygrys jest zachwycony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, jakie historie będzie opowiadał Tygrys, jak już będzie potrafił sprawniej mówić.

      Usuń
  3. Też ją uwielbiamy i powie tyle tego typu książki są dla dzieci w kazdym wieku czego przykładem jest mój syn

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tych książek, choć moje Skarby również bardzo często sięgają po książki, codziennie czytają/oglądają je i naprawdę bardzo to lubią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślałam, że wszyscy znają Czereśniową i z pewną nieśmiałością o niej pisałam :)
      Podejrzewam, że podobnie, jak u nas, tak i u Was miłość do książek to po rodzicach :)

      Usuń
  5. No jak babcia się przekonała to coś w tym musi być :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak :) Powoli przekonuje się i do innych lektur wybranych przez mnie i Wnuka.

      Usuń
  6. Wiosna i lato poszukiwane, nigdzie nie mogę kupić;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie nie do dostania. Tym bardziej utwierdzam się w zakupach na tzw. zaś.

      Usuń