piątek, 18 października 2019

Kredens pełen wspomnień

Za nieco ponad miesiąc minie rok odkąd wprowadziliśmy się do domu. Aż trudno uwierzyć. Sporo się działo przez ten czas. Jeszcze nie wszystko skończone, ale najważniejsze punkty z listy “do zrobienia” zostały zrealizowane. Jednym z nich był kredens, bez którego nie zamierzałam się wprowadzać. Wizja pomieszkiwania u rodziców tylko z tego powodu, sprawiła, że zmieniłam zdanie i cierpliwie czekałam.

I wreszcie jest. Kredens obok biblioteczki i miejsca na choinkę, był elementem, który był dla nas ważny na etapie projektowania domu. Zrezygnowaliśmy z górnej zabudowy, na jego rzecz. Tata Tygrysa miał przy nim sporo pracy, do której wreszcie wrócił latem prawie po 2,5 roku. Żartowaliśmy, że przy okazji każdego wiosennego sprzątania zyskiwał nową warstwę farby olejnej. Na szczęście białej, a nie jak w przypadku innych mebli brązowej. Było co zdzierać. Cieszymy się, że udało się zachować sporo oryginalnych elementów. Przede wszystkim blat i przeszklenie. Byłam zdecydowana je zmienić, ale okazuje się, że jest naprawdę piękne. Wymiany wymagał spód, nóżki i plecy. Tych ostatnich szkoda, bo zachowała się oryginalna naklejka z zakładów drzewnych, ale były tak szpetne, że musiały zniknąć. Zostało zdjęcie. Kilka tygodni temu kredens zajął swoje miejsce przy ceglanej ścianie i cieszy nas każdego dnia. Nie dość, że pojemny i pełni funkcję spiżarki, to pięknie wygląda. I co najważniejsze przywołuje sporo wspomnień…





Kuchnia w domu dziadków… Na wprost wejścia,  stół przy ścianie ozdobionej makatką z hasłem “Smacznego”. Po lewej piec kaflowy i kącik higieniczny z kolejną makatką ze scenką z Czerwonego Kapturka oraz półka, która również znalazła miejsce w naszym domu. I wreszcie po lewej - kredens. Do dziś pamiętam, co mieściła każda z szafek i szuflad. Można powiedzieć, że połowa należała do babci, połowa do dziadka. Ta babcina część mieściła naczynia i różne produkty. U góry po lewej szklanki z kwiatowym wzorem w metalowym, później również plastikowym, czerwonym koszyczku z uchwytem. Poniżej sypka spożywka. W dolnej części pozostałe kuchenne akcesoria. W szufladzie wiadomo - sztućce. Niesamowite, że to był jedyny mebel w kuchni (nie licząc niedużej szafki na środki czystości) i wszystko pomieścił. Choć to raczej inna kwestia. Nasze babcie miały o wiele mniej przydasiów i doskonale sobie radziły. Ja nie zmieściłabym nawet w całym kredensie naszego kuchennego wyposażenia. Pamiętam rytuał sprzątania kredensu i wyściełania dna szafek i szuflad papierem do maszyny do pisania. I jeszcze ozdabianie brzegów półek serwetkami.

Babcia dzieliła kredens z dziadkiem i ze mną. Do mnie należała dolna szuflada. Miałam w niej kredki, kartki, książeczki, inne dziecięce przydasie i bukwar, elementarz do nauki języka rosyjskiego. Dlaczego? Pojęcia nie mam, ale często do niego z babcią zaglądałam.

Najciekawsza dla dziecka była jednak część dziadkowa mimo panującego w niej bałaganu, a nawet brudu. W szafkach dziadka pachniało machorką, która i wszędzie się przewracała, ale były tam też prawdziwe skarby. Wiekowe naczynia, a w nich stare monety, banknoty i bony towarowe, choć te akurat do starych nie należały. Dziwne narzędzia. Latarki. Pudełka po zapałkach. Scyzoryki. Cukierki. I masa innych przedmiotów. Część z nich udało się uratować i wróciły na swoje miejsce w kredensie. Cukiernica na stopce, bombonierka, emaliowane kubki. Niby tylko rzeczy, ale dla mnie niezwykłe pamiątki, po bliskich, którzy nie zasiądą już na krzesłach również wyciągniętych z kuchni pradziadków Tygrysa, zarówno z mojej strony, jak i męża. Bliskich, którzy stanowili istotną część naszego życia. Bliskich, których mam nadzieję spotkamy tam - po drugiej stronie. Nawet Tygrys przejął się kredensem. Miał jeszcze okazję poznać prababcię, która była jego właścicielem. Jakoś powiązał fakty i złożył deklarację, że jak my pójdziemy do aniołków, to możemy być spokojni o mebel. Jak już się kiedyś spotkamy, to powie nam, że dobrze się nim zajmował. Mam nadzieję, że jeszcze długo dane będzie nam się nim cieszyć. I że uda nam się wychować Młodego tak, żeby szanował dziedzictwo swoich przodków. Póki co dostał w kredensie swoją szafkę. Wreszcie jego kredki, bloki i kolorowanki mają swoje miejsce i nie rozchodzą się po całym parterze. Szuflada byłaby jednak za mała. Czyli nie tylko my potrzebujemy więcej miejsca niż babcia przed laty. Tygrys też ma o wiele więcej przydasi niż Jego mama. Na szczęście wystarczyła mu ta szafka obok szuflad. 










Wysoko na kredensie jeszcze jedno wspomnienie dzieciństwa - wiekowa waga z porcelanowymi odważnikami. Jedna z ulubionych zabawek. Ileż to razy prosiłam dziadka, żeby móc z niej skorzystać. Czasem się udawało. Ważyłam jabłka czy inne dobra z ogrodu. Waga miała swoje miejsce w tzw. kuchni letniej. Ileż tam było interesujących rzeczy. Niestety niewiele z nich przetrwało.

A TU pierwszy wpis o kredensie sprzed trzech lat. Znajdziecie tam zdjęcie mebla w naturalnym środowisku. Zapraszam.

20 komentarzy:

  1. Wielkie wow. Mialam i ja taki kredens z taka sama nalepka z tylu.... Tyle wspimnien... Pieknie szacun

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. O tak... kredens przywołuje wspomnienia.

      Usuń
  2. Fantastycznie, mamcie prawdziwy mebel z duszą! w dodatku owiany rodzinną historią!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to nam właśnie chodziło. Mamy w domu klika innych "staroci", ale kredens jest wyjątkowy.

      Usuń
  3. A wiesz, że u mojej Babci na strychu w jej kamienicy też stoi taki kredens :) Trzyma w nim swoje przetwory.

    Wiele pięknych wspomnień co? Idealnie u Was pasuje! Macie cudowną kuchnię.
    I też mi ciężko uwierzyć, że już rok :) Dopiero co posty pisałaś o etapach budowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama czasem nie wierzę, że to już rok. Tyle się zdarzyło. Pamiętam, jak mówiłam, że bez krednesu się nie wprowadzam. Wprowadziłam i musiałam na niego torchę poczekać, ale warto było. Z tego, co widzę dla wielu osób kredens kojarzy się z babcią. Nic dziwnego. Kiedyś, taki jak nasz lub podobny, był chyba w większości domów, niezależnie od zakątka kraju.

      Usuń
  4. Przepiękny kredens, ale jeszcze piękniejsza jego wartość. To co napisałaś jest piękne. Ja niestety nie mam miejsca na takie cudo, ale niedługo będę miała możliwość stworzyć w domu galerię zdjęć, które marzę pozyskać od babć właśnie i naszych rodziców. Jeśli się uda, to na pewno pochwalę się efektami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem galerii. U nas niestety ścian już brakuje, a taka galeria przodków to byłaby świetna sprawa.

      Usuń
  5. Pięknie wygląda na ceglanej ścianie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się podoba i choć od początku ściana była przeznaczona pod kredens, to po wielu miesiącach bez niego, szkoda mu było zasłaniać cegłę. Ale teraz myślę, że dobrze im razem.

      Usuń
  6. Jest piękny, wręcz niesamowity. To są takie rzeczy z duszą, mnóstwem wspomnień..
    Fajnie mieć coś takiego w domu. Najlepsza pamiątka.
    Tygrysek kochany ❤️
    Wszystko macie piękne i dopasowane do siebie, a na pewno inne niż wszyscy w swoim stylu nie koniecznie zgodne z obecną modą i to się Kochana bardzo ceni.
    😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kredens był dla nas ważny. Na etpaie projektu już o nim myśleliśmy.
      Dziękuję za tak miłe słowa. Dom miał być dla nas, o nas, a nie jak z katalogu. Do tego dążyliśmy.

      Usuń
  7. Pamietam podobny kredens z kuchni S.P. babci... :)

    U Was wyglada idealnie i bardzo pasuje do kuchni!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń