piątek, 2 grudnia 2016

Szlifowanie charakteru, czyli rzecz o starym kredensie

Stary kredens nada charakter naszej jadalni. To również mebel sentymentalny, rodzinny, z dawnego domu dziadka i babci Mamatu. Zabraliśmy go z sypiącego się domu. Okazał się niezwykle ciężki, szczególnie dolna część. Co do stanu technicznego, na pierwszy rzut oka wyglądał nie najgorzej. Dopiero po przywiezieniu do warsztatu, rozebraniu, odsłonił swoje prawdziwe oblicze. 

Po kilkunastu minutach demontażu wyszły na jaw pewne usterki spowodowane zębem czasu i wieloletnim przechowywaniem w zimnym, zawilgoconym pomieszczeniu. Po pierwsze rozpadły się nogi. Po drugie podłoga z litego drewna została przeżarta przez korniki i będzie trzeba ją odtworzyć. Również boczne ścianki dolnej części nie wyglądają zbyt dobrze – jedno wielkie próchno. Nic to, spróbujemy uratować co się da.



Na ten moment udało się wykonać większość prac związanych z usuwaniem starych metalowych elementów. Dziesiątki gwoździ i wkrętów – całkiem spory złom. Niektórych okuć użyjemy ponownie, inne zastąpią nowe odpowiedniki. Górne drzwiczki zostały pozbawione oszklenia (zastąpi je nowe), a prawie cały mebel nie ma już olejnej farby. Z tą było najwięcej pracy – trzy tygodnie szlifowania szlifierką w niesamowitym pyle. Papier ścierny co chwila zalepiał się farbą, a przez pewien czas praca wyglądała tak, że najpierw szlifowałem przez kilka minut, a potem dwukrotnie dłużej zdzierałem farbę z papieru ściernego i tak na okrągło! Praca trudna, ciężka fizycznie, czego się nie spodziewałem (może to kwestia techniki), ale dawała mi wiele radości i energii. Po powrocie do domu, gorącym prysznicu, któremu towarzyszyło miłe uczucie spływającego po ciele pyłu, czułem się jak nowy!



Od kilku tygodni trwa przerwa technologiczna spowodowana powrotem teścia do warsztatu i bardzo mi brakuje wieczorów spędzanych przy renowacji mebelka. Mamatu chyba też, bo powtarza, że po godzinach spędzanych w warsztacie byłem bardziej do zniesienia :) Trudno się z tym nie zgodzić. Odkryłem, że ta praca faktycznie pozbawiała mnie negatywnych emocji. Sporo radości dawało odsłanianie surowych warstw poszczególnych elementów kredensu. Okazało się, że znaczna jego część, szczególnie tych z finezyjnymi kształtami oraz fronty drzwiczek jest wykonana z pilśni i trzeba było uważać żeby jej nie zniszczyć podczas szlifowania. Za to szlifowanie surowego drewna i zdzieranie okrutnej olejnej farby pozwalało się dostać do litego drewna i poczuć jego surowy, żywiczny zapach zamknięty na ponad pół wieku. Mebel pochodzi z lat 50 ubiegłego wieku, a drewno wykonano z drzewa iglastego, które też miało swoje lata. Pięknie! Mamy mebel z historią związaną z rodziną żony, do tego ręcznie robiony z naturalnego surowca. Mam nadzieję, że wkrótce wrócę do warsztatu, jak tylko teść pozwoli, żeby dokończyć szlifowanie. Przed nami jeszcze gazowanie, dorabianie podłogi i nóżek oraz malowanie. Tu swoje pomysły ma Mamatu. Zobaczymy co z tego wyniknie.

P.S. Niedawno kupiliśmy używany stary stolik z szufladkami, który czeka renowacja i zmiana przeznaczenia, ale o tym za jakiś czas.
--------------------------------
Kredens przywołuje wspomnienia dzieciństwa, chwil spędzanych w domu moich kochanych Dziadków. Kuchni i kącika między wspomnianym kredensem, a stołem, w który mieściło się jedynie krzesło, na którym lubiłam siedzieć. Makatki z Czerwonym Kapturkiem, którą również udało nam się zachować. Pieca kaflowego z płytą i kącika higienicznego. Kredens mieścił pełno babcinych i dziadkowych skarbów. Lewą część zajmował Dziadek. W dolnej szafce miał mnóstwo swoich męskich przydasiów. Wśród nich obowiązkowo tutka, machorka, a przy odrobinie szczęścia kilka paczek carmenów albo caro. Za górnymi drzwiczkami stała szklana cukiernica, a w niej stare monety, przedwojenne banknoty i bony towarowe, za które miałam kilka czekoladowych figurek z pewexu. Prawa strona – babcina, a raczej kuchenna z półkami wyłożonymi papierem z chusteczkami papierowymi ułożonymi w ząbki na brzegach półek. Szklankami w metalowych koszyczkach, fasolą w papierowych szarych torebkach. Wreszcie szuflada, taka moja dziecięca z elementarzem w języku rosyjskim, kartkami i kredkami do rysowania. A w całym kredensie mrówki faraonki. I choćby dla tych wspomnień warto było zachować kredens.

Chyba już pisałam, że jak najwięcej wyposażenia chcemy zrobić/odnowić sami (jeśli Tata nie będzie ciągle zajmował warsztatu, swojego własnego :). Żałuję, że nie mogę pomagać Tatau ze szlifierką w ręku, ale ktoś musi czuwać nad Brzdącem. Ale mam nadzieję, że będę miała więcej do powiedzenia w kwestii okuć. Poszukiwania odpowiednich  gałek trwają, a ideałem, do którego dążę jest kredens, który znajdziecie TU. W naszym pasy będą w delikatnym odcieniu szarości, a gałki z zielenią. Może następna będzie ta oto szafa...



Marzy mi się w sypialni.

22 komentarze:

  1. Och... Pamiętam z dzieciństwa takie kredensy... Nawet jeden stoi jeszcze u mnie w szopie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie kredensy były dość powszechne, a teraz wraca na nie moda.

      Usuń
  2. Takie odnowione mebelki mają swój klimat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Tak sobie pomyśleliśmy, że nie sztuką jest kupić nowy mebel. Sztuką jest nadać nowe życie staremu.

      Usuń
  3. A za mną chodzi też mebel po babci i nawet namawiałam męża ale nie bardzo gdzie mam go postawić. Jest też kuchenny ale nie taki kredens tylko troche inny zaszklony więcej i z szafą . Kurcze musze się do tej stodoły dziadków przejechać;)
    Wasz wyjdzie piękny,pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będzie piękny. My przesuwaliśmy ściany w projekcie pod ten mebel, choć i tak nie będzie wyeksponowany tak, jakbym chciała, ale domek nie będzie zbyt duży, więc nie można mieć wszystkiego. Ciekawa jestem co masz w tej stodole :)
      Uściski

      Usuń
  4. Będzie śliczny. Nie każdy umie zobaczyć to, co kryje się w starym zniszczonym meblu....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My póki co widzimy same dziury :) Ale na szczęście jest sporo środków, żeby mebel prezentował się pięknie.

      Usuń
  5. Odnowione meble cieszą oko i mają coś w sobie

    OdpowiedzUsuń
  6. Też kocham takie odnowione stare meble... Marzy mi się w kuchni coś takiego.
    Książeczka doszła, dziękujemy :)) Ela zachwycona :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że książeczka Wam się podoba.
      Marzenia się spełniają :) Ten kredens jest dobrym przykładem.

      Usuń
  7. Takie stare meble maja swoja historię, swój klimat! Super, że masz coś co pozwala ci rozładować negatywne emocje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I przywołują wspomnienia. Potwierdzam, że Tatatu wracał z warsztatu odmieniony :)

      Usuń
  8. Pamiętam taki kredens mojej babci. Wspomnienia powracają na widok takich perelek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło właśnie o zachowanie tych wspomnień :)

      Usuń
  9. Pamiętam taki kredens, moja prababcia taki miała. Teraz jednak podobają mi się bardziej nowoczesne meble.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wielu domach były podobne kredensy. My tez lubimy nowoczesność i będziemy starali się ją połączyć ze starymi elementami. Zobaczymy, co z tego wyniknie.

      Usuń
  10. Macie bardzo ambitne plany! Sami chyba nie znaleźlibyśmy w sobie tyle samozaparcia, by wszystko odnawiać albo tworzyć zupełnie od podstaw - choć mój teść jest z zawodu stolarzem, więc pewnie mógłby nam sporo pomóc.

    Jeżeli uda się Wam osiągnąć zamierzony efekt (a jestem pewna, że tak! ) - będzie naprawdę klimatycznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też mamy fachowe wsparcie :) Plany są takie, żeby w każdym pomieszczeniu znalazł się taki "staroć". Oby tylko czas pozwolił.

      Usuń
  11. Moja babcia miała podobne meble. Jej domu juz nie ma... :-(

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń