Mama/tata opowiedz mi o… słyszymy kilka razy dziennie. Doszło nawet do tego, że Tygrys prosi, żebyśmy opowiadali jednocześnie. Nie na zmianę (co jeszcze jest możliwe i nadaje dynamiki całej opowieści), a w tym samym momencie. To z kolei jest nieco trudne, wszak opowiadanie to nie kołysanka, którą można śpiewać razem.
O jaką historię tak się dopomina Tygrys? O tą samą od kilk tygodni - o wyjeździe do Warszawy. Tak spodobało się Synkowi stołeczne zoo, że nie może zapomnieć o wyprawie do ogrodu. Bardzo lubi zwierzęta, a gdzie jak nie w zoo może je zobaczyć z bliska. I co rusz dopytuje o kolejny wyjazd. Do Warszawy mamy trochę daleko. Za to kilkadziesiąt kilometrów dzieli nas od niewielkiego, ale uroczego zoo w Białymstoku. I muszę się Wam do czegoś przyznać. Ten ogród osobiście lubię o wiele bardziej niż warszawski. Co prawda nie można w nim zobaczyć tylu zwierząt (a przede wszystkim tych egzotycznych), ale ma swój urok. Tygrysowi również przypadł do gustu i żaden wyjazd do stolicy województwa nie może odbyć się bez wizyty w zoo, które dla odróżnienia od dużego (warszawskiego) Synek nazywa małym.
Samo usytuowanie ZOO-Akcentu jest niesamowite - na obrzeżach Parku Zwierzynieckiego. Można w nim spotkać różne gatunki ptaków i wiewiórki, a szczególnie pięknie wygląda jesienią. Już niedługo będziemy w nim zbierać dary natury, “kąpać się” w kolorowych liściach, jednocześnie odwiedzając zwierzaki. Co ciekawe zoo ma odniesienia historyczne. Położony jest w miejscu, które w czasach Branickich stanowiło założenie ogrodowo-urbanistyczne, którego elementem były dwa zwierzyńce. Mieszkały w nich jelenie, daniele i ptactwo, które teraz można zobaczyć w białostockim zoo.
W ostatnich latach ogród przeszedł niesamowitą metamorfozę. Jedyne co pozostało to ścieżka biegnąca wzdłuż zewnętrznego ogrodzenia, dzięki czemu możemy odwiedzać zwierzęta po zamknięciu bram i o każdej porze roku. Po modernizacji gospodarze zoo zaprosili gości jeszcze bardziej w głąb, wytyczając nowe ścieżki i kładkę. Białostockie zoo nie jest zbyt duże, ale to akurat jego zaleta. Jest w sam raz na spacer z maluchami. Wybiegi są zadbane, zróżnicowane. Myślę, że ich mieszkańcy (na ile jest to możliwe w tych warunkach) mają dobre warunki. Ogród zamieszkują m. in. dziki i żubry, które do niedawna były numerem 1 na liście Tygrysa. Teraz ciągnie Go do świnek wietnamskich, które jak się trafi można dokarmiać marchewkami przygotowanymi przez opiekunów. Ja z kolei lubię popatrzeć na drapieżniki - rysie i żbiki. A to nie wszystkie zwierzęta zamieszkujące białostockie zoo.
Mi w Akcencie podobają się nie tylko zwierzaki, ale również aranżacja ogrodu. Biedny Tatatu co chwilę słyszy z moich ust: ja chcę taki ogród przy domu. Co rusz uwieczniam na fotografiach kwietniki, wierząc, że może uda się uzyskać podobny efekt. Różnorodne rośliny, do tego naturalne elementy - drewno i kamień, wszystko daje piękny efekt. Aż chce się przysiąść na ławce i zatrzymać na dłużej. Tylko póki co nie jest to możliwe, bo Tygrys pędzi dalej. Przecież poza misiami, bubo bubo, świetną atrakcją są tabliczki z wypukłymi rycinami zwierząt i terminale dźwiękowe. Obowiązkowy punkt wizyty Synka i niesamowita pomoc dla osób z dysfunkcjami wzroku.
I jeszcze jedna zaleta - to wszystko możecie zobaczyć za darmo.
Fajne miejsce nie tylko dla dzieciaków.
OdpowiedzUsuńTo prawda. W zoo można spotkać ludzi w różnym wieku.
Usuńhaha, fajne musza być te jednocześnie opowiadane opowieści ;) dzieci sa przesłodkie!
OdpowiedzUsuńPiękne to Wasze zoo, jak i samo obejście. Kompozycje kwiatowe imponujące, ściągnij pomysły do Waszego nowego ogrodu koniecznie :) Jedz do ogrodniczego ze zdjęciami, na ich podstawie zakup te rośliny i zrób nasadzenia wg nich i już, Twoja bajka będzie rosła równie pięknie ;)
Ja lubię nasze rodzime warszawskie zoo, choć już bardzo dawno w nim nie byłam, a jedyny minus w nim, to te kolejki do wejścia i kiepskie rozplanowanie parkowania. Choć może już coś się zmieniło, ale kiedyś to była rzecz która zniechęcała do wizyty.
Cześciej bywamy w mini zoo nadmorskim, choć fakt, tu już mocno ograniczona różnorodność zwierząt, ale też jest fajnie :)
Taka jednoczesna opowieść to mógłby być niezły ubaw, zwłaszcza jak każde z nas zwróciło pewnie uwagę na coś innego.
UsuńNie wpadłabym na to, żeby jechać do sklepu ze zdjęciem i martwiłam się, jak odtworzyć taki kwietnik. A tu taki prosty pomysł. Dziękuję :) Jak uda się choć w jednym miejscu zrobić coś podobnego będę szczęśliwa, choć podoba mi się jeszcze wiele innych kwiatów. Tylko nie sztuka nasadzić, a potem nie mieć pojęcia, co z tym robić. Trzeba się zacząć edukować. Ale wracając do zoo... Warszawskie odwiedzałam od dzieciństwa z rodzicami, sentyment jest, choć w pewnym momencie miałam wrażenie, że czas zatrzymał się tam w miejscu. Ale wreszcie widać, że coś się dzieje. Pewnie z naszym zoo było łatwiej, bo ma mniejszą powierzchnię i inwentarz. Z parkowaniem rok temu nie mieliśmy problemu. W tym musieliśmy trochę się przejść, ale Młody szczęśliwy, bo popatrzył na tramwaje. Z kasą wogóle nie było problemu. Także nie było tak źle.
Bardzo fajne miejsce na wyprawę, a Tygrys za jakiś czas przestanie interesowac się tabliczkami i bardziej zainteresuje go otaczający świat :)
OdpowiedzUsuńLubimy to miejsce całą rodzina. A Tygrysa interesuje dosłownie wszystko :)
UsuńBardzo fajnie i klimatyczne miejsce. Trzeba korzystać z pogody, która jeszcze jako taka jest :)
OdpowiedzUsuńJak tylko możemy, korzystamy :)
UsuńHa! Myślałam, że post będzie o Waszej regionalnej polszczyźnie a tu taka niespodzianka ;);) Super miejsce. Jak wiesz u nas jest tylko duże zoo, ale takie mniejsze uwielbiam, są bardziej klimatyczne. J
OdpowiedzUsuńeszcze o tym nie pisałam chyba na blogu, ale w Szwajcarii mają taki fajny pomysł, żeby w parkach miejskich hodować zwierzątka. Część jest więc wydzielona, stoją klatki np. dla królików, albo są duże wybiegi np. dla jakichś owieczek lub dziwacznych świń. Nie jest ich dużo i oglądanie jest darmowe, ale dzieciaki uwielbiają, bo mogą je nakarmić (można za bardzo drobną opłatą kupić odpowiednią paszę) , pogłaskać. Naprawdę fajna sprawa. Nie widziałam czegoś takiego w Polsce, może gdzieś jest takie miejsce??
A ja pisząc ten post uświadomiłam sobie, że w Białymstoku nawet nazwa zoo musi nawiązywać do pewnego gatunku muzyki. Co do polszczyzny...Ja protestuję :) My pięknie mówimy po polsku :) Mam nadzieję, że sama to ocenisz :) Ale rzeczywiście mowa ma swoje naleciałości, a szczególnie ciekawa jest gwara.
UsuńŚwietny pomysł z tym hodowaniem zwierzątek. Nie wiem czy to to samo, ale chyba w niektórych ogrodach jest coś takiego jak mini zoo, gdzie można wejść furtką i przebywać wśród zwierząt i być może je karmić. A nasze zoo, choć małe jest rzeczywiście klimatyczne. I w sumie pomyślano również o dzieciach, bo w murze przy wybiegu niedźwiedzi są szybki, przez które maluchy mogą patrzeć na zwierzaki. Dla mnie idealne rozwiązanie, niż sadzanie maluchów na murze.
Nawet bym nie pomyślała, żeby sugerować, że nie ładnie mówicie ;) Ale takie regionalne słówka są super, jeśli taką gwarę macie to post też byłby fajny. Pojedziesz na Śląsk to oni idą na pole, mimo, że to centrum miasta. W Częstochowie w sklepie pani zapyta Cię, czy chcesz "zrywkę" a do nas ludzie przyjeżdżają kupować "Pańską Skórkę" :)
UsuńAle wracając do tematu. Super są takie mini zoo, a tym bardziej jeśli można właśnie tak z bliska zobaczyć zwierzątko.
Przecież wiem :) Wiele osób mówi melodyjnie. Z takich niepoprawnych form to podobno charakterystyczne jest dla nas niee, tera i zara. Staram się oduczyć, ale z marnym skutkiem. A to pole u moich kuzynów górali doprowadzało mnie do pasji. I jeszcze bułka chleba. Pojęcia nie mam co to zrywka i Pańska Skórka i to z wielkiej litery pisana. Dumam nad naszymi osobliwościami i nic mi do głowy nie przychodzi. Wiele jest naleciałości z języków wschodnich, np. chaziaj (gospodarz), rynek (bazar), bułka słodka (drożdżówka), ruski miesiąc.
UsuńPańska skórka to taki przysmak, coś w stylu cukierka (z tą skórką z dużej litery to przypadek ;) ) Sprzedaje się ją chyba głównie w Warszawie i to głównie na Wszystkich Świętych, ale również dla turystów na Rynku. Wiesz, zawsze dobrze zarobić na czymkolwiek ;)
UsuńA zrywka to po prostu torba w supermarkecie, no jak mogłaś nie wiedzieć, przecież się ją "odrywa" od rolki ;);)
Ja zawsze mówię bułka słodka :) Zara i tera kojarzy mi się z dzieciństwem, wtedy najczęściej tak się mówiło. A nie wiem, czy Ty też odliczałaś jako dziecko po dziesięciu "jedena, dwana, trzyna, pietna" hahaha chyba, że to też tylko u nas tak się liczyło :))
Fajne takie słówka.
Nie znam takiego cukierka, chyba że u nas jest pod inna nazwą. Co do zrywki - nie wpadłam na to. U nas to jednorazówka/reklamówka. A odliczanie... jak najbardziej :)
UsuńUwielbiam zoo!
OdpowiedzUsuńFantastyczne miejsce w którym można poznać wiele interesujących zwierząt i zobaczyć je z bliska. :)
Zdj świetne.
Pozdrawiam
Tygrys nie wychodziłby z zoo.
UsuńUściski
Zachwyciły mnie aranżacje z bylinami, krzewami. Napatrzeć się nie mogę. ZOO,my pojedziemy po Wakacjach, ciężki rok był deszczowy wciąż walczyliśmy by sianko zebrać i zboże.A rezolutny maluszek samodzielnie zwiedza zakamarki Ogrodu. Miło popatrzeć.
OdpowiedzUsuńAranżacje dopełniają całości. Zoo zyskuje dzięki nim.
UsuńJesień będzie piękna (tego się trzyma :), więc wierzę, że jeszcze uda się Wam odwiedzić zoo.
Bardzo się nasze małe zoo zmieniło w ostatnim czasie. My także z przyjemnością wybieramy się tam na spacery. Najbardziej lubimy podglądać sobie misia ;)
OdpowiedzUsuńTo chyba miejsce spacerów wielu białostoczan i prowincjuszy, jak my :)
UsuńZoo moi chłopcy uwielbiają. Q sumie to nie znam chyba dziecka które nie lubiło by tam chodzić :)
OdpowiedzUsuńMy dorośli również lubimy :)
UsuńDobrze ze tygrys taki ciekawy świata :) moje dzieci też uwielbiają zoo :)
OdpowiedzUsuńA zwierząt szczególnie :) Zoo lubi chyba większość dzieci, większość, bo już przyuważyłam komentarz Agaty, której Pociechy nie przepadają.
UsuńMy zrazilismy sie do zoo troche, kiedy dwa lata temu Potworki nie wykazaly nim zupelnie zadnego zainteresowania. Ale moze czas juz na kolejna probe? ;)
OdpowiedzUsuńPewnie znajdziecie jakieś ciekawe w okolicy. Może tym razem się spodoba.
UsuńNigdy tam nie byłam, znam tylko zoo w Krakowie, ale nie jest ono specjalnie fajne.
OdpowiedzUsuńMy akurat krakowskiego nie znamy. Dziwne, bo zwykle odwiedzamy ogrody. Nasze malutkie, ale urokliwe.
Usuń