środa, 24 maja 2017

Tygrysie w(y)padki z 30

Zanim tradycyjne, comiesięczne podsumowanie miesiąca, którego początek nie był dla nas łatwy, sytuacje/rozmówki. Tak ku pamięci.



Chyba miesiąc temu wspominałam, że Chłopak darzy psy trudną miłością. Boi się, a jednocześnie aż trzęsie z radości, że może przebywać obok. Ale pewnego dnia usłyszeliśmy, że w nowym domu będę miał chomika, a nie psa. O czym, jak zwykle musiał na cały głos poinformować wiernych w kościele.

Jemy obiad. Tygrys patrzy na mój talerz z canelloni i po chwili oznajmia: jaki to bałagan. Wiem, nigdy nie umiałam jeść z gracją, ale chyba wystarczy, że Jego Tata mi to czasem wytyka. Poza tym, żeby sam jeszcze dbali tak o przestrzeń wokół siebie, szczególnie Młody.

Wrzesień zbliża się wielkim krokami, więc co rusz opowiadamy Chłopakowi o urokach przedszkola. Okazji nie brakuje, bo placówka jest obok publicznego placu zabaw, który Chłopak odwiedza codziennie. Trwa kolejna pogadanka o przedszkolu. Mówię Tygrysowi, że będzie miał kolegów. Na co On oznajmia: i koleżanki. Nie inaczej.

Na trasie na budowę mijamy mleczarnię. Oczywiście Chłopak chce wiedzieć o co chodzi, więc opowiadamy cały cykl. Wiadomo: krowy, dojenie, mleko, wóz, fabryka, butelki, sklep. Tą samą historię opowiedział Wnukowi jadący z nami Dziadek. Kilka dni później Młody zauważył przy mleczarni pasące się krowy i oznajmił: Dziadek miał rację.

Wracamy sobie wózkiem do domu. Tygrys kichnął, pytam co się stało. Co słyszę? Wszystko w porządku. Mama, ja tylko raz kichnąłem. Dobrze, dobrze. Wszak nadgorliwość jest gorsza, wiadomo od czego.

Ostatnio zamieniamy jazdę samochodem na spacery z, a nawet do pracy (łącznie ok. 1,5 h spaceru dziennie). Któregoś dnia po drodze robimy zakupy. Stoimy w kolejce na dziale mięsnym. Klientka przed nami, jak sama przyznaje, jest głodna i robi spore zakupy. Z tych nielubianych przez stojących za nią - po kilka plasterków wszystkiego. Tygrys zaczyna się denerwować i po chwili, oczywiście dość głośno, oznajmia: rusza się jak mucha w rosole. Wyobrażacie sobie, jaki miałam kolor policzków.

Tata ubiera Tygrysa w bluzkę z wizerunkiem rakiety i pyta: Polecisz w kosmos? Na to Chłopak: Tata ja nie polecę, ja nie mam skrzydeł. Tata nie zauważył tego małego braku w fizjonomii Synka.

Spacerujemy sobie po zoo. Mijamy wybieg z ptactwem, w którym przy poprzedniej wizycie piał kogut. Tygrys przypomniał o tym sobie i zaczął naśladować ptaka, dodając od siebie: Wstawać śpiochy, już dzień.

15 komentarzy:

  1. ZDecydowanie będą też koleżanki :) Moja córka początkowo najwięcej czasu spędzała grając w piłkę w przedszkolnym ogrodzie z ...kolegami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby te koleżanki przekonały Młodego do przedszkola :)

      Usuń
  2. hehe super sytuacje maluszki wspaniale postrzegają świat :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne to zdjęcie w kulkach :))
    Heh a my mamy kolejnego chomika właśnie - mam nadzieję, że nikt się tym nie będzie chwalił w kościele xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu autora - Taty Tygrysa :)
      I z nami zamieszka w nowym domu chomik. A Tygrys w kościele jakoś szczególnie lubi mówić o najmniej odpowiednich rzeczach i to głośno.

      Usuń
  4. Widać rośnie ci mały łamacz serc

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkie teksty małego Tygryska są świetne, ale najbardziej spodobało mi się ten z tekstem: "Rusza się jak mucha w rosole". Ja też nie lubię stać w długich kolejkach więc się solidaryzuje z Młodym ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Warto zapisywać takie drobne wspomnienia

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczne teksty, warte zapisania na przyszłość:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się, bo z pamięcią (szczególnie moją ) bywa różnie :)

      Usuń