Zanim tradycyjne, comiesięczne podsumowanie miesiąca, którego początek nie był dla nas łatwy, sytuacje/rozmówki. Tak ku pamięci.
Chyba miesiąc temu wspominałam, że Chłopak darzy psy trudną miłością. Boi się, a jednocześnie aż trzęsie z radości, że może przebywać obok. Ale pewnego dnia usłyszeliśmy, że w nowym domu będę miał chomika, a nie psa. O czym, jak zwykle musiał na cały głos poinformować wiernych w kościele.
Jemy obiad. Tygrys patrzy na mój talerz z canelloni i po chwili oznajmia: jaki to bałagan. Wiem, nigdy nie umiałam jeść z gracją, ale chyba wystarczy, że Jego Tata mi to czasem wytyka. Poza tym, żeby sam jeszcze dbali tak o przestrzeń wokół siebie, szczególnie Młody.
Wrzesień zbliża się wielkim krokami, więc co rusz opowiadamy Chłopakowi o urokach przedszkola. Okazji nie brakuje, bo placówka jest obok publicznego placu zabaw, który Chłopak odwiedza codziennie. Trwa kolejna pogadanka o przedszkolu. Mówię Tygrysowi, że będzie miał kolegów. Na co On oznajmia: i koleżanki. Nie inaczej.
Na trasie na budowę mijamy mleczarnię. Oczywiście Chłopak chce wiedzieć o co chodzi, więc opowiadamy cały cykl. Wiadomo: krowy, dojenie, mleko, wóz, fabryka, butelki, sklep. Tą samą historię opowiedział Wnukowi jadący z nami Dziadek. Kilka dni później Młody zauważył przy mleczarni pasące się krowy i oznajmił: Dziadek miał rację.
Wracamy sobie wózkiem do domu. Tygrys kichnął, pytam co się stało. Co słyszę? Wszystko w porządku. Mama, ja tylko raz kichnąłem. Dobrze, dobrze. Wszak nadgorliwość jest gorsza, wiadomo od czego.
Ostatnio zamieniamy jazdę samochodem na spacery z, a nawet do pracy (łącznie ok. 1,5 h spaceru dziennie). Któregoś dnia po drodze robimy zakupy. Stoimy w kolejce na dziale mięsnym. Klientka przed nami, jak sama przyznaje, jest głodna i robi spore zakupy. Z tych nielubianych przez stojących za nią - po kilka plasterków wszystkiego. Tygrys zaczyna się denerwować i po chwili, oczywiście dość głośno, oznajmia: rusza się jak mucha w rosole. Wyobrażacie sobie, jaki miałam kolor policzków.
Tata ubiera Tygrysa w bluzkę z wizerunkiem rakiety i pyta: Polecisz w kosmos? Na to Chłopak: Tata ja nie polecę, ja nie mam skrzydeł. Tata nie zauważył tego małego braku w fizjonomii Synka.
ZDecydowanie będą też koleżanki :) Moja córka początkowo najwięcej czasu spędzała grając w piłkę w przedszkolnym ogrodzie z ...kolegami :)
OdpowiedzUsuńOby te koleżanki przekonały Młodego do przedszkola :)
Usuńhehe super sytuacje maluszki wspaniale postrzegają świat :D
OdpowiedzUsuńO tak :)
UsuńŚliczne to zdjęcie w kulkach :))
OdpowiedzUsuńHeh a my mamy kolejnego chomika właśnie - mam nadzieję, że nikt się tym nie będzie chwalił w kościele xD
Dziękuję w imieniu autora - Taty Tygrysa :)
UsuńI z nami zamieszka w nowym domu chomik. A Tygrys w kościele jakoś szczególnie lubi mówić o najmniej odpowiednich rzeczach i to głośno.
Widać rośnie ci mały łamacz serc
OdpowiedzUsuńChyba tak :)
UsuńWszystkie teksty małego Tygryska są świetne, ale najbardziej spodobało mi się ten z tekstem: "Rusza się jak mucha w rosole". Ja też nie lubię stać w długich kolejkach więc się solidaryzuje z Młodym ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Na szczęście zostałam obsłużona :)
UsuńHahaha super teksty :D
OdpowiedzUsuńWarto zapisywać takie drobne wspomnienia
OdpowiedzUsuńStaram się, choć pewnie część uleciało.
UsuńFantastyczne teksty, warte zapisania na przyszłość:)
OdpowiedzUsuńStaram się, bo z pamięcią (szczególnie moją ) bywa różnie :)
Usuń