wtorek, 7 marca 2017

Nowa pasja Tygrysa

W poprzednich wpisach wspominałam o nowej pasji Tygrysa, która pochłonęła Go całkowicie. Wszystko inne (nawet bajki w niektóre dni) stało się mało interesujące. Najważniejsze stały się puzzle. I w domu i u babci puzzle. Od rana do wieczora puzzle. Zamiast obiadu puzzle. Najchętniej zamiast snu również.


Sama bardzo lubię układać tego typu układanki. Po książkach to mój ulubiony sposób na spędzanie jesiennych i zimowych wieczorów. Oczekiwanie na TEN najważniejszy jak dotąd telefon w życiu wypełniało mi układanie widoków z różnych stron świata. Od dwóch lat z wiadomych względów nie miałam czasu, żeby przysiąść nad puzzlami, ale ostatnio to się zmieniło. Dzięki Tygrysowi mam okazję układać puzzle, choć najczęściej występuję w roli obserwatora.

A jak to się zaczęło? Dotąd ulubioną układanką Tygrysa była drewniana z kołeczkami. Od czasu do czasu sięgał po układanki dwuelementowe i puzzle dla maluszków, ale nie zatrzymywał się przy nich na dłużej. Kilka tygodni temu wyciągnęłam z piwnicy rodziców puzzle z mojego dzieciństwa. Mniejsze i większe zestawy. Tygrys upodobał sobie szczególnie jeden, który mógłby układać bez przerwy, z Disneyowskimi bohaterami. A że układanka ma 160 klocków i sam by sobie z nią nie poradził, do pomocy zaangażował rodziców. Każdemu z nas przydzielił postać i tak godzinami (dosłownie) układaliśmy. Tata Goofiego, Mama Psa Pluto i Kaczora Donalda, a Synek Mini i Miki. W tym momencie bardzo się cieszyłam, że Mama/Babcia zachomikowała tyle zabawek z naszego dzieciństwa.


To niesamowite uczucie spędzać z dzieckiem czas przy zabawkach, z których korzystałam mając te kilka czy kilkanaście lat. Ale ze względu na to, że moje układanki to przeważnie duże zestawy (w latach 90 kiedy pojawiły się puzzle byłam już nastolatką), postanowiliśmy wzbogacić naszą kolekcję. Zakupiliśmy puzzle z dużymi elementami stosownie do wieku 2+. Synek chętnie je układał, na początku z nami, potem samodzielnie, ale i tak najbardziej lubił spędzać czas przy tradycyjnych zestawach. Nie pozostało nam nic innego, jak postarać się o kolejne układanki. Tym razem z ulubionymi bohaterami Tygrysa. Domyślacie się jakimi? Tak, tak... Tomek, Bob i Sam, a dla higieny psychicznej rodziców także Miki. Okazało się, że zakupione przez nas zestawy, są tej samej marki, co te sprzed lat. Zmieniło się logo i jakość, zdecydowanie na plus (te współczesne nie tak łatwo gniotą się w małych łapkach), ale przyjemność z zabawy jest równie wielka. Także puzzlami od Trefla bawi się już kolejne pokolenie.





To ponadczasowa zabawka, która niesamowicie wpływa na rozwój malucha. Ostatnio czytałam, że puzzle nie są najlepszą zabawką dla dziecka. Faktycznie - odwzorowanie obrazka nie jest zbyt kreatywne, ale z pewnością wpływa na wiele, równie ważnych obszarów w rozwoju dziecka. Możemy tu sobie dyskutować, podobnie jak nad wartością kolorowanek, które jakiś czas temu wywołały wiele głosów krytycznych, ale obserwując nasze Dziecko, wiedzę, jak wiele Mu daje układanie puzzli. To jedyna zabawka, nad którą potrafi spędzić wiele czasu, nie skłamię, jak napiszę, że kilka godzin dziennie. I wcale nie chodzi o to, że mamy Go na ten czas "z głowy", bo nie mamy - układamy puzzle razem, a to kolejny plus. Niesamowite jest, jak puzzle ćwiczą małe rączki, jak uczą koncentracji, spostrzegawczości, koordynacji ręka - oko. A wartością dodaną do puzzli są buziaki, którymi obdarzamy Tygrysa po każdej układance i duma w jego oczach z tego, co osiągnął. Powtarzam się, ale niezmiennie fascynuje mnie, jak ten mały człowiek poznaje świat, jak rozwija się ludzki mózg. I zawsze zaskakuje mnie to wkroczenie na kolejny poziom. Nie spodziewałam się, że tak szybko przejdziemy do puzzli.






Zestawy z Trefla są idealne dla Tygrysa, ponieważ są solidnie wykonane i skutecznie opierają się zgnieceniom. Do tego mają żywe kolory. I co najważniejsze przedstawiają jego ulubionych bohaterów. Układanki są również idealne dla rodziców. W każdym pudełku, które zamówiliśmy znajdują się po 2-3 zestawy, a jego koszt to zaledwie kilkanaście złotych. Po otwarciu lekko się przestraszyłam, bo wszystkie były w jednym woreczku, ale okazało się, że puzzle mają na odwrocie różne wzory. Zaczęliśmy od zestawu "Tomek rusza do akcji" z obrazkami o liczbie elementów 20, 36 i 50. Od Tomka przeszliśmy do kolejnych układanek ("Pracowity dzień", "Drużyna Sama", "Zabawy w parku") z 35, 48, 54 i 70 elementami, zwiększając poziom trudności. Przez pierwsze dni układaliśmy wspólnie. Później prowadziliśmy Tygrysa, podpowiadając, jakiego elementu brakuje, w jakim kolorze, gdzie znajduje się dany puzzel (na dole/na górze). A teraz jesteśmy po prostu obok i podziwiamy jego zmagania. Na więcej nam nie pozwala. Jak zapomnimy się i sami włożymy element, wyjmuje go i ponownie wkłada. Te mniejsze zestawy (20 i 36 elementów) układa sam. Sprawdziliśmy to zostawiając Go na chwilę samego pod pretekstem zrobienia czegoś. Po chwili układanka była gotowa. Ważne jest również odpowiednio słownictwo. Puzzle to puzzle, a nie układanka. Pojedynczy element to też puzzel, a nie klocek, jak Mamie zdarza się mówić.



Mam nadzieję, że Tygrys złapał bakcyla i w przyszłości wspólnie będziemy układać wielkie zestawy, które ciągle czekają , bo na szczęście telefon zadzwonił i nie zdążyłam ich ułożyć.

A Wy i Wasze pociechy lubicie układać puzzle?

29 komentarzy:

  1. Na bogato. Ale fajnie. Puzzle, to puzzle. Są ponadczasowe. Widzę jedne, które też mieliśmy. Zawsze ukladalam Bambiego z latania, ale nasze miały 600 elm.
    😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na bogato, ale podzieliliśmy się zestawami z dziadkami. Dwa u nich, dwa u nas w domu, a po tygodniu zmiana :)

      Usuń
  2. Dla mnie osobiscie, puzzle to rozrywka na od czasu do czasu. ;) Nik lubi, ale bez szalu. Za to Bi - uwielbia! I choc zgadzam sie, ze odwzorowywanie obrazka nie uczy kreatywnosci, to nie wiem jak Tygrys, ale moje dzieci w ogole na obrazek nie patrza! :) Zawsze w szoku jestem, kiedy Bi siedzi i skupiona uklada "konkretny" zestaw, ze 100 elementami, a pudelko z obrazkiem lezy w kacie! I ona je tak ulozy, bez wiekszych problemow! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bym mogła ciągle, ale trochę szkoda mi czasu i teraz wolę poczytać. Tygrysowi obrazek towarzyszy. Rzadko kiedy na niego zerka (raczej to ja Go do tego zachęcam), ale obowiązkowo musi byc obok.

      Usuń
    2. Czytałam kiedyś opinię jakiejś logopedy, która wynosiła, że dziecko układa wg ,,haczyków", a nie obrazka. Nie wiem, czy tak faktycznie jest. Może. Skoro nie korzysta z obrazka 😃

      Usuń
    3. Obserwowałam dziś Tygrysa i wydaje mi się, że układa kolorami, ale co tam w jego główce siedzi, tylko On wie :)

      Usuń
  3. U nas też się zaczęło od tych układanek drewnianych z uchwytami! Młoda wieku 3-4 lat układała puzzle dla sześciolatków :) Do dziś to uwielbia i żałuję, że nie ma wypożyczalni puzzli, bo takie układane wielokrotnie juz się nudzą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W mieście wypatrzyłam wypożyczalnię gier. Może mają w ofercie również w puzzle. Chociaż i tak mamy za daleko, bardziej opłaca się nam kupić kolejne pudełko, ale nie żal tych pieniążków, jak widzę, ile przyjemności sprawiają te układanki Młodemu. Tygrys w zależności od wzoru sam układa już 50 elementów, a ja cierpię, bo nie mogę pomóc :)

      Usuń
  4. U nas od dłuższego czasu rządzą puzzle z Maszą, kupione na szybko w Biedrze :) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masza niestety nie przypadła do gustu Tygrysowi. Niestety, bo rodzice bardzo lubią, a odcinek nr 1 to: Masza i kasza.

      Usuń
  5. Fajny zestawik puzzli, sama uwielbiam układać puzzle więc byłaby to świetna zabawa także dla mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że na tym zestawie nie poprzestaniemy :) Ja też lubię, ale Chłopak nie pozwala mi za wiele.

      Usuń
  6. moje chłopaki szczególnie Mateuszek też miał taki czas że układał namiętnie puzzle teraz to niestety zaniło... może kiedyś do tego wróci :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Namiętnie - to dobre określenie. Nic innego się nie liczy.

      Usuń
  7. O jej!Miałam te puzzle z bohaterami Disneya (te gdzie jest noc).Ale wróciły wspomnienia.Jako dziecko uwielbiałam puzzle.Pamiętam jak na komunię św.w prezencie dostałam takie ogromne pudło taki duży sześcian a w nim 9 rodzajów puzzli zwierząt.Miałam w swoim zbiorze różne puzzle.Bajkowe,zwierzęta, zamki,kwiaty.Ulubione jakie miałam to te z mała syrenką Ariel.Pamiętam że była tam wesoła orka.Ależ uwielbiałam te układanki!Dzięki Tobie sobie o nich przypomniałam.Szkoda że już ich nie mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że przywołałam wspomnienia. Te z Disneyem to akurat Cioci Tygrysa. Doceniam teraz to, że Mama zachomikowała te układanki. Sama z przyjemnością do nich wróciłam.

      Usuń
  8. A ja pamiętam jak była to nowość :) Bardzo mi odpowiadało układanie skomplikowanych obrazków całą rodziną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wreszcie i mój Małżonek polubił. Za sprawą Tygrysa :) Do tej pory układałam sama.

      Usuń
  9. Brawo! Szybko się uczy :) Puzzle są super i się nie nudzą, u nas cała trójka układa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co się nie nudzą, choć ja potrzebuję zmian i z przyjemnością sięgnęłabym po nowe wzory, ale muszę pilnować, żeby nasz budżet na tych puzzlach nie ucierpiał.

      Usuń
  10. Ja też bardzo lubię układać puzzle za to moja córka nie bardzo.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. My też właśnie jesteśmy na etapie układanek i puzzli :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow! Mały zdolniacha <3 Uwielbiam puzzle i moje smyki również je lubią, czekam na moment gdy najmłodszy trochę podrośnie i nie będzie psocił...a wtedy zabierzemy się za układanki na więcej elementów (czyt. 500, 1000 itd.) :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja czekam na ten moment. Naiwnie podjęliśmy próbę układania takiego dużego zestawu, ale puzzle były wszędzie :)

      Usuń
  13. Pizzle to takze moja pasja a Ignacy ja podIela co mnie bardzo cieszy. A Tygrysek uklada przeslodko

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawy artykuł. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń