piątek, 6 stycznia 2017

Tygrys i jego przyjaciele lokomotywy

Tygrys przed snem ma w zwyczaju utrwalać sobie różne słowa. Czuwając przy nim mamy przyjemność co wieczór słyszeć różne monologi, rymowanki, a nawet melodie. W ostatnim czasie upodobał sobie imiona, stąd co chwilę wylicza imiona wszystkich członków rodziny, ale nie tylko.  

Niemal każdego wieczora oraz w innych momentach dnia słyszymy wyliczankę: Tomek, Kubuś, Gabyś, Edek, Henio, Tobik, Emika (Emilka), Popuś (Piotruś) Marta i Basia, a między nimi takie słowa jak: toi, Sodor, Makul, uwaga tu tu i fragment piosenki Tomek ma. Domyślacie się, że chodzi o lokomotywy z animowanego serialu telewizyjnego „Tomek i przyjaciele”, za którym Synek wręcz przepada. Do tego stopnia, że często identyfikuje się z pojazdami z bajki i każe się nazywać (w zależności od humoru, dnia i innych nieznanych nam czynników) Gabrysiem czy Kubą. Ale największą miłością darzy Basię. Tak nazwał swoją drewnianą lokomotywę i coraz częściej tak określa siebie.

Przyznaję, że zanim zostałam matką obiecywałam sobie, że nie dam się wciągnąć w żaden okołobajkowy marketing i będziemy odporni na wszelkie gadżety związane z bohaterami z animacji, zapominając że sama w dzieciństwie takowe miałam. Rodzicielstwo weryfikuje jednak nasze przekonania. Tak stało się i w tej materii, aczkolwiek póki co wychodzi nam to z głową. Wśród tygrysich zabawek pojawił się Tomek, który nie wzbudził tak dużego zainteresowania, jak sama bajka. Na kilku ubrankach widnieje wizerunek lokomotywy, choć te akurat dostaliśmy po dzieciach znajomych. Ale w naszym domu za sprawą Mikołaja pojawił się podarunek związany tematycznie z Tomkiem, który sprawił Malcowi wielką przyjemność. Jak przed Świętami zobaczyłam na zaprzyjaźnionych blogach książki z serii „Złota księga bajek” Wydawnictwa Egmont szybko poprosiłam Mikołaja o tytuł „Przygody Tomka i przyjaciół”. Po prostu nie mogłam się oprzeć. Zastanawiałam się tylko czy wydanie książkowe ma szansę równać się z animacją. Tygrys ucieszył się z prezentu (wszak to Tomek), ale książka szybko trafiła na półkę. Nie dałam się ponieść rozczarowaniu i cierpliwie czekałam. Kilka dni później Synek sam sięgnął po książkę i teraz się z nią nie rozstaje. Książka krąży między naszym domem i dziadkowym. Opowiadania czytamy kilka razy dziennie. Tygrys sam wybiera sobie historie, które chce przeżywać na nowo. Za chwilę będzie pewnie dopowiadał słowa, a my wyuczymy się opowiadań na pamięć. Zupełnie mi to nie przeszkadza, jak widzę, jaką przyjemność sprawia Tygrysowi Tomek i jego przyjaciele.





Niesamowite jest to, jak rozpoznaje lokomotywy. Przyznam, że ja mam z tym problem. Żałuję trochę, że na początku książki nie ma jakiejś ściągi dla rodzica z wizerunkami lokomotyw i ich nazwami, bo Synek po prostu nas zawstydza. I co najważniejsze „Przygody Tomka i przyjaciół” są dłuższą formą, do której Tygrys chętnie sięga w ciągu dnia. Do tej pory opowiadania czytaliśmy jedynie na dobranoc. W ciągu dnia królowały książki obrazkowe i wiersze. Tymczasem „złote bajki” potrafią zatrzymać Szkraba na dłużej także wśród codziennej zabawy, a to chyba najlepsza rekomendacja. I już zna niektóre tytuły np. gia  tj. „Na Wyspie Mgieł”.



Na koniec jedyny minus. Tym razem od Tygrysa. Na dym z komina - brak w opowiadaniach Basi. Synek usilnie dopomina się o historię z udziałem Basi. Chętnie przeczytamy ją w kolejnej części „Przygód Tomka i przyjaciół”.

Przygody Tomka i przyjaciół
seria wydawnicza: Złota Księga Bajek
ilustracje: HIT ENTERTAINMENT PLC
format: 140 x 190 mm
stron: 320

20 komentarzy:

  1. Swietne ilustracje.
    Filip też lubi tą bajkę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie ma chłopca, który nie lubiłby pociągów :)

      Usuń
  2. Moi chłopcy też wpatrzeni w Tomka! :) Z dziećmi chyba nie da się nie ulec marketingowi i reklamom- podobno to właśnie one to jego największa dźwignia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas początki przyjaźni z Tomkiem do najłatwiejszych nie należały, a teraz nie ma lepszej bajki. No może jeszcze Bob i Sam :)

      Usuń
  3. Wspaniała książka - bardzo by nam się przydała (y) Iguś uwielbia Tomusia i ciuchciaki (Stacyjkowo) więc książka na topie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiałam się czy Synek będzie chciał do niej sięgać, zwłaszcza, że powtarzają się historie z animacji. Ale komu to przeszkadza? Na pewno nie dzieciom :)

      Usuń
  4. Przyznam Ci się szczerze, że tę bajkę czasem i ja oglądam ;) A z mężem oglądamy i inne hehe
    Książeczka bardzo fajna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też oglądamy, ale jest coraz trudniej - ten sam odcinek po raz ???. Tyle, że Tygrysowi to nie przeszkadza :)

      Usuń
  5. Bardzo lubimy książeczki tej serii :) Mamy bardziej dziewczęce, ale na półce leży też Kubuś Puchatek i Pszczółka Maja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To u Was między innymi je dostrzegłam. Dzięki za inspirację. Żałuję, że boba i Sama nie ma w serii. Też by nam przypadły do gustu.

      Usuń
  6. Powolutku podpatruję co nas czeka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Same przyjemności i trochę zmęczenia :) Dziękuję za wizytę.

      Usuń
  7. Mateuszek najstarszy tez miał ulubioną książeczkę :D z dedykacją od babci która również musiała być czytana teraz są inne bajki bo z tamtej po prostu wyrósł :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas na razie na półkę odeszła Księga dźwięków - tak jak piszesz Tygrys wyrósł. Pozostałe książki cieszą się od dawna powodzeniem, choć zawsze jakaś jest tą ulubioną, jak teraz Tomek.

      Usuń
  8. mamy również tę książeczkę:)dla samych obrazków warto ją mieć:).

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. U nas w ciągłym użyciu, już nieco sfatygowana.

      Usuń