Tygrys przed
snem ma w zwyczaju utrwalać sobie różne słowa. Czuwając przy nim mamy
przyjemność co wieczór słyszeć różne monologi, rymowanki, a nawet melodie. W
ostatnim czasie upodobał sobie imiona, stąd co chwilę wylicza imiona wszystkich
członków rodziny, ale nie tylko.
Niemal każdego wieczora oraz w innych
momentach dnia słyszymy wyliczankę: Tomek,
Kubuś, Gabyś, Edek, Henio, Tobik, Emika (Emilka), Popuś (Piotruś) Marta i
Basia, a między nimi takie słowa jak:
toi, Sodor, Makul, uwaga tu tu i
fragment piosenki Tomek ma. Domyślacie
się, że chodzi o lokomotywy z animowanego serialu telewizyjnego „Tomek i
przyjaciele”, za którym Synek wręcz przepada. Do tego stopnia, że często
identyfikuje się z pojazdami z bajki i każe się nazywać (w zależności od
humoru, dnia i innych nieznanych nam czynników) Gabrysiem czy Kubą. Ale
największą miłością darzy Basię. Tak nazwał swoją drewnianą lokomotywę i coraz
częściej tak określa siebie.
Przyznaję, że zanim
zostałam matką obiecywałam sobie, że nie dam się wciągnąć w żaden okołobajkowy
marketing i będziemy odporni na wszelkie gadżety związane z bohaterami z
animacji, zapominając że sama w dzieciństwie takowe miałam. Rodzicielstwo
weryfikuje jednak nasze przekonania. Tak stało się i w tej materii, aczkolwiek
póki co wychodzi nam to z głową. Wśród tygrysich zabawek pojawił się Tomek,
który nie wzbudził tak dużego zainteresowania, jak sama bajka. Na kilku
ubrankach widnieje wizerunek lokomotywy, choć te akurat dostaliśmy po dzieciach
znajomych. Ale w naszym domu za sprawą Mikołaja pojawił się podarunek związany
tematycznie z Tomkiem, który sprawił Malcowi wielką przyjemność. Jak przed
Świętami zobaczyłam na zaprzyjaźnionych blogach książki z serii „Złota księga
bajek” Wydawnictwa Egmont szybko poprosiłam Mikołaja o tytuł „Przygody Tomka i
przyjaciół”. Po prostu nie mogłam się oprzeć. Zastanawiałam się tylko czy
wydanie książkowe ma szansę równać się z animacją. Tygrys ucieszył się z
prezentu (wszak to Tomek), ale książka szybko trafiła na półkę. Nie dałam się
ponieść rozczarowaniu i cierpliwie czekałam. Kilka dni później Synek sam
sięgnął po książkę i teraz się z nią nie rozstaje. Książka krąży między naszym
domem i dziadkowym. Opowiadania czytamy kilka razy dziennie. Tygrys sam wybiera
sobie historie, które chce przeżywać na nowo. Za chwilę będzie pewnie
dopowiadał słowa, a my wyuczymy się opowiadań na pamięć. Zupełnie mi to nie
przeszkadza, jak widzę, jaką przyjemność sprawia Tygrysowi Tomek i jego
przyjaciele.
Niesamowite jest to,
jak rozpoznaje lokomotywy. Przyznam, że ja mam z tym problem. Żałuję trochę, że
na początku książki nie ma jakiejś ściągi dla rodzica z wizerunkami lokomotyw i
ich nazwami, bo Synek po prostu nas zawstydza. I co najważniejsze „Przygody
Tomka i przyjaciół” są dłuższą formą, do której Tygrys chętnie sięga w ciągu
dnia. Do tej pory opowiadania czytaliśmy jedynie na dobranoc. W ciągu dnia
królowały książki obrazkowe i wiersze. Tymczasem „złote bajki” potrafią
zatrzymać Szkraba na dłużej także wśród codziennej zabawy, a to chyba najlepsza
rekomendacja. I już zna niektóre tytuły np. gia
tj. „Na Wyspie Mgieł”.
Na koniec jedyny minus.
Tym razem od Tygrysa. Na dym z komina - brak w opowiadaniach Basi. Synek
usilnie dopomina się o historię z udziałem Basi. Chętnie przeczytamy ją w
kolejnej części „Przygód Tomka i przyjaciół”.
Przygody Tomka i przyjaciół
seria
wydawnicza: Złota Księga Bajek
ilustracje: HIT
ENTERTAINMENT PLC
format: 140 x 190
mm
stron: 320
Swietne ilustracje.
OdpowiedzUsuńFilip też lubi tą bajkę :-)
Chyba nie ma chłopca, który nie lubiłby pociągów :)
UsuńMoi chłopcy też wpatrzeni w Tomka! :) Z dziećmi chyba nie da się nie ulec marketingowi i reklamom- podobno to właśnie one to jego największa dźwignia.
OdpowiedzUsuńU nas początki przyjaźni z Tomkiem do najłatwiejszych nie należały, a teraz nie ma lepszej bajki. No może jeszcze Bob i Sam :)
UsuńWspaniała książka - bardzo by nam się przydała (y) Iguś uwielbia Tomusia i ciuchciaki (Stacyjkowo) więc książka na topie ;)
OdpowiedzUsuńObawiałam się czy Synek będzie chciał do niej sięgać, zwłaszcza, że powtarzają się historie z animacji. Ale komu to przeszkadza? Na pewno nie dzieciom :)
UsuńPrzyznam Ci się szczerze, że tę bajkę czasem i ja oglądam ;) A z mężem oglądamy i inne hehe
OdpowiedzUsuńKsiążeczka bardzo fajna :)
My też oglądamy, ale jest coraz trudniej - ten sam odcinek po raz ???. Tyle, że Tygrysowi to nie przeszkadza :)
UsuńBardzo lubimy książeczki tej serii :) Mamy bardziej dziewczęce, ale na półce leży też Kubuś Puchatek i Pszczółka Maja :)
OdpowiedzUsuńTo u Was między innymi je dostrzegłam. Dzięki za inspirację. Żałuję, że boba i Sama nie ma w serii. Też by nam przypadły do gustu.
UsuńPowolutku podpatruję co nas czeka ;)
OdpowiedzUsuńSame przyjemności i trochę zmęczenia :) Dziękuję za wizytę.
UsuńMateuszek najstarszy tez miał ulubioną książeczkę :D z dedykacją od babci która również musiała być czytana teraz są inne bajki bo z tamtej po prostu wyrósł :D
OdpowiedzUsuńU nas na razie na półkę odeszła Księga dźwięków - tak jak piszesz Tygrys wyrósł. Pozostałe książki cieszą się od dawna powodzeniem, choć zawsze jakaś jest tą ulubioną, jak teraz Tomek.
UsuńBardzo lubiny ta serie swietna jest
OdpowiedzUsuńMy zaczynamy przygodę z serią.
Usuńmamy również tę książeczkę:)dla samych obrazków warto ją mieć:).
OdpowiedzUsuńDokładnie
UsuńTeż ją mamy i bardzo lubimy :)
OdpowiedzUsuńU nas w ciągłym użyciu, już nieco sfatygowana.
Usuń