czwartek, 1 grudnia 2016

Świetliki Bożego Narodzenia

Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Czas przemeblować tygrysią biblioteczkę i z wyższych półek ściągnąć lektury o tematyce świątecznej. Sporo tytułów już mamy i z przyjemnością będziemy do nich wracać. Jeśli Was interesują zapraszam TU. Staram się dobierać książki starannie. Oczywiście nie chcemy pozbawiać Synka aury tajemniczości, tęsknoty i radości oczekiwania, bo sama to wszystko pamiętam z dzieciństwa, ale najważniejszy jest dla nas wymiar religijny, oczywiście na miarę możliwości poznawczych naszego Szkraba.

Już rok temu w nasze ręce trafiła książeczka brata Tadeusza Rucińskiego Świetliki Bożego Narodzenia Wydawnictwa Sióstr Loretanek. Pierwotnie miała znaleźć się w kalendarzu adwentowym i planowaliśmy sięgać do niej każdego wieczora. Czytamy na dobranoc dłuższe formy, a we wspomnianej lekturze znajdziemy krótkie opowiadania, takie akurat na czas przed snem. Po zagłębieniu się w Świetliki  odeszłam jednak od tego pomysłu i wcale nie dlatego, że książka jest tak zła. Wręcz przeciwnie. Jest to doskonała pozycja na czas oczekiwania, ale dla starszych dzieci. Wróci na razie do pudełka i poczeka aż Synek do niej dojrzeje.


Zanim przejdę do treści kilka słów o autorze książki. Tajemniczy skrót FSC za nazwiskiem oznacza przynależność do zakonu braci szkolnych, którego misją jest edukacja dzieci i młodzieży. Z racji tego brat Tadeusz ma przygotowanie pedagogiczne i wie, o czym i jak pisać dla dzieci.

Świetliki są doskonałą pozycją dla rodziców, którzy dbają o duchowy wzrost swoich latorośli. Znajdziemy w nich 33 dwustronicowe opowiadania. Każdą historię poprzedzają i kończą pytania do rozważenia związane z nią tematycznie, podobnie, jak poprzedzające je krótkie cytaty z Pisma Świętego. Opowiadania poruszają głębokie i niejednokrotnie trudne tematy, stąd wskazane jest ich wspólne czytanie z dorosłym. Wspomniane pytania są doskonałą pomocą do utrwalenia, zrozumienia i uporządkowania treści. Z pewnością nie można powiedzieć dziecku dobranoc i zostawić go z przeczytaną właśnie historią. Bo nie znajdziemy tu lukrowanych świątecznych opowiastek, a ludzkie dramaty, przed którymi niejednokrotnie chronimy swoje pociechy. To jest zupełnie naturalne, choć z drugiej strony warto pokazywać, że są obok nas ludzie dotknięci cierpieniem, trudnościami, osamotnieniem. Ludzie zagubieni, zamknięci w swojej skorupie,  przeżywający dramaty. Ludzi, w których sercach zgasło światło. I takie trudne historie poznają młodzi czytelnicy w Świetlikach, m. in. matkę, która utraciła dziecko, niemowlę pozostawione w oknie życia, młodą matkę pozbawioną domu. Dość często opowiadania wspominają o tych najbardziej bezbronnych – opuszczonych, samotnych, biednych dzieciach, wychowankach domu dziecka. Brat Tadeusz przywołuje też problemy, z którymi zmagają się dzieci, jak chociażby pojawienie się nowego rodzeństwa, brak zainteresowania ze strony rodziców. Pokazuje przywary naszych malusińskich i w sumie nas samych (nastawienie na branie, egoizm, złośliwość), ale też pozytywne postawy: troska o zwierzęta, interwencja pod numery ratunkowe. A to wszystko zaledwie na ponad 70 stronach.


Mimo bólu, cierpienia, w każdym opowiadaniu znajdziemy tytułowe świetliki, tj. czyjąś pomocną dłoń, dobre słowo, bezinteresowny gest, które sprawiają, że życie jest jaśniejsze i radośniejsze. Z każdej historii wypływa dobro. Opowiadania sygnalizują jedynie tradycje związane ze świątecznym czasem (jasełka, szopka, Trzech Króli), bardziej wskazują drogę do tego, żeby ten czas był przeżyty, jak najlepiej, a osiągniemy to otwierając się na drugiego człowieka, tego najbardziej potrzebującego.

Język opowiadań jest prosty z  punktu widzenia dorosłego, ale dzięki temu przystępny dla młodszego odbiorcy. Ważne jest to, że pierwszoplanowymi bohaterami historii są również dzieci. Znajdziemy też odwołania do lubianych przez najmłodszych bohaterów literackich – Kubusia Puchatka czy Muminków.

Podobnie prosta jest szata graficzna. Na każdej stronie znajduje się jeden rysunek, ilustrujący dane opowiadanie. Moim zdaniem więcej nie trzeba. Dzięki temu ilustracje nie odciągają uwagi od opowiadań, których można również posłuchać na dołączonej do książki płycie.


Zwykle nie mam w zwyczaju cytować noty wydawcy, ale ta szczególnie mnie urzekła, więc pozwolę sobie na koniec ją przywołać:

Kiedy grudniowe dni są krótsze, słońca mniej, a więcej ciemności, to lepiej wtedy wypatrywać światełek – choćby najmniejszych. 
Gdy śnieg wycisza wszystko, łatwiej nasłuchiwać odgłosów nie tylko św. Mikołaja, ale czyjejś skargi lub prośby o pomoc.
Gdy serce tęskni za Bożym Narodzeniem, to łatwiej wyczuć szepty Aniołów i znaki od nich, by nie czekać, śpiąc lub drzemiąc, ale wychodzić naprzeciw z nadzieją pod rękę. Może te opowieści podpowiedzą Wam, jak i czego wypatrywać, nasłuchiwać i co wyczuwać, by cały Adwent i Boże Narodzenie były pełne niespodzianek w kościele, w domu i pomiędzy ludźmi i Aniołami.

PS. Tygrys rozpakował już pierwsze upominki w kalendarzu, wypatrujcie wpisów o książkach dla młodszych dzieci. 

16 komentarzy:

  1. Mamy te książkę
    Bardzo fajna.
    Na ogół opowiadania mi sie podobaja, choc jedno z nich bylo mi trudno zaakceptować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, o lampionie, gdzie dziewczynka wyrokuje, ze grzechy chlopca sa wielkie.

      Usuń
    2. Ja inaczej je odebrałam :)

      Usuń
  2. Nie mamy jej :) Bardzo lubimy sięgać po świąteczne książki, zajrzyj jutro do nas :) Będzie na wesoło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że zajrzę i chętnie podpatrzę nowe tytuły.

      Usuń
  3. Z opisu wnioskuję, że to musi być naprawdę wartościowa lektura. I dobrze, że z tyloma pozytywnymi akcentami - nawet pomimo opisywanych przeciwności losu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z każdego opowiadania wypływa dobro. I ot przecież chodzi :)

      Usuń
  4. my w tym roku jeszcze raz poczytamyks. Twardowskiego :) a tytuł zapisuję, jejku, ile jest fajnych książek:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas ks. Twardowski czeka na swoją kolej, ale raczej w kolejne Święta. Książeczek jest sporo. Jutro kolejna :)

      Usuń
  5. Lubię takie publikacje. W dzieciństwie dostawałam podobne od babci, część z nich zachowałam do tej pory. Wpisuję "Świetliki" na listę lektur do kupienia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie mi przypomniałaś, że ja również sporo takich książek miałam. Jakbym dobrze poszperała w piwnicy rodziców, to bym pewnie coś znalazła. A "Świetliki" polecam.

      Usuń
  6. My też lubimy książki o tematyce świątecznej. Tytuł zapisuje - na pewno przeczytamy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie jest czekać na te książki cały rok. Jest ich wiele, ale staramy się wyszukiwać te wartościowe. Świetliki do takich należą.

      Usuń
  7. Myślałam ze mamy sporo swiatecznych pozycji ale widzę ze stale mnie zaskakujesz kolejni 😊

    OdpowiedzUsuń