piątek, 30 grudnia 2016

Jest decyzja

- Kochanie, nasz domek będzie taki mały jak tamten! – Powiedziałem do żony, gdy robiliśmy objazd okolicy naszej działki, ale takiej odpowiedzi się nie spodziewałem:
- Ależ kochanie, to przecież jest garaż – stwierdziła Mamatu. I miała rację, ponieważ nie zauważyłem dwóch bram garażowych w jednej ze ścian budynku. 

Tymczasem nasz dom nie ma jeszcze ścian, w zasadzie to niczego jeszcze nie ma, poza kołkami w ziemi wyznaczającymi jego granice. Na ten dzień czekaliśmy długo, bo ponad pół roku – od czerwca do grudnia – a wszelkie procedury urzędowe wystawiały nas na ciężką próbę i ćwiczyły cierpliwość. Wreszcie dostaliśmy pozwolenie na budowę. Duże opóźnienie spowodowały procedury w Urzędzie Powiatowym. Spowodowały aczkolwiek nie musiały, ponieważ decydującą rolę odegrał czynnik ludzki, a z tym, jak wiadomo bywa różnie. Nasz czynnik ludzki (czyt. pani urzędniczka) był kapryśny do szpiku kości. Co więcej mówił, że ma czas i obraził się na architekta, który próbował sprawę przyśpieszyć, co oczywiście spowodowało jej spowolnienie. Musieliśmy sami interweniować. Okazało się, że przyczyną naszego przestoju jest brak decyzji o odrolnieniu działki. Urząd na naszą prośbę o zmianę statusu działki odpisał, że  w zasadzie to że nie ma potrzeby odrolniać. Jednak, aby otrzymać pozwolenie na budowę było to niezbędne więc wystąpiliśmy o nie, a pani urzędniczka wszczęła postępowanie w sprawie. Takich przepychanek urzędowych było kilka, co spowodowało, że pozwolenie na budowę, zamiast na początku listopada otrzymaliśmy w połowie grudnia. Teraz je mamy i to się liczy.


Od samego początku naszej drogi, mamy szczęście do dobrych decyzji i odpukać niech tak zostanie. Z perspektywy tych kilku miesięcy jesteśmy przekonani, że dobrze zrobiliśmy, nie decydując się na kupno gotowego projektu przez internet, lecz stawiając na lokalnego architekta, bo projekt to jest mały problem w konfrontacji z całą urzędniczą procedurą. Teraz wiemy, że byłaby dla nas samodzielnie nie do przejścia. Chodzenie po urzędach, zmaganie się z prawnym bełkotem czy jeżdżenie po sąsiadach z korespondencją, której nie odbierali wstrzymując nas w dalszych poczynaniach, to tylko niektóre sprawy, z jakimi musiał się uporać architekt. Jestem pewien, że nie mielibyśmy ani czasu, ani siły i nerwów, żeby to wszystko samodzielnie ogarnąć. Co by nie mówić architekt okazał się strzałem w dziesiątkę, zawsze miał dla nas czas i mogliśmy pójść do niego z każdym problemem. Postanowiliśmy, że zostaje z nami jako kierownik budowy.

Wprawdzie mamy dopiero wbite paliki, ale przygotowania do wykończeniówki idą pełną parą. Powoli dochodzimy z żoną do porozumienia co do układu wnętrz, wystroju itd. Bywa ostro, ale rozwodu chyba nie będzie. Kiedy wykańczaliśmy nasze małe mieszkanko w bloku parę lat temu, Mamatu miała szerokie pole do popisu. Mało się wtrącałem i zgadzałem się na większość jej pomysłów. Teraz podobno jest inaczej – Ciągle się wtrąca, ma coś do powiedzenia i nagle zaczął chcieć decydować – powtarza wszystkim w koło. Prawda jest taka, że i tak ostatecznie się zgadzam na większość Jej pomysłów. To prawda, że niekiedy muszę je skrytykować, jednak potem następuje faza przemyślenia, wizualizacji, odnalezienia czegoś podobnego w necie i przedstawienia Mamatu jako dobrego rozwiązania, na co Ona się denerwuje, robi focha i mówi – Przecież dokładnie tak chciałam zrobić, a Tobie się nie podobało! Cóż, przeważnie w tym ma rację, a mi pozostaje mina zbitego kota, którego co by nie było trzeba szybko pogłaskać i pożałować.


Wracając jednak do wykończeniówki to za sprawą teścia mamy już materiał na schody, parapety, stół i inne drewniane elementy w domu. Ba, załatwił nawet sporą ilość płyt OSB i kilka innych rzeczy - nie ma to jak kochany teść :) Nie dość, że załatwił, kupił, to i zrobi (oczywiście z moją pomocą).

Ostatnie dni roku minęły nam na poszukiwaniu strategicznych rozwiązań. Kosztowało nas to wiele nerwów, ale dziś po spotkaniu z kolejnym fachowcem otworzyły się nowe perspektywy, ale to już historia na następny wpis. 

24 komentarze:

  1. Ty opisujesz - a ja już widzę oczyma wyobraźni :) Te wbite paliki mają w sobie obietnicę - i już nie mogę doczekać się, kiedy będziecie prezentować tutaj kolejne etapy budowy :)

    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku i buziaki dla Tygryska ! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za życzenia. I dla Waszej Rodziny wszelkiego dobra.
      Nam codzienność mija na śledzeniu prognoz pogody i wcale nie czekamy na zimową aurę. Mam nadzieję, że wkrótce pokażemy jakieś wykopy :)

      Usuń
  2. Miałam napisać coś innego, ale zacznę od podziękowań mojego męża, który również "Ciągle się wtrąca, ma coś do powiedzenia i nagle zaczął chcieć decydować"..i niezmiernie się cieszy, że nie jest już rodzynkiem, bo wokół nas wszystkie męskie osobniki mają w poważaniu te kwestie i nie rozumieją jak może zwracać uwagę np. na kolor ścian. Teraz do rzeczy, my przebrnęliśmy procedurę bez problemu..budowa to była fantastyczna przygoda (jak w dobrym filmie, chwile mrożące krew w żyłach ale i bardzo optymistyczne) i tego Wam życzę na Nowy Rok :) udanej budowy i spełnionych marzeń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz kuzyn, który właśnie urządza swoje cztery kąty (w zasadzie to na palcu boju pozostała jego małżonka), najchętniej przeniósłby kafelki ze swojego rodzinnego domu, przecież to tylko ściany. A u nas każde z nas ma swoją wizję i próbujemy spotkać się w połowie drogi. Coraz częściej się udaje. Choć do pasji doprowadzają mnie sytuacje, jak powyżej. Może trzeba zmienić taktykę (właśnie odkrywam karty przed M :) - proponować coś, znosić wszystkie nie, a potem pozwolić myśleć, że to był pomysł M :) Żartuję. Na szczęście nasze gusta nie są aż tak odmienne. Kuchnia jest dopięta w 100 %. Pozostałe pomieszczenia w zależności od stanu finansów, czyli nie poszalejemy. Ale priorytetem było c.o. i c.w.u. Wierzę, że to będzie dobry czas i dziękuję za życzenia. Dla Was niech ten rok przyniesie wiele dobra. Uściski

      Usuń
  3. Fantastyczne wieści! Teraz już będzie z górki:-)) Życzę Wam, by budowa poszła szybko i sprawnie, byście mogli jak najszybciej zamieszkać w swoim wymarzonym domu! :-) Wszystkiego co najlepsze na Nowy Rok! ściskam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. To najlepsze życzenia. I dla Was samych dobrych dni w najbliższym roku, niech przyniesie te upragnione zmiany.

      Usuń
  4. O jak się cieszę z tk dobrej nowiny 😊 pozostaje mi życzyć Wam juz tylko jednego w tym nadchodzącym roku, abyście nie musieli już"walczyć" z urzędami a reszta Waszych marzen się spełni 😊 wszystkiego co najlepsze dla Was i gorące pozdrowienia od Ignasia dla Tygryska 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. Odwzajemniamy życzenia i pozdrowienia

      Usuń
  5. Po pierwsze ogromne gratulacje. Budowa własnego domu, wbicie pierwszych palikow to cudowne chwile pozostające w pamięci na całe życie.
    My swoją budowę zaczęliśmy jakoś 12 lat temu, wszystko sami zalatwialismy, mimo paru potknięć, było bardzo ok i czas przygotowan i budowy miło wspominamy.
    W tym roku podjęliśmy się kolejnej budowy, tym razem sprawami przugotowujacymi do otrzymania pozwolenia zajął się "człowiek z branży", bo ani czas ani Lokalizacja odległa od naszego miejsca zamieszkania zmusiły nas do tego. I niestety trafiliśmy na równie okropnie utrudniający i beznadziejny czynnik ludzki.. dużo nerwów, czasu i pieniędzy niestety nas to kosztowało, ale brniemy nadal nie poddając się absurdom urzędowym.
    Trzymam kciuki za bezproblemowa dalszą przeprawę budowlana i wymarzony efekt końcowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rzeczywiście spore przeżycie, choć geodeta i okoliczni budowlańcy uśmiechali się pod nosem, jak uwiecznialiśmy na zdjęciach te paliki :)
      Gdyby nie ten czynnik ludzki... U nas domek być już stał, a teraz dochodzi czynnik pogodowy :)
      I dla Was Kochani wytrwałości. Jestem pewna, że osiągnięcie cel.

      Usuń
    2. Ja Was doskonale rozumiem, fotografowanie palikow to rzecz naturalna :) Ja rejestrowana każdy moment budowy, teraz robię to samo ;) Ba, mamy nawet foto książkę w której zebrana jest z opisami cała historia budowy, od pierwszych palikow po dzień wprowadzki. Polecam, fajnie się to po latach przegląda.
      Trzymam kciuki i dziękuję za Wasze :)

      Usuń
    3. Dobry pomysł. Ja w zeszłym roku przekonałam się do fotoksiążek. Zrobiliśmy taką z pierwszego roku Tygrysa. I to w dwóch egzemplarzach, żeby Chłopak miał, jak kiedyś wyfrunie z gniazdka. W tym roku też się przymierzamy, tylko czekam aż Mąż przygotuje zdjęcia. A taka książka z budowy domu też będzie fajną pamiątką.

      Usuń
  6. Gratuluję pozwolenia i ciesze sie niezmiernie, ze. Juz cos sie zaczelo. Slawniej o reszte. Niech Bog da, by wszystko poszlo gladko i urzadzicie dla nas wirtualną ,,parapetowke" :-*
    Pomyślności na każdym etapie budowy :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba aż tak wiele kilometrów nas nie dzieli, więc czemu nie przenieść tej parapetówki do świata realnego?
      Dziękujemy za takie mocne wsparcie

      Usuń
  7. Z budowania domu załatwianie pozwolenia na budowę, oraz odbiór domu wspominam najgorzej. Życzę Wam aby w 2017 roku mury Waszego domu powstały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. Mam nadzieję, że nawet coś w tych murach, choć M. mnie skutecznie hamuje w tych nadziejach :)

      Usuń
  8. Oj formalności potrafią uprzykrzyc życie :(
    jaki rozwód? ja Wam dam rozwód! Takie fajne małzeństwo :) Zostaw kobiecie decyzje co do wystroju i będziesz zadowolony!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrafią i choć bezpośrednio nie zmagaliśmy się z tą biurokracją i nam trochę nerwów napsuła.
      A Twój komentarz wydrukują i powieszę w widocznym miejscu :) Oczywiście piszę to ja - Mamatu :)

      Usuń
  9. Ale wieści początkiem roku! Bardzo się cieszę i kibicuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że wkrótce napiszę o kolejnych postępach, choć póki co prognozy niezbyt nam sprzyjają i budowlaniec nie daje znaku życia, ale jutro go odnajdziemy :)

      Usuń
  10. oj szkoda, ze tak długo. u nas błyskawicznie poszło. ale teraz będzie się działo ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, pewnych rzeczy, a raczej ludzi nie przeskoczysz. Obawiam się, że pogoda nas trochę wyhamuje.

      Usuń
  11. Gratuluję powrotu z tarczą z nierównej walki Pod Papierzyskami z hordą urzędników :) Niedawno przeszliśmy taki bieg z przeszkodami przy okazji remontu (dłuższa historia), więc tym bardziej podziwiam, bo u Was skala przedsięwzięcia jest o wiele większa. Życzę powodzenia i trzymam kciuki za efekty!

    OdpowiedzUsuń
  12. Remont też potrafi dopiec. Przerabialiśmy taka generalkę kilka lat temu. I tak sobie myślę, że teraz będzie łatwiej, bo budujemy od podstaw. A okaże się za kilkanaście miesięcy. Kciuki zawsze mile widziane :)

    OdpowiedzUsuń