Chciałoby się napisać
święta święta i po świętach. To
prawda, świąteczne dni minęły dość szybko, ale świąteczna atmosfera trwa, wszak
przeżywamy oktawę Bożego Narodzenia.
Święta minęły nam
dość spokojnie. I bardzo dobrze, zwłaszcza że przed, było dość impulsywnie,
dopóki nie ustaliliśmy świątecznego harmonogramu. Ale to już chyba taka
świąteczna tradycja – kiedy przy jakim stole. Jakieś rozgrywki. Niepotrzebne
nerwy. Tym razem ułatwiłam innym zadaniem. Podjęłam pierwsza decyzję. I choć może nie była to moja wymarzona Wigilia, było dobrze.
Najważniejsze, że spokojnie. I nawet Tygrys, który od kilku dni protestował, że
do babci i dziadka nie jedzie i zostaje siam
w domu, odnalazł się w sytuacji. Nie marudził, wcinał rybkę, popijał kompot
z suszu i nawet spacerował po domu z dziadkiem, na widok którego jeszcze kilka
miesięcy wcześniej wpadał w histerię. A jak już dostał od Mikołaja ukochane io io sztuk dwie (karetka i straż
pożarna) przepadł zupełnie. Choć równym powodzeniem cieszyła się piłka
gimnastyczna babci.
Kolejne dwa dni nieco
głośniejsze, bo z temperamentną rodziną z mojej strony. Radość za każdym razem,
kiedy pod choinką Tygrys znajdował jakąś paczuszkę. I zdziwienie po świętach,
że ani przy schodach, ani pod domowym drzewkiem już nic nie ma. Na szczęście obyło
się bez płaczu. A pod naszą choinką powstało prawdziwe miasteczko. Do
urodzinowych zestawów lego dołączyły trzy kolejne. Jesteśmy zabezpieczeni na
wszelkie możliwe sposoby. Dbają o nas dwie jednostki straży pożarnej, lekarz
zaopatrzony w karetkę i zastęp policyjny, który o dziwo nie wozi na pace nu nu czyt. złodzieja, a bankomat na
dachu. A jak chcemy się rozerwać nieopodal rozbiło się zoo, w którym
zamieszkały nie tylko figurki lego, ale również kolekcjonowane przez nas
zwierzaki z Animal Planet. I jeszcze ciuchcia na torach, na szczęście w
mniejszej wersji. Zważywszy na to, że lego potrafią zaangażować Młodzieńca na
10 minut samodzielnej zabawy, aż tak nam te zabawki nie przeszkadzają :)
W Święta podjęliśmy
kolejną próbę wyjścia z Młodzieńcem do kościoła. Mało tego usadowiliśmy się w
drugim rzędzie, licząc na to, że szopka zainteresuje Chłopaka i przetrwa tą
godzinę. Pierwszego dnia nawet się udało. Bezcenny był widok Tygrysa unoszącego
głowę coraz wyżej, żeby dojrzeć czubek wielkiej choinki. Do tego dzidzia
przyjmująca Chrzest, chłopak za nami.
Nie było źle, choć ksiądz skrócił ogłoszenia. Zgadnijcie dlaczego? Po
mszy Tygrys nie odchodziłby od szopki. I nawet nie zbankrutowaliśmy przy
aniołku :) Synek był pierwszy w kolejce, a odszedł ostatni. Za to drugi dzień
świąt… To zupełnie inna historia. Do tego celebrans z mniejszą wyrozumiałością
do dzieci. Cóż… Po kazaniu (choć i tak uważam, że to dobry wynik) domarzaliśmy
w przedsionku.
Teraz urlopujemy. Jeśli
jest to tylko możliwe, staramy się ogarnąć z zawodowymi obowiązkami przed
świętami, żeby w przerwie do Sylwestra mieć wolne dni. Cieszymy się
świątecznymi dekoracjami. Sprawiają mi ogromną radość. Choinka, światełka w
różnych miejscach domu, świąteczne ozdoby. Tygrysie oczy też cieszą. Wielką
przyjemność miał z dekorowania drzewka. Kilka ozdób powiesił z naszą pomocą.
Większość podawał. Choć przeżyliśmy trochę stresu, bo zaginął nasz piękny
stojak do drzewka. Przy przeprowadzce gdzieś się zawieruszył. Przepadł, jak
kamień w wodę, choć trudno w to uwierzyć, bo gabaryty miał pokaźne.
Podejrzewam, że stoi gdzieś i się z nas śmieje. Wracając do choinki.
Obowiązkowo musi być włączone miga czyt.
światełka. Zasób słownictwa przy okazji Świąt Tygrysowi się poszerzył o kinkę, pieniki, bomki i miga właśnie. Tylko opłatek, który w
zeszłym roku pałaszował, tym razem nie przypadł Mu do gustu.
Najbardziej w tych
wolnych dniach lubię wspólne śniadania. Cieszy mnie, jak możemy usiąść razem do
stołu i spokojnie celebrować posiłek. Tylko Tatatu mimo urlopu jest bardzo
zmęczony. Nie dość, że co dzień walczy z piecem (przy tym, którego używamy to
jest naprawdę niezły plac boju), to spadło na Niego conocne czuwanie nad
Tygrysem, który przeżywa jakieś trudniejsze chwile i nie daje spać, jak dziś od
1.30 do 5. Ja mam wolne, bo dopadł mnie tak paskudny wirus, że dom trzęsie się w
posadach od mojego kaszlu. I o ile wcześniej potrafiłam znaleźć zrozumienie dla
rodziców, którzy posyłają chore dzieci do przedszkola, o tyle od tygodnia, w tym
świątecznym czasie muszę się mocno pilnować, żeby nie wieszać przysłowiowych
psów na rodzicach chłopka, z którym miałam kontakt i który podzielił się
ze mną chorobą. Także kolęd sobie w tym roku nie pośpiewałam, ale mam nadzieję
to nadrobić. Póki co Tygrys woła: mama lala nie.
Bierzemy udział w Projekcie Choinka 2016
Bierzemy udział w Projekcie Choinka 2016
życzę szybkiego powrotu do zdrówka a choinkę macie przecudną :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPiekny klimat! Zdrowia Matka:) Najlepszosci w Nowym Roku dla całej Rodzinki!
OdpowiedzUsuńDziękujemy.
UsuńZdrowia w takim razie w pierwszej kolejności :). Kinka cudna, te wszystkie papierowe ozdoby trąciły mą sentymentalną strunę. W swoim czasie, chodziłam do kościoła wyłącznie na msze dziecięce ..skrócone do minimum czyt. trwały ok 30 min, nastawione wyłącznie na dzieci a teraz w "Mikołaju" mają plac zabaw pod jednym z ołtarzy i to naprawdę się sprawdza, bo dzieci przyzwyczajają się do regularnych "wizyt" a rodzice mogą czynnie uczestniczyć w mszy. To se poklikałam..Do siego Roku raz jeszcze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, bo zdrowie ciągle szwankuje. W mieście też uczęszczaliśmy na takie msze. Niestety w miasteczku msza dla dzieci trwa prawie tyle, co dla dorosłych, jedyna różnica - ogłoszenia skrócone są o intencje na kolejny tydzień. Zależy nam na wspólnej mszy, ale po kilku takich razach odpuszczamy i chodzimy oddzielnie. Oby do wiosny. Będzie łatwiej :) I
UsuńZdrowia życzę w takim razie.
OdpowiedzUsuńCo do kościoła to Przemo też nie zawsze jest w stanie wytrzymać i sie skupić. A ma 5 lat przeciez i juz czasem nie mam pomysłu z nim ale tez nie chce go zmuszać bo to nie o to chodzi przecież.
Dziękuję za życzenia zdrowia, przydadzą się.
UsuńI dla nas - msza z Tygrysem - to niełatwy temat :) Sami zachodzimy w głowę, jakie rozwiązanie jest najlepsze.
Myślisz, że stojak stoi gdzieś i się z Was śmieje? :) Może tęskni jednak?
OdpowiedzUsuńZestawy lego i u nas cieszą się powodzeniem :)
Wspaniałego nowego roku!!!
Oj, wynagrodzę Mu tą tęsknotę, niech tylko pozwoli się odnaleźć. Mogę go nawet trzymać do następnych świąt w honorowym miejscu, bo jest naprawdę ładny.
UsuńPodejrzewam, że z czasem tego miejsca na lego pod choinką zabraknie.
I Wam dobrego roku.
Ładnie i nastrojowo :)
OdpowiedzUsuńZ Lego to teraz czekam na wnuki... i jeszcze trochę pewnie poczekam... :)
Z pierwszym dzieckiem jakiś czas chodziliśmy do kościoła na zmianę. Albo też kończyliśmy gdzieś na tyłach. No ale to takie prawo malców. Przy większej liczbie dzieci - paradoksalnie - było łatwiej. Ale wiem, że nie wszyscy tak mają. Duuużo cierpliwości potrzeba. Przy czym my uznawaliśmy, że jeśli dziecię nie gada, to może sobie pochodzić na boku (byle nie latało w poprzek przed prezbiterium).
Lego lubią chyba wszystkie dzieci, albo większość, więc za kilka lat w tek kwestii nic pewnie się nie zmieni.
UsuńCo do kościoła... Właśnie nasze dziecię gada, niby nie za głośno, w dopuszczalnych granicach, ale jak już jest całkiem nastawiony na nie, krzyczy, bo liczy na to, że wyjdziemy z kościoła. Zwykle wycofujemy się do przedsionka, żeby nie przeszkadzać innym. Może w końcu załapie, że na nic się zdadzą te krzyki. Zobaczymy co będzie w niedzielę. Dziadkowie zabierają Chłopaka na mszę. Chyba myślą, że przy nich będzie grzeczny. Mam inne zdanie, ale proszę bardzo. Niech próbują.
Przepiekne macie ozdoby choinkowe. Szczesliwego Nowego Roku!
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Takie ludowe klimaty lubimy najbardziej. Odwzajemniamy życzenia noworoczne :)
UsuńLego największa miłość moich dzieci. Cudowne ozdoby choinkowe
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że ta miłość to taka prawdziwa i zostanie z nami na dłużej. Miło nam, że ozdoby cieszą oko.
UsuńU nas lago sie liczy, ale od poczatku największą miloscia darzymy clicsy (kupilismy gdy mial 4 miesiące, ja Mu budowałam roznosci) :-)
UsuńPrzyznaję, że nie słyszałam o takich klockach, ale już nadrobiłam braki :)
UsuńWasza choinka zachwyca :) My w tym roku jeszcze nie odważyliśmy się na dużą - a i tak ostatnio jedna z plastikowych bombek wylądowała w Bąblowym nocniku (dodam, że jeszcze zanim zdążyłam wylać jego zawartość)...
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Tygrys zachwyca się choinką. W zasadzie nasze zabawowe życie toczy się pod drzewkiem. Chłopak od czasu do czasu coś szturchnie, ale nie ma problemu. Na szczęście. Jakby wzbudzała większe zainteresowanie w zeszłym roku, pewnie w tym byłoby mniejsze drzewko.
UsuńU nas byla duza choinka, gdy Filip nie mial jeszcze roczku i tylko za lancuch z kosteczek ciagnal.
UsuńHistorie z nocniczkiem nigdy sie nie zdarzaly, bo z toalety, takze ,,przenosnej" korzyslal wylacznie w łazience :-)
Nasza domowa zupełnie Chłopaka nie interesuje. Czasem zaczepia bombki na babcinej, ale drzewka są bezpieczne. Jeśli chodzi o historie nocnikowe, nie miałabym nic przeciwko, nawet gdyby przydarzyły się pod samą choinką. To byłby nawet świetny prezent dla nas, bo póki co szans na odpieluchowanie nie widać :)
UsuńJakos sprawdza sie, ze albo do roczku ,,traca" pieluszke, abo ok. 2,5 roku.
UsuńZa naszych lat dziecinnych zwyczajem bylo ze majac 9, 10 miesiecy pieluszka szla w odstawke, a teraz wytrwali rodzice daja rade, a jak nie to ok 2,5 roku. W naszym przypadku żadna ,,sila" go nie skłoniła, a przyszła ,,pora" i z dnia na dzień sie pozbylismy balastu.
Powodzenia :-)
Podejrzewam, że i u nas tak się stanie. Już nie raz się przekonaliśmy. Ćwiczy Chłopak naszą cierpliwość. Odpuściliśmy, bo na nic zdały się nasze prośby, obietnice, kolejne książeczki. Spróbujemy, jak się zrobi cieplej. Wtedy już będzie trzeba, bo wrzesień i przedszkole tuż tuż.
UsuńJak i Was pieknie i wytwornie. Ozdoby swiateczne wyszly Wam pięknie. Filip nie ma aż takiej weny, by udekorować całą choinkę.
OdpowiedzUsuńCo do wizyt w kosciele, to ze dwa lata temu Filip okropnie wywijał w kościele. Czym czesciej bywal, tym trudniej znosił te wizyty, a my i dziadkowie tym bardziej.
Teraz, jako ponad 5,5 latek radzi sobie wysmienicie, choc czesto miewa znudzona minke ;-).u nas jeszcze pojawia sie wpisy o swietach, bo jaj slusznie wspomnialas, oktawa trwa :-).
Zycze Wam zdrowka :-*
Dziękujemy. Wiem, że najważniejsze to, co wewnątrz, ale jakoś pełniej się przeżywa to wszystko, jak otoczenie sprzyja :)
UsuńCzyli jest szansa, że kiedyś Tygrys "przetrwa" tą godzinkę. Teraz faktycznie jest to stres chyba bardziej dla nas, stąd nie mocujemy się co tydzień. Dziadkowie uważają, że czym tu się stresować, więc jak tylko będzie okazja oddajemy Synka pod ich skrzydła na niedzielną Eucharystię :)