We wrześniu rozpoczęliśmy naszą
przygodę z warsztatami plastycznymi dla najmłodszych w prawdziwej galerii
sztuki. Bardzo się cieszyłam, że udało nam się zakwalifikować. Wiem, że się
powtarzam, ale naprawdę długo czekałam na taką możliwość.
I dziwię się rodzicom, którzy mają
możliwość kreatywnego spędzenia czasu z dziećmi i z niej nie korzystają.
Uwierzcie, znam temat od podszewki. Wszystko to kwestia organizacji, a może
raczej chęci. My dojeżdżamy na warsztaty kilkadziesiąt kilometrów. I wcale nie
żal nam ani pieniędzy, ani czasu, ani urlopu, który musimy na ten dzień
poświęcić. I to oboje. Te chwile razem, odkąd pracuję, są naprawdę rzadkie. Do
tego tak kreatywne. Pamiętam, jak się zamartwialiśmy w związku z przeprowadzką,
że będziemy mieli do wszelkich przybytków daleko. Okazuje się, że dla chcącego,
nic trudnego. Mało tego, te nasze wyjazdy są pewnego rodzaju świętem.
Korzystamy z warsztatów, wspólnego obiadu poza domem, spacerów.
Tygrysowi tak się podobało poprzednim
razem, że jak tylko usłyszał, że jedziemy do tego miejsca z kolorowymi
poduszkami i dziećmi, bardzo się ucieszył. I tym razem nie było żadnych
problemów, płaczu. Specjalnie zajeżdżamy wcześniej, żeby oswoił się z miejscem,
zanim pojawią się inne dzieci. Co prawda z maluchami nie współpracuje (zresztą
chyba jeszcze nie czas), ale cieszy się ich obecnością. A to dla nas bardzo
ważne, bo na co dzień przebywa raczej z dorosłymi. Całą drogę powtarzał lali
lali.
Dla Tygrysa czas w galerii to twórcza
zabawa. My poniekąd uczymy się Synka. Doznajemy olśnienia, kiedy okazuje się,
że wykorzystuje materiały, o których myśleliśmy, że jeszcze na nie za wcześnie.
Tak było też tym razem. Naklejki. Klej, a zwłaszcza jego konsystencja. Hitem
okazały się mazaki. Temat dotyczył budowania, a nasze Dziecko pochłonęły
flamastry. Tak malował w styropianowych fundamentach budowli, którą razem
zbudowaliśmy, że aż powstały w nich dziury. Najbardziej rozbawił nas, jak odważnie
podszedł na środek sali i chwycił koszyk z mazakami. I na nic zdały się
tłumaczenia, że to dla wszystkich dzieci.
Wartością dodaną było spotkanie z
blogowym kolegą i Jego Mamą, których serdecznie z tego miejsca pozdrawiamy.
Całą drogę musieliśmy Młodemu powtarzać, że lala nas odwiedzi. Także z
niecierpliwością czekamy.
:) super że tak fajnie spędzacie czas i do tego spotkanie blogowe ekstra
OdpowiedzUsuńStaramy się :)
UsuńPrzyznaje bez bicia, ze ze mnie taki leniwy rodzic. ;) A raczeeej, bardzo chcialabym zapisac Bi na zajecia pozalekcyjne (tyle, ze mysle raczej o plywaniu). Tylko... Maz pracuje teraz na druga zmiane i jak sobie pomysle, ze musialabym sie ciagac z dwojka... to mi sie odechciewa. ;)
OdpowiedzUsuńAgata, może zbyt uogólniłam. Bardziej chodzi mi o rodziców, którzy większą korzyść widzą w wizycie w galerii handlowej, czy nadrobieniu zaległości w serialach, niż w ciekawej formie spędzenia czasu z dzieckiem. A lenistwo i mnie dopada, także luz :)
UsuńSuper pomysl z zajęciami! brawo dla Was, ze Wam "się chce"
OdpowiedzUsuńCieszymy się, że jest coraz więcej propozycji dla takich maluszków. Że komuś się chce wymyślać i organizować.
UsuńPo raz kolejny powtórzę, że to naprawdę świetna sprawa ! U nas byłoby fajnie, gdybyśmy mogli wziąć udział w takich zajęciach faktycznie we trójkę - natomiast samej jakoś trudno mi się zmobilizować, by się za czymś podobnym rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńGdyby Tatatu nie mógł być z nami, nie byłabym już taka mądra, bo nie wyobrażam sobie jazdy autobusem kilkadziesiąt kilometrów z Młodym, choć może trzeba spróbować. Może byłaby to dodatkowa atrakcja :)
UsuńMama, Tata i Lali;) odliczają dni w kalendarzu!
OdpowiedzUsuńTo było fantastyczne przeżycie i łza wzruszenia w oku się kręciła, kiedy patrzyłam na naszych Chłopców i na nas, dumnych Rodziców. Niby zwyczajnych, a jednak tak wyjątkowych. Cieszę się, że mogliśmy się spotkać i za kilka dni widzimy się kolejny raz;)
To tak, jak my :) Cieszymy się na spotkanie.
UsuńA nasi Chłopcy zawsze będą dla nas wyjątkowi. I tyle :)
Widzę, że Tygrysek świetnie się przy tym bawi, a to najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńSuper sprawa, takie warsztaty :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, dlatego korzystamy z takiej możliwości.
UsuńMoje dziewczyny chodzą na plastykę, ale sama - mamusia zostaje za drzwiami :( Ale przynajmniej mam chwilę dla siebie :)
OdpowiedzUsuńPóki co Tygrys za jest za mały, żeby sam mógł zostać na zajęciach. Za jakiś czas sam na wyrzuci za drzwi :)
Usuń