Jakże wielkie było zdziwienie Tatau, gdy pewnego weekendowego
poranka zobaczył dno w słoiku z miodem. Jak nigdy, zapasy skończyły się dość
wcześnie. A to za sprawą pozostałej części plemienia, która raczyła się złotym
przysmakiem. To, że Tygrys jest uzależniony od miodu, wiadomo od dawna. Biz bzi
z bułą jadłby na okrągło. Ale Mamatu, wcinająca miód… To trudno pojąć. Tatatu
nie pozostało nic innego, jak zabrać rodzinę na miodobranie i zaopatrzyć się w
kilka słoików.
Tydzień temu jak co roku (już po raz drugi z Tygrysem),
niczym niedźwiedzie szykujące się na długą i ostrą zimę, zawitaliśmy do
Tykocina na Biesiadę Miodową. Szybki rekonesans i przystąpiliśmy do degustacji.
A było w czym wybierać. Kilkadziesiąt gatunków miodu. Ja aż takim smakoszem nie
jestem i już przy trzeciej łyżeczce na jednym stoisku zaczynałam się gubić.
Miałam swoje typy i z nimi wróciłam do domu. Tygrysowi zasmakowałby każdy
gatunek, byle miód, czym wzbudzał uśmiech na twarzach pszczelarzy. Jedną Panią
Chłopak tak oczarował, że dostał malutki słoiczek złocistego przysmaku –
lipowego. Za to Tatatu lubi sobie posmakować i wrócić do domu ze smakiem,
którego do tej poty nie znał. A że ceny w tym roku były przystępne będziemy
zajadać się sześcioma gatunkami miodu.
Jest nadzieja, że 6 litrów (po 2 na głowę) wystarczy nam do
następnego lata :) I że dzięki poczynionym zapasom choroby będą trzymały się od
nas daleko. Nie ma to, jak naturalny antybiotyk.
Rodzice
raczyliby się jeszcze dłużej, ale Tygrys ma ograniczoną wytrzymałość, nawet
przy swojej miłości do miodu. Poza tym pogoda była tak piękna, że z Tykocina
popędziliśmy nad wodę, z której Chłopak by nie wychodził. Podobnie spędziliśmy
czas dzisiaj. A jutro oddajemy Synka pod opiekę „drugiej” babci i pędzimy na
koncert z udziałem naszej przyjaciółki.
Też jesteśmy wielkimi smakoszam miooodkuuu. Naszą tradycją stały się wieczorne herbatki z miodem i malinami, więc bakterie i choroby nie mają zbytniego pola do popisu :-) Kupujemy miód od naszej koleżanki z jej rodzinnej pasieki - palce lizać!
OdpowiedzUsuńMiody z Waszych okolic są wyborne.
UsuńJa nie przepadam za miodem ale moi chłopcy lubią do mleka czy na kanapkę bo słodkie. A co do wycieczek nad wodę to się wcale Tygryskowi nie dziwię ze taki chętny sama bym się pochlapała w zimnej wodzie w takie upały jak u nas ostatnio.
OdpowiedzUsuńTatatu właśnie pochłonął kubek mleka z miodem :) Ja wolę wersję kanapkową i aż trudno uwierzyć, że do niedawna nie lubiłam miodu. Ja co prawda niezbyt komfortowo czuję się nad wodą, ale tym razem nogi moczyłam z przyjemnością.
UsuńNajbardziej mnie rozczulił ten mały słoiczek na tle gigantów ;) I fajnie, że macie taką rodzinną tradycję:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, to już tradycja :)
UsuńHehehe, szesc litrow to nam ledwie starczylo na zime! ;) Tyle, ze nas jest czworo.
OdpowiedzUsuńBo my tez miodozerni i mamy znajoma pasieke. :)
To piąteczka :) Podejrzewam, że zaopatrzymy się jeszcze w miodzik na lokalnym ryneczku.
UsuńMiodki :) Ja specjalnie nie przepadam, ale mój mąż zdecydowanie miodki uwielbia. Muszę mu pokazać jakie zapasy macie. Takich smaków nie mieliśmy jeszcze. W planach jest zrobienie zapasów na zimę (zaopatrujemy się u jego kolegi).
OdpowiedzUsuńUściski:)
Fajnie, że macie sprawdzone miejsce. My zwykle też w ten sposób zaopatrywaliśmy się, ale na biesiadzie jest różnorodność smaków.
UsuńBuziaki
Ja za miodem nie przepadam obecnie ale kiedyś to tak samo jak Tygrys z bułką miodową chodziłam:)
OdpowiedzUsuńPodobno smak zmienia się, co 7 lat :)
UsuńAle super! Marzy mi sie od dawna miod wrzosowy- wieki go nie jadlam a to moj ulubiony ;)
OdpowiedzUsuńWrzosowy nie rzucił nam się w oczy. Chyba jeszcze za wcześnie.
UsuńMoja córka uwielbia herbatkę z miodem i cytryną, zimą to podstawowy składnik w naszym domu :)
OdpowiedzUsuńCzyli tak, jak u nas :)
UsuńU nas miód nie jest jakimś najbardziej ulubionym specjałem, ale za to taki kapelusz pszczelarski też ostatnio miałam okazję założyć :) Ten Tykocin to musi być naprawdę sympatyczne miejsce!
OdpowiedzUsuńWidziałam. Wyglądałaś cudnie, jak właścicielka pasieki :) Tykocin dla nas to taki podlaski Kazimierz. Może kiedyś uda nam się pokazać więcej tego magicznego miasteczka.
Usuń