Aż trudno mi uwierzyć
(chyba co miesiąc się powtarzam :), że to już 20 miesiąc Tygrysa i 17 razem. To
oznacza, że za 4 miesiące będziemy mieli w domu dwulatka. Kiedy to minęło? -
pytam.
Ostatnie dni/tygodnie
upłynęły nam pod znakiem dzika i bzika. Dzik - wiadomo. Bzik - to muchy i
szukanie ich, ganianie i tłuczenie łapką. Mam nadzieję, że przez najbliższe 4
miesiące Chłopiec znajdzie sobie nową miłość, bo trudno będzie mi zrobić
imprezę urodzinową pod znakiem muchy, a tym bardziej dzika. Chociaż w tej
drugiej tematyce moi temperamentni bliscy pewnie by się odnaleźli. Choć widzę
światełko - Tygrys zaczyna pałać
miłością do tu tu, czyli do pociągów.
Trudna to jednak miłość. Z jednej strony ciągnie Chłopaka na dworzec, z drugiej
boi się tych stalowych potworów. Dartów nieco mniej. Perony szlifujemy
regularnie, częściej Chłopaki. Któregoś dnia aż uśmiechnęłam się na widok kilku
rodzin z dziećmi oczekujących na pociąg.
Tygrysi
słownik wzbogacił się o nowe słowa. Najpierw te zrozumiałe:
- baja/bajka
- budzik
- bucik
- jabuko
- puk
- stuk
- koń
- koło
- Bozia, którą na Swój sposób Synek pojmuje, choć bozia to również świątynia, kapliczka
i wieża chyba też. A skoro przy tematach wiary jesteśmy, Tygrys uroczo robi
amen.
A teraz
mniej:
- Ula: ciocia, także wszystkie ciocie to
Ule
- buba: wiśnia, borówka
- pak: ptak
- guś: guz
- lu lu na zmianę z aaa: spanie, odpoczywanie
- tu tu:pociąg
- słowo
którego nie potrafię zapisać, coś co brzmi jak guga, a oznacza druga/drugi/drugie. Pojawia się najczęściej w
drodze do pracy/Dziadków, kiedy przejeżdżamy nad jedną rzeką, a potem czekamy
na drugą. Ale też w wielu innych momentach dnia. Słowo dosyć lubiane przez
Chłopaka
- słowo rzeka stało się dość pojemne, poza dosłownym
znaczeniem, mieści też w sobie wszelkie zbiorniki wodne, nawet kałuże, kroplę i
wodę w wannie.
Do listy
możemy dopisać wreszcie nowe odgłosy zwierząt:
- bocian robi
kle kle
- zając robi cik cik (kic kic)
- krowa muuu, do tej pory buło buuu
- koza meee
- kaczka coś
na kształt kwa kwa.
A jak uroczo
Chłopiec sobie podśpiewuje :) Lubi sobie pogadać po Swojemu. Jego monologi są
dość długie i ekspresyjne.
W dalszym
ciągu eksploruje plac zabaw i to z coraz większej wysokości. Numerem jeden jest
zjeżdżalnia. Wspina się trzymając nas za rękę i z każdym dniem wspinaczka i
zjazdy są coraz bardziej dynamiczne. Fajnie, tylko wchodząc na górę Chłopiec nie
ma w zwyczaju patrzeć przed siebie, tylko rozgląda się dookoła. Nic nie może
umknąć Jego uwadze, choć Tatatu ma inną teorię – Tygrys pokazuje wszystkim, jak
wysoko się wspina. Piaskownica, a może raczej piach/ziemia znalezione
gdziekolwiek cieszą się powodzeniem. Pewnej niedzieli podczas wizyty u
Przyjaciółki/Cioci Tygrys zadziwił mnie wielką chęcią wizyty w szklarni.
Myślałam, że wiedzie go tam upodobanie do pomidorów, dopiero po chwili olśniło
mnie – ziemia.
Rośnie nam
mały łobuz. Lubi chlapać się w wodzie. Najchętniej tej rozlanej z bidonu. Prosi
Babcię o wodę do picia. Ta powtarza, że woda do picia, ale niech tylko straci
Młodzieńca na sekundę z oczu, ten wylewa wodę z butelki na łyżkę koparki, a
potem na podłogę. Radość jest ogromna. Spodobało się Dzieciowi robienie bach, czyli padanie na podłogę. Pół
biedy, jak leży na niej koc/kołdra, ale upadki uskutecznia również w mniej
sprzyjających okolicznościach. A jak się z tego cieszy.
Tygrys nadal
ciąga smoka. Do tego (ku naszej rozpaczy) nie rozstaje się z nim. Staramy się to
ograniczyć. Nie zabieramy didny na
podwórko, ale w domu/aucie, jakby się do smoka przyssał. Do tego opanowała Go chyba ogromna tęsknota za
pieluszką, z którą pożegnaliśmy się jakiś czas temu. W miejsce pielusi wybrał
sobie kołdrę, z którą chodzi wszędzie. Mości sobie posłania w różnych miejscach
mieszkania: pod drzwiami wejściowymi, w kuchni, ba... nawet w toalecie i nie
przeszkadza Mu dorosły siedzący piętro wyżej. Każe się owijać kołdrą i robić
naleśniczka. Kładzie się na środku, a nam każe zająć miejsca po obu stronach. Kołdra
towarzyszy nam podczas karmienia. Musimy wyłożyć na siebie kołdrę, dopiero
Chłopak siada i pochłania butlę. Do tej pory nie wytrzymywał chwili okryty
kołdrą, a teraz przesypia pod nią całą noc. Nawet 30 stopniowe upały Mu nie
przeszkadzały. Wróciła niechęć do kąpieli, która znowuż odbywa się na
stojąco. Coraz częściej obcinanie paznokci odbywa się przy mniejszej histerii.
I wreszcie Chłopiec usiadł na nocnik… Ale w ubraniu. Nie mam mowy o zdjęciu
pieluchy, chociaż i tak nie jest źle, bo dotąd na widok nocnika reagował
płaczem.
Jak Tygrys chce
powiedzieć coś ważnego, zbliża się do twarzy, patrzy prosto w oczy i
"nawija" po swojemu. Czyli prawidłowo. Wygląda to uroczo. Któregoś
dnia podszedł do siedzącej na podłodze Babci, lekko przykucnął, żeby być na
wysokości oczu i bajerował Kobietę.
Jako, że w
ostatnim czasie wystrzelił w górę (i nawet ja to widzę, choć chudy jest
straszliwie) łatwiej Mu wchodzić po schodach. Jeszcze za rękę lub przy
balustradzie, ale potrafi tak wejść na nasze III piętro. Wchodzenie po
schodach/stopniach to jedna z ulubionych czynności.
Apetyt niby
ma, ale trzyma się ciągle tych samych pokarmów. Najtrudniej przekonać Go do
jakichś nowości na śniadanie. O ile kiedyś wcinał różnorodne placki, o tyle
teraz ogranicza się tylko do buły (zawsze i wszędzie), parówek, jajek, kanapek
z twarogiem i miodem oraz pomidora. Chętnie pije wodę (w języku Tygrysa w
dalszym ciągu woda to kawa). Wcina też owoce: jabłka (nr 1), jagody i borówki
(nr 1 a), brzoskwinie, morele, nektarynki, wiśnie. Z warzyw upodobał sobie
szpinak. Musimy wszystko chować, bo jadłby bez przerwy, bez opamiętania.
Jednego dnia miał histerię, po tym jak nie dałam Mu syropu na kaszel, który
przyuważył na szafce. Przecież to taki smaczny napój.
Wreszcie myje
zęby. Wiem - wyrodna ze mnie matka. Nasze dziecko do tej pory nie myło zębów.
Żeby nie było, że nie próbowaliśmy. Jasne, że tak, ale każda próba kończyła się
mega histerią. Wreszcie odpuściliśmy, bo uznaliśmy, że więcej przyniesie to
złego, niż pożytku. I jak to w przypadku Tygrysa bywa, pewnego dnia, sam
poprosił o szczoteczkę i z uśmiechem myje Swoje uzębienie. Mamy sposób, jak
trwa to za krótko. Prosimy, żeby nam chuchnął (och, jak się wtedy cieszy) i
mówimy, że jeszcze ładnie nie pachnie i szoruje dalej.
Miłość własna w dalszym
ciągu trwa. Najchętniej od 5 rano Młodzieniec oglądałby filmy ze Swoim
udziałem. Z tym, że stał się przy tym wybredny. Sam wybiera filmy, które chce
zobaczyć. Tatatu odkrył już klucz wyboru – powodzeniem Chłopaka cieszą się
filmy tylko z Jego udziałem. Jak pojawi się ktoś trzeci, czyli mama albo tata,
słyszymy nie i trzeba szukać nowego
filmiku.
Z każdy dniem
słabnie Jego niechęć do psa Cioci. Wygląda to tak, że się boi, ale
zaczepia/zagląda. Coraz częściej przebywa z psiakiem na jednej podłodze.
Podaje przysmaki, rzuca zabawki. Nie lubi, jak pies do Niego skacze. A
najbardziej mnie rozbawia jak mówi na widok psa buda.
Ostatnie dni
20 miesiąca wprawiły Tygrysa w jakieś szaleństwo. Gadał (po Swojemu) jak
najęty, biegał, kręcił się wokół własnej osi, wchodził i schodził z łóżka i tak
na okrągło. Był nakręcony. Niesamowicie okazuje radość chociażby z możliwości skonsumowania
banana. Skacze, macha rączkami, śmieje się w głos. Coś cudnego.
A czym bawi
się Tygrys? Nadal trwa miłość do samochodów, choć coraz dłużej potrafi
zatrzymać się nad układaniem klocków. Co z nich powstaje? Buda, do której ma
upodobanie i bozia oczywiście, czyli wieże. Wreszcie wyciągnęliśmy kredki i
farby. Chłopiec lubi też gol, czyli
piłkę i wrzucanie jej w zakamarki, z których trudno ją wyjąć. Ostatnio nas
rozbroił, jak po wpuszczeniu piłki pod biurko, chwycił za kapeć Tatatu i
próbował wyjąć zgubę. A ja ćwiczę wielozadaniowość. Prasowanie i stanie na
bramce, którą jest deska do prasowania. Tygrys troskliwie opiekuje się też
misiami. A czas lubi spędzać na Tacie, niczym na dmuchańcu i trampolinie w
jednym.
Jak ten czas leci, nawet sobie człowiek nie zdaje sprawy. Tygrys cudny!
OdpowiedzUsuńSprawdza się to, co mówili rodzice/dziadkowie, że z upływem lat dni mijają coraz szybciej. A przy Tygrysie to dosłownie zapierniczają :)
UsuńUwielbiam te opisy. Tygrys za chwilę będzie dwulatkiem :) Kiedy to zleciało sama nie wiem.Trochę za szybko czas ucieka przy dzieciach.
OdpowiedzUsuńU nas nadal z nocnikiem różnie, ale nie poddajemy się, kiedyś przyjdzie i nasz czas.
Buziaki :*
Zdecydowanie za szybko, zwłaszcza odkąd wróciłam do pracy. Tym bardziej cieszę się z urlopu, który właśnie zaczęliśmy.
UsuńCo do siusiania do nocnika... na ten moment wydaje mi się to nieosiągalne. Mam nadzieję, że Tygrys nas zaskoczy, jak to robił już nie raz.
Echhhh coraz większy Tygrys... A takiego malutkiego pamiętam na zdjęciach...
OdpowiedzUsuńPatrząc na dzieciaki uświadamiam sobie, jak czas zapier... ehm, płynie :)
Ja dopiero w ostatnim miesiącu zobaczyłam, że mi Dziecię urosło, tak w centymetrach :) Bo jak się zmienia, rozwija widzę od dawna.
UsuńU nas też klocki wciąż na topie, mimo, że córka jest 5lat strasza od Twojego tygrysa :)
OdpowiedzUsuńCzas leci, oj wierz mi, przed nami już druga klasa.....
Pewnie zanim się obejrzę i Tygrys ruszy do szkoły.
UsuńU nas pociągi też miały swój moment - ciuchcia Tomek nadal widnieje na niejednych puzzlach. Dziewczynki uwielbiają też jazdę pociągiem czasami zamiast jechać gdzieś autem to specjalnie wybieramy pociąg choć jest to dużo bardziej uciążliwe.
OdpowiedzUsuńPrzy dzieciach czas biegnie dwa razy szybciej!
NIe spodziewałam się, że taki maluch będzie miał już swoje pasje. A co ciekawe zmieniają się dość szybko, ale na szczęście w obrębie środków komunikacji. Fajnie, że podróżujecie z Dziewczynkami na różne sposoby. Wielu nastolatków nigdy nie jeździło pociągiem. My planujemy wybrać się z Tygrysem na krótką przejażdżkę pociągiem. Tak do najbliższej stacji (20 min), żeby sprawdzić, jak zareaguje. Pewnie problemem będzie obecność innych pasażerów. Zobaczymy.
UsuńTak pięknie, obrazowo to wszystko opisałaś, że aż szczerze zatęskniłam za niespełna dwuletnimi dziewczynkami. I chociaż każdy wiek ma swój urok, to czas, w którym akurat jesteście, jest naprawdę wyjątkowy. Dziecię jest coraz bardziej kumate, kontaktowe, zmiany wciąż zachodzą szybko i dobrze je widać... A przy tym maluch wciąż jest maluchem, no :)
OdpowiedzUsuńEch, niby fakt, że dzieci rosną nie jest żadnym odkryciem, a jednak czasem łapiemy się na tym, że nas to wciąż zaskakuje, że tak szybko i właściwie- dlaczego tak szybko :)
Duże całusy dla dużego chłopca :*
Staram się na bieżąco zapisywać, jak najwięcej, bo słabą mam pamięć. Ja ciągle powtarzam, że ten moment jest taki fajny, szczególny. Ale podejrzewam, że z każdym miesiącem/rokiem będę powtarzała to samo :)
UsuńBuziaki
Że pięknie i wzruszająco napisane - to oczywiste, bo każdy Twój post o Tygrysku taki jest. Ale jak sobie wyobrażam Waszą trójkę zawiniętą w tę kołdrę to po prostu sama do siebie się śmieję - to musi być naprawdę widok nie do podrobienia :)
OdpowiedzUsuńU nas od kilku dni nocnikowanie przynosi pierwsze efekty - choć oczywiście nadal zdarzają "wypadki" i zasikana podłoga. A zaczynało się tak jak u Tygryska - czyli siedzenie na nocniku tylko w ubraniu oraz histeria przy każdej próbie zsunięcia rajstopek. Na każdego przyjdzie kiedyś pora :)
Ze spraw technicznych - dostałam cynk od kilku dziewczyn, że moje ostatnie maile (wysyłane z telefonu) do nich nie doszły. Więc jeśli też nie dostałaś - daj proszę znać, to wyślę ponownie :) Natomiast jeśli masz - zignoruj ten akapit ;)
Co tam, że pod z nas spływa, ale kołdra jest :)
UsuńCzyli z nocnikiem jesteśmy na dobrej drodze. Dodatkowo wspomagamy się książeczkami w temacie.
Niech te wpadki Bąblowe zdarzają się coraz rzadziej.