sobota, 23 lipca 2016

Dziki dzik, bzik – 20 za nami

Aż trudno mi uwierzyć (chyba co miesiąc się powtarzam :), że to już 20 miesiąc Tygrysa i 17 razem. To oznacza, że za 4 miesiące będziemy mieli w domu dwulatka. Kiedy to minęło? - pytam. 

Ostatnie dni/tygodnie upłynęły nam pod znakiem dzika i bzika. Dzik - wiadomo. Bzik - to muchy i szukanie ich, ganianie i tłuczenie łapką. Mam nadzieję, że przez najbliższe 4 miesiące Chłopiec znajdzie sobie nową miłość, bo trudno będzie mi zrobić imprezę urodzinową pod znakiem muchy, a tym bardziej dzika. Chociaż w tej drugiej tematyce moi temperamentni bliscy pewnie by się odnaleźli. Choć widzę światełko -  Tygrys zaczyna pałać miłością do tu tu, czyli do pociągów. Trudna to jednak miłość. Z jednej strony ciągnie Chłopaka na dworzec, z drugiej boi się tych stalowych potworów. Dartów nieco mniej. Perony szlifujemy regularnie, częściej Chłopaki. Któregoś dnia aż uśmiechnęłam się na widok kilku rodzin z dziećmi oczekujących na pociąg. 


Tygrysi słownik wzbogacił się o nowe słowa. Najpierw te zrozumiałe:
- baja/bajka
- budzik
- bucik
- jabuko
- puk
- stuk
- koń
- koło
- Bozia, którą na Swój sposób Synek pojmuje, choć bozia to również świątynia, kapliczka i wieża chyba też. A skoro przy tematach wiary jesteśmy, Tygrys uroczo robi amen.

A teraz mniej:
- Ula: ciocia, także wszystkie ciocie to Ule
- buba: wiśnia, borówka
- pak: ptak
- guś: guz
- lu lu na zmianę z aaa: spanie, odpoczywanie
- tu tu:pociąg
- słowo którego nie potrafię zapisać, coś co brzmi jak guga, a oznacza druga/drugi/drugie. Pojawia się najczęściej w drodze do pracy/Dziadków, kiedy przejeżdżamy nad jedną rzeką, a potem czekamy na drugą. Ale też w wielu innych momentach dnia. Słowo dosyć lubiane przez Chłopaka
- słowo rzeka stało się dość pojemne, poza dosłownym znaczeniem, mieści też w sobie wszelkie zbiorniki wodne, nawet kałuże, kroplę i wodę w wannie.

Do listy możemy dopisać wreszcie nowe odgłosy zwierząt:
- bocian robi kle kle
- zając robi cik cik (kic kic)
- krowa muuu, do tej pory buło buuu
- koza meee
- kaczka coś na kształt kwa kwa.

A jak uroczo Chłopiec sobie podśpiewuje :) Lubi sobie pogadać po Swojemu. Jego monologi są dość długie i ekspresyjne.

W dalszym ciągu eksploruje plac zabaw i to z coraz większej wysokości. Numerem jeden jest zjeżdżalnia. Wspina się trzymając nas za rękę i z każdym dniem wspinaczka i zjazdy są coraz bardziej dynamiczne. Fajnie, tylko wchodząc na górę Chłopiec nie ma w zwyczaju patrzeć przed siebie, tylko rozgląda się dookoła. Nic nie może umknąć Jego uwadze, choć Tatatu ma inną teorię – Tygrys pokazuje wszystkim, jak wysoko się wspina. Piaskownica, a może raczej piach/ziemia znalezione gdziekolwiek cieszą się powodzeniem. Pewnej niedzieli podczas wizyty u Przyjaciółki/Cioci Tygrys zadziwił mnie wielką chęcią wizyty w szklarni. Myślałam, że wiedzie go tam upodobanie do pomidorów, dopiero po chwili olśniło mnie – ziemia.


Rośnie nam mały łobuz. Lubi chlapać się w wodzie. Najchętniej tej rozlanej z bidonu. Prosi Babcię o wodę do picia. Ta powtarza, że woda do picia, ale niech tylko straci Młodzieńca na sekundę z oczu, ten wylewa wodę z butelki na łyżkę koparki, a potem na podłogę. Radość jest ogromna. Spodobało się Dzieciowi robienie bach, czyli padanie na podłogę. Pół biedy, jak leży na niej koc/kołdra, ale upadki uskutecznia również w mniej sprzyjających okolicznościach. A jak się z tego cieszy.

Tygrys nadal ciąga smoka. Do tego (ku naszej rozpaczy) nie rozstaje się z nim. Staramy się to ograniczyć. Nie zabieramy didny na podwórko, ale w domu/aucie, jakby się do smoka przyssał.  Do tego opanowała Go chyba ogromna tęsknota za pieluszką, z którą pożegnaliśmy się jakiś czas temu. W miejsce pielusi wybrał sobie kołdrę, z którą chodzi wszędzie. Mości sobie posłania w różnych miejscach mieszkania: pod drzwiami wejściowymi, w kuchni, ba... nawet w toalecie i nie przeszkadza Mu dorosły siedzący piętro wyżej. Każe się owijać kołdrą i robić naleśniczka. Kładzie się na środku, a nam każe zająć miejsca po obu stronach. Kołdra towarzyszy nam podczas karmienia. Musimy wyłożyć na siebie kołdrę, dopiero Chłopak siada i pochłania butlę. Do tej pory nie wytrzymywał chwili okryty kołdrą, a teraz przesypia pod nią całą noc. Nawet 30 stopniowe upały Mu nie przeszkadzały.  Wróciła niechęć do kąpieli, która znowuż odbywa się na stojąco. Coraz częściej obcinanie paznokci odbywa się przy mniejszej histerii. I wreszcie Chłopiec usiadł na nocnik… Ale w ubraniu. Nie mam mowy o zdjęciu pieluchy, chociaż i tak nie jest źle, bo dotąd na widok nocnika reagował płaczem.
  

Jak Tygrys chce powiedzieć coś ważnego, zbliża się do twarzy, patrzy prosto w oczy i "nawija" po swojemu. Czyli prawidłowo. Wygląda to uroczo. Któregoś dnia podszedł do siedzącej na podłodze Babci, lekko przykucnął, żeby być na wysokości oczu i bajerował Kobietę. 

Jako, że w ostatnim czasie wystrzelił w górę (i nawet ja to widzę, choć chudy jest straszliwie) łatwiej Mu wchodzić po schodach. Jeszcze za rękę lub przy balustradzie, ale potrafi tak wejść na nasze III piętro. Wchodzenie po schodach/stopniach to jedna z ulubionych czynności.

Apetyt niby ma, ale trzyma się ciągle tych samych pokarmów. Najtrudniej przekonać Go do jakichś nowości na śniadanie. O ile kiedyś wcinał różnorodne placki, o tyle teraz ogranicza się tylko do buły (zawsze i wszędzie), parówek, jajek, kanapek z twarogiem i miodem oraz pomidora. Chętnie pije wodę (w języku Tygrysa w dalszym ciągu woda to kawa). Wcina też owoce: jabłka (nr 1), jagody i borówki (nr 1 a), brzoskwinie, morele, nektarynki, wiśnie. Z warzyw upodobał sobie szpinak. Musimy wszystko chować, bo jadłby bez przerwy, bez opamiętania. Jednego dnia miał histerię, po tym jak nie dałam Mu syropu na kaszel, który przyuważył na szafce. Przecież to taki smaczny napój. 

Wreszcie myje zęby. Wiem - wyrodna ze mnie matka. Nasze dziecko do tej pory nie myło zębów. Żeby nie było, że nie próbowaliśmy. Jasne, że tak, ale każda próba kończyła się mega histerią. Wreszcie odpuściliśmy, bo uznaliśmy, że więcej przyniesie to złego, niż pożytku. I jak to w przypadku Tygrysa bywa, pewnego dnia, sam poprosił o szczoteczkę i z uśmiechem myje Swoje uzębienie. Mamy sposób, jak trwa to za krótko. Prosimy, żeby nam chuchnął (och, jak się wtedy cieszy) i mówimy, że jeszcze ładnie nie pachnie i szoruje dalej.

Miłość własna w dalszym ciągu trwa. Najchętniej od 5 rano Młodzieniec oglądałby filmy ze Swoim udziałem. Z tym, że stał się przy tym wybredny. Sam wybiera filmy, które chce zobaczyć. Tatatu odkrył już klucz wyboru – powodzeniem Chłopaka cieszą się filmy tylko z Jego udziałem. Jak pojawi się ktoś trzeci, czyli mama albo tata, słyszymy nie i trzeba szukać nowego filmiku.

Z każdy dniem słabnie Jego niechęć do psa Cioci. Wygląda to tak, że się boi, ale zaczepia/zagląda. Coraz częściej przebywa  z psiakiem na jednej podłodze. Podaje przysmaki, rzuca zabawki. Nie lubi, jak pies do Niego skacze. A najbardziej mnie rozbawia jak mówi na widok psa buda.

Ostatnie dni 20 miesiąca wprawiły Tygrysa w jakieś szaleństwo. Gadał (po Swojemu) jak najęty, biegał, kręcił się wokół własnej osi, wchodził i schodził z łóżka i tak na okrągło. Był nakręcony. Niesamowicie okazuje radość chociażby z możliwości skonsumowania banana. Skacze, macha rączkami, śmieje się w głos. Coś cudnego.


A czym bawi się Tygrys? Nadal trwa miłość do samochodów, choć coraz dłużej potrafi zatrzymać się nad układaniem klocków. Co z nich powstaje? Buda, do której ma upodobanie i bozia oczywiście, czyli wieże. Wreszcie wyciągnęliśmy kredki i farby. Chłopiec lubi też gol, czyli piłkę i wrzucanie jej w zakamarki, z których trudno ją wyjąć. Ostatnio nas rozbroił, jak po wpuszczeniu piłki pod biurko, chwycił za kapeć Tatatu i próbował wyjąć zgubę. A ja ćwiczę wielozadaniowość. Prasowanie i stanie na bramce, którą jest deska do prasowania. Tygrys troskliwie opiekuje się też misiami. A czas lubi spędzać na Tacie, niczym na dmuchańcu i trampolinie w jednym.

14 komentarzy:

  1. Jak ten czas leci, nawet sobie człowiek nie zdaje sprawy. Tygrys cudny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdza się to, co mówili rodzice/dziadkowie, że z upływem lat dni mijają coraz szybciej. A przy Tygrysie to dosłownie zapierniczają :)

      Usuń
  2. Uwielbiam te opisy. Tygrys za chwilę będzie dwulatkiem :) Kiedy to zleciało sama nie wiem.Trochę za szybko czas ucieka przy dzieciach.
    U nas nadal z nocnikiem różnie, ale nie poddajemy się, kiedyś przyjdzie i nasz czas.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie za szybko, zwłaszcza odkąd wróciłam do pracy. Tym bardziej cieszę się z urlopu, który właśnie zaczęliśmy.
      Co do siusiania do nocnika... na ten moment wydaje mi się to nieosiągalne. Mam nadzieję, że Tygrys nas zaskoczy, jak to robił już nie raz.

      Usuń
  3. Echhhh coraz większy Tygrys... A takiego malutkiego pamiętam na zdjęciach...
    Patrząc na dzieciaki uświadamiam sobie, jak czas zapier... ehm, płynie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dopiero w ostatnim miesiącu zobaczyłam, że mi Dziecię urosło, tak w centymetrach :) Bo jak się zmienia, rozwija widzę od dawna.

      Usuń
  4. U nas też klocki wciąż na topie, mimo, że córka jest 5lat strasza od Twojego tygrysa :)
    Czas leci, oj wierz mi, przed nami już druga klasa.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie zanim się obejrzę i Tygrys ruszy do szkoły.

      Usuń
  5. U nas pociągi też miały swój moment - ciuchcia Tomek nadal widnieje na niejednych puzzlach. Dziewczynki uwielbiają też jazdę pociągiem czasami zamiast jechać gdzieś autem to specjalnie wybieramy pociąg choć jest to dużo bardziej uciążliwe.
    Przy dzieciach czas biegnie dwa razy szybciej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIe spodziewałam się, że taki maluch będzie miał już swoje pasje. A co ciekawe zmieniają się dość szybko, ale na szczęście w obrębie środków komunikacji. Fajnie, że podróżujecie z Dziewczynkami na różne sposoby. Wielu nastolatków nigdy nie jeździło pociągiem. My planujemy wybrać się z Tygrysem na krótką przejażdżkę pociągiem. Tak do najbliższej stacji (20 min), żeby sprawdzić, jak zareaguje. Pewnie problemem będzie obecność innych pasażerów. Zobaczymy.

      Usuń
  6. Tak pięknie, obrazowo to wszystko opisałaś, że aż szczerze zatęskniłam za niespełna dwuletnimi dziewczynkami. I chociaż każdy wiek ma swój urok, to czas, w którym akurat jesteście, jest naprawdę wyjątkowy. Dziecię jest coraz bardziej kumate, kontaktowe, zmiany wciąż zachodzą szybko i dobrze je widać... A przy tym maluch wciąż jest maluchem, no :)

    Ech, niby fakt, że dzieci rosną nie jest żadnym odkryciem, a jednak czasem łapiemy się na tym, że nas to wciąż zaskakuje, że tak szybko i właściwie- dlaczego tak szybko :)
    Duże całusy dla dużego chłopca :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się na bieżąco zapisywać, jak najwięcej, bo słabą mam pamięć. Ja ciągle powtarzam, że ten moment jest taki fajny, szczególny. Ale podejrzewam, że z każdym miesiącem/rokiem będę powtarzała to samo :)
      Buziaki

      Usuń
  7. Że pięknie i wzruszająco napisane - to oczywiste, bo każdy Twój post o Tygrysku taki jest. Ale jak sobie wyobrażam Waszą trójkę zawiniętą w tę kołdrę to po prostu sama do siebie się śmieję - to musi być naprawdę widok nie do podrobienia :)

    U nas od kilku dni nocnikowanie przynosi pierwsze efekty - choć oczywiście nadal zdarzają "wypadki" i zasikana podłoga. A zaczynało się tak jak u Tygryska - czyli siedzenie na nocniku tylko w ubraniu oraz histeria przy każdej próbie zsunięcia rajstopek. Na każdego przyjdzie kiedyś pora :)

    Ze spraw technicznych - dostałam cynk od kilku dziewczyn, że moje ostatnie maile (wysyłane z telefonu) do nich nie doszły. Więc jeśli też nie dostałaś - daj proszę znać, to wyślę ponownie :) Natomiast jeśli masz - zignoruj ten akapit ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tam, że pod z nas spływa, ale kołdra jest :)
      Czyli z nocnikiem jesteśmy na dobrej drodze. Dodatkowo wspomagamy się książeczkami w temacie.
      Niech te wpadki Bąblowe zdarzają się coraz rzadziej.

      Usuń