Za nami 16 miesiąc. Wyjątkowy, bo pełen tak ważnych rocznic.
Jednocześnie smutny, bo związany z moim powrotem do pracy. Mimo to przyniósł
wiele nowości w rozwoju Synusia.
Jak wiecie
Tygrys lubi jeść, więc Jego słownik wzbogacił się o wyrażenia z tym
związane. Obok am, które dość często
głośno niesie się po domu, pojawiło się
niam niam. Bułki i ciasta w
zasięgu wzroku to buła. A co Tygrys
pije? Kawę rzecz jasna. Chłopak jest
przekorny (skumulowała się w Nim chyba ta cecha od obojga rodziców) i jak
próbujemy Go nauczyć jakiegoś słowa, bardziej niż pewne jest to, że nie trafi
do Jego słownika. Ale jak Mu się któreś spodoba... Tak było z kawą. A najlepsze
jest to, że u nas w domu kawy się nie pije. Przynajmniej w ciągu dnia. Tatatu lubi wieczorem
wypić kawę, a raczej mleko z kawą. Któregoś dnia odwiedzili nas
Dziadkowie. Spytałam, co wypiją. Kawę odpowiedzieli i tak kawa weszła na stałe
do tygrysiego słownika. Przynajmniej
jasno komunikuje, że chce pić.
Nowym i dość częstym słowem jest gam (gram). Zasłyszane przy zabawie z piłką z czasem nabrało nowych
znaczeń. Na początku pojawiało się przy rzucaniu za głowę piłki, klocków
czy figurek. Później przy rozrzucaniu ich po pokoju i wrzucaniu pod meble.
Wreszcie weszło do rytuału zasypiania, kiedy to Chłopak zaczął wyrzucać z łóżeczka
na podłogę dindę i pieluszkę,
oczywiście z gam na ustach. Jednego
wieczoru z takim impetem, że aż mnie zabolało, jak oberwałam w czoło. I tak
gram od zabawy przeszło do łobuzowania. A Szkrab podszedł nas psychologicznie.
Przecież gra, więc nie ma powodu się na Niego złościć :)
Dodatkowego znaczenia nabrało też słowo lala. Nadal to człowiek, ale do pewnego wieku, nastolatki jeszcze się
łapią. Lala to również muzyka, taniec
i radio. Z kolei da to
nie tylko daj, ale również proszę, jak Tygrys nam coś daje. Nowe słowo to także gua,
czyli góra. A skąd się wzięło? Z mycia ząbków. Najczęściej Kawaler protestuje, a nieugięty Tatatu powtarza jeszcze góra. I tak ta góra się spodobała, że weszła na stałe do
tygrysiego repertuaru. Podobnie jak tapu
tap, które robimy na spacerach, oczywiście bez trzymania rodziców za rękę.
Wspominałam
wcześniej, że w nocy w chorobie Tygrys powtarzał moje imię, ale chyba aż tak Mu
się nie spodobało. bo po dniu czy dwóch przestał mówić, ale zapytany, gdzie
jest X wskazuje na mnie.
Przedostatniego
dnia 16 miesiąca ćwiczył z Dziadkiem słowo gol, a ostatniego Tatatu załapał, że
pumpa to puma z zabawkowej arki
Noego. Z nazw zwierząt powtarza jeszcze lama,
puga (papuga) i kozia, choć nie
chodzi o tą z podwórka :) A Mi Mi to Domisie, które Synek bardzo lubi. Jedyny
program, który ogląda w telewizji, choć i tak zainteresowanie wykazuje przez
klika, góra kilkanaście minut.
Nowe odgłosy
zwierząt: gę gę (gąska), bzi bzi (pszczoła, ale również miód, za
którym Tygrys przepada), pi pi
(myszka) i krzyk aaa (paw).
W poprzednim miesiącu pisałam, że Tygrys sam wynosi pieluchy
do kosza. Robi to dalej, ale urozmaica sobie ten domowy obowiązek – wraca ze
starą pieluchą, albo innym skarbem wyciągniętym z kubła. Na szczęście nie zdarza się to regularnie.
Jak już Chłopak opanował nazwy członków rodziny, to urozmaiciło
się zasypianie. Jak nie chce spać woła na ratunek tatę (albo mamę, w zależności
od tego, kto czuwa przy łóżeczku), a jak to nie pomoże to próbuje z babcią i
dziadkiem. Zapytany, gdzie jest babcia czy dziadek uroczo się zawstydza.
Próbuje czynić Znak Krzyża. Oczywiście jeszcze dość
nieporadnie, ale nie gorzej niż wielu ludzi w kościele. A zapytany, co
Mama/Tata robią u Bozi żegna się.
Robi się z Niego mały złośnik. Jak czegoś nie dostanie, jak
Mu coś nie pasuje, pada na podłogę (oczywiście tak, żeby nie zrobić sobie
krzywdy) i się wije, na szczęście póki co nie wyje.
Mamy mały
postęp w kąpieli. Z pozycji stojącej przeszedł Chłopak do kucania, ale jedną ręką trzyma się
burty, drugą przegania wodę. Jak już jesteśmy przy łazience – potrafi pokazać,
jak Tatatu się goli i ma z tego niezłą radość.
Ulubioną zabawką w dalszym ciągu są samochody i zwierzaki z arki Noego. Chętnie sięga też po
puszkę sorter z patyczkami, piłeczkę, układankę z kołeczkami, grające zabawki i
klocki. Tu mamy postęp. Zdarza się Tygrysowi złożyć 2-3 klocki, a nie tylko
rozkładać to, co zbudujemy czy rzucać. Udało Mu się też parę razy włożyć
krążki na wieżę.
Tygrys wykazał wreszcie zainteresowanie zawartością
kuchennych szafek i szuflad. W pierwszych zainteresowały Go szczególnie
metalowe pokrywki. A z szuflady wyciąga wszystkie przydasie: łyżki, łopatki,
czerpaki itp. Musiałam trochę sprzętów upchnąć głębiej, po tym, jak pewnego
dnia zobaczyłam Młodego z tasakiem w ręku. Straciłam czujność, bo Chłopca do
tej pory szuflady nie interesowały. Na szczęście w porę zauważyłam małego rzeźnika :)
Nadal miłością darzy książki i to one pochłaniają większą
część dnia. Od dłuższego czasu wręcz przepada za książkami obrazkowymi. Z pewną
nieśmiałością wyjęłam wiele tygodni temu Mamoko i Ulicę Czereśniową. Ta druga okazała się hitem. Tytuł w wersji
tygrysiej to Kot, a to za sprawą
żółto-pomarańczowego sierściucha, który pojawia się na kolejnych stronach. Przy
tej lekturze potrafi Tygrys spędzić nawet pół godziny. Pokazuje różne
przedmioty, postaci, zwierzęta - my nazywamy. Sam pokazuje i nazywa. Opowiadamy
historie skupiając się na jednej postaci. Czasem nas zaskakuje Swoją
spostrzegawczością. To Tygrys odnalazł kota na ostatniej stronie, którego my
nie wypatrzyliśmy. Jak to mówią: swój swojego zawsze odnajdzie :) Nowe słowa w
słowniku Synka pojawiają się za sprawą Czereśniowej.
Drugą ulubioną lekturą Młodego jest Be i wcale nie chodzi o książkę o owcach, a Opowiem ci mamo, co robią auta. A skąd to be? Chłopak przejął się samochodem, który miał wypadek i ten
fragment ilustracji zdominował książkę.
Za nami
pierwsze:
- postrzyżyny,
- kroczki na podwórku,
- bujanie na huśtawce,
- zbieranie siusiańca na badania.
- kroczki na podwórku,
- bujanie na huśtawce,
- zbieranie siusiańca na badania.
Ząbki: dwa na
plusie – dolne czwóreczki. Razem: 10. Widać czubeczek prawej dolnej 3 i to
pewnie nie koniec, bo ślinianki dość intensywnie pracują.
Chyba po raz
pierwszy post podsumowujący kolejny miesiąc Tygrysa pojawił się o czasie. Od
razu uprzedzam - nie jestem supermenką. Powrót do pracy nie wpłynął na lepszą
organizację życia. Po prostu mam dużo czasu dojeżdżając do pracy. Obawiam się, że to ostatni taki obszerny post o
kolejnym miesiącu Tygrysa. Nie będę miała już tylu okazji do obserwacji Malucha.
Chyba, że Babcia będzie zdawać obszerne
relacje.
No głowę to Ty masz obszerną tyle rzeczy spisać i zapamiętać,szacun! Fajny tygrysek,ściskam ciepło:)
OdpowiedzUsuńNie głowę. Kalendarz i komórka mnie wspomagają. I jeszcze karteczki, na których spisuję wszystko ku pamięci :)
UsuńUściski
Fajne te Wasze podsumowania 😃 dzielny zdolny maluch😃
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Przy Tygrysie jest o czym pisać :)
UsuńMówi więcej niż moja Kruszynka :)
OdpowiedzUsuńSami jesteśmy zaskoczeni, zwłaszcza, że podobno chłopcy później zaczynają mówić.
Usuńmamoko jest super, moje dzieciaki tez bardzo lubily te ksiazeczki. Cudny ten Wasz szkrab:) A Ciebie podziwiam,ze tak wszystko skrupulatnie zapisujesz-mi gdzies te szczegoly umykaja i checi na takie zapiski brak ...
OdpowiedzUsuńMamoko mi też się podoba, ale Tygrys jest jeszcze na nią za mały. Jest za bardzo odrealniona. Za to Czereśniowa... Odłożyliśmy zimę na półkę i zagłębiamy się w noc i wiosnę.
UsuńPięknie Tygrysek się rozwija!!
OdpowiedzUsuńOby tak dalej (puk, puk - żeby nie zapeszyć :)
UsuńŚwietnie Tygrysiątko się rozwija i mowa jak ładnie idzie do przodu.
OdpowiedzUsuńJuż chyba pisałam, że uwielbiam te opisy postępów Waszego synka.
Uściski
Dziękujemy. To zasługa Tygrysa, że stwarza sytuacje do opisywania.
UsuńBuziaki
Mały odkrywca Wam rośnie i sporo już potrafi mówić. A Ciebie podziwiam, że zapamiętujesz wszystko choć z drugiej strony to fajna będzie kiedyś pamiątka z jego postępów
OdpowiedzUsuńSłownik Tygrysa faktycznie dość szybko się poszerza.
UsuńMoja pamięć jest dość zawodna, ale staram się w miarę na bieżąco robić notatki, a potem wszystko zbieram tutaj. A i tak po opublikowaniu posta nowe rzeczy mi się przypominają.
No rytuał z wysuszeniem pieluchy bardzo mnie rozbawił ;)
OdpowiedzUsuńTolcia kiedyś sobi wyjęła z kosza nadpsuta nektarynke i w najlepsze zaczęła jeść.. :)
Tygrys kawosz jak ciocia Iwosia ;)
Piękne podsumowanie, lubię robić takie dzieciakom, a jeszcze bardziej lubię je czytać po jakimś czasie :)
Wszystkiego dobrego dla Was, wspaniałych Świat :*
Teraz ja poprawiam słownik, ech - miało być z wyrzucaniem pieluchy ;)
UsuńTaki mały chochlik :)
UsuńJa też lubię wracać do tych wpisów, zwłaszcza, że pamięć mam słabą.
Kochani! Kolejne Święta we troje. Niech będą niezapomniane. Piękne i rodzinne. Niech prawie 1,5roczny Tygrysek wniesie w nie wiele radości i uśmiechu :*
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Święta niezapomniane, choć nie tylko z powodu radości Tygrysa :)
UsuńŚwietne podsumowanie.
OdpowiedzUsuńDzieciaczki lubią grzebać w maminych lub babcinych szufladach i wyciągać z niej różne skarby. Moja córka czesto to robiła wiec dostała kuchenkę i przybory kuchenne, ale na nic to się zdało ponieważ dalej woli skarby z szuflady. :)
Nie ma to jak sprzęty mamy czy taty, co tam zabawki :)
UsuńKiedy ten Tygrysek tak urósł :) Pozdrawiamy serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie - kiedy? :)
Usuń