Za nami 11 miesiąc
Tygrysa, co oznacza, że dużymi krokami zbliża się wielka uroczystość – pierwszy
rok życia naszego Synka. Zanim wpadnę w szał przygotowań (etap planowania już
trwa, motyw przewodni obrany :), kilka słów o poczynaniach Młodego w ostatnim
miesiącu.
Jak w tytule – 11 minęła
nam pod znakiem palca uniesionego ku górze w geście prezesa nie znoszącego
sprzeciwu. Czasem ten palec się wykrzywia i wygląda dość uroczo. Palec przez
cały dzień wskazuje też na różne przedmioty, które musimy nazywać. Czasem
zamieniamy się rolami (żeby się nie znudzić) i pytamy Młodego, gdzie jest to, a
gdzie tamto. Czasem jest śmiesznie, bo palce wskazuje jedno, a wzrok patrzy
zupełnie w innym kierunku. A jeszcze ciekawiej jest, jak Synuś wyciąga oba
palce wskazujące. Wtedy nie nadążamy.
Z amm przechodzi sam siebie. Tygrys kocha jeść. Gdybym na każde amm odpowiadała podsunięciem pod nos
jedzenia, Młody toczyłby się, jak piłka. Co nie oznacza, że czasem nie mam wyrzutów
sumienia, że Go głodzę. Chociaż pięć posiłków dziennie plus podjadanie nam z talerzy, to chyba
odpowiednia porcja dla 11 – miesięcznego Chłopaka. Czasem sam rozwiązuje za nas
kulinarne dylematy. W sobotę przed Chrzcinami robiliśmy babeczki i zastanawialiśmy
się czy na przyjęciu damy spróbować Młodemu. Troje dorosłych tak sobie
dywagowało, nie widząc, że Synek już dawno pałaszuje muffinę. Najchętniej
zjadłby wszystko, byle mama podkładała do buzi. Jeśli za czymś nie przepada to
chyba za kisielem i zupami. Mówiąc amm wskazuje
na każdą formę pokarmu i wszędzie. W kuchni, sklepie, telewizji, książce. Ammm pada nie tylko na widok jedzenia,
ale wystarczy, że ktoś w towarzystwie Tygrysa wypowie słowo związane z
konsumpcją (np. obiad, śniadanie, deser,
jeść). Jeszcze na odgłos termometru, którym sprawdzamy wodę na mleko, gotującej
się w czajniku wody czy jakiegokolwiek ruchu w kuchni.
Skoro była już mowa o
odkurzaczu, to jedyny głośny sprzęt
domowy, którego Młody się nie boi, a który bardzo lubi. Mam podejrzenia, że dla
niego to taka większa zabawka – samochód. Przecież ma dwa koła. Oczywiście wie,
gdzie ma swoje miejsce i bez problemu otwiera suwane drzwi szafy. Pozytywne
jest to, że mogę spokojnie przy nim sprzątać, bo odkurzanie sprawia Mu
przyjemność. Przynajmniej w dwóch pomieszczeniach, potem się nudzi. Chociaż po
odkurzaniu jest kontrola jakości i każdy, najmniejszy nawet śmieć, który się
uchował, przynosi dla nas. Bardzo też lubi zaglądać pod dywan. Ostatnio po
kilkunastu dniach poszukiwania podkładki pod kubek znaleźliśmy ją właśnie pod
dywanem.
Jedynym zajęciem, które
jest w stanie zatrzymać Synka na dłużej jest oglądanie/czytanie książek. Po
dniu cała podłoga wyścielona jest lekturami Malucha. Najbardziej lubi, jak
opowiadamy, co jest na obrazkach i jak prosimy o wskazanie różnych rzeczy. Są
dni, kiedy bezbłędnie wskazuje na zwierzątka (pies, kot, krowa, koń). Innym
razem wszystko, o co zapytamy jest krową. Tatatu ma na to swój sposób. Mamy
książeczkę, w której na pierwszej stronie jest pokazane gospodarstwo z całym
jego dobrodziejstwem, ale na kolejnych rozkładówkach poszczególne zwierzęta.
Wtedy otwierając na krowy, pyta gdzie jest krowa, Tygrys (wiadomo) trafia, a ja
słyszę „mądry Synek” :). Bezbłędnie zawsze pokazuje pszczółkę, a raczej bzzz,
no i oczywiście samochody. Lektura O
słoniu Trąbalskim jest ciekawa, bo w dwóch miejscach jest auto. Tylko
dlatego tak chętnie do niej sięga. Lubi też rymowane wiersze, a zwłaszcza
takie, w których powtarzane są sylaby (prym wiedzie książka „Wierszyki ćwiczące
języki”).
Tygrys lubi bić brawo. Ot
tak po prostu. Ale często zanim zacznie, ślini wewnętrzną stronę jednej dłoni.
Zastanawiamy się dlaczego. Nauka migowego przyniosła efekt. Synek potrafi
pokazać dwa słowa. Mleko – wiadomo. I spać. A pomieszczeniem, który najbardziej
lubi w mieszkaniu (poza kuchnią oczywiście) jest łazienka. Wystarczy, że
zostawimy otwarte drzwi i brak światła Mu nie przeszkadza. A drzwi są też
doskonałą zabawką.
Rośnie nam mały
kombinator. Jak chce dotrzeć w miejsce, do którego nie może, powoli przesuwa
zabawkę w tym kierunku. Przecież nie chodzi o złamanie zakazu, a o odzyskanie
własności.
11 miesiąc to czas
intensywnego przytulania. Pierwszy był Miś (w dniu Chrztu), który poszedł w
odstawkę na rzecz rodziców. Oj… Piękne to chwile, zwłaszcza rano, kiedy tuli
się do ledwo przytomnych rodziców. Synek lubi też przytulać się do mięciutkich
kocyków. Wręcz rzuca się na nie i ociera policzkiem i rączkami.
Mniej miłe jest
ząbkowanie. W 11 miesiącu przybył nam 8 ząbek. Ma czym Chłopak gryźć. Bliskie
spotkanie z Jego garniturem bywa bolesne. Tatatu się o tym przekonał. Tygrys gryzie wszystko na potęgę.
Musieliśmy zabezpieczyć barierkę w łóżeczku, bo była zgryziona na wiór. Baliśmy
się, że Tygrys zacznie zjadać drzazgi. I jeszcze coś, co doprowadza mnie do
przysłowiowej białej gorączki – zgrzytanie zębami i to z taką mocą, że martwię
się czy nie zrobi Sobie krzywdy.
Powoli możemy zacząć
tworzyć słownik Szkraba. Pierwsze świadome słowa:
- brrum: samochód i wszystko, co ma koła np. rower. Pojazdy na
gąsienicach nie kwalifikują się.
- amm: wiadomo, jedzonko.
- be to zużyta pieluszka i wszystko inne, czego rodzice nie
pozwalają. Chociaż akurat to słowo pada częściej z ust rodziców. Przecież w
otoczeniu malucha znajdzie się sporo rzeczy, które nie są dla niego. Czasem
czujemy się jak te barany. Wracając do pieluszki – be nie schodzi Tygrysowi z ust, dopóki nie trafi do kosza na
śmieci.
- ba ma przynajmniej dwa znaczenia: 1. Spaść, upaść. 2. Chcę na
podłogę.
- uuuu to odgłos wydawany przez pieska.
- ko ko to ptak, niekoniecznie kurka.
- zdarza się (choć
rzadziej) świadome mama i tata.
Jeszcze dopisek o
dzisiejszym popołudniu…
Dziś byliśmy na koncercie
w ramach zajęć muzycznych, o których pisałam poprzednio. I jesteśmy zawiedzeni.
Utwierdziliśmy się w przekonaniu o prowadzącej nr 2. Niestety. Pani nie potrafi
nawiązać kontaktu z dziećmi i chciałaby, żeby chodziły jak trybiki. Przecież tak
się nie da. Dzieci to żywioł. Chociaż to niektórych rodziców powinno się
dyscyplinować. Ja chyba jestem jakaś niedostosowana społecznie, ale pewne
zachowania mnie rażą. Pewna mamusia w krótkiej sukience poruszała się tak, że
widzieliśmy więcej niż chcieliśmy. I co się dziwić, że synek owej pani był
dzieckiem, które wywoływało u prowadzącej szczękościsk. Tygrysowi też nie
bardzo się podobało. Wcale się nie dziwię. Zapomnieliśmy o zmianie czasu i
koncert zbiegł się z godziną, w której Młody jest dość marudny. Do tego rodzice
wspomnianego chłopca ciągle siedzieli w komórkach. A jak Tygrys zobaczy
telefon, to nic innego się nie liczy. I tym sposobem było po koncercie.
Przeczytalam tytul: Palac Prezesa:P heheheh;) a Tygrys rosnie i rosnie... Za chwile bedzie calkiem duzym chlopcem:) Jak to szybko minelo...
OdpowiedzUsuńNasze małe mieszkanko wygląda jak Pałac Prezesa, przynajmniej do 19. Po tej godzinie przynajmniej z naszego pokoju usuwamy wszelkie ślady obecności Prezesa, chociaż czasem coś się zawieruszy :)
UsuńNie ogarniam, kiedy te miesiące minęły.
Ooo, weszliście w piękny etap pokazywania i nazywania :) u nas Smerf do wyciągnietego palca dodawał "toto?" (teraz już brzmi poprawnie, co to?) - czasem po kilkanaście razy, aż sił na odpowiedź nr 132 czasem brakowało.....
OdpowiedzUsuńCieszę się, że synek ma apetyt, oby dalej mu dopisywał. A nawet jeśli ma jakieś nadprogramowe gramy szybko zgubi jak zacznie chodzić (a później biegać).
Podobnie jak mi rośnie Wam mały pomocnik, odkurzacz to wielka frajda - a jak opanuje włączanie/wyłączajie lub zmianę mocy to już w ogóle światna zabawa.....dla Tygrysa oczywiście - bo odkurzanie trwa dwa razy dłużej ;)
Kolejny Wielki Dzień niebawem - Pierwsze Urodziny to ważne wydarzenie. Oby wszystko odbyło się tak, jak zaplanujecie.
Buziaki :*
Ewa, właśnie nie ma żadnych nadprogramowych gramów. Jest chudzinką. Ni jak to się ma do porcji, które pochłania. Dlatego czasem martwię się, że może za mało Go karmię. Wiem, że przesadzam. Jak zje za dużo, to dość mocno to odczuwamy. Nie mogłam się nadziwić, że taki maluszek może puszczać takie smrodki :)
UsuńPrzy odkurzaniu muszę się pilnować, żeby raptownie nie pociągnąć odkurzacza. Przecież obok może być Szkrab, który na razie opanował naciskanie przycisku, który zwija sznur.
Na urodziny chciałabym zrobić sama kilka dekoracji, ale najpierw doba musiałaby się wydłużyć :)
Uściski
aż się chce mieć takiego małego odkrywcę w domu już zapomniałam jak to jest...:)
OdpowiedzUsuńPrzemek bał się odkurzacza a już jak mu zafundowałam przy katarze odciągacz do odkurzacza to już w ogóle:/
Za chwilę przed wami urodzinki:*
Ja ciągle dojrzewam do tego odciągacza, ale jesteś już którąś z kolei blogową mamą, która go chwali.
UsuńUrodzinki już za nie cały miesiąc. Niedowierzanie i radość zarazem.
11 miesięcy? ;) Kiedy to zleciało. Z Tygrysa robi się już duży chłopczyk.
OdpowiedzUsuńWesoło macie i codziennie coś nowego. Fajnie.
Lubię czytać o Waszej Trójce. Od razu mi się jakoś milej robi jak sobie poczytam co u Was. I choć nie zawsze coś piszę w komentarzu, to czytam każdy wpis i mam Was w swoich myślach.
Uściski
Wiem, ze jesteś z nami. Od początku. A tu już 8 miesiąc Tygrysa z nami. Czas płynie teraz jeszcze szybciej. Szykujemy się do roczku.
UsuńBuziaki
Jak ten czas szybko leci. Nie wiadomo nawet.. Ehh.. :) fajny już jest i bardzo kontaktowy. :) paluszek jest świetny! :D
OdpowiedzUsuńPrzygotowania są fajne, szczególnie do takich wyjątkowych okazji jak urodziny ukochanego dziecka! :) buziaki
Za chwilę i u Was pojawi się faza paluszka. Cudny to moment.
UsuńTo pierwsze urodzinki - tym bardziej wyjątkowe, chociaż podejrzewam, że o każdych kolejnych będę mówiła tak samo :)
Buźka
Pamiętam czasy gdy Kruszynka jadła wszystko, niestety minęły gdy zaczęła dorastać.
OdpowiedzUsuńPoczekaj na bunt dwulatka, dopiero wtedy palec się rozkręci :)
Jeśli chodzi o jedzenie, to wiele mam o tym mówi, więc możliwe, że wszystko przed nami. A bunt dwulatka to pewnie mnóstwo atrakcji. Najgorzej, że przypadnie na czas, w którym Smykiem będzie opiekowała się Babcia. Mam nadzieję, że podoła.
UsuńAleż Tygrys robi niesamowite postępy :) I naprawdę zazdroszczę Wam, że macie dziecię takie "wszystkożerne", bo u mojego Bąbla to wiesz, jak z tym jedzeniem jest...
OdpowiedzUsuńNa etap pokazywania paluszkiem czekałam z wielką niecierpliwością, bo to podobno jedna z najważniejszych dziecięcych czynności, świadcząca o prawidłowym rozwoju i nabywaniu umiejętności komunikacyjnych. Potem równie niecierpliwie czekałam, kiedy się wreszcie skończy, bo tysiące razy musiałam powtarzać nazwy wszystkich domowych sprzętów, zwierzątek i obrazków w książeczkach ;) Aktualnie Bąbel większość rzeczy wskazuje już bezbłędnie i sam nazywa - choć najczęściej jeszcze we własnym języku, tylko dla niego i dla nas zrozumiałym ;)
Odnośnie zajęć wielka szkoda, że Wasze obawy względem prowadzącej się potwierdziły. A może jednak uda Wam się jakoś zgrać z tą drugą panią i dopasować do godzin jej "urzędowania" ?
Bąbelkowa Mamo, różnie to może jeszcze być, przecież Bąbel też miał wilczy apetyt. Chociaż nie miałabym nic przeciwko, żeby Młodemu tak zostało. Co prawda za gotowaniem nie przepadam, ale czegóż się nie robi, żeby Dziecię było zadowolone. A jak Dziecię w humorze, to i nam będzie lepiej :)
UsuńZ paluszkiem to najtrudniej rano. Między 5 a 6, jak człowiek jeszcze ledwo przytomny :)
Pojedziemy jeszcze w sobotę. Zobaczymy, jak będzie i wtedy zdecydujemy. Jeśli nam się nie spodoba, zrobimy tak, żeby skorzystać z zajęć z tą fajną panią. Bo robi to naprawdę doskonale. A jej szefowa niekoniecznie.
Uściski
Prezes jest super :) Jego palec wskazujący mówi sam za siebie :D Super wyszło to zdjęcie a w rzeczywistości pewnie jeszcze fajniej to wygląda.Za parę lat będziecie mogli mu pokazać jak przezesował w domu :)
OdpowiedzUsuńNo to ładnie to zleciało.. zaraz roczek, to ważne święto i na bank to cudownie zaplanujesz. Oby Tygrysek na prezenty po dostawał auta .. no ewentualnie inne fajne zabawki z kołami :)
Buziaki dla Was :*
Zamieniłam Dyrektora na Prezesa. Obaj niskiego wzrostu, tylko ten mniejszy bardziej wymagający :)
UsuńAuto od Dziadków już kupione (Dziadek nie mógł wytrzymać i musiałam zamówić zaraz po Chrzcie). Takie, w którym na przyczepce zmieści się sam Prezes. Mam nadzieję, że się Tygrysowi spodoba i się nie wystraszy gabarytami.
Uściski
Prezes- myślę, że to godna Tygrysa, nowa ksywa :) A te dwa paluszki wskazujące muszą wyglądać uroczo. Słodki Chłopak. No i prawdziwy facet- czy Oni wszyscy na pewnym etapie życie muszą przechodzić tą fascynację samochodami? :)
OdpowiedzUsuńA to Ci powiem, że pierwsze słyszę, żeby któreś dziecko tak dobrze żyło z... odkurzaczem :) Naprawdę, maluchy najczęściej się ich panicznie boją.
Jedzonko- wie co dobre. A już za wpałaszowanie muffinki, notowania u mnie wzrosły Mu plus tysiąc :)
Roczek... Ale, że serio? Że już? Nasz mały Tygrysek będzie za chwilę dużym Tygrysem...
U nas na zamiast dzień dobry jest "brrum". Obawiam się, że to zainteresowanie prędko nie minie. Przynajmniej na razie nic na to nie wskazuje.
UsuńTygrys boi się blendera. No cóż... nie ma kół.
Kochana, a jak Ci napiszę, że zajadał się Twoimi babeczkami dyniowymi :) Wiem, wiem - nie powinnam go raczyć taką ilością cukru.
Roczek już za moment.