Jesteśmy już w styczniu. Miniony rok dostarczył nam sporo wrażeń z przeczytanych książek. Nigdy nie brałam udziału w czytelniczych wyzwaniach, nie liczyłam przeczytanych tytułów, ale sporo tego. I tych Tygrysa, i moich. Dodajemy tytuły grudniowe.
Jesteśmy już w styczniu. Miniony rok dostarczył nam sporo wrażeń z przeczytanych książek. Nigdy nie brałam udziału w czytelniczych wyzwaniach, nie liczyłam przeczytanych tytułów, ale sporo tego. I tych Tygrysa, i moich. Dodajemy tytuły grudniowe.
Nie jest źle. Jest siódmy listopada, a na bloga wjeżdża zestawienie z poprzedniego miesiąca. Nasze październikowe czytanie zdominowała ciocia Jadzia i Elf. Cóż... nie potrafiliśmy się oderwać od tych uroczych bohaterów. Ale jest i kilka innych tytułów. Zerknijcie sami...
Właśnie się zorientowałam, że mamy już listopad, a na blogu nie ma książek z września. Jakoś ostatnio nie ciągnie mnie do świata wirtualnego. Na IG bywam rzadko. Zerkam na dwa - trzy konta, które mnie interesują, poszukam inspiracji do pracy i odkładam telefon. A na blogu chyba jeszcze rzadziej. Coraz częściej przychodzą do mnie myśli, że może czas zamknąć to wirtualne miejsce. Daję sobie czas do końca roku, póki co wrześniowa lista lekturowa. Wrażeń nie za dużo, bo niestety moja pamięć do najlepszych nie należy.
W sierpniu, podobnie jak w lipcu, Tygrysa wzywało podwórko, koledzy i czasu na głośne czytanie było dużo mniej. Sporo nadrobiliśmy w aucie podczas wyjazdu, a w czytaniu mamy dość obszerny tytul, który pojawi się już pewnie za miesiąc. A tymczasem...
Witajcie. Moja systematyczność poległa w okresie letnim. Zbierają mi się zaległości, które czas nadrobić. Dziś przybywam z listą lipcową. Z racji, że wakacje rządzą się swoimi prawami i dziecko wraca do domu na wieczór (i to nie zawsze) zwykle tak zmęczone, że jest w stanie wysłuchać zaledwie dwóch - trzech stron, nasza letnia lista jest dość krótka. Dziecięca, bo dorosła jest nieco dłuższa. A to wszystko z tego samego powodu. Dziecko większą część dnia przebywa poza domem, więc mama ma czas na czytanie. Zapraszam
Jak wiecie czytamy sporo i przeczytanymi tytułami dzielimy się tutaj na blogu. Może kiedyś Tygrys, podobnie jak my teraz, z sentymentem będzie wracał do lektur z dzieciństwa. Może komuś podsuniemy jakiś tytuł. Zwykle nasze podsumowania piszę po kilku - kilkunastu dniach od przeczytania książki. Czasem zapominam, o czym książka była, szczególnie ta, która specjalnego wrażenia na nas/na mnie nie zrobiła. A nawet jeśli w jakimś stopniu nas/mnie urzekła, po czasie emocje opadają i trudniej podzielić się odczuciami. Dlatego dziś postanowiłam napisać kilka słów o książce, którą skończyłam czytać dosłownie przed chwilą.
Tak, jak się spodziewałam. Czerwcowa lista przeczytanych głośno książek skromniutka. Chłopak wraca do domu, jak już nie widać piłki i zwyczajnie nie ma siły na dłuższe czytanie. Ale kilka tytułów zapisujemy.
Przybywamy z majową listą książek. Jest połowa kolejnego miesiąca, a to dlatego, że moja systematyczność skończyła się po drugim tytule. Stąd obsuwa. Lista nie za długa i nie chodzi nawet o podwórko, które przyzywa, a o znaczną liczbę zaczętych książek, z których niewiele udało nam się skończyć. Ale zapisujemy i te kilka tytułów.
Co prawda to kwiecień to okazje do świętowania dla miłośników książek i czytania, ale dla nas to marzec przyniósł sporo ciekawych tytułów. A to już ostatnie tygodnie z taką ilością czasu na lekturę. Za chwilę wiosna i podwórko. Z jednej strony czekam na ten moment, z drugiej szkoda, bo w bibliotece pojawiła się masa nowości. Ale zanim to, nasza lista marcowa...
Przybywam z kolejną partią książek, które towarzyszyły nam w lutym. Żałuję tylko, że powstała w ostatnich dniach. Wrażenia pisane na bieżąco po lekturze są zupełnie inne. Z czasem jednak opadają, choć są książki, które wzbudzają tak pozytywne emocje (patrz pkt. 1-2), że zostają w pamięci na dłużej. Tak, jak życzyłam sobie tego w poprzednim podsumowaniu sięgnęliśmy w lutym do ciepłych opowieści, idealnych na wieczorne czytanie (patrz pkt. 7 i 8). Ale do brzegu...
Zaczynamy Nowy Rok z książką. Mam nadzieję, że będą to miesiące przepełnione dobrą, wartościową lekturą. W styczniu przeżyłam trudny moment, bo pewnego wieczoru Tygrys oświadczył, że ma już dość czytania. Na szczęście kilka dni później wszystko wróciło do normy. Mam swoją teorię na ten temat - Synek przełożył złość na życiowe zmiany na książki właśnie. Mimo kryzysu, wyjazdu do Dziadków, kilka tytułów udało nam się przeczytać. Zapraszamy...