W sierpniu, podobnie jak w lipcu, Tygrysa wzywało podwórko, koledzy i czasu na głośne czytanie było dużo mniej. Sporo nadrobiliśmy w aucie podczas wyjazdu, a w czytaniu mamy dość obszerny tytul, który pojawi się już pewnie za miesiąc. A tymczasem...
W sierpniu, podobnie jak w lipcu, Tygrysa wzywało podwórko, koledzy i czasu na głośne czytanie było dużo mniej. Sporo nadrobiliśmy w aucie podczas wyjazdu, a w czytaniu mamy dość obszerny tytul, który pojawi się już pewnie za miesiąc. A tymczasem...
Witajcie. Moja systematyczność poległa w okresie letnim. Zbierają mi się zaległości, które czas nadrobić. Dziś przybywam z listą lipcową. Z racji, że wakacje rządzą się swoimi prawami i dziecko wraca do domu na wieczór (i to nie zawsze) zwykle tak zmęczone, że jest w stanie wysłuchać zaledwie dwóch - trzech stron, nasza letnia lista jest dość krótka. Dziecięca, bo dorosła jest nieco dłuższa. A to wszystko z tego samego powodu. Dziecko większą część dnia przebywa poza domem, więc mama ma czas na czytanie. Zapraszam
Jak wiecie czytamy sporo i przeczytanymi tytułami dzielimy się tutaj na blogu. Może kiedyś Tygrys, podobnie jak my teraz, z sentymentem będzie wracał do lektur z dzieciństwa. Może komuś podsuniemy jakiś tytuł. Zwykle nasze podsumowania piszę po kilku - kilkunastu dniach od przeczytania książki. Czasem zapominam, o czym książka była, szczególnie ta, która specjalnego wrażenia na nas/na mnie nie zrobiła. A nawet jeśli w jakimś stopniu nas/mnie urzekła, po czasie emocje opadają i trudniej podzielić się odczuciami. Dlatego dziś postanowiłam napisać kilka słów o książce, którą skończyłam czytać dosłownie przed chwilą.
Tak, jak się spodziewałam. Czerwcowa lista przeczytanych głośno książek skromniutka. Chłopak wraca do domu, jak już nie widać piłki i zwyczajnie nie ma siły na dłuższe czytanie. Ale kilka tytułów zapisujemy.
Przybywamy z majową listą książek. Jest połowa kolejnego miesiąca, a to dlatego, że moja systematyczność skończyła się po drugim tytule. Stąd obsuwa. Lista nie za długa i nie chodzi nawet o podwórko, które przyzywa, a o znaczną liczbę zaczętych książek, z których niewiele udało nam się skończyć. Ale zapisujemy i te kilka tytułów.
Witajcie. Te dwa comiesięczne wpisy, o naszej codzienności i przeczytanych książkach, sprawiają, że blog nie pokrył się jeszcze całkiem kurzem. Kiedy patrzę na archiwum wpisów, trudno mi uwierzyć, że kiedyś zdarzało mi się w miesiącu popełnić ich kilka, a nawet kilkanaście. I to przy mniejszym dziecku. Choć z tego, co obserwuję, podobnie wygląda to na innych blogach. Wiele, miejsc, do których lubiłam zaglądać już zniknęło, albo wpisy przestały się pojawiać. Na innych sytuacja wygląda podobnie jak u nas. Nieliczne, w tym Agaty, nadal żyją. Bardzo cieszę się z tych kilku osób, które ciągle tu wracają, zostawiają ślad, dzielą się swoim życiem, ale też trochę brakuje mi tej intensywności z początków blogowania. Własnej i innych. Wirtualne życie przeniosło się na FB i IG, a z tymi jakoś zupełnie mi nie po drodze, szczególnie z pierwszym. Na IG zaglądam, ale raczej w poszukiwaniu inspiracji, do pracy, domu czy ogrodu. Czasem zajrzę do kogoś zaprzyjaźnionego, ale to nie jest moje miejsce. Moje wirtualne miejsce to ten blog. Mam nadzieję, że chociaż te dwa wpisy miesięcznie nadal będą się pojawiały i "tygrysie" miejsce nie zniknie.