Dobrze, że nie robiłam żadnych postanowień na nowy rok związanych z blogiem. Choć zrobiłam takie związane z książkami. Zaplanowałam przeczytanie Tolkiena (ale tak na spokojnie) i Lewisa. Dla siebie. W tym miesiącu nie znajdziecie żadnego tytułu tych autorów, ale ja już wiem, że w kolejnych powoli się rozkręcę. Za o chyba po raz pierwszy zwróciłam nie ukończywszy czytania, kilka tytułów. Nie było to łatwe doświadczenie. A z każdą kolejną książką coraz mniej problemowe. I uwalniające. Ale kawał życia minął zanim do tego dojrzałam. Styczeń przyniósł sporo dobrych tytułów. Lista poniżej. Zapraszam.
1. Katarzyna Ryrych, Bombka babci Zilbersztajn; Wydawnictwo Ezop
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
"Bombkę..." czytaliśmy na przełomie roku. Sięgnęliśmy do tego tytułu po "Cacku" Emilii Kiereś. W obu opowieść toczy się wokół starej ozdoby choinkowej. Tylko tę trudno nam się czytało. W pewnym momencie czuliśmy się nieco zagubieni. Być może wątek z przeniesieniem do innej czasoprzestrzeni miał oswoić temat wojny. Niestety do naszego domu wniósł jakiś niepokój i zagubienie. Książka zapowiadała się dobrze, ale z biegiem stron była coraz trudniejsza w odbiorze.
3. Ylva Karlsson, Ja i inni; Wydawnictwo Zakamarki
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Książka trafiła do nas za sprawą Sary Lundberg i jej ilustracji. Te zachwycają. Każda rozkładówka to małe dzieło sztuki. Do tego tekst, który zachęca do stawiania pytań, a w zasadzie stawia pytania o to, jak to jest być kimś innym, o różnice i podobieństwa między ludźmi. Poznajemy małych bohaterów w różnych sytuacjach, różnych miejscach, z różnymi problemami. Dlatego ważne jest wspólne czytanie tej książki z dziećmi i otwartość na kolejne pytania, które z pewnością przyniesie.
4. Tomi Ungerer, Dlaczego ja to ja, a nie ty?; Odpowiedzi na 100 najbardziej nurtujących pytań zadanych przez dzieci; Wydawnictwo Format
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Jaka to dobra rzecz. Pełna mądrości, głębi, czasem humoru, a nawet absurdu. Oparta na wieloletni doświadczeniu życiowym autora. Odpowiedzi nie zawsze są oczywiste, ale to jest właśnie najlepsze. Skłaniają do refleksji i poszukiwania własnych rozwiązań. Nie wiem, któremu z nas bardziej się podobała. A wspólne czytanie tego tytułu bezcenne.
5. Jagoda Gumińska - Oleksy i Katarzyna Maziarz - Górka, Trochębajki o Janie Matejce; Muzeum Narodowe w Krakowie
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Ciekawa byłam tej pozycji wydanej przez krakowskie muzeum, które pewnie nie ma środków na promocję tak, jak wydawnictwa dla dzieci. A szkoda, bo warto zajrzeć do tej książki, by zapoznać dzieci z Matejką, artystą i człowiekiem. Mi z malarzem jest bardzo po drodze i cieszę się, że Tygrys towarzyszył nam w tej wędrówce. Był zasłuchany, więc wnioskuję, że opowieści o Matejce i Jemu się spodobały. A snują je przedmioty związane z artystą, bliskie mu i towarzyszące w codzienności. Zajrzałam na stronę naszej biblioteki i widzę, że książka jest w wypożyczeniu. Cieszę się, że nie została zakupiona tylko dla nas i wierzę, że będzie w obiegu, bo jest tego warta.
6. Sara Lundberg, Spacer z kotem; Wydawnictwo Zakamarki
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Kolejna książka autorki w styczniowym zestawieniu i nie ostatnia w tym roku. Ale trudno oderwać się od tych malarskich ilustracji. A przy tym niesamowita historia. Wydawałoby się co można napisać o spacerze z kotem? Co prawda nie mam takiego doświadczenia, ale domyślam się, że sporo. A gdyby tak odwrócić sytuację i podążać kocimi ścieżkami. To może być całkiem ciekawe. I cudowne jest to, że autorka pozostawia sporo miejsca na nasze spojrzenie i refleksje.
7-9. Tove Jansson, Małe trolle i dużą powódź, Kometa nad Doliną Muminków, W Dolinie Muminków; Nasza Księgarnia
lokalna biblioteka, czytane po raz pierwszy
10-13. Tomek Bogacki, Bohater dzieci. Opowieść o Januszu Korczaku; Wydawnictwo Stapis
lokalna biblioteka, czytane po raz pierwszy
Tą serię odkryłam na jakimś spotkaniu dotyczącym książki dla młodzieży i choć nie są to nasze klimaty (tak mi się przynajmniej wydawało) przyniosłam do domu z biblioteki. I się zdziwiłam, bo oboje przepadliśmy. Książki nie są zbyt obszerne, tekst jest rozbity i sporo w nich ilustracji, ale poszło szybko nie tylko z tego powodu, ale i z ciekawości. Kepler momentami jest przerażający, ale patrząc na to, co się dzieje dookoła nas, wcale nie taki nierzeczywisty. Dobra rzecz dla wczesnych nastolatków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz