czwartek, 3 kwietnia 2025

Styczniowe lektury

Dobrze, że nie robiłam żadnych postanowień na nowy rok związanych z blogiem. Choć zrobiłam takie związane z książkami. Zaplanowałam przeczytanie Tolkiena (ale tak na spokojnie) i Lewisa. Dla siebie. W tym miesiącu nie znajdziecie żadnego tytułu tych autorów, ale ja już wiem, że w kolejnych powoli się rozkręcę. Za o chyba po raz pierwszy zwróciłam nie ukończywszy czytania, kilka tytułów. Nie było to łatwe doświadczenie. A z każdą kolejną książką coraz mniej problemowe. I uwalniające. Ale kawał życia minął zanim do tego dojrzałam. Styczeń przyniósł sporo dobrych tytułów. Lista poniżej. Zapraszam.

1. Katarzyna Ryrych, Bombka babci Zilbersztajn; Wydawnictwo Ezop
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
"Bombkę..." czytaliśmy na przełomie roku. Sięgnęliśmy do tego tytułu po "Cacku" Emilii Kiereś. W obu opowieść toczy się wokół starej ozdoby choinkowej. Tylko tę trudno nam się czytało. W pewnym momencie czuliśmy się nieco zagubieni. Być może wątek z przeniesieniem do innej czasoprzestrzeni miał oswoić temat wojny. Niestety do naszego domu wniósł jakiś niepokój i zagubienie. Książka zapowiadała się dobrze, ale z biegiem stron była coraz trudniejsza w odbiorze. 


2. Nikola Kucharska i Alojzy Rzepa, Zaginiona Wyspa; Wydawnictwo Nasza Księgarnia 
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Piękna okładka, prawda? Wnętrze również, choć z początku Tygrysowi nie przypadło do gustu. Wolał współczesną opowieść w formie komiksu, która przeplata się ze stylizowanym XIX - wiecznym dziennikiem z podróży Alojzego Rzepy. Z każdą kolejną częścią dał się porwać wyobraźni i oboje z przyjemnością podróżowaliśmy po zaginionej wyspie pełnej przedziwnych mieszkańców, stworzeń i roślinności. Polecamy. 

3. Ylva Karlsson, Ja i inni; Wydawnictwo Zakamarki 
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Książka trafiła do nas za sprawą Sary Lundberg i jej ilustracji. Te zachwycają. Każda rozkładówka to małe dzieło sztuki. Do tego tekst, który zachęca do stawiania pytań, a w zasadzie stawia pytania o to, jak to jest być kimś innym, o różnice i podobieństwa między ludźmi. Poznajemy małych bohaterów w różnych sytuacjach, różnych miejscach, z różnymi problemami. D
latego ważne jest wspólne czytanie tej książki z dziećmi i otwartość na kolejne pytania, które z pewnością przyniesie.  


4. Tomi Ungerer, Dlaczego ja to ja, a nie ty?; Odpowiedzi na 100 najbardziej nurtujących pytań zadanych przez dzieci; Wydawnictwo Format 
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Jaka to dobra rzecz. Pełna mądrości, głębi, czasem humoru, a nawet absurdu.  Oparta na wieloletni doświadczeniu życiowym autora. Odpowiedzi nie zawsze są oczywiste, ale to jest właśnie najlepsze. Skłaniają do refleksji i poszukiwania własnych rozwiązań. Nie wiem, któremu z nas bardziej się podobała. A wspólne czytanie tego tytułu bezcenne. 


5. Jagoda Gumińska - Oleksy i Katarzyna Maziarz - Górka, Trochębajki o Janie Matejce; Muzeum Narodowe w Krakowie 
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Ciekawa byłam tej pozycji wydanej przez krakowskie muzeum, które pewnie nie ma środków na promocję tak, jak wydawnictwa dla dzieci. A szkoda, bo warto zajrzeć do tej książki, by zapoznać dzieci z Matejką, artystą i człowiekiem. Mi z malarzem jest bardzo po drodze i cieszę się, że Tygrys towarzyszył nam w tej wędrówce. Był zasłuchany, więc wnioskuję, że opowieści o Matejce i Jemu się spodobały. A snują je przedmioty związane z artystą, bliskie mu i towarzyszące w codzienności. Zajrzałam na stronę naszej biblioteki i widzę, że książka jest w wypożyczeniu. Cieszę się, że nie została zakupiona tylko dla nas i wierzę, że będzie w obiegu, bo jest tego warta.


6. Sara Lundberg, Spacer z kotem; Wydawnictwo Zakamarki 
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Kolejna książka autorki w styczniowym zestawieniu i nie ostatnia w tym roku. Ale trudno oderwać się od tych malarskich ilustracji. A przy tym niesamowita historia. Wydawałoby się co można napisać o spacerze z kotem? Co prawda nie mam takiego doświadczenia, ale domyślam się, że sporo. A gdyby tak odwrócić sytuację i podążać kocimi ścieżkami. To może być całkiem ciekawe. I cudowne jest to, że autorka pozostawia sporo miejsca na nasze spojrzenie i refleksje. 


7-9. Tove Jansson, Małe trolle i dużą powódź, Kometa nad Doliną Muminków, W Dolinie Muminków; Nasza Księgarnia
lokalna biblioteka, czytane po raz pierwszy
To nasze drugie podejście do Muminków, których nie trzeba tu przedstawiać. Poprzednio Tygrys był chyba za mały, bo jednak Muminki to nie lekka opowieść, sporo w niej głębi i refleksji. Tym razem Tygrys był zachwycony i nie mógł się oderwać. Do czasu poznania innego bohatera, ale o tym za czas jakiś. A jak to u Was jest z Muminkami? Mam wrażenie, że albo się je kocha, albo w drugą stronę. 


10-13. Tomek Bogacki, Bohater dzieci. Opowieść o Januszu Korczaku; Wydawnictwo Stapis 
lokalna biblioteka, czytane po raz pierwszy
Tą serię odkryłam na jakimś spotkaniu dotyczącym książki dla młodzieży i choć nie są to nasze klimaty (tak mi się przynajmniej wydawało) przyniosłam do domu z biblioteki. I się zdziwiłam, bo oboje przepadliśmy. Książki nie są zbyt obszerne, tekst jest rozbity i sporo w nich ilustracji, ale poszło szybko nie tylko z tego powodu, ale i z ciekawości. Kepler momentami jest przerażający, ale patrząc  na to, co się dzieje dookoła nas, wcale nie taki nierzeczywisty. Dobra rzecz dla wczesnych nastolatków. 



Początek roku przyniósł sporo dobrych tytułów i dla mnie. Chciałam napisać dorosłych, ale czytam tez książki dla dzieci. Tak poza Tygrysem, sama dla siebie, bo lubię, a że pracuję z dziećmi to znajomość literatury dla młodszych się przydaje. Choć to pojawia się pytanie czy książki dla dzieci są tylko dla nich. Właśnie, jak uważacie? Nie da się tu chyba postawić sztywnej granicy. Ja sporo dobra dla siebie znajduję w książkach dedykowanym młodszym czytelnikom. Chociażby, jak w serii o Kerstin. Swoją droga polecam. Otworzyła mi oczy na wiele spraw. A z tych styczniowych "dorosłych" nie mam faworyta, choć ciekawie było poznać się z Panem Małeckim. Gorzej z profesorem Bayardem. Długo pracowała we mnie ta książka, ale koniec końców doszłam do tego, że dla mnie sam akt czytania jest ważny i to, co wtedy przeżywam i to nic, że wiele z tego, co przeczytałam zapominam. 






Sporo pytań pojawiło się powyżej. Może zechcecie podzielić się swoimi refleksjami. Dopytam jeszcze, jak minął Wam początek roku. A ja pędzę nadrabiać zaległości (to chyba już było :), nie raz). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz