wtorek, 25 maja 2021

Majowe opowieści #3

Połowa maja za nami. Pewnie nie mnie jedną dręczy pytanie: kiedy to zleciało? Nie obejrzymy się, a maj będzie tylko wspomnieniem, ale póki co utrwalam kolejny tydzień tego pięknego miesiąca. 

Niedzielny (16.05) spokojny poranek. W związku z tym, że Tygrys nocował u dziadków, to im urządził pobudkę o 6.20. My mogliśmy pospać dłużej. Rzadko to się zdarza, bo nasze Dziecko to ranny ptaszek, oczywiście dotyczy to dni wolnych. W tygodniu wiadomo... trudno Go dobudzić. Skorzystaliśmy więc z sytuacji i odpoczęliśmy. A potem raczyliśmy się wolnym, cichym przedpołudniem. Mimo niedzieli pogrzebaliśmy trochę w ziemi. Wymieniliśmy poparzone roślinki w folii, uporządkowaliśmy rabatkę i skrzynki. Zjedliśmy wczesny obiad na tarasie korzystając z pięknej pogody. Szkoda, że jest w tym miesiącu tak kapryśna, ale łapiemy każdą chwilę. O 15.00 spotkaliśmy się z Tygrysem i Dziadkami na Eucharystii. A po... foch, bo okazało się, że mamy niespodziewanych gości. Nasze dziecko najchętniej ograniczyłoby Swój świat do rodziców i dziadków. Tyle Mu wystarcza, co nie jest złe, ale wokół są też inni ludzie, z którymi musi nauczyć się funkcjonować. Na szczęście, jak goście się pojawili humor wrócił i nawet popisy się włączyły. 

W przeciwieństwie do niedzieli tydzień intensywny.  Udało nam się dopracować kwietną rabatkę i przygotować nową (zdjęcia w przyszłości, bo jeszcze musimy wytępić zielsko na ścieżce pomiędzy). Trwa to u nas, bo albo funduszy, albo czasu brak. Absolutnie nie narzekamy. Liczyliśmy się, z tym, że dom to obowiązek i worek bez dna. Ale każda praca, każda zmiana cieszy. A lista ciągle się wydłuża. Na ten rok kilka punktów odhaczonych (folia, zbiornik na deszczówkę, powstające zadaszenie nad tarasem, wspomniane rabatki), kolejne przed nami. Priorytet to poprawki przy oknie dachowym, które nam przemarza, obudowa zbiorników na wodę i schody, choć na te nie mamy pomysłu. Chodzi nam po głowie stara cegła, ale może czas podsunie rozwiązanie. 

Stało się... Zarezerwowaliśmy noclegi w Krakowie. Tygrys od roku czeka i mam nadzieję, że tym razem wyjazd dojdzie do skutku. Już nie mogę się doczekać na wspólne spacery po tym pięknym mieście. Synek jest doskonałym kompanem zwiedzania. O ile na co dzień trudno wyciągnąć Go na spacer, o tyle na urlopie kolejne kilometry Mu nie straszne. Podobnie, jak my, chce wyciągnąć z wolnych dni jak najwięcej. Także zapisujemy już miejsca do zobaczenia. Obowiązkowo Wawel, Podziemia Rynku, Galeria w Sukiennicach, Muzeum Lotnictwa, Mury Obronne... Tak zgodnie z obecnymi zainteresowaniami Synka. Trzeba coś wybrać, bo w kilka dni trudno zobaczyć wszystko. A jeszcze chcemy, choć na dwa dni wyskoczyć w góry. Tak bardzo tęsknimy. Jej, nie mogę się doczekać. 

Z Tatą Tygrysa zachwycamy się każdym kwiatkiem na drzewkach, pąkiem na rabatkach. Pojawiły się nowe rośliny, bo kuzynka robiła porządki w swoim ogrodzie, dzięki czemu wypełniły się nam kwiatami kolejne nieużytki. A dom obsadziliśmy bzami. Wiem, że krótko cieszą oko, ale nie przeszkadza mi to. Ja po prostu kocham bez i mam nadzieję, że dobrze mu będzie u nas. Na kawałku ziemi za szklarnią pojawiły się truskawki i cukinia. Taki nieplanowany warzywniak poza skrzynkami nam wyszedł. A w skrzynkach pojawiła się rzodkiewka. W folii ogórki pną się do góry. Przedszkolak dzielnie nas wspomaga w uprawie roślinek. Zaopatrzyliśmy Chłopaka w mniej pojemną konewkę, którą ochoczo podlewa rabatki. 




Póki co zagościł u nas bez z ogrodu przy domu Dziadków. Tych już nie ma, ale lilak nadal cieszy oczy i powonienie. Jak długo? Pewnie jeszcze trochę czasu, bo spadkobiercy nie potrafią się dogadać. Z jednej strony żal, bo tyle wspomnień. Każda kąt, krzak, roślina... Z drugiej, serce pęka, jak patrzy się na dom, który popada w ruinę. A miejsce piękne. Tam miał być nasz dom. Żal już minął, ale szkoda mi tego miejsca. 


Racząc się zapachem bzu roznoszącym się po domu udało mi się przeczytać jedną ksiażkę i dorobić kilka kolejnych rządków. Postęp jest.


W tygodniu mieliśmy małą przyjemność dla siebie... spacer po ogrodach przy Pałacu Branickich. Miejsce, które w ostatnich latach bardzo się zmieniło i cieszy oczy. Musimy koniecznie wrócić z Tygrysem, który będzie zachwycony figurami mitologicznych bohaterów. Będzie fajna powtórka z mitologii. 




Z kolei z Tygrysem i Babcią odwiedziliśmy nowe miejsce nieopodal bloku Dziadków. Mogę tylko żałować, że pojawiło się dopiero teraz. Kładki nad stawami, piękne nasadzenia i żabia orkiestra w tle. Coś pięknego.


I jeszcze najważniejsze. Mamy TO. Taras gotowy. Jeszcze kilka szczegółów (zasłony, lampki) i będzie pięknie. Co ja piszę. Już jest. Nie uciekamy jak tylko zacznie kropić i napatrzeć się nie możemy. Dużo wysiłku Taty i Dziadka Tygrysa, ale jesteśmy naprawdę zadowoleni.



Przed nami ostatnie dnia maja. Niech upłyną i wam i nam w dobrych nastrojach i przy pięknej pogodzie. 

16 komentarzy:

  1. Woow jaki piękny ten pałac! Musimy kiedyś tam zajrzeć :)
    A wasz domek z ogrodem i tarasem też ekstra ;) fajnie jest móc siedzieć na tarasie w czasie deszczu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszamy, z przyjemnością oprowadzimy.
      Deszcz już nam nie straszny. Nie trzeba się zwijać z całym majdanem, jak zaczyna padać. Szkoda tylko, że jest tak zimno i rzadko korzystamy z tarasu.

      Usuń
  2. Extra taras :)
    pozdrawiam majowo

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie wspaniale miejsca!
    Zadaszenie pierwsza klasa! :) Mi brakuje jakiegos daszku u nas na tarasie, ale szkoda mi zaslaniac slonce, ktore pada pod katem, wiec poza srodkiem lata, nie ma go tam zbyt wiele...
    U mnie tez prace ogrodowe ida pomalu, glownie z braku czasu. Dopiero dzis kupilam reszte warzyw i moge zaczac siac i sadzic. Tymczasem w warzywniku rozpanoszyly sie chwasty i najpierw bede musiala zrobic w nim porzadek... I tak samo ciesze sie kazdym nowym kwiatkiem. Niestety, lilie pozeraja mi zuki, a nowa piwonia wypuscila jeden listek, ktory po paru dniach zwiedl i odpadl, ech... Mieczyki poki co ladnie kielkuja, moze chociaz one nie zawioda. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas słońca nie brakuje. Obawiałam się, że zadaszenie zabierze mi światło w domu, ale nie jest tak źle. Brakuje tylko dobrej pogody do korzystania z tarasu. Co prawda deszcz nam już nie straszny, ale jest zwyczajnie za zimno.
      A ja cebulek ciągle nie powkładałam.

      Usuń
  4. Alez u Was sie dzieje !!! Duzo i ciekawie :) kibicuje z ogródkiem bo sama to uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Coraz pełniej u Was w ogródku, a i wysiłki swoje możecie podziwiać z tarasu, troszkę zazdroszczę ;)
    Spokojnego wieczoru, uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałuję, że od razu nie zrobiliśmy tego zadaszenia. Jeszcze zaśłony, bo musimy się trochę osłonić i gotowe.
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Ja też ciągle pytam kiedy to zleciało? Już za miesiąc będziemy się szykować na wakacyjny wyjazd !! A przecież dopiero co była zima, mam wrażenie czasami że nadal trwa bo pogoda z wiosną nie ma nic wspólnego :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas pędzi. I my nie możemy doczekać się wyjazdu, ale musimy poczkeac do sierpnia.

      Usuń
  7. Taras z daszkiem super sprawa! Piękne miejsca na spacery - i te w przypałacowych ogrodach i te blisko bloku Dziadków:)
    Uściski
    Ps. Udanego wypoczynku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taras się sprawdza, choć ze względu na aurę nie korzystamy z niego tyle, ile byśmy chcieli.
      Uściski

      Usuń
  8. Ach, zacznę od końca wpisu, bo taras mnie zachwycił i domek teraz jeszcze bardziej przytulnie wygląda. Wspaniale miejsce macie, a jak tak dalej pójdzie, to stworzycie wspaniałe siedlisko. Jeśli chodzi o Kraków, to ja kocham absolutnie to miasto całym sercem i obowiązkowo palnuję i w tym roku go odwiedzić, są dwie przyczyny...niewyobrażalna ilość galerii i rękodzieła, które uwielbiam 😍 i klimatu żydowskich dzielnic, sklepików, barów...tak to uwielbiam. A Tygrys to niezły kompan 😊 super,że wszyscy uwielbiacie podróże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. Zapraszamy na kawkę/herbatkę na tarasie. Może kiedyś odwiedzicie Podlasie. W moim życiu był taki czas, że nie lubiłam Krakowa. Później pokochałam. Przez rok jeździłam co miesiąc na studia podyplomowe i chłonęłam atmosferę miasta. Najmilej wspominam poranki, jak Kraków budził się do życia. My planujemy już wyjazd. Wszystkiego w kilka dni nie da się niestety zobaczyć, ale zawsze będzie okazja, żeby wrócić. A kiedy Wy będziecie? Może uda się w jednym momencie. My na początku sierpnia. Tygrysa trudno wyciągnąć na spacer w pobliżu domu, ale na wyjazdach jest pierwszy do zwiedzania.
      Buziaki

      Usuń