sobota, 13 marca 2021

Marcowe opowieści #1

Kolejna kartka w kalendarzu przełożona. Kolejne tygodnie Wielkiego Postu za nami. Czas do Wielkanocy odmierza nam Tygrys doklejając każdego dnia elementy do plakatu, który coraz bardziej się wypełnia. Kawał drogi za nami, następne etapy przed nami. Trudny to czas. Mam poczucie, że gdzieś umyka, a we mnie nic się nie zmienia. Choć z drugiej strony przynosi niełatwe sytuacje, z którymi musimy się zmierzyć. Które prowadzą nasze myśli i serca ku górze. Przypominają, że sami nic nie możemy. Wystarczy zaufać. W sumie czasem nie trzeba nie wiadomo ile godzin rekolekcji, książek, rozważań.  Codzienność to czasem też niezłe rekolekcje.


Pierwsze dni marca przyniosły mi jakąś słabość. Od środy do poniedziałku zostałam w domu na zwolnieniu. Trudno mój stan nazwać chorobą. Miałam takie objawy przeziębienia: ból głowy, gardła, piekące oczy (to od jakiegoś czasu u mnie symptom choroby) stan podgorączkowy, ale bardziej dokuczała mi taka... niemoc. W środę jeszcze odkurzyłam dół (nie umiem odpoczywać w bałaganie) i poprasowałam, a potem poległam. Taka bylejakość to była. Co prawda nadrobiłam trochę lektury (trzy książki w dwa tygodnie to niezły wyczyn, choć za chwilę się przekonacie, że zyskałam na nie więcej czasu w ciągu dnia), nadgoniłam zazdrostkę, ale najchętniej gapiłam się na seriale  (to wymagało najmniej wysiłku) i rozpalałam kozę (to mnie relaksuje). 




A skoro o książkach... dziękuję Kasi za to, że dzieli się tym, co akurat czyta. Zawsze znajduję coś dla siebie.

Sobota przyniosła sushi, choć omal nie obeszło się smakiem, bo okazało się, że nie sprawdziliśmy zapasów i Tata Tygrysa ruszył po raz drugi po zakupy. Zachwycony nie był, ale na szczęście wrócił z nori i mogliśmy cieszyć kubki smakowe. A do tego kwiaty z okazji wiadomej.



W poniedziałek Tygrys został ze mną w domu. Przygotowaliśmy laurki dla kobietek z grupy Synka. Jako, że jest ich sporo (14), do tego panie, babcie i nauczycielki, musieliśmy znaleźć sposób na "szybkie" kartki. Koniec końców i przy nich trzeba się było napracować, ale nie tak, jak przy rysowaniu takiej liczby. Wystarczy, że Młody ponad 20 razy musiał napisać życzenia. Cały proces pokażę w oddzielnym wpisie, dziś mała zapowiedź. 


Dotarły do nas kolejne puzzle naszej ulubionej angielskiej marki. Nasz pierwszy 1000. Co prawda bez jednego elementu, ale warto było. Jakoś przeżyliśmy tą dziurę. Ten 1000 nie sprawił nam większego problemu. Dwa wieczory i gotowe. Tu jest tyle koloru i różnorodnych elementów na obrazku, że układanie to sama przyjemność. A nie jeden odcień niebieskiego na niebo, kolejny na wodę i trochę koloru pośrodku. Żałuję tylko, że dostęp do tych puzzli jest w Polsce tak ograniczony i są drogie. Pozostaje polować na używane, co też robię. Niestety nie tylko ja, wszelkie licytacje przegrywam.



W poniedziałek Tata Tygrysa wrócił z pracy z wielką paczką. Raz na jakiś czas składam większe zamówienie na gry i książki. Zwykle zaopatrujemy się w bibliotece, ale są tytuły, które warto mieć na półce. Poza tym mamy taką szafeczkę, z której czerpiemy jak ze skarbca, jak idziemy gdzieś w odwiedziny czy jak jest jakaś okazja i takie zamówienia zawsze wzbogacamy o kilka sprawdzonych dodatkowych książek czy gier. Nie musimy się kłopotać prezentem, bo w naszym miasteczku trudno o zakup czegoś ciekawego. Co do zawartości... Nie wszystkie gry się sprawdziły. Bingo za nudne, muszę poszukać jakiś sposobów na urozmaicenie zabawy. Eurobiznes zbyt długi, trzeba wprowadzić własne zasady. Za to Paluszek... rewelacja. Podpatrzyłam tą grę/układankę na blogu BB, która pokazuje sporo ciekawych gier i książek. I okazała się rewelacją dla każdego z nas. Przy pierwszych próbach Przedszkolak trochę się zniechęcił, ale już następnego dnia układał kolejne wzory. Wśród książek znalazły się zadaniowe. Polecam Wam teczkę z zadaniami "Odkoduj". Przyznam, że cena nieco za wysoka, jak na takie wydanie, ale zadania są ciekawe, a sposób rozwiązanie przez odkodowanie sprawia, że są jeszcze bardziej atrakcyjne. Przerobiliśmy już niemal wszystkie 40. Nie mogło też zabraknąć puzzli. Jako, że mitologia grecka u nas ciągle na czasie, dodałam do zamówienia układankę w temacie. Na zdjęciu może nie prezentują się za ciekawie, może nie jest tak dobrze wydana, jak te wiodących puzzlowych firm, ale są idealne dla miłośników mitologii. Świetny sposób na uporządkowanie wiedzy. Do tego jest plakat z obrazkiem i krótkimi opisami na odwrocie do poszczególnych scen. 





Wreszcie przyszedł wtorek i powrót do pracy. Nie na długo, jak się okazało, ale zanim to... przyjemniejsze rzeczy. Kwiaty od kolegów, ciasto od babci Tygrysa i pachnąca, smaczna i piękna przesyłka od Tynki. Tyle serca od innych. Dziękujemy.



Wtorek był zwariowany w pracy. Poniekąd spowodowałam sytuację, że jeden z kolegów z pracy dość spontanicznie zdecydował się pójść na test. Specjalnych objawów nie miał, ale tak jakoś wyszło. Myślę, że nie bez znaczenia była też informacja o temperaturze i złym samopoczuciu koleżanki. Czekaliśmy na wyniki. W sumie bez nerwów, bo nic nie wskazywało na to, iż w nasze skromne progi wkroczy korona. A jednak... Oba testy pozytywne. Żartujemy sobie gdzie Ci nasi koledzy razem imprezowali, bo objawy dopadły ich w tym samym momencie. Cóż, otworzyliśmy się na ludzi i nie tylko, jak widać. Tym sposobem jesteśmy na kwarantannie. I czekamy. Zawsze mieliśmy maseczki. Nie robiły na nas wrażenia zachęty wspomnianej osoby, żebyśmy je zdjęli. I jak się okazuje słusznie, ale stresik jest. Każdy nerwoból i ból gardła (od suchego powietrza :) to już to. Póki, co jest dobrze, a najbliższe dni pokażą, co i jak. Także dziś to już nasz trzeci dzień. Jeszcze siedem. Układamy sobie plan dnia. To ważne przy Młodzieńcu, który cały dzień spędziłby na zabawie najchętniej w wojnę, a wszelkie próby oporu rodziców wywołują kolejną wojnę, która zabawą już nie jest. To nie jest tak, że nie spędzamy z naszym Dzieckiem czasu. W zasadzie większość chwil spędzamy razem. Tyle, że dla Tygrysa wspólny czas=zabawa. Najlepiej od rana do wieczora. Czytanie, zadania, gry itp. są ok, ale nie wliczają się do zabawy, której Chłopak ma niedosyt. My wręcz przeciwnie. Śmiało mogę napisać, że od lat uczymy Młodego, żeby potrafił zająć się chwilę sobą. Raz jest lepiej, raz gorzej. Ale jeszcze sporo pracy (i nerwów) przed nami. Obyśmy nie skończyli, jak Tygrys, w  którejś tam wojnie, jak na zdjęciu. 


Kończąc proszę o modlitwy/dobre myśli (co kto może), coby obyło się bez koronacji. I niech wiosna powoli się rozgaszcza. Klucze już latają na naszym niebie, a i bociany podobno pojawiają się w okolicy. Więc idzie ku dobremu. 

26 komentarzy:

  1. Trzymajcie się i nie dajcie. W końcu czasy królów mamy ponoć za sobą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś mija tydzień od kontaktu, więc chyba możemy być spokojni. Pozdrawiamy

      Usuń
  2. U Ciebie jak zawsze twórczo, książki, gry, pyszności. Trzymaj się cieplutko. Życzę, aby złe samopoczucie nie wróciło. Zdrówka i siły! Pewnie, jak przyjdzie wiosna, słońce, to wszyscy poczujemy się lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te klucze ptaków dają już nadzieję na wiosnę. Słońce coraz częściej się pojawia. Więc i samopoczucie coraz lepsze. Choć jest jeden minus, słońce bezlitostnie pokazuje stan szyb :)
      Uściski

      Usuń
  3. U Was to standard, że dużo się dzieje: puzzle rewelacyjne, mimo braku 1 elementu. Cieszę się, że trafiasz na ciekawe książki. U nas niestety teraz żadnych gier, ani puzzli, bo młody tylko chce bawić się koparkami i traktorami lub żebym mu czytała. Jednostajnie, ale nie ma co narzekać.
    Życzę Wam zdrowia i negatywnych wyników, unikania tego paskudztwa i spokojnego oczekiwania na wiosnę. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zupełniem jak u Was :)
      Tygrys ma podobnie. Jak ma fazę na coś, to "tłucze" to nieustannie, albo w drugą stronę. Był moment, że ponad pół roku nie sięgał do puzzli. Jedyne co nie mija (ku mojej radości) to pasja do ksiązek.
      Testów nie robiliśmy, bo żadnych objawów nie było. Zawsze się w pracy pilnowaliśmy. maseczki, dezynfekcja. Szef i koleżanka szybko mieli testy, więc i izolacja była prędko. To nas chyba uchroniło. Choć pewnie do następnego razu.
      Serdeczności
      Uściski

      Usuń
  4. Podziwiam za te laurki. To miłe, że tak wychowujesz synka:)
    Co do "bingo" to może spróbuj z aplikacją na telefon i specjalnymi markerami. Choć u nas to działa i bez tego:))
    Obiecuję modlitwę. Trzymajcie się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech się Chłopak uczy, że obdarowywanie innych też może być równie przyjemne, jak przyjmowanie.
      Co do bingo to musimy skrócić rozgrywkę, np. do iluś na karcie zakrytych numerków.
      Modlitwa przyniosła efekt. Dziękuję. Wydaje mi się, że na ten moment możemy być spokojni.
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. No to niewesoło wam się marzec zaczął. Mam nadzieję, że skończy się tylko na strachu.
    Te puzzle są fantastyczne. Szkoda, że nie mają „rozmiarówki” mniejszej niż 500. Na początek to jednak spróbowałabym z takimi 250. Mój młody dość szybko się zniechęca jak nie ma efektów.
    Widzę wśród gier Eurobiznes. Nam chyba nigdy nie udało się dograć do końca (tzn. do bankructwa jednego z graczy). Zazwyczaj gramy na czas i to nam się lepiej sprawdza. Teraz częściej gramy w Rancho Super Farmer ale Eurobiznes też bywa w użyciu. Grywamy też w Dobble, Fits i różne wersje Wyścigu Matematycznego. Z córką odkryliśmy super gry dla maluszków francuskiej marki Djeco. Mamy kilka idealnych dla młodszych dzieci. Tygrys jest już na nie za duży ale jak szukałabyś kiedyś prezentu dla młodszego dziecka to polecam. Mają też jakieś gry dla starszaków ale jeszcze nie mieliśmy okazji spróbować.
    Jak Ci się podobał Kazik dla dorosłych?
    Nam znów zamknęli bibliotekę. I to akurat kiedy następnego dnia miałam wymienić książki… No i w przyszłym tygodniu znów zdalna nauka – bleee….

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa na trzy miesiące nowego roku zaczęły się z przytupem. Aż boję się myśleć, co będzie dalej. Trzeba oswoić tego wirusa, bo obawiam się, że to nie ostatnia taka sytuacja. Na szczęście tym razem bez choroby. Pilnowanie się uchroniło nas przed chorobą.
      Ta firma ma i 100 i 250 i to w takim nieco większym rozmiarze. Naprawdę bardzo przyjemnie się je układa. W domu mamy kilka pudełek 1000 z trefla i leżą, bo nie jesteśmy ch w stanie ułożyć. Kilka podejść i kończą w pudełku. A z gibsonsem bez problemu. Aż za szybko. Także warto szukać.
      Eurobiznes leżał u nas rozłożony i raz po raz wracaliśmy aż w końcu Mąż zbankrutował. Na szczęście. I mi ciężko grać tak długo, a co dopiero sześciolatkowi. Super Farmer... gramy bez lisa i wilka, bo Tygrys się frustruje, jak traci wszystko i gra trwa za długo. My z Mężem bardzo lubimy tą grę. Fits i Wyścig Matematyczny muszę popatrzeć, nie znam. Djeco mieliśmy. Na pierwsze gry rewelacja. Trafiliśmy na grę ze zwierzątkowymi pionkami.
      Kazik... Zrobiła na mnie wrażenie. Byłam zaskoczona językiem (obawiałam się, że będzie nieco achaiczny) i niezmiennie jestem pod wrażeniem postawy samego Kazika, choć okupił tą wyprawę życiem. Sporo ciekawostek wyłapałam o różnych plemionach, o postawie białych. Warto zajrzeć, choć na półce wystarczy mi wersja dziecięca.
      Zaskoczyłaś mnie zamknięciem biblioteki. Muszę się zorientować, jak sytuacja u nas, bo mam zamówienie nieodebrane z racji kwarantanny. Babcia odebrała dziecięce, ale dorosłe czekają.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. U nas to zamknięcie biblioteki miało chyba związek z naszym wojewódzkim lockdownem. Teraz to pewnie nie otworzą do 9 kwietnia co najmniej. Ale to i tak pikuś w porównaniu ze zdalną szkołą, która znowu nas czeka.
      Okazało się, że jedne puzzle Gibsona to nawet mamy i je ułożyliśmy (500 elementów) – niby dużo szczegółów ale jednak łatwo nie było i zajęło nam to baaaaaardzo dużo czasu.
      Poza zwykłym Super Farmerem jest też Super Farmer Ranczo – tam wylosowanie lisa albo wilka przy odpowiednim rozłożeniu zwierzaków na pastwisku może być zdecydowanie mniej dotkliwe niż w klasycznej wersji.
      Jak Tygrys już sobie dobrze radzi z czytaniem możecie też spróbować gry SY-LA-BY z Naszej Księgarni (ona ma niby wspomagać naukę czytania metodą sylabową a to już pewnie za wami ale moim zdaniem im lepiej dziecko czyta (i im większy ma zasób słów) tym ma z tego większą frajdę).
      Z fajnych gier, które zajmują mało miejsca, i które można wszędzie zabrać są jeszcze „Story cubes” (w wielu wariantach).

      Usuń
    3. I naszą bibliotekę zamknęli. Na szczęście znajoma dziewczyna tak mi fajnie szybko zorganizowała, że babcia Tygrysa odebrała za jednym zamachem dorosłe i dziecięce. Dorosłe były mi bardzo potrzebne. Dziecięcych w sumie nam nie brakuje, ale udało mi się zamówić kilka do samodzielnego czytania z polecanej przec Ciebie serii. Sprawdza się. A najlepsze jest to, że wowjewódzka wypożyczalnia otwarta jest normalnie. Rzadko tam wypożyczam, bo jednak to 50 km, ale mam Kazika dorosłego do zdania.
      Zdalnego nauczania współczuję. I Tobie i Synowi. Sama oswajam się z myślą, że w ten sposób i Tygrys może zacząć przygodę ze szkołą.
      Nie znałam tej drugiej wersji Super Farmera. Muszę popatrzeć. Z kolei do Sylab przymierzałam się od jakiegoś czasu, zachęciłaś mnie. Zwłaszcza, że Młody lubi zabawy z językiem.
      Dobrego weekendu

      Usuń
  6. Ja też ne potrafię odpoczywać w bałaganie. To chyba taka przypadłość wielu osób. Bywa czasem męcząca. 😉

    Życzę zdrowia dla Was i przesyłam móc buziaków. Oby szybko przyszła wiosna i niech się już ta pandemia wreszcie skończy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj bywa. Ja przyłapuję się niestety na tym, że wogóle nie potrafię odpoczywać. Tak po prostu położyć się i poleżeć.
      Każdy z nas wypatruje końca tego szaleństwa. Oby jak najszybciej nastąpił.
      Pozdrawiam i dziękuję za wizytę

      Usuń
    2. Z przyjemnością będę tu do Ciebie zaglądać. Miłego dnia. 🥰

      Usuń
  7. A kysz paskudo, idz precz! :D Mam nadzieje, ze jednak koronacja Was ominela? :)
    U nas juz ten etap, ze Potworki potrafia sie zajac same soba. Czasem nawet bawia sie razem, a jeszcze czasami nie konczy sie to bijatyka. ;) My mamy teraz taki problem, zeby odciagnac dzieci od elektroniki. Czas wolny niestety najchetniej spedziliby albo na tabletach, albo na konsoli. A jeszcze teraz codzien przynosza do domu szkolne komputery... Elektronika jest ostro wydzielana i zazwyczaj nie ma problemu zeby zajeli sie czyms innym, ale czasem, pomimo trzech pokoi zawalonych zabawkami oraz grami, slysze: "nuuudzi mi sie, moge pograc na Playstation?". ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ominęła. Ostatnie godziny kwarantanny przed nami. Choć w pracy niestety dopadła kolejne osoby.
      Ja w sumie Tygrysowi się nie dziwię, że wciąga nas do zabawy, bo rodzeństwa nie ma. I lubimy spędzać z nim czas. Tylko nie na ciągłej zabawie. Choć teraz i tak jest lepiej, bo można coś normalnie w domu zrobić. Ale problem jest. Chłopak sam już mówi, że ma tyle rzeczy, że nie wie na co się zdecydować. Czyli zawaliliśmy pod tym względem. Tak czy inaczej długa nauka przed nami. Na szczęście z elektroniką problemu nie mamy. Kontakt ograniczyliśmy dość mocno do ok. pół godziny bajek tygodniowo. Czasem chwilę poszpera w internecie pod naszą kontrolą i wszystko. Ale jakbyśmy pzwolili, przepadłby całkiem. Widzimy zmianę w zachowaniu jak czasem poluzujemy, bo sami sił na zabawę ni mamy czy trzeba coś do pracy zrobić. Także w interesie naszej trójki jest trzymanie się zasad.

      Usuń
  8. Mam nadzieję, że nie dopadło Was to paskudztwo i jesteście zdrowi. U mnie w pracy nerwowo bo nowa mutacja szaleje i nie wygląda to za dobrze :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem się upiekło. Ale stres był przez kilka dni. Na szczęście przez najbliższe dni pracujemy na zmianę.

      Usuń
    2. Ja pamiętam pierwsze oczekiwania kiedy u męża w pracy pojawiła się "korona". Ten strach bo wszystko jeszcze było świeże, niepewne i nikt nie wiedział za wiele o tym wirusie. Teraz mimo iż już mamy go za sobą to boję się następnych mutacji :/

      Usuń
    3. Ten czas sprzed roku wolałabym zapomnieć. Choć teraz zagrożenie większe, ale jakoś się już oswoiliśmy z rzeczywistością. Ale te mutacje są rzeczywiście przerażające.

      Usuń
  9. Kochana
    Chętnie poczytałam co u Was, jak zwykle wiele się dzieje, nie wieje nudą😃
    Pozdrowionek cieplutkich zostawiam moc, zdrówka życząc🌷💖🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy sześciolatki nie ma szans na nudę :)
      My również pozdrawiamy

      Usuń
  10. Oj tak codzienność to tez niezle rekolekcje, ja teraz tak mam wlasnie... ciekawie sie czyta o Waszej codziennosci :) wyjątkowa rodzinka jestescie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatko, dziękuję za tak ciepłe słowa.
      Pozdrawiam

      Usuń