wtorek, 1 grudnia 2020

Nasza codzienność. Druga połowa listopada.

Całkiem miło zaczęła się nam druga połowa listopada (jeszcz wtedy nie wiedziałam jak się skończy). Rano Tata Tygrysa otworzył wiadomości, a tam informacja o zdobyciu nagrody w konkursie organizowanym przez zaprzyjaźnioną gminną bibliotekę. 

Nie dość, że się dobrze bawiliśmy, to jeszcze  dostaliśmy piękny zestaw książek. Po jednej dla każdego z naszej trójki. Ależ się cieszyliśmy, bo dawno żadne z nas nie wygrało. Tyle, że żeby wygrać, trzeba grać, tak jak tym razem. Do tego miła Pani do nagród dołożyła nam sporo lektur dla Tygrysa. Okazuje się, że wystarczy chcieć, żeby umożliwiść czytelnikom korzystanie z książek. Nasza biblioteka ma nnawet możliwość rezerwacji przez MAK, ale jest zamknięta na głucho. Na szczęście nie musieliśmy długo czekać na książki o wojnie dla Młodego. 


Wojenna pasja nie mija. Nadal trwają walki. Jak zwykle przydział ról jest oczywisty: Tygrys - Polska, a Tata któryś z sąsiadów. Ja się staram wymiksować od tych zabaw. Niezbyt komfortowo czuję się we wszelkich rozrywkach, w których muszę wchodzić w rolę, a wojenne klimaty, to już zupełnie nie moja bajka. Dziwne, jak się człowiek zmienia. Pamiętam, jak niemal wczoraj z tych samych klocków budowałam podobne pistolety i biegałam po domu z sąsiadami z góry. Wojnę widać też na tygrysich rysunkach. Spod ręki Chłopaka wychodzą czołgi, samoloty, żołnierze, na zmianę z superbohaterami. Choć ostatnio zmieniły Mu się plany na przyszłość. Różne profesje brał pod uwagę. I policjanta i strażaka. Palenotologa. A teraz ma w planach zostać astronautą. I ten przyszły astronauta obdarowuje nas niesamoiwtymi wyrazami sympatii - twórczość własna.




Pierwsze dni trzeciego listopadowego tygodnia minęły nam na rodzinnym oczekiwaniu na urodziny Tygrysa, choć wiadomo, kto czekał najbardziej :) Sporo nerwów kosztowało to Chłopaka. Synek mocno przeżywa każdą sytuację. Czy to złą, czy dobrą. Częstowanie kolegów cukierkami to nielada wyzwanie. Lubi kolegów, dobrze funkcjonuje w grupie, ale denerwuje się przed nowym. Także działo się. A z śmiesznych sytuacji. Rozbawił mnie Synek, jak któregoś dnia oznajmił, że w zasadzie może już myśleć o prezentach na gwiazdkę. Cóż. Nie Jego wina, że oba święta są tak blisko siebie. 

Nam udało się nastawić zakawas pszenny. Od zabiegu tylko takie pieczywo jem bez późniejszych dolegliwości. W lodówce czeka też ciasto na piernik dojrzewający. Pierwszy raz robiliśmy. Już czuję ten zapach. Smaku niestety nie poznam, ale cieszę się, że Chłopcy spróbują. I  dla innych pewnie wystarczy. Ogarnęliśmy kilka szafek i kotłownię, dzięki czemu zrobiła nam się fajna spiżarka. I oczywiście szykowaliśmy się do urodzin. Pakowanie prezentów. Dekoracje. Podjęliśmy bowiem decyzję, że w niedzielę poświętujemy w troszkę szerszym gronie. Dużo nas ta decyzja kosztowała, ale wierzymy, że wszyscy odejdziemy od stołu zdrowi. 


I przyszedł TEN dzień... Nocka jakby krótsza. O godzinie 4.30 Jubilat był już gotowy do pobudki. Udało się dotrwać do 6.30. Szybka toaleta, ubrania i byliśmy na dole. Nie muszę chyba dodawać, że zwykle schodziny ok. 7.15. Także był czas na prezenty. Gra i książka od rodziców i wymarzony tor od babci. Radość ogromna, choć oczywiście żal, że nie można od razu bawić się, tylko trzeba ruszyć do przedszkola. I jeszcze rozdać te słodkości. W przedszkolu dobiła nas wiadomość, że ulubiona pani Tygrysa (która od wtorku poszła na zwolnienie) czeka na wynik testu. Juz podjęliśmy decyzję o świętowaniu w nieco większym gronie, a tu zonk. Ale nie poddajemy się złym nastrojom. Czekamy co przyniosą kolejne dni. Urodzinowe popołudnie minęło na składaniu nowej zabawki i szaleństwie na torze. A za oknem niesamowity zachód słońca. Zresztą urodzinowy dzień Tygrysa przyniósł wreszcie piękną pogodę. Po szarych burych dniach to miła odmiana. I kolejne kWh na licziku. Słoneczko zrobiło już zakładany przez Tatę Tygrysa półroczny plan. Przebiliśmy 2800 kWh. Zbieramy następne. 

Cukierki zdążyliśmy do przedszkola zanieść i radość z świętowania się skończyła. Choć zanim to, ja przeżyłam piękny urodzinowy poranek. Życzenia, buziaki i upominki od Chłopaków (biżuteria z mojej ulubionej firmy; od rozpoczęcia budowy z wiadomych względów nic sobie nie kupowałam, ale w końcu się doczekałam). Zdążyłam wziąć ciepłą kąpiel i dostałam telefon z przedszkola, że ulubiona Pani Tygrysa ma pozytywny test. W sumie tak czuliśmy, jak dowiedzieliśmy się, że we wtorek poszła na zwolnienie. A teraz wiadomo, każde przeziębienie to covid. Miałam szczęście, że zostałam uprzedzona, tak z sympatii chyba przez drugą nauczycielkę. Niestety pani dyrektor nie pofatygowała się z podobnym telefonem do innych rodziców i informowaniem obarczyła pomoc przy odbiorze dzieci. Nic nie ujmuję tej Pani, bardzo cenię Jej pracę, ale to nie jej rola. Zwłaszcza, że i tak była mocno zdenerwowana, bo miała kontakt z chorąpanią i z dziećmi z dwóch grup. Także przez resztę dnia czekaliśmy na telefon z sanepidu i o dziwo doczekaliśmy się koło 17. Tygrys na kwarantannie, ja na zasiłku, Tata normalnie do pracy. Sytuacja więc sama nam się rozwiązała. Niedzielne świętowanie w naszym skromnym gronie. Więcej zdjęć wkrótce. 


Poniedziałek przyniósł nam kolejne niezbyt dobre wieści. Nasza bezpośrednia przełożona została zdegradowana, a od grudnia mamy nowego szefa. Szok. Niedowierzanie. Od niedawna mamy nowego dyrektora, więc są i zmiany. Tylko najbardziej przykre jest to, że w ten sposób została potraktowana osoba, która włożyła serce w pracę na chwilę przed emeryturą. Do tego to jest sprawa polityczna. Widzimy jak ktoś steruje całą sytuacją. Do tego wszystko tajne przez poufne. I pytanie... Co z nami? Wierzę, że pracy nie stracimy, ale zawsze niepewność jest. Choć ufam Panu Bogu, że wyprowadzi dla nas dobro z tej sytuacji. Firma potrzebowała odświeżenia, ale sposób pozostawia wiele do życzenia. Cóż przykład idzie z góry. Takie mamy teraz metody działania w naszym kraju. Dobrze, że Tygrys nie do końca rozumie o co chodzi. Tłumaczymy co i jak, że się martwimy, ale staramy się Go nie obciążać sytuacją, choć czuje, że coś się dzieje. Pozostaje czekać. W sobotę dotarły do nas plotki. Zobaczymy czy się potwierdzą. Zaskoczeni nie jesteśmy. A osoby aż nie chce się komentować, bo i tak nerwy nas zżerają. Trudno mi sobie wyobrazić, że pozytywnie nas zaskoczy. Mało tego w niedzielę Tygrys zaczął źle się czuć. Katar, kaszel, wymioty, chrypka. I zwolnienie. Idelana sytuacja na powitanie nowego kierownika. Tata zostaje na placu boju, ja przez tydzień w domu. 

Także trudny tydzień. Ciężko było zabrać się za przygotowania do adwentu, które zazwyczaj zaczynałam zaraz po tygrysich urodzinach i które sprawiały mi wielką radość. Ale życie toczy się własnym torem. Niezależnie od tego, co się wydarzy, Adwent będzie, a potem Boże Narodzenie. I chcemy do tego czasu przygotować się jak najlepiej. To jest najważniejsze. Także wspólnie z Tygrysem szykowaliśmy kalendarz, który  zastąpi urodzinowe dekoracje. Więcej o naszych listopadowych działaniach TU. Zapraszam.  A bałwan ze zdjęć z tego wpisu ciągle stoi. Co prawda lekko przechylony i chyba ma covid, bo stracił nos (=węch). Wzrok zresztą też :)

Na koniec oczywiście podsumowanie naszych czytelniczych i filmowych wieczorów. Wreszcie udało nam się obejrzeć serial, który trafił w gusta obojga. "Gambit królowej" - historia osieroconej dziewczynki, która odkryła w sobie niesmowity dar. Szachy - przesztrzeń, nad którą miała kontrolę. Historia o samotności, uzależnieniu, pozycji kobiety w ówczesnym świecie. Wywarła na nas wrażenie. Zgadnijcie, co w tej chwili robi Tata Tygrysa... rozwiązuje szachowe łamigłówki :) Zaczęliśmy też oglądać kolejne odcinki The Crown. Za mną kilka książkowych tytułów. Polecony przez Aaaa (dziękuję raz jeszcze) "Drzewo migdałowe". Taka kontra dla tematów żydowskich. Bardzo wzruszająca książka o życiu w ciągłym zagrożeniu, biedzie, cierpieniu i spełnianiu marzen na przekór wszystkiemu. I jeszcze jeden tytuł polskiego autora Macieja Siembiedy, który stał się moim ulubionym polskim twórcą. Doczekałam się kolejnej książki, jak zawsze  świetnej i dopracowanej w każdym calu. Polecam. 


Jeszcze  polecenie dla nieco młodszych. Sporo z Tygrysem "przerabiamy" różnych książeczek edukacyjnych. Te szczególnie przypadły Chłopakowi do gustu. Zadania na poziomie. Inne od wszystkich. Świetny wstęp do kodowania. Poszliśmy za ciosem i dokupiliśmy nowe książeczki do zestawu PUS, który również polecamy. Te, które mamy były już dla Tygrysa zbyt proste. Przed nim nowe wyzwanie. I jeszcze nowa gra planszowa. Dla miłośników dinozaurów i nie tylko. Draftozaur. My nie możemy się oderwać. Trzeba myśleć, przewidywać, kombinować. Polecamy.



Na koniec listopadowy widok na nasze/nie nasze drzewko... Jeszcze bez śniegu. 


I sytuacja z końca listopada. Wieczór 28. Wyczekiwany śnieg. Więcej go spadło niż przez całą minioną zimę. Śnieżki i bałwan oczywiście były.

Dopisek z 1 grudnia... Co prawda wpis listopadowy, ale w kolejnych chcę się skupić na tym, co dobre. Na naszym oczekiwaniu, a nie pracy. Zostawię tu ślad po sytuacji w pracy. Na szczęście plotki się nie potwierdziły. Każdy inny wybór wydaje się lepszy.  A jak będzie, czas pokaże. 

17 komentarzy:

  1. Kochana
    Składam moc serdeczności dla Tygryska i Ciebie💐🎂💖🤗🎈
    Zdrówka Wam życzę, samych dobrych i miłych dni grudniowych😘🌼

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, mam nadzieję, że Tygrysowi już lepiej i że Was nie zaraził.
    Życzę Wam lepszego grudnia i ufam, że Pan Bóg wszystko potrafi odmienić w dobro. Wystarczy wyznać go jako Pana (uwierzyć) i zaufać.
    Ściskam Was mocno i życzę zdrowia.
    Ps. Fajna ta książka o dziku? Bo to nowość jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tygrys z każdym dniem ma się lepiej. Ja się trzymam.
      Dziękujemy za dobre słowo. Pan każdego dnia pokazuje, że nas prowadzi i wystarczy chwycić Go za rękę.
      Serdeczności
      A książka o dzikach jest naprawdę ciekawa i pięknie wydana

      Usuń
  3. Książkę o dzikach musimy poznać obowiązkowo! :)
    Zdrowia dla Was i spokoju w tym czasie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Emocjonujący ten wasz LISTOPAD.
    Zdrowia i pogody ducha życzę.
    Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie końcówka, ale wierzę że grudzień będzie dobry.
      Dziękuję i również pozadrawiamy

      Usuń
  5. W tym roku, co chwilę u kogoś słychać o jakiś zawirowaniach, nagłej zmianie całego planu na życie, kwarantannach, zachorowaniach.... ach, można by jeszcze długo wymieniać. Pozostaje nam mieć nadzieję, że Nowy Rok będzie dla nas łaskawszy i przyniesie więcej dobrego. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Im więcej czytam i słucham to odnoszę wrażenie, że żyjemy w świecie paranoi.
    Z całym szacunkiem do pani dyrektor, ale to niewłaściwy człowiek, na niewłaściwym miejscu.
    Ostatnio coraz częściej dociera do mnie że powinniśmy doceniać dobrych ludzi wokół. Bezinteresowność i to, że poprostu komuś się chce, najnormalniej mnie wzrusza.
    Spóźnione życzenia urodzinowe dla Was. Zdrowia i Miłości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie rzeczy się działy, ale jakoś z dala od nas. Do czasu, jak widać. Bardzo przykre jest to, co się wydarzyło, ale my musimy pracować, jak dotąd, tylko pod innym kierownikiem. Pewnie torchę czasu minie zanim sie dotrzemy. Mam tylko nadzieję, że będzie nas szanował i doceni wysiłek i serce, jakie wkładamy w pracę.
      Dziękujemy za życzenia

      Usuń
  7. Wszystkiego najlepszego dla Ciebie i Tygrysa. Dobrze, że udało wam się przetrwać kwarantannę - mnie wizja, że coś takiego może nam się trafić przeraża. Szachy to super rozrywka - zapalonym szachistą był mój już nieżyjący dziadek, szachy są wielką pasją mojego taty, którą stara się zarazić mojego syna a swojego wnuka (z coraz lepszym skutkiem). U nas w szkole jest kółko szachowe, na które młody chodził jak szkoła była otwarta. Świetny sposób na ćwiczenie logicznego myślenia i skupienie. Cieszę się, że Drzewo Migdałowe się podobało. U nas bibliotekę już otworzyli ale przez 3 tygodnie była zamknięta - wkurzyłam się bardzo bo dzień przed zamknięciem zadzwonili, że mogę odebrać książkę, na którą długo czekałam - chciałam pojechać następnego dnia i lipa - już było zamknięte. Odebrałam teraz ale książka gruba, nie wiem czy dam radę przeczytać w miesiąc a tak to jak było zamknięte miałam akurat urlop i akurat miałam plan na czytanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za życzenia.
      Ta kwarantanna nie była taka zła. I krótka, raptem cztery dni, choć przez chorobę dalej jesteśmy z Tygrysem. Ja nawet cieszę się z takich chwil, choć pora jak zawsze nieodpowiednia (tym razem zmiana kierownika, zespół się dociera, a mnie nie ma).
      Za tydzień weźmiemy szachy od teściowej i Chłopaki będą próbować swoich sił. Zobaczymy na ile starczy im zapału.
      Nasza biblioteka od dziś otwarta, ale nie pchamy się, bo pewnie są tłumy. Może w przyszłym tygodniu. Zapasy mamy takie, że spokojnie nam wystarczy :) Rozumiem, że u Was skrupulatnie pilnują czasu? U nas jakoś spokojnie. Nie ma presji i póki co kar.

      Usuń
  8. 100 lat!
    I dużo dużo zdrówka :)

    OdpowiedzUsuń