Zapłonęła kolejna świeca w naszym adwentowym wieńcu. Minął kolejny adwentowy tydzień. Zupełnie inny od niespiesznego, pierwszego. Wraz z powrotem do pracy i przedszkola doba nam się skurczyła. Po powrocie do domu dosłownie chwila i czas na sen. Mało czasu dla nas, o realizacji zadań z kalendarza nie wspominając. Do tego mnóstwo emocji, nerwów, zmęczenia. Mimo to były i miłe chwile. Najpierw o nich...
Najpiękniejszym dniem była oczywiście niedziela. II niedziela Adwentu i jednocześnie Mikołajki. To wyczekiwanie na upominki od Świętego. I radość, kiedy okazało się, że już czekają. I choć Tygrys, jak sam stwierdził nie wierzy w te bzdury (czyt. Mikołaj przebieraniec, komin i takie tam historie), zna Świętego Biskupa Mikołaja. W tygodniu wrócił oburzony z religii w przedszkolu, gdzie pani katechetka zaprzeczyła, jakoby Święty przebywał w więzieniu. Synek wie skąd wziął się zwyczaj obdarowywania prezentami i cieszy się nimi ogromnie, bo te lubi i to bardzo. A kto nie lubi? Radość była tym większa, że dostał coś innego niż się spodziewał. Tylko kubek okazał się za ciężki (dla mnie również :). W niedzielę zrobiliśmy sobie seans z animacją o Świętym Mikołaju. A wieczór spędziliśmy układając koraliki. Nie inaczej :) I rysując pastelami olejnymi. Wreszcie Chłopak dojrzał. Wcześniej był problem, bo brudzą.
Poniedziałek nie należał do najłatwiejszych. Po dwóch tygodniach przerwy od przedszkola Tygrys odzwyczaił się od wczesnego wstawania. Zmiana w naszym życiu zawodowym również wpłynęła na Chłopaka. Wiąże się z dłuższym niż dotąd pobytem w przedszkolu. W "normalnych" czasach odbierała Go wcześniej babcia. Teraz nie chcemy jej narażać, więc Młody musi czekać w przedszkolu aż skończymy pracę. Bardzo Go to stresuje. Jest zmęczony. We wtorek padł nam praktycznie po powrocie do domu i obudził się następnego dnia. Serce mi pęka. Żałuję, że nie możemy być razem w domu. Niestety nie mogę zmienić tej sytuacji. W związku z tym minione dni były bardzo trudne. Zagubił nam się trochę kilmat oczekiwania. Mamy spore zaległości w zadaniach z kalendarz, choć nie przejmujemy się tym. Dodatkowa presja nie jest wskazana. Poza tym Tygrys wybrał inne aktywności. Koraliki rządzą. Mamo mogę? Mamo zdążę? Od razu wiem, o co chodzi. Koraliki... za chwilę będą śnić mi się po nocach. Powstaje sporo świątecznych obrazków, które będą świetnym prezentem dla bliskich. Kilka zadań udało nam się jednak zrealizować. Na szczęście, Ktoś w górze chyba wiedział, jak będzie wyglądał ten tydzień, bo zadania były jakby mniej wymagające. Te bardziej, zostawiliśmy na lepszy czas. W II tygodniu Adwentu poznaliśmy dawne świąteczne zwyczaje i przysłowia związane ze Świętami Bożego Narodzenia. A Tygrys uzupełniał plakat z książki "Wszyscy na Ciebie czekamy".
Czwartek przyniósł nam radość... znowu spadł śnieg. Sobota zamykająca II tydzień Adwentu dobre wiadomości w związku z wizytą u lekarza, a przy okazji spotkanie z białostockimi dziadkami, z którymi nie widzieliśmy się od wiosny. A wiczorem to, co Tygrysy lubią najbardziej... pierniczki. Tym sposobem udało nam się nieświadomie zrealizować zadanie z kalendarza przewidziane na ten dzień. Z wrażeń zapomnieliśmy o liściku i otowrzyliśmy dopiero w niedzielę. Synek bardzo lubi pierniki i czeka na nie cały rok i nawet te nieco spalone Mu smakowały. Nam zresztą też :)
Moje Potworki tez czekaja na pierniki. Moze w tym tygodniu uda sie je upiec, choc pewnie poczekaja na weekend. Szkoda, ale moze przynajmniej choc kilka doczeka Swiat, bo normalnie znikaja ekspresowo. ;)
OdpowiedzUsuńDzieciaki wczoraj obejrzaly po raz pierwszy Ekspres Polarny. Musze przyznac, ze bajka jest przepiekna. Nawet Bi, taka juz "stara", po seansie, z szeroko otwartymi oczami oswiadczyla, ze wierzy w Mikolaja. :D
U nas też znikają. Nawet ja złamałam dietę. Nie mogłam się oprzeć.
UsuńMy czytaliśmy książkę, ale Tygrysowi niekoniecznie pasowała. Z bajkami mamy problem. Nie każda Młodemu pasuje, a raczej większość nie pasuje. Jedyna obejrzana to Artur ratuje Święta. U nas wiara w Mikołaja wraca kilka dni przed świętami :)
Wszyscy robią pierniczki a ja jedyna nie potrafię :(
OdpowiedzUsuńPieczenie to nie jest moja najmocniejsza strona :D
Ja z kolei wolę piec niż gotować. Ale od zagniatania ciasta jest Mąż.
UsuńNiesamowite kształty mają Wasze pierniki.
OdpowiedzUsuńTygrys piękne prace robi z tych koralików, a wiesz, że teraz są wodne? Nie trzeba ich prasować, tylko spryskuje się wodą z atomizera i gotowe.
Dobrego tygodnia! Uściski
Tygrys najbardziej lubi te największe. Wiadomo :) Widziałam wodne. Wydają się rzeczywiście prostsze w obsłudze.
UsuńRewelacyjne foremki na pierniki, dinozaury rzadza 🤣 no i widac ze mimo wszystko fajny czas za Wami ☺️
OdpowiedzUsuńDinozaury muszą być, nawet piernikowe :)
UsuńI zleciało... Kochani, życzę pięknych świąt dla Waszej trójeczki :* Niech Wam Bóg błogosławi i zawsze prowadzi! Ściskam :)
OdpowiedzUsuńZleciało i to szybko. Dziękujemy za życzenia. I dla Waszej Rodziny niech to będzie dobry czas. NIech Chrystus rodzi się w Waszych sercach każdego dnia na nowo.
UsuńKochani
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam pięknych chwil przy świątecznym stole w gronie najbliższych💖🎄😀
Uśmiechu, pogody ducha, radości i niezapomnianych duchowych przeżyć🤗💚
Pozdrawiam najmilej🌼😀
Dziękuję za życzenia. Słowo od nas zostawiłam pod najnowszym wpisem u Ciebie.
UsuńPozdrawiam
czekam na recenzję O'Briana :)
OdpowiedzUsuńKopiuję na przyszły rok od Was prezenty św. Mikołaja, tylko książki zmienię :D
Książka jest dość obszerna, więc chwilę to potrwa. Dłuższą :)
UsuńPrezenty trafione w punkt. Książka, ciepłe skarpety i herbatka. A tygrysi kubek okazał się świetnym pojemnikiem na kredki.