Jutro zaczynamy Wielki Post. Dla nas zawsze to szczególny czas, od zeszłego roku przeżywany wspólnie ze świadomym już przedszkolakiem. Synka jakoś szczególnie interesuje tajemnica śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa. W Boże Narodzenie 2018, naszego wówczas czterolatka, najbardziej zainteresował krzyż. Od tego momentu nasze rozmowy i myśli krążyły od stajenki do krzyża, który wybrzmiewał jakoś bardziej. Tajemnica Bożego Narodzenia była dla małego człowieka bardziej zrozumiała i nie ma co się oszukiwać o wiele łatwiejsza do przekazania przez nas rodziców. Tymczasem z tajemnicą śmierci i zmartwychwstania nie było tak łatwo. I dla nas. I dla samego zainteresowanego. Pewne rzeczy, które dla nas dorosłych są oczywiste i które przyjmujemy sercem, dla czterolatka tak proste już nie były. Staraliśmy się zaspokoić potrzebę Tygrysa i chyba się udało, bo chętnie uczestniczył w obchodach Triduum. Co nam pomogło w przeżywaniu okresu Wielkiego Postu z czterolatkiem przybliżymy w kolejnym wpisie. Dziś chcemy podzielić się lekturą, co do której żałujemy, że nie pojawiła się już przed rokiem. Z pewnością jeszcze bardziej pomogłabym nam (i ułatwiła) w przybliżeniu dziecku prawd, które są istotą naszego chrześcijańskiego życia. Ale nie ma tego złego... Mamy dobrą książkę na kolejny Wielki Post. Wielki Post 2020.
Książka dotarła do nas z Wydawnictwa Promic przed paroma dniami. Tygrys po rzuceniu okiem na okładkę od razu domyślił się, o co chodzi i z kim spotka się w środku. Musiałam Go powstrzymywać, bo z pewnością lekturę mielibyśmy już za sobą. Nie do końca się to udało. Wielki Post jeszcze się nie zaczął, a my jesteśmy już po 11 rozdziale, bo jak sam Tygrys stwierdził: "ja lubię te opowiadania" i podejrzewam, że gdyby nie późna pora, skończylibyśmy dzisiaj całość. To jest chyba najlepsza rekomendacja "Kalendarza wielkopostnego" Barbary Garczyńskiej.
Z autorką spotkaliśmy się całkiem niedawno na łamach "Kalendarza adwentowego" i stąd ten błysk w oku Tygrysa po pierwszym spojrzeniu na okładkę "Kalendarza wielkopostnego". Niby inne w kolorystyce i przesłaniu, ale jednak ta sama czcionka i kolor w tytule, a przede wszystkim motyw domu. W tym adwentowym więcej barw i szczegółów kojarzących się z takim ciepłym, rodzinnym czasem. W wielkopostnym, stonowana kolorystyka i symbole, które wskazują, że okres, który już za moment zaczniemy będzie miał inny charakter. Przypatrując sie okładce znaleźliśmy już sporo treści i wskazówek do dobrego przeżycia Wielkiego Postu. Podejrzewam, że Tygrys jutro na katechezie bez problemu odpowie na pytanie, co do jego liczby dni - taki numer ma okładkowy dom. Poniżej symbole odwołujące się do istoty postu: serce (jałmużna), Biblia (modlitwa) oraz naczynie z chlebem i wodą (post). Wreszcie "okienka" z Drogą Krzyżową, barankiem paschalnym Golgotą i wizerunkiem Chrystusa Zmartwychwstałego. Treści, które na kolejnych stronach książki autorka rozwija.
Skupiam się na warstwie graficznej, bo muszę przyznać, że oczywiście poza treścią, jakoś szczególnie do mnie przemówiła. Ilustracje autorstwa Ewleiny Jaślan-Klisik znane są nam z poprzedniego wydawnictwa. Tchnące ciepłem i miłością "kadry" z życia rodziny Nutów. Ale ja zwróciłam uwagę na ozodbnik, pojawiający się na większości stron. Gałązka wierzby z pierwszymi listkami i baziami/kotkami, która z każdą kolejną kartą wzbogaca się o kolejne elementy... Najpierw rośliny, a potem nowe życie... motyle, ptaki, budki lęgowe. Urzekł mnie, ten na pierwszy rzut oka prosty, nic nie wnoszący motyw, ale jak dla mnie niezwykle symboliczny. Wydawałoby się, że czas Wielkiego Postu to okres ponury, jeszcze zimowy, ale przecież zanim dobiegnie końca, wiosna zagości na dobre. Ze swoimi kolorami, życiem i nadzieją. I właśnie dla nas Wielki Post ma być czasem odrodzenia. Takiej duchowej wiosny. Nasze serca mają stać się tak piękne i żywe, jak wspomniana gałązka wierzby.
Jak tego dokonać? Kolejne rozdziały "Kalendarza wiekopostnego" wskażą drogę nie tylko najmłodszym. Także i my rodzice skorzystamy sporo z lektury, a wszystko za sprawą pewnej rezolutnej dziewczynki imieniem Małgosia, stawiającej tak wiele pytań, że dni przygotowania z dzieckiem do Świąt Zmartwychwstania Pańskiego, stają się dla jej książkowych rodziców (co sami zresztą podkreślają) czasem swego rodzaju rekolekcji. Myślę, że wielu z nas - rodziców - zna takie pytania doskonale i inne sytuacje, z którymi przyszło nam się zmierzyć na rodzicielskiej drodze. Nie raz podczas lektury uśmiechałam się sama do siebie widząc podobieństwo zachowań i przekonań naszych przedszkolaków - książkowej Małgosi i blogowego Tygrysa. Urzekała mnie też pełna szacunku i miłości postawa rodziców. Jednocześnie bardzo ludzka z chwilami słabości, ale potrafiąca przyznac się do błędu. Niesamowita jest też cierpliwość Państwa Nutów wobec kolejnych pytań Małgosi, wtrącającego już swoje pierwsze "A dlaczego?" Pawełka i podejścia starszego pokolenia. A prawdy związane ze śmiercią i zmartywchwsatniem Pana Jezusa nie są najłatwiejsze w odbiorze dla najmłodszych. Nie dziwi więc lawina pytań. Sami musieliśmy na nie odpowiadać. Dlaczego Jezus jest na krzyżu? Kto Mu to zrobił? Dlaczego Mu to zrobił? To ten sam Jezus ze żłóbka? Czy Go bolało? Co to znaczy, że Jezus przez krzyż otworzył nam niebo? Dzieci skupiają sie jednak na cierpieniu i śmierci. Pewnie dlatego, że trudno im je zrozumieć. W "Kalendarzu wielkopostnym" ten (nazwijmy to) fizyczny aspekt nie jest aż tak mocno podkreślony. Pojawia się, w kontekście krzyża, jego ciężaru, ale autorka wskazuje przede wszystkim na szerszą perspektywę - miłości Jezusa do nas i skupia się na tym, jak mamy przygototwać się do Świąt. Poprzez sceny z życia codziennego i rodzinne doalogi wskazuje nam drogę do przemiany serc. Przekaz jest dobry. Synek już spakował puzzle, którymi chce się podzielić z innymi i zadeklarował chęć pomocy koledze, który gorzej radzi sobie z literkami. I to jest chyba najlepszy owoc lektury. Myślę, że kolejne przed nami. Wszak mamy jeszcze 40 dni.
Święta Zmartwychwstania Pańskiego to najważniejsze święta chrześcijańskie. Warto włączyć w okres przygotowania także dzieci. Możliwości, wbrew pozorom jest sporo. Jedną z nich jest lektura dobrych książek, a do takich z pewnością należy "Kalendarz wielkopostny". Przyznaję, że pierwszy raz dzielę się swoimi przemyśleniami o lekturze nie przeczytawszy jej do końca. Jednak wspólne z Synkiem czytanie, odkrywanie kolejnych rozdziałów i prowadzenie wieczornych rozmów jest tak niesamowite, że nie mogłam odebrać nam tej przyjemności. A treść, którą dotąd poznałam jest tak wartościowa, że mogę spokojnie polecić "Kalendarz wielkopostny" na czas Wielkiego Postu, który patrząc na zegar właśnie się zaczął. My pewnie jutrzejszego wieczoru lekturę będziemy mieli już za sobą, ale z pewnością będziemy wracać do Kalendarza jeszcze nie raz przez najbliższe 40 dni.
autor: Barbara Garczyńska
ilustracje: Ewelina Jaślan - Klisik
format: 200 x 260 mm
stron: 120
2020
Książeczka jak najbardziej przydatna, a do tego ładnie ilustrowana.
OdpowiedzUsuńDokładnie.
UsuńDzięki za inspirację, zamawiam dla wnuków! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWierzę, że będziecie zadowoleni.
UsuńNa pewno bardzo przydatna lektura. Moje dzieciaki jak to dzieciaki, uwielbiaja malego Jezuska w zlobie, ale jego pozniejsze losy juz ich nie interesuja. ;)
OdpowiedzUsuńU nas z kolei za bardzo. Momentami muszę uzupełniać wiedzę. Poza tym my dorośli wiele rzeczy przyjumjemy sercem, tak po prostu i czasem naprawdę trudno wytłumaczyć różne kwestie.
UsuńSzkoda że nie wiedziałem o niej wcześniej! Też muszę zamówić.
OdpowiedzUsuńPolecamy.
Usuń