wtorek, 14 stycznia 2020

Serce nasze

Jak dziś pięknie…✲ Na zewnątrz słońce. Sztuczne oświetlenie jest zbędne, bo to naturalne zalewa dom. Rzuca promienie na ścianach. Spektakl, na który nie mogę się napatrzeć. Sprzyjające okoliczności do napisania zaległego, ale ważnego dla mnie wpisu. Jeszcze tylko narzucę kocyk na plecy, zaparzę herbatę, zamykam oczy i ...

… widzę niemowlaka, którego przecież tak niedawno trzymałam w ramionach i płakałam ze szczęścia, że wreszcie jest. Te wielkie niebieskie oczy, które otwierały się powoli, jakby niedowierzając, że i my się pojawiliśmy w jego życiu. Wracam do rzeczywistości, otwieram swoje oczy i … widzę na ścianach i półkach zdjęcia uroczego pięciolatka o blond włoskach, z szaroniebieskimi oczami i pięknym uśmiechem. Pięciolatka, który pozuje do zdjęć, jak ma na to ochotę albo dla świętego spokoju (czyt. dla tego idealnego ujęcia zrobionego przez Tatę). Pięciolatka, który za cztery godziny wróci z przedszkola i dom nie będzie już tak cichy. Czekając na ten najważniejszy w naszym życiu telefon, marzyliśmy żeby dziecięcy głos przerwał tę aż bolącą ciszę. Teraz uszy bolą i nie od ciszy rzecz jasna :) I dobrze. Jak na pięciolatka przystało Tygrys zadaje mnóstwo pytań. Snuje niekończące się opowieści o superbohaterach i w takowych najchętniej by się bawił, denerwując się, że rodzice nie ogarniają, o co w tym wszystkim chodzi. W sumie lepiej być superbohaterem, nawet tym najsłabszym z najlepszych, bo takie role  są nam przydzielane, niż padliną jak bywało wcześniej w zabawie w dinozaury. Dinozaury nadal są pasją Tygrysa, ale przyćmili go panowie w przebraniach z siecią lub innymi dziwnymi mocami w dłoniach. Taki czas. Nadal, niezmiennie, fascynuje się Chłopiec epoką lodowcową, stąd na urodziny dostał wymarzony zestaw lego city z bazą arktyczną oraz figurkami mamuta i tygrysa szablozębnego. Chętnie rysuje. Na ten moment długo czekałam. Taśmowo Tygrys wypełniał kolorowanki i nie chciał nic, tak sam z siebie. Wynikało to pewnie z jego perfekcjonizmu. Chciałby od razu malować jak Kossak, a pisać niczym średniowieczny skryba. Na szczęście tłumaczenia i pochwały przyniosły skutek i teraz nie zadążamy z kupowaniem bloków. Na rysunkach Tygrysa pojawia się nasza rodzinka, auta, czasem koty, najczęściej dom, a ostatnio choinka. Tygrys w zasadzie od początku pokazuje, że ma swój rytm i na wszystko przyjdzie pora. Tak samo było z rysunkami właśnie i literkami. Był moment, że poprosił o naukę literek. Opanował samogłoski, potem długo nic, a teraz zna już prawie cały alfabet i na potęgę ćwiczy szlaczki, literki, cyferki. Czasem, jak coś Mu nie wyjdzie, ołówek czy kredka lecą po pokoju, choć na szczęście coraz rzadziej. Przejmuje się bidulek tymi szlaczkami. Chce jak najlepiej. Martwi się zadaniami w przedszkolnych podręcznikach. Tak już ma. A z drugiej strony bardzo to lubi. Widzimy dużą zmianę od września. W domu chce się bawić, uzupełniać książeczki, układać puzzle czy grać w planszówki. Trudno Go zachęcić do innych działań plastycznych poza rysowaniem. A w przedszkolu nie ma wyjścia, a widzimy efekty np. dobrze operuje nożycami, nie boi się wkładać paluchów w farbę czy klej.

Tygrys jest bardzo lubiany w przedszkolu. Nie jest typem lidera, ale jak sam mówi jest zastępcą przedszkolnego szefa. Tak, tak… pozycje w przedszkolu zostały ustalone już dawno. A ta wice chyba nie jest taka zła. Mieliśmy we wrześniu taką sytuację, że koleżanka Tygrysa bardzo chciała, żeby chodził z nią jako partner na tańce. O dziwo, ten wyraził zgodę. Niestety nie przeskoczył pewnych rzeczy i musieliśmy zrezygnować. Dziewczynka była zawiedziona, bo jak tłumaczyła swojej cioci to był najfajniejszy kolega z przedszkola. Dla nas te słowa to balsam na serce.

W ostatnich miesiącach Synek przeszedł długą drogę i my razem z nim. Cisza na blogu wynikała też poniekąd z tego, że byliśmy wyczerpani psychicznie i to też wpływało mocno na naszą rodziną i małżeństwo. W końcu wzięliśmy się za siebie i myślę, że dzięki temu, wyszliśmy na prostą. I co najważniejsze… Chłopak coraz lepiej radzi sobie z emocjami. A zmiana naszej postawy nie jest pewnie bez znaczenia. Wcześniej bywało ostro. W zasadzie od początku każda sytuacja, czynność czy najmniejsza niezauważalna dla nas zmiana powodowała skrajne emocje, z którymi Tygrys sobie nie radził. Albo inaczej, radził w nieakceptowalny dla nas sposób. Od wielu miesięcy widzimy poprawę. I w nim i w sobie i żyje nam się zupełnie inaczej. Jednak emocje będą tym obszarem, nad którymi musimy pracować, ale zmiana jest ogromna. Zresztą dla nas sukcesem było, jak na wakacjach Tygrys popylał po plaży bez trampek. Wiem, że może dla wielu rodziców to mało istotne, a może raczej oczywiste, że dziecko biega po piasku boso, dla nas nie. Nigdy nie zmuszaliśmy Tygrysa do zmian, które były dla niego niekomfortowe. Dawaliśmy czas, zachęcaliśmy, próbowaliśmy, więc tym bardziej cieszą nas takie drobiazgi. A w trudnościach szukaliśmy/szukamy pomocy. Wiemy, że Chłopiec na wszystko ma swój czas i przyspieszanie nie ma sensu. Poza tym to, że ktoś nie lubi tłumu, hałasu, przebierańców, czy ma jakieś swoje inne lęki/ograniczenia, nie znaczy, że nie da rady w życiu. A może wręcz przeciwnie. Pomogła mi to zrozumieć książka, którą poleciła mi AsiaPomysłowaMama. Z każdą stroną otwieram oczy ze zdumienia. Żałuję, że dopiero teraz trafiła w moje ręce. Wysoko wrażliwe dziecko. Gdybym znała ją wcześniej, wiele by ułatwiła. Na szczęście mogę działać teraz i być lepszą mamą dla swojego dziecka. I głęboko w poważaniu mam złote rady, sugestie czy zdziwienie, że np. dziecko śpi z nami w pokoju. Ano śpi. I my wreszcie się wysypiamy. Szukaliśmy długo sposobu na to, żeby zaspokoić potrzeby całej naszej trójki. Wstawiliśmy łóżeczko do naszej sypialni. Przez chwilę Młody spał w nim, teraz jest w naszym łóżku. wreszcie jest spokojny w nocy, a to przekłada się na inną jakość funkcjonowania rano i przez cały dzień. Naszą też, bo i my wreszcie jesteśmy wypoczęci. Widocznie tego nasze Dziecko w tym momencie potrzebuje. Wreszcie, kiedy wtulony we mnie zasypia, ma spokojny oddech, bo ma poczucie, że nie będzie w nocy sam. Czyli to nie wymysł, a potrzeba. Ostatnio Tata mówi do Tygrysa: dobrych snów synku. Na, co ten odpowiada: Tata, będę miał dobre sny, bo wiem, że jesteście obok. Choć to tak nie do końca, bo w nocy często przeżywa to, co działo się za dnia, albo ma wydarzyć kolejnego.


Tygrys mało mówi o swoich uczuciach/lękach/radościach (choć i na tym polu widzimy zmiany, najczęściej artykułuje, że coś go wkurza albo jest nie fair). Choć dostrzegamy światełko w tunelu. Zaledwie kilka dni temu (teraz jesteśmy w styczniu 2020 r.) zaskoczył nas wieczorem, kiedy pełen emocji zaczął wołać: muszę bić, muszę bić. I nie uderzył nas, a zaczął walić nogami w łóżko. To naprawdę ogromny postęp. Znaleźliśmy też inne sposoby, żeby dowiedzieć się, co siedzi w głowie Młodego. Bardzo proste. Zabawa w skojarzenia. Np. jak wyszła panie Ewa - zadania. Tak, ta nauczycielka dość mocno ciśnie. Dom… miłość. I tu ciepło rozlewa mi się po sercu. Różne obawy wychodzą przy wieczornej modlitwie. Taka prośba Młodego do Pana Jezusa, żeby dał radę ze szlaczkami albo żebyśmy nie zostali w szpitalu i byli zdrowi. Jakby przeczuł, następnego dnia wylądowaliśmy w szpitalu z lekkim wstrząśnieniem mózgu. Na szczęście po kilku godzinach wróciliśmy do domu. Trochę dowiedzieliśmy się z zadań z przedszkolnego podręcznika. W formie rysunków dzieci musiały odpowiedzieć na poniższe pytania...

Z czego się cieszę? Z własnego placu zabaw przed domem. 
Kiedy się złoszczę? Jak D. (kolega przedszkolny) mnie przytula.
Kiedy mi smutno? Że babcia M. poszła do aniołków.

To ostatnie szczególnie nas zaskoczyło. Minął blisko rok. Wydawało nam się, że pomogliśmy Mu się uporać z tą stratą, a jednak. Nie zabraliśmy go na pogrzeb. Chyba z powodu naszych lęków. Wiedzieliśmy, że Tygrys będzie drążył. Że dół, że ziemia, że trumna. Jak to? Dlaczego? To był błąd. Ale udało się nam naprawić przy okazji kilku wizyt u babci. Nawet na pytania odpowiedzieliśmy i oswoiliśmy choć trochę temat odchodzenia. I tym razem nie usłyszałam, że mam słaby mózg :)


A teraz oddajmy głos samemu Tygrysowi. Udało się Go namówić na “wywiad”. Tak ku pamięci.

Jak najbardziej lubisz spędzać czas?
Bajki oglądać.  (ta odpowiedź zmobilizowała nas do zmian, może kiedyś o tym napiszę).
A po bajkach? 
Bawić się. 
W co lubisz bawić się najbardziej?
Wygłupiać się z tatą.

Jaka zabawka jest Twoją ulubioną?
Z przytulanek miś Zdziś i panda, a z zabawek lego city baza arktyczna. 

Co Cię denerwuje?
Jak czegoś mi zabraniacie.

Co Cię cieszy?
Jak jestem z Wami.

Twoja ulubiona książka?
Pippi, Ropuch i Żabek, Jaś i Janeczka, Wesoły Ryjek, Pan Kuleczka, Doktor Dolittle itd.

Twój ulubiony bajkowy/kreskówkowy bohater?
Zygzak Mcqueen

Co lubisz robić najbardziej w przedszkolu?
Pisać literki w zeszycie. 

Jaka jest Twoja ulubiona potrawa?
Co to potrawa? Jedzenie? Kurczak
A smakołyk?
Czekolada.

Jaka jest Twoja ulubiona pora roku?
Lato, bo nie trzeba chodzić do przedszkola.

Co lubisz w mamie?
Nie wiem.

Co lubisz w tacie?
Gołe stopy i drapanie się brodą.

Od tego wpisu wiele się wydarzyło. Zyskaliśmy nową wiedzę o naszym Dziecku. Wprowadziliśmy spore zmiany. Wiemy, gdzie trzeba pracować. A wszystko po to, żeby nasze Dziecko kiedyś było szczęśliwe i radziło sobie w codzienności. Żeby z odwagą sięgało po to, co przyniesie świat. A jestem pewna, że z Jego wrażliwością będzie cieszył się wszystkim całym sobą.


✲Dziś jest równie pięknie, ale tekst powstał na początku grudnia.

6 komentarzy:

  1. Macie w domu wspanialego, wrazliwego i madrego chlopca.
    Moj Nik tez tak przezywa w nocy dzienne wydarzenia. Rzuca sie, wybudza, krzyczy i placze. Na szczescie coraz rzadziej ostatnio. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż mnie ścisnęło kiedy czytałam Twój wpis. Tyle miłości kryje się w tych zdaniach. Życzę Ci żeby dorosły Tygrys przeczytał blog i towarzyszyły mu
    podobne odczucia i poruszenie.
    Wywiad cudny, pytania podkradane i zadam je Wojtusiowi .

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładnie napisane , czuć tę miłość normalnie! A co do wrażliwości tygrysa to widzisz ja byłam straszną płaczką .no masakrycznie długo mi zeszło żeby to zmienić . I co ? Silna baba jestem. Więc i wrażliwy chłopiec sobie poradzi w życiu. Wszystkiego dobrego dla Niego!
    5 lat ,to już długo "się znamy" 😀

    OdpowiedzUsuń
  4. Napiszesz coś więcej o tej pomocy? Psycholog, terapia si? Pytam, bo i nam się przyda.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny wpis, taki budujący i pozytywny mimo wszystkich przeciwności. Emocje to jest chyba taki obszar, z którym najtrudniej sobie poradzić - a jednocześnie najbardziej trzeba i najbardziej warto.

    OdpowiedzUsuń
  6. To już pięciolatek. 100 lat Tygrysie 😍🎂

    OdpowiedzUsuń