niedziela, 12 stycznia 2020

Bożonarodzeniowe abecadło. O jak...

I stało się. Za nami pierwszy dzień bez literki. W piątek w związku z dodatkowymi zajęciami Młodego, bardzo późno wróciliśmy do domu i wystarczyło nam czasu jedynie na kolację i książki. Literkę "O" musieliśmy przełożyć na sobotę. Ale ciśnienia nie ma. I tak jestem szczęśliwa, że dotarliśmy tak daleko. Nie spodziewałam się takiego zaangażowania Tygrysa. Byłam przekonana, że po kilku dniach będzie miał dość. Tymczasem wciągnął się do tego stopnia, że wyraził chęć tworzenia kolejnego alfabetu. Zwierzątkowego. Zaproponowaliśmy słowa po angielsku, żeby nie było tak prosto i Młodzieniec chętnie na to przystał. Także zapowiada się, że blog naprawdę odżyje, a mnie bardzo cieszą te zapiski z naszej codzienności. Po to właśnie założyliśmy bloga. 

A sobota... Całkiem spokojny poranek. Wypasione śniadanie. Po, zaległam w sypialni (zdrowie zaszwankowało, od 40 ciągle jakaś awaria :), a Chłopaki mieli czas dla siebie. Sporo dziś byli razem, bo jak już poczułam się lepiej, zabrałam się za kurze i łazienkę. I w sumie fajnie, że Tata z Tygrysem mogli pobyć razem, nawet Młodzieniec to zauważył. Przy kolacji powiedział: bardzo dużo czasu dzisiaj z Tobą spędziłem. Chciałbym z Tobą jeszcze spędzić bardzo bardzo dużo czasu. Cieszę się, bo Tygrys jest niezwykle przywiązany do mnie. Musi być w ciągłym kontakcie. Zasypiamy razem. Także taki czas ojca i syna to naprawdę wartościowe chwile, bo spędzamy go na różne sposoby. Chłopaki świetnie się bawią, wygłupiają, siłują, robią fikołki. Ja nie cierpię się bawić. Za to mogę tańczyć, śpiewać, recytować, rysować, malować, tworzyć, układać puzzle, czytać książki. Wszystko byle nie zabawa. Jeszcze taka z zabawkami ujdzie, ale wchodzenie w rolę... Katorga. Ale staram się, choć jestem drętwa, że szkoda gadać. Dzień przez te porządki upłynął szybko, ale udało nam się pograć w różne gry. Jak uprzątnęłam szafkę, to od razu widać co mamy. I nie zabrakło literki. Nawet w dwóch odsłonach.

Bohaterka dnia dzisiejszego to O. Było kilka skojarzeń: ofiarowanie, opłatek, owca i osiołek. Zdecydowanie łatwiej było nam zrobić literkowe zwierzątka. I tak oto powstały zwierzątka z betlejemskiej szopki. Chyba użyliśmy za mało środków wyrazu artystycznego, bo Tygrys na koniec stwierdził, że takie literki, to raczej dla małych dzieci. I masz tu. A scenek na ewentualnym opłatku nie chciało Mu się rysować. I bądź tu mądry rodzicu.


   



I jeszcze krótki dialog z soboty. Ostatnio staramy się zmienić naszą dietę. Organizmy się dopominają. A że czasem potrzebują czegoś słodkiego, to raczyliśmy się dziś owocowym batonikiem z dobrym składem. Tygrys rzecz jasna skubnął, a że słyszał, jak rozmawialiśmy o składzie, stwierdził: Mi to smakuje, jak daktyle. Chyba załapał, że nigdy dotąd daktyli nie jadł i po chwili zreflektował się: Co to jest daktyl? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz