wtorek, 7 stycznia 2020

Bożonarodzeniowe abecadło. K jak...

Niedzielny poranek. Obserwuję Tygrysa jednym okiem (drugiego jeszcze nie zdążyłam otworzyć). Kręci się po sypialni. Po wyrazie twarzy i ruchach widzę, że coś go męczy. Raptem podchodzi do okna (czego zwykle nie robi), odsłania zasłony i ... Słyszę tę radość. Śnieg. Na dworze jest śnieg. Tak długo wyczekiwany. Po chwili nie pozostaje mi nic innego, jak samej zobaczyć powód radości Dziecka. Jest śnieg w ilości niezbyt obfitej, ale jednak. 


Mam świadomość, że Tygrys nie zobaczy już pewnie takiej ilości białego puchu, jaką my cieszyliśmy się w dzieciństwie, nie wspominając o jego dziadkach. Ale nie odbieram Mu radości z tego, co jest na dworzu. W dalszej części następuje rzecz niesamowita. Tygrys, którego zawsze ciężko wyciągnąć na spacer, dopomina się wyjścia na dwór natychmiast. Udaje nam się namówić go na śniadanie, po czym wyciągamy kombinezon i rękawice i pędzimy na zewnątrz zanim śnieg zniknie. Ileż radości. 1,5 godziny spaceru. Co prawda śnieg niezbyt nadaje się do lepienia, ale my mamy w rękach coś specjalnego. Taką niby łyżkę do robienia śnieżek za 2 zł z Ali. Jeden z lepszych zakupów. Podołała sypkiemu opadowi, więc uruchomiliśmy produkcję śnieżnych kulek. Zadbaliśmy też o kondycję. Po ośnieżonym boisku jeszcze nie biegałam. Wniosek... trzeba zadbać o kondycję. Moją. Chłopcy dali radę. Do domu wróciliśmy z kawałkami lodów i obserwowaliśmy, co się stanie.




Po spacerze Eucharystia. Spokojne wyjście. Miejscówka jeszcze bliższa szopki, niż poprzednio. Następnym razem pozostanie nam ulokować się między figurami, choć będzie ciasno, jak pojawią się królowie :) Cukierków też mniej, ale Tygrys szczęśliwy, bo zgarnął trzy. Potem herbatka u dziadków, obiad i codzienność okraszona dziś przeżywaniem orszaku. Postanowiliśmy wreszcie spróbować. Co nas dotąd hamowało? W naszym mieście bardzo mocno wyeksponowany jest wątek diabłów. Pojawiają się co chwilę, są dość głośne, wręcz agresywne. To za dużo jak dla naszego wrażliwego dziecka. Pokazaliśmy Tygrysowi filmy z poprzednich lat. I nie myliliśmy się był lekko przerażony. Ledwo zasnął, ale nadal chce iść. Spróbujemy. W każdym momencie możemy wrócić do auta i do domu. Zobaczymy. 

W związku ze Świętem literka K aż prosiła o króli, ale zostawiliśmy ich na T, a dziś... 

K jak... Sami zobaczcie. Prosta ilustracja. Narysowałam pięciolinie. Tygrys powycinał, ponaklejał i dorysował inne elementy. I gotowe... Zdjęć mało, bo tworzyliśmy pełni emocji, o których pisałam wyżej. 




2 komentarze:

  1. Moje Dzieci na pewno Wam by zazdrościły, gdyby zobaczyły ten śnieg...!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest go za dużo, ale cieszymy się i z tego.

      Usuń