Sąsiedzi, Miś Uszatek, Krecik, Pszczółka Maja, Pankracy, Miś Colargol… to bohaterowie bajek z czasów mojego dzieciństwa, które przypadło na lata 80 XX w. Nie potrafię wymienić ulubionej wieczorynki, bo okazuje się, że było ich naprawdę wiele. Za to mogę wspomnieć o jednej, której szczerze nie lubiłam. Kot Filemon mnie drażnił i nudził. Później pojawiły się Smerfy, Jetsonowie, Flinstonowie, animacje Disneya. Nie było tak źle. Niestety Tygrysowi (póki co) żadna z wymienionych bajek nie przypadła do gustu. Może Krecik, ale we współczesnej odsłonie. Myślę, że jeszcze przyjdzie czas na wspólne oglądanie wspomnianych tytułów.
Tygrys ma za to swoich ulubionych bajkowych bohaterów. Raz większym powodzeniem cieszy się Bob Budowniczy i jego ekipa, innym razem Strażak Sam albo Tomek i przyjaciele. Te bajki zna już chyba na pamięć, bo niestety na dostępnych nam kanałach powtórki są na okrągło (ku naszej rozpaczy, bo ileż można :). A oglądać musimy. Synek od razu wyłapie nasze braki w zabawach opartych na bajkowych scenariuszach. Na szczęście wspomniane postacie znalazły swoje miejsce także w książeczkach, do których sięgnie sięgamy.
Kilka tygodni przed trzecimi urodzinami Synek zapałał sympatią do nowych bohaterów. I tak nasz wspólny czas (z mniejszym lub większym natężeniem) polega na odgrywaniu scen z kolejnej bajki. Pokój Tygrysa to wieża kontroli lotów, lustro to kokpit, a salon to przestworza. Kiedy odpalimy silniki wzbijamy się do nieba, okrążamy stół i lądujemy w wybranym kraju. Tym sposobem od listopada zwiedziliśmy wszystkie kontynenty. A zapomniałam… przed lądowaniem musimy jeszcze dokonać transformacji. Mistrzem jest oczywiście sam Tygrys, który znakomicie naśladuje poszczególnych bohaterów. Aż żałuję, że nie mogę pokazać Wam zdjęć. Podział ról też jest ciekawy, a raczej przydział, o którym decyduje rzecz jasna Synek. Sam lubi wcielać się w rolę Śrubka, który podczas lądowania zwykle gdzieś wyrżnie. My przeważnie wcielamy się w rolę Dżetka i odwiedzanych przez niego dzieci na całym świecie. Podczas jednej z zabaw Tygrys obsadzał role, podszedł do Dziadka i oznajmił: ty jesteś stary, to będziesz Dziadzia Albert. Nie ma jak dziecięca szczerość.
Jak się domyślacie (a przynajmniej mamy trzylatków) chodzi o przygody samolotów-robotów z bajki Super Wings. Odkryliśmy ją jakiś czas temu. Niestety na finiszu emisji w tv. Później posiłkowaliśmy się odcinkami znalezionymi w sieci, również w wersji anglojęzycznej. Na szczęście od Bożego Narodzenia na TVP ABC codziennie możemy śledzić przygody Dżetka i jego przyjaciół. To obowiązkowy punkt każdego wieczora, a po nim następuje kolejny równie ważny - przeglądanie książeczki o Super Wings. Wymarzonym prezentem świątecznym Tygrysa były oczywiście samoloty, ale pod drzewkiem znalazł również niespodziankę ATLAS. Kto lata dookoła świata? od Wydawnictwa Ameet. Był zachwycony, a my również, bo widzimy jak dzięki Super Wings poznaje świat. Dzięki książce utrwala sobie wiedzę o poszczególnych krajach. Niektóre potrafi umiejscowić na mapie. Rozpoznaje charakterystyczne budynki. Dopytuje, które kraje odwiedziliśmy zanim się pojawił. I co najpiękniejsze planuje własne podróże w przyszłości, czego Mu z całego serca życzymy.
Bajki i książeczka to wspaniała lekcja geografii dla najmłodszych. Pewnie za sprawą sympatycznych samolotów. Codziennie odwiedzamy razem z nimi inny kraj. Poznajemy jego najmłodszych mieszkańców. Dzięki tym (póki co) wirtualnym podróżom Synek dowiaduje się jak różnorodny jest świat. Że dzieci, które żyją w mniej lub bardziej odległych zakątkach różnią się między sobą kolorem skóry, rysami twarzy. Mają obco brzmiące imiona. Posługują się innym językiem. Mieszkają w różnych domach. Otacza ich różnorodna przyroda. A to wszystko mały człowiek chce poznawać, każdego dnia więcej. Ma już swój ulubiony kraj, którym się fascynuje, ale to temat na oddzielny wpis.
Podoba nam się, że ATLAS nawiązuje do animacji i pojawiają się w nim mieszkańcy odwiedzanych przez Super Wings zakątków świata. Każdego wieczoru po emisji sięgamy do książki. Na rozkładanej mapie odnajdujemy kraj z danego odcinka i wyruszamy w kolejną podróż. ATLAS to kompendium wiedzy dla maluchów. Dosłownie kilka grafik i króciutkich tekstów. Tak akurat dla trzylatka. Fakty, z którymi poszczególne państwa się kojarzą i ciekawostki. Przyznaję, że sami czegoś nowego się dowiedzieliśmy, np. o meczach piłkarskich rozgrywanych przez słonie w Tajlandii. W książce znajdziemy charakterystyczne budowle, zwyczaje, potrawy, zwierzęta, słówka... Przy większości państw dzieci zobaczą, jak mieszkają ich rówieśnicy w różnych zakątkach świata, a w przypadku tych odległych, bardziej egzotycznych, jak się ubierają. Obowiązkowo na każdej rozkładówce znajdziemy bohaterów poszczególnych odcinków - Dżetka i jego przyjaciół. I tu mały minus od Tygrysa - w kilku miejscach wyłapał rozbieżności między animacją, a książką. W przypadku niektórych krajów na kartach atlasu pojawiają się samoloty inne niż w bajce. Ale żeby nie było… duży plus za naklejki. W tym momencie znacznie podnoszą wartość każdej publikacji. Synek z wielką przyjemnością przykleja flagi i inne nalepki związane z danym krajem. Najgorzej, że te powoli się kończą, a to oznacza, że emisja pierwszej serii Super Wings dobiega końca. Żałujemy, ale oczekując na kolejną nadal będziemy sięgać do ATLASU. Coś czuję, że ta miłość do uroczych samolotów nie prędko minie. A kolejna seria, daje nadzieję na kolejny ATLAS, wszak państw do odwiedzenia pozostało jeszcze sporo. Także wyczekujemy z niecierpliwością, a w wolnych od podróżowania wokół stołu chwilach, chwytamy za kredki i kolorujemy książeczki z ulubionymi superbohaterami Tygrysa. Dzięki nim Synek polubił kolorowanki.
A podczas zabawy w Super Wings usłyszycie u nas takie perełki:
Śrubek (=Tygrys) melduje gotowość do pracy narzędziowej (Śrubek nie tylko ma zjawiskowe ladowania, ale zawsze przy sobie magiczną skrzynkę z narzędziami).
I przeróbka czołówki: Ktoś pomocy wzywa, mama już się zbliża. To nie wymaga komentarza.
ATLAS. Kto lata dookoła świata?
format: 230 x 260 mm
stron: 80
O proszę - fajna książka. Muszę się za nią rozejrzeć. Myślę, że mój junior też będzie zachwycony.
OdpowiedzUsuńKsiążkę polecamy, a jeszcze parę dni będzie animacja na TVP ABC.
UsuńŚwietny atlas, choć tej bajki akurat nie znam :)
OdpowiedzUsuńMy trafiliśmy na nią przypadkiem kilka miesięcy temu i Tygrys przepadł. Wkręcił się maksymalnie.
UsuńJa lubilam kota Filemona. Wrobelka Cwirka tez. Nie przepadalam za to za misiem Koralgolem. ;) Ale ukochana bajka byla pszczolka Maja. A potem Smurfy. Podobnie jednak jak Tygrys, Potworki zadnej z tych bajek nie trawia. A juz na widok Reksia czy Bolka i Lolka, natychmiast wlacza im sie marudzenie. ;) Tylko na Muminki albo Gumisie daja sie namowic i to tez sporadycznie...
OdpowiedzUsuńSuper Wings Potworki lubily ze dwa lata temu. Nik do dzis czasem ja wyszuka na tablecie, ale pierwsza fascynacja juz mu przeszla.
U nas obecnie kroluja bajki Barbie (to Bi) i Pokemony (to Nik)... Barbie jeszcze obejrze z Bi z przyjemnoscia (w koncu to bardzo dziewczynska pozycja), Pokemonow zupelnie nie trawie, ale coz. Licze, ze Nikowi kiedys przejdzie i znajdzie sobie cos, co obejrze z nim bez zgrzytania zebow... :D
O... o Gumisiach zapomniałam, a lubiłam. I Korlagola też :)
UsuńCzyli fascynacja Super Wings była u Nika w tym samym momencie. U nas trwa od zeszłego roku i nie maleje. Nawet dziś daliśmy się ponieść i zamówiliśmy pidżamkę z samolotami i bluzkę też. Ale ubrania tak rzadko kupujemy, że zaszaleliśmy i już nie możemy się doczekać reakcji Młodego.
Znam chłopca, któremu akurat Barbie przypadła do gustu. Tygrys od razu przełącza, bo mówi, że to dziewczyńskie :)
Bohaterowie bajki są mi mniej znani, niż książka. Nie mogę spamietac który to Śrubek, a który to Lotek i pozostali 😉. Książki i bajka przyciągają uwage nawet... starszaka. Widac, że produkcja ma to ,,coś" w sobie. Wielką zaletą jest tematyka podróży.
OdpowiedzUsuńŚliczne macie te zabawki
Ja już rozpoznaję, choć początki nie były łatwe. Śrubek - żółty. Lotek - niebieski :) Mam nadzieję, że się nie pomyliłam. Dzięki Super Wings zaczęliśmy przygodę z geografią. Zabawki fajne, a następny wydatek do globus.
UsuńBajki nie znam, bo jak wiesz u nas presja na księżniczki i starsza woli konia, bo na nim lata Zosia ;) No nic, też skrzydła ;) Ale atlas super, bardzo mi się podoba. Myślałam o zakupie, ale nie wiedziałam jaki, teraz już wiem, że z polecenia będzie najlepszy :)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Nam się bardzo podoba, choć miłość do Super Wings nie jest tu bez znaczenia. I książka fajnie uzupełnia się z bajką. Nie wiem tylko czy wygra konkurencję z księżniczkami :)
UsuńDżetek z Super Wings...
OdpowiedzUsuńMoja młodsza to lubi. A jak przy okazji zabawy można się nauczyć geografii...
Ciekawa propozycja dla dziecka i rodzica.
Pozdr
M
My kończymy dzień bajką, a wieczór książką :)
UsuńZapowiada się kolejna powtórka całej serii, więc już myślę co przygotować Tygrysowi, żeby jeszcze bardziej rozbudzić zainteresowanie geografią.
Książka rewelacyjna! Lubię rzeczy&zabawki ktore jednocześnie bawia i uczą !
OdpowiedzUsuńTa właśnie taka jest :)
UsuńMy tez przerabialiśmy etap Boba i Strażaka sama ;)
OdpowiedzUsuńChyba każdy współczesny przedszkolak darzy sympatią tych panów :)
UsuńWow pierwsze widze mega
OdpowiedzUsuńPolecamy
Usuńnie znaliśmy, a widzę, że to swietna pozycja dla Fraka !
OdpowiedzUsuńNam się podoba. Za trzy dni powtórka serii i atlas jak znalazł. A ja myślę nad własnymi zadaniami
UsuńU nas obecnie jest faza na Tomka i przyjaciół oraz na Piżdamersów :)
OdpowiedzUsuńTomek i u nas plasuje się wysoko i kawał podłogi zajmuje. Drugiej bajki nie znamy
UsuńHaha, ja już nie Mama trzylatków, a dobrze wiem co to Dżetek i Śrubek i ich transformacja ;) Moi Młodsi też to oglądają, czasem, potem naśladując bohaterów idąc się myć po Bajce :) I tylko tyle, wiekszego zaangazowania w nia nie ma, ale podoba mi się jej forma, to zwiedzanie krajów i poznawanie troszkę ich kultur.
OdpowiedzUsuńSąsiedzi to i moich Dzieci obecnie jedna z ulubionych bajek :) Dasz wiarę? Oglądam chętnie z nimi i zaśmiewam się jak kiedyś. Kota Filemona lubiłam, nie znosiłam żwirka i muchomorka i karamba (nie pamiętam tytułu) ;)
Bolek i Lolek, Reksio i miś uszatek były ukochane, zaczarowany ołowek jeszcze - marzyłam o takim ołówku rzecz jasna ;)
Sąsiedzi to numer 1. Czekam na czas, kiedy będziemy oglądać razem ich przygody.
UsuńBardzo fajna książka :) niestety jesteśmy jeszcze trochę za mało :)
OdpowiedzUsuńTo już niedługo :)
UsuńZnam tę książeczkę, też jakiś czas temu prezentowaliśmy na blogu :) U nas już nawet chyba nie o same samoloty chodzi - ile o ideę zwiedzania świata, bo Młody co chwilę wymyśla nowe miejsca, do których chciałby jechać/lecieć. Ostatnio - wodospad Niagara ;)
OdpowiedzUsuńMy dzięki samolotom codziennie przemierzamy różne zakątki świata. Także rozumiem o co chodzi :)
UsuńNie znam tej ksiażeczki! Moja córka jest wielką fanką chłopaków z Lego Ninjago :)
OdpowiedzUsuńBo to już nie ten poziom :)
UsuńU nas Reksio nadal rządzi
OdpowiedzUsuńA my ciągle czekamy na powrót do przeszłości :)
Usuńa mój synek jej jakoś nie darzy sympatią :/ może za jakiś czas kto wie :P
OdpowiedzUsuńO gustach się nie dyskutuje :)
UsuńMoja córka również lubi oglądać Super Wings. :)
OdpowiedzUsuńTo tak, jak ja :)
UsuńWow! Rewelacyjny...Igor byłby zachwycony - koniecznie muszę się zaopatrzyć w atlas - idealne połączenie zabawy z nauką (y)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :)
Usuńa my bez telewizji, poszukamy na necie i zobaczymy czy bajka się spodoba :)
OdpowiedzUsuńAtlasy u nas też mają jedną z głównych ról :))
U nas rządzi Afryka na razie niepodzielnie ;)
U nas ciągle na czasie, a dziś jeden z ulubionych odcinków - o Egipcie. Czyli Afryka coś w sobie ma :)
Usuń