Jestem pewna, że w każdej dziecięcej biblioteczce znajdują się książki, których rodzice mają serdecznie dość. I nie dlatego, że są tak złe, bo takich przecież nie fundujemy swoim pociechom. Wręcz przeciwnie - dlatego, że są tak ciekawe, że maluchy chętnie do nich wracają. Sięgają do nich na okrągło.
Nam przydarzyło się to dwa razy. Pierwszą taką lekturą była Księga dźwięków (TU). Spędzaliśmy z nią naprawdę wiele czasu, od rana do wieczora, przez kilkanaście miesięcy. Ale warto było, bo Synek wiele się z lektury nauczył.
Sytuacja powtórzyła się 3-4 miesiące temu. Nie mogliśmy oderwać Tygrysa od książki, a w zasadzie od serii książek, od których mógłby nie odchodzić. I uwierzcie, po każdej kolejnej godzinie spędzonej nad nimi i 5876 odpowiedzi na to samo pytanie, mieliśmy naprawdę dość. Ileż można wertować to samo. Okazuje się jednak, że można. Młodemu zupełnie to nie przeszkadzało i od wczesnych godzin porannych domagał się tych samych książek. Na nic zdawało się podsuwanie innych tytułów. Książki rządziły rano, w południe i wieczór. Nawet babcia, która rzadko kiedy podziela nasze gusta czytelnicze, co piątek przypominała: tylko nie zapomnijcie tych książek. I to chyba jest najlepsza rekomendacja. Wystarczyłoby w tym momencie podać tytuł, bez wchodzenia w szczegóły. Pokuszę się jednak o kilka słów.
Rzecz dotyczy książek z serii Otwórz okienko Wydawnictwa Olesiejuk. Naszą przygodę z nimi rozpoczęliśmy kilka miesięcy temu, kiedy zorientowałam się, że Tygrys ma fazę na przeciwieństwa. Od razu zdjęłam z półki lekturę pod takim właśnie tytułem i się zaczęło... Otwieranie, zamykanie, szukanie, pokazywanie, dopasowywanie, nazywanie i tak bez końca. A przy tym najważniejsze - zapamiętywanie i powtarzanie nowych słów.
Chcąc oderwać Tygrysa (a raczej nas samych) od Przeciwieństw systematycznie wręczaliśmy Mu kolejne tytuły z serii. Na nic to się zdało, bo czas nad okienkami wydłużył się o kolejne strony + poprzednie. A książki Mu się nie nudziły, bo strony, z którymi sobie nie radził, zostawiał na później Dzięki temu odkrywał lektury ciągle na nowo. Słówka chciałam zostawić na moment nauki czytania, ale Chłopiec zauważył książkę i już nie było odwrotu. Na czytanie przyjdzie jeszcze pora, póki co bawimy się przy niej w zgadywanie. I ten tytuł zgodnie z rekomendacją Wydawcy najlepszy będzie dla dzieci powyżej trzeciego roku życia. Pozostałe polecam dla młodszych czytelników. Nawet dwulatki doskonale będą się przy okienkach bawić, a do tego tak jak nasz Synek, uczyć się wiele nowych rzeczy.
Dzięki okienkom Tygrys utrwalił kolory, liczby od 1 do 10. Poznał kształty i całą masę nowych słów. No, może jeszcze konferansjer sprawia Mu pewną trudność :) Do tego Synek ćwiczył spostrzegawczość, pamięć i małe paluchy. Musiał też pobudzić swoje szare komórki, ponieważ niektóre polecenia odwołują się do wiedzy wcześniej nabytej przez najmłodszych. Np. poszukując zwierząt ukrytych za figurami geometrycznymi w Kształtach trzeba się zmierzyć z pytaniami typu: Kto ma cieniutki ogonek albo mocne szczypce? A kto głośno ryczy? Z kolei w Kolorach należy skojarzyć, jakie zwierzę podróżujące pociągiem ma paski albo długą szyję.
Nieustanne otwieranie i zamykanie okienek nieco nadszarpnęło rodzicielskie nerwy. Złagodził je za to wiecznie “nadający” Tygrys, a okienka bez wątpienia mają w tym spory udział. Ważne jest to, że wraz z rozwojem malucha można do tych książek ciągle wracać. Kolory pomocne będą przy nauce powstawania barw. Słówka jak już wspomniałam przy nauce czytania. Kształty przy poznawaniu cech figur geometrycznych. A są jeszcze Liczby, które (póki co ; ) nie zagościły w tygrysiej biblioteczce.
Cała seria poza niewątpliwym atutem jakim jest otwieranie okienek, ma dość barwną szatą graficzną, która przyciąga najmłodszych. Kolejne strony to różne ciekawe, mniej lub bardziej znane maluchom, miejsca: port, cyrk, plaża, las, ruchliwa ulica, sklep z zabawkami, park, farma, dżungla, biegun północy. Tygrysowi najbardziej spodobała się strona z domem króliczka, w którym skryły się prezenty schowane przez jego przyjaciół. I jeszcze rozkładówka (również z Kształtów) z różnymi smakołykami, którymi raczy nas i siebie.
Przyznaję, że trochę się bałam, czy okienka wytrzymają spotkanie z małymi rączkami. Muszę przyznać, że po tak intensywnym użytkowaniu są w całkiem przyzwoitym stanie. Zaledwie w jednym miejscu strona nam się przerwała (właśnie… ciągle zapominam, żeby to naprawić). Jedynie przed pierwszym otwarciem musiałam Synkowi podważyć okienka, żeby obyło się bez większych strat.
Okienka są na licencji angielskiego Wydawnictwa Usborne, za którym wprost przepadam. Mamy w swojej biblioteczce kilka książeczek sensorycznych (TU), do których Tygrys chętnie sięgał (i jeszcze Mu się zdarza), a które z pewnością wrócą do łask w momencie nauki języka angielskiego. Tymczasem wzbogacamy język polski i ćwiczymy różne umiejętności z rodzimym wydaniem serii Otwórz okienko.
Czy Wasze Pociechy posiadały/-ją w Swoich biblioteczkach książki, których mieliście/macie serdecznie dość?
Otwórz okienko: Przeciwieństwa/Kształty/kolory/Słówka
autor: Felicity Brooks
ilustracje: Melisande Luthringer
format: 225 x 265 mm
stron: 14
Pomysł z okienkami świetny musze zerknać na strone tego wydawnictwa.
OdpowiedzUsuńWydawnictwo ma sporo książek na każdy wiek.
UsuńKsiążki nie w naszej grupie wiekowej, ale bardzo fajne 😃.
OdpowiedzUsuńDla Was idealne byłyby te w angielskiej wersji.
UsuńJa mam dość wielu książeczek, zwłaszcza tych pierwszych, które więcej wymagały od rodzica, bo zawierały niewiele treści, ale stoją nadal na półce, bo to przecież ulubione.
OdpowiedzUsuńJa niektóre już bym spakowała, ale z tych samych powodów, o których piszesz, nie jest to możliwe :)
UsuńTe książki są jedyne w swoim rodzaju, właśnie takich kiedyś szukałam , jak Ewunia była malutka,Olesiejuk jak zauważyłam ma świetnych kreatorów słowa i modelarzy ilustracji. Jeśli mama kocha książki, dziecko tez je obdarzy miłością.. Miło patrzy się w wasze recenzje.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że ja od niedawna przekonuję się do tego Wydawnictwa. Na szczęście w porę , bo trafiłam chociażby na te książeczki, a już wypatrzyłam kolejne tytuły. Dziękuję za tak miłe słowa, które motywują.
UsuńOstatnio, co zresztą widać po moich wpisach, bardzo często sięgamy po książki tego wydawnistwa, a już te z okienkami to prawdziwy hit :) Tych jesczcze nie mamy, ale za jakiś czas dla Krysi będą idealne :) Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńTylko uwaga, bo okienka wciągają :)
UsuńOj mam takie ksiażki a to im dale tym wiecej tych książek ulubionych nie do zdarcia
OdpowiedzUsuńCzyli w każdym domu takie są :)
UsuńPrzyznaję się nie znałam tej książeczki okienkowej- ale szałowa jest!
OdpowiedzUsuńU nas w ciągłym użyciu od kilku miesięcy.
Usuńtak też Szymonek ma takie książeczki najgorsza dla mnie jest ta o małpce co podróżowała do mniam Everest gdzie zamiast drzew są lizaki i wtedy woła liza liza i próbuje wyjąć z książki lizaczka :P
OdpowiedzUsuńU nas jedzenie ciągle wychodzi z książek i trafia do naszych paszcz :)
UsuńOlesiejuk, choć nieco inna seria to i u nas królował :) To sa jedne z najbardziej zniszczonych (czyli czytanych) książeczek ;)
OdpowiedzUsuńTak to się dzieje, że lubienie przekłada się na stan zachowania książek :)
UsuńU nas z Księgą Dźwięków było bardzo podobnie ;) A takie książeczki z otwieranymi okienkami Młody też lubi, ale nie do tego stopnia, bym miała ich dość. Przez jakiś miesiąc codziennie czytałam mu "Niezpominajka" Wydawnictwa Bis - i tego faktycznie miałam już trochę dość, bo po tylu odsłonach tej książki znałam ją po prostu na pamięć (on zresztą też - i nawet poprawiał mnie, kiedy coś przekręciłam ;) )
OdpowiedzUsuńCzyli w każdym domu znajda się takie książki. Niezapominajka też czytaliśmy. Z dłuższymi formami nie mam problemu, bo Tygrys najchętniej słucha ich przed snem, a na zbyt wiele wtedy nie ma już sił. W ciągu dnia sięga raczej do takich książek aktywizujących.
UsuńDoskonale to znam :) Zwłaszcza, że ja muszę tak z każdym dzieckiem z osobna ;)
OdpowiedzUsuńTeraz mam trochę lżej - proszę starsze rodzeństwo, aby opowiedziało najmłodszej, co tam w tej książeczce :D Co drugie czytanie książek mam spokój ;)
Razy trzy - to już nie lada wyczyn. Najważniejsze, że dzieci Cię wspierają :)
UsuńBył taki moment, że miałam po kokardy książki z wierszami Brzechwy :)
OdpowiedzUsuńTeraz jednak jest tle tytułów, a córka na szczęście rzadko wraca do książek juz przeczytanych! te od Olesiejuka dla maluchów sa świetne, sami mieliśmy ich sporo :)
Ja dzięki Tygrysowi przekonałam się do Olesiejuka. Zwłaszcza, że zatrzymują malucha na dłużej.
UsuńOlesiejuk ma także świetne książki z okienkami dla nieco starszych czytelników.
OdpowiedzUsuńJa ma już dosyć wszystkich książek o księżniczkach, ile można?
Dobrze wiedzieć. Muszę się rozejrzeć.
UsuńW nadmiarze wszystko jest trudne do zniesienia.
Mój synek ma wiele książeczek, ale póki co rządzi książka sensoryczna :)
OdpowiedzUsuńI Tygrys lubił takie książeczki i nawet teraz do nich sięga.
Usuń