środa, 22 marca 2017

Mamy las

Budowa postępuje, a do mnie ciągle nie dociera, że to się dzieje. I nawet znaczny już ubytek z konta mnie nie przekonuje. Dom wydawał się tak odległym marzeniem wręcz nie do zrealizowania, że naprawdę trudno mi uwierzyć, że już za chwilę będzie miał dach (podejrzewam, że około Wielkanocy).

Wszystko postępuje tak szybko, że nie zdążam na bieżąco relacjonować tego, co się dzieje na naszej wsi. Od ostatniego wpisu mamy już ściany nośne na parterze i strop. Zanim został wylany pojawił się w naszym domu las. Ten moment chyba najbardziej kojarzy mi się z budową. Lanie betonu na piętrze wyglądało niesamowicie, niczym akcja ratunkowa. Pewnie za sprawą godzin nocnych, w których wszystko się działo. Aura nam nie sprzyja. Betoniarka się zakopała i wszystko się dość znacznie opóźniło. Aż szkoda mi było naszych budowlańców, którzy w deszczu do późnej nocy zasuwali. A trafiła nam się solidna ekipa (puk, puk - zawsze boję się przechwalić :). Panowie pracują solidnie, a szef w tej samej cenie zapewnił więcej niż się spodziewaliśmy. Głównodowodzący spokojnie nam wszystko tłumaczy, doradza. Zdarzyły się wpadki, które Tatatu wyłapuje. Wieczorami siedzi ogląda zdjęcia, liczy cegły, a potem metry. I tak pewnego razu doliczył się, że jedno okno jest za szerokie. Panowie zaznaczyli dokąd ma sięgać, ale zapomnieli dołożyć cegły. Podobnie z otworem na schody. Ale nie ma problemu, wszystko jest już poprawione. A teraz powstają ściany na piętrze. Lada moment będzie dach. I wtedy dopiero się zacznie :)












Naiwnie myślałam, że jak już podejmiemy decyzje związane z ogrzewaniem to już będzie z górki. A tu każdy etap pociąga za sobą mniejsze lub większe decyzje. I jest to trochę stresujące, ale bardziej chyba ekscytujące. Za nami już ostateczne zaklepanie otworów okiennych na parterze. Dziś zapadła decyzja o wysokości ścianki kolankowej (jak moje słownictwo się wzbogaca :). Teraz wybieramy okna dachowe, a za chwilę ścienne i drzwi. Z tymi ostatnimi mamy największy problem. I nie z powodu ubogiej oferty, a rozbieżności gustów. A decyzja jest o tyle trudniejsza, że mi gust zmienia się przynajmniej raz w tygodniu :) Ostatnio usłyszałam od Inwestora (czyt. Męża), że już się przekonał do białych drzwi wewnętrznych, a teraz zmieniam zdanie. Ano zmieniam, jak pomyślę sobie, ile czasu spędzę na ich szorowaniu. Ale o wnętrzach w kolejnym odcinku.

8 komentarzy:

  1. Oj tak- dzieje się i to bardzo szybko. To musi być niesamowite móc obserwować jak powstaje dom, WASZ dom, tak od podstaw...
    No fakt- słownictwo mi zupełnie obce, także- imponujesz mi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowite, choć dla mnie nadal odrealnione. Nawet nogę już postawiłam w kuchni, a dalej do mnie nie dociera.

      Usuń
  2. Ale się dzieje. My okna mamy z oknoplasu a zewnetrzne drzwi Z Hormana. Mogę z czystym sumieniem polecić. Wewnetrzbe z Porty - czekają na założenie więc nie wiem jak i co z działaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak. Zresztą sama wiesz najlepiej. Okna będą z oknoplastu. Rozważaliśmy jeszcze peteckiego, ale odeszliśmy od tego pomysłu. Horman jest dość nowoczesny. Znaleźliśmy drzwi zewnętrzne dre, ale są dość drogie, więc pewnie będziemy musieli wybrać coś innego. A wewnętrzne? I w porcie i polskone są modle, które nam przypały do gustu, ale tylko białe. Szukamy dalej.

      Usuń
  3. Powiem ci, ze każda decyzja pociąga za sobą kolejne :) ale , nabiera to kształtów, głowa do góry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to w życiu :) A głowę już unosimy, bo jutro pojawią się krokwie.

      Usuń
  4. raz jeszcze gratuluję Wam tej chałupki:)

    OdpowiedzUsuń