wtorek, 28 marca 2017

Dlaczego mama chodzi niewyspana?

Od kilku tygodni chodzę niewyspana. I to na własne życzenie. Co prawda Tygrys nie ułatwia, bo znowu ma trudne noce, a pobudki coraz wcześniejsze. Jak to sam któregoś ranka powiedział Tacie - wróbelek. Wiosna ma to do siebie, że nie tylko jest barwna i pachnąca, ale również głośna. Obfitość iglaków za oknem, a w nich ptactwo,  sprawia, że Synek budzi się (i nas) jeszcze przed kogutem u sąsiadów. A że mama kładzie się późno, to nic dziwnego, że poranki (a czasem i dni) bywają trudne.
Nic na to nie poradzę, że godziny nocne są czasem, w którym spokojnie mogę oddać się lekturze. A jak już wpadnie mi w ręce dobra książka, to sen skraca się do niezbędnego minimum. Swój udział mają w tym autorzy blogów, które z przyjemnością podczytuję i zaprzyjaźniona pani w naszej miejskiej bibliotece, która podsuwa mi tytuły spod lady. Podobno najłatwiej zwalić na kogoś innego, ale w tym przypadku jestem wdzięczna za niezwykłe chwile, które przeżywam z książkami.

Czytam różne tytuły, choć najbardziej lubię te osadzone w realiach historycznych. Cenię autorów, którzy nie tylko wymyślą świetną historię, wykreują ciekawe postaci, ale mają przy tym ogromną wiedzę z różnych dziedzin. Jestem pod wrażeniem autorów, którzy umiejętnie wplatają losy pojedynczych osób  czy grup, w historię kraju ich pochodzenia czy szerzej świata. Jak jednostki te są świadkami ważnych wydarzeń. Takie książki wciągają mnie na dobre. Tatatu mógłby coś o tym napisać. Przyznaję, że tylko raz zdarzyło mi się podtopić jeden egzemplarz w wannie, bo nie mogłam  rozstać się z nim choć na chwilę. To był pożyczony od znajomej tytuł Paulliny Siomons. W ostatnich tygodniach też się trochę zapomniałam, a to za sprawą dwóch autorów, którzy zafundowali mi prawdziwą ucztę czytelniczą. Nie będę się rozpisywała na ich temat, bo w internecie znajdziecie mnóstwo recenzji tych książek. Zdecydowanie wolę pisać o książkach dla dzieci, ale chciałabym utrwalić sobie tu na blogu tytuły, które zrobiły na mnie spore wrażenie. Jeden z pewnością zapadnie mi w pamięć na dłużej. Ale zacznę od tego drugiego...

Nie wiem czy macie coś takiego jak ja, że za każdym razem przed wizytą w bibliotece obiecujecie sobie, że to był już ostatni raz i dopóki nie przeczytacie wszystkiego, co czeka w domowych zasobach, nie wypożyczycie nic nowego. Ja mam tak za każdym razem do chwili spotkania z panią Asią. Tym razem prawie mi się udało, ale między regałami dojrzałam Asię, która z zaplecza przyniosła mi książkę w pięknej okładce i oznajmiła: czytaj i polecaj. Słowa dotrzymałam. Przeczytałam i polecam książkę Jessie Burton Muza. Książkę, która skrywa wiele tajemnic. Książki z klimatem, ciekawymi postaciami i historią w tle. Książki, którą chce się czytać jak najdłużej, jednocześnie nie mogąc się od niej oderwać.


Numerem jeden tego roku (póki co, wszak rok się dopiero zaczął :) jest polecony przez autorkę bloga brulion intymny cykl Stulecie Kena Folletta. Przyznaję, że objętość książek mnie przeraziła. Pomyślałam sobie, że nie zdołam przeczytać tych trzech tomów przez najbliższy rok. Wypożyczyłam pierwszy tytuł z serii: Upadek gigantów. Drugi Zima świata zarezerwowałam. Z trzecim Krawędź wieczności się wstrzymałam, bo nie chciałam blokować książki. I to był błąd. Tak szybko przeczytałam dwa tomy, że później wiele mnie kosztowało oczekiwanie aż ostatni pojawi się wreszcie w bibliotece. Oczywiście ktoś za nic miał obowiązujące terminy.

Stulecie jest genialne, a raczej człowiek, który je napisał. Nie znam się na języku, jakości opisów itp., ale dla mnie samo to, że Follett wciągnął losy bohaterów z różnych zakątków świata, z różnych warstw społecznych w najważniejsze wydarzenia XX wieku, umiejętnie je powiązał i poprowadził przez trzy-cztery pokolenia do przodu na ponad 3000 stron, jest niesamowite. Co prawda to najbardziej znane wydarzenia (nawet dla tych, którzy w szkole byli z historią na bakier), ale uczestniczymy w nich niejako od podszewki. Towarzyszymy osobom, które miały wpływ na bieg historii. Czy wyglądało to tak, jak opisuje Follett? Pewnie nie. Wiedzą to jedynie bezpośredni świadkowie tych wydarzeń. Żadne, najbardziej zasobne archiwa, nie oddadzą emocji, jakie towarzyszyły tym wydarzeniom. Ale dla mnie momentami przytłaczająca była świadomość tego, jak wiele zależało od ludzi, którzy byli decyzyjni w tamtym czasie. Od ich sympatii, interesów, humorów, potrzeb… I jak wielki wpływ te decyzje miały na losy jednostek i całych rodzin. Nie mniej momentami towarzyszyły mi takie emocje, jakby (znana mi doskonale) historia miała zadziać się na nowo.

Trzeci tom tylko, co zdałam, więc nie trafił jeszcze na półkę w bibliotece.
Przyznaję, że przeczytanie ponad 3000 w statusie mamy uważam za swój czytelniczy sukces. Teraz zabieram się za kolejną książkę Folletta “Igłę” i “Sekretne życie drzew”. A może Wy polecicie coś ciekawego? Dodam tylko, że nie czytam s-f i kryminałów.

PS. Post powstał kilka dni temu i pierwszy akapit stał się nieaktualny. Zmiana czasu wyszła Tygrysowi (i nam ) na dobre. Od soboty mamy za sobą trzy przespane noce i pobudki o 7.30, 7.15 i 6.30. Chyba już dawno nie byliśmy tak wypoczęci. Mam nadzieję, że tak zostanie, przynajmniej do kolejne zmiany czasu :)

24 komentarze:

  1. Zacne książki widzę,tym razem na wyłączność dla mamy,tez muszę coś takiego poczytać bo dotychczas siedzę w bajkach dla dzieci ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki dla dzieci rządzą do 19. Po 21 mam okazję chwycić za lekturę dla siebie. Staram się codziennie choć parę stron przeczytać. Tyle, że Tygrys chodzi jeszcze wcześnie spać i mam na to chwilkę. Ale jak wpadnie mi w ręce coś dobrego, to jestem w stanie czytać nawet w trakcie zmywania naczyń :)

      Usuń
    2. Uwielbiam książki, bez których nie można oddychać..nie często na takie niestety trafiam.

      Usuń
    3. Raz na jakich czas trafiam na tytuły, które nie zawsze zachwycą, ale wciągną. Saga sprostała moim oczekiwaniom :)

      Usuń
  2. Ostatnimi czasami rzadko czytam ale jak już to taką bardziej typową (choć nie zawsze lekką i z romansem w tle) babską litereturę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babską i ja lubię, czasami i tą lekką, łatwą i przyjemną.

      Usuń
  3. Gratuluję zaparcia i tylu przeczytanych stron. Ja wybieram zwykle coś cieńszego, i to jest mój wyznacznik:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zaintrygowała fabuła. Pierwszy raz od dawna sięgnęłam po tak opasłe tomy.

      Usuń
  4. Ja też odkąd jestem mamą czytaniu i innym rzeczą, które robię dla siebie oddaje się w nocy. Przynajmniej nikt mi nie przerywa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najlepszy czas, choć Mąż czasem narzeka :) Próbowałam czytać w dzień, ale Tygrys potrafi mi zamknąć książkę, nawet jak ogląda bajki.

      Usuń
  5. O widzę fajna tytuły. Ja jestem z tych czytających i mam nadzieję że pojawienie się u nas dziecka tego nie zmieni że bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pierwszych miesiącach wspólnego życia czytałam dużo mniej, ale teraz mam wreszcie czas i siły :)

      Usuń
  6. Oj z dobrymi książkami to już chyba tak jest, że noce skracają się do minimum. Ostatnio sięgnęłam ponownie po twórczość Simons ("Dziewczyna na Times Square"), i wiem, że jeszcze niejednokrotnie sięgnę po jej książki.
    P.s. Co do książek, to możesz zajrzeć u mnie na blogu do zakładki "KSIĄŻKI 2017", znajdziesz tam książki, które przeczytałam w ostatnim czasie lub w ubiegłym roku. Co prawda sporo tam kryminałów, ale inne książki też znajdziesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie przymierzam się do innych tytułów Simons. Pamiętam, że całą serię Jeźdźca miedzianego czytałam non stop. A do Twojej listy zaglądam i czerpię :)

      Usuń
  7. też lubie czytać tylko ostatnio jakoś nie mam czasu zbyt dużo na głowie porządki wiosenne ogród ładna pogoda i zabawy z dziećmi na podwórku nie ułatwiają a wieczorami padam równo z dziećmi a zdarza się paść jeszcze przed nimi :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I chyba należysz do klubu książkowego? Są momenty, że zmęczenie niestety zwycięża z lekturą. I mi się zdarza :)

      Usuń
  8. oj i mi przydałoby się oderwać choć na chwilę od dziecięcej literatury

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książki dziecięce są niesamowite, ale ja potrzebuję też strawy dla siebie :)

      Usuń
  9. Ja wieczorami już nie daję rady czytać czegoś dla przyjemności - więc pozostają mi książki Bąbla w ciągu dnia, a do poduchy teksty na studia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi zdarza się zasnąć nad książką, ale nie mogę się powstrzymać, choć w ostatnich dniach zrobiłam sobie przerwę.

      Usuń
  10. Mam podobnie, jak już zacznę czytać to nie mogę skończyć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko najgorzej, że Dziecko czasem chce jeść :)

      Usuń
  11. Ja też ostatnio znajduję ciut więcej okazji do pochłaniania książek ;)
    Te już przeczytane powoli opisuję na blogu, choć mam wrażenie, że szybciej idzie mi czytanie książek niż ich opisywanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam i chętnie skorzystam z propozycji. A z tym opisywaniem rozumiem. Zdecydowanie lepiej odnajduję się w książkach dziecięcych.

      Usuń