W ostatnich dniach i tygodniach Tygrys intensywnie poznaje barwy. Co chwilę wskazuje na różne przedmioty, dodając przy tym: ten kolor. A my niestrudzenie wymieniamy nazwy kolorów. Zdecydowanie woli, jak my mówimy, ale sam zna już kilka nazw kolorów. Do białego, czarnego i szarego doszedł pony, czyli czerwony. Inne również wymawia, ale w sposób, którego nie potrafię zapisać.
Wykorzystując to zainteresowanie Synka barwami podsuwamy Mu różne książeczki i zabawy przybliżające świat barw. W zależności od dnia/humoru/atrakcyjności zabawy Chłopak angażuje się mniej lub bardziej.
Ostatnio postanowiłam połączyć tą nową pasję z zamiłowaniem do pociągów. Z dużego arkusza białego brystolu wycięłam lokomotywę, a z kartek A3 przygotowałam wagony. Do zabawy wykorzystaliśmy karty z ilustracjami w różnych kolorach, które pobraliśmy ze strony PRINTOTEKA. Często “podsuwam” Tygrysowi zabawy z tej strony. Znajdziecie na niej mnóstwo materiałów edukacyjnych w postaci: łamigłówek, kolorowanek, gier, kart pracy, wspierających mowę, czytanie, pisanie, naukę języków obcych. Z tego, co się orientuję część jest dostępna bezpłatnie. Ja wykupiłam abonament i korzystam z pełnej bazy. Wystarczy wydrukować i gotowe. Pomoce są estetyczne, pomysłowe, mają ciekawą szatę graficzną. Jeśli nie znacie printoteki, zajrzyjcie koniecznie.
Wracając do naszej zabawy… Zadaniem Tygrysa miało być układanie kart na wagonach w kolorach odpowiadającym przedmiotom na ilustracjach. A wszystko w przerwie popularnej piosenki o pociągu. Zabawa jednak tak wciągnęła Tygrysa, że nie było mowy o śpiewaniu i tańczeniu. Od razu chciał ułożyć wszystkie karty. I zrobił to bezbłędnie, a trochę wagonów było. Problemy miał jedynie z kolorem białym ze względu na tym, że przedmioty w tym kolorze mają ramki, dodatki i to Go myliło. Jak już Synuś ułożył wszystkie karty zabrał się za lokowanie w wagonach różnych przedmiotów. I zaczęło się szaleństwo. Gotów był posegregować kolorystycznie wszystko, co mieliśmy z domu. Nie przesadzę, jak napiszę, że w pociągu podróżowało ok. 200 pasażerów. W pewnym momencie nie mieliśmy już pomysłów, co wyjąć z półek/szafek/szuflad. Tygrys w ferworze zabawy zapomniał o jedzeniu, spaniu, całym świecie. I ciągle Mu było mało. Aż trudno było nam uwierzyć, ale zabawa zajęła Mu godzinę dwadzieścia. Do tej pory nigdy aż tak się nie zaangażował. Bawiłby się jeszcze dłużej, gdyby nie zupa i drzemka i tak znacznie przesunięte w czasie. Gorzej było ze sprzątaniem. Na szczęście wspólnymi siłami udało nam się wypakować pasażerów i odstawić na miejsce.
Świetny sposób na zabawę kolorami :-D
OdpowiedzUsuńI wciągająca :)
UsuńSuper że udało wam się tak zainteresować synka zabawka w której w miły sposób przemyciliscie naukę kolorów :) pomysłowe
OdpowiedzUsuńZnajoma dwulatka nauczyła nazywać kolory ale po angielsku. Z nazwami polskimi miał duże problemy bo do łatwych słów nie należą. Może to jakiś sposób.
Pozdrawiam
Sami byliśmy zaskoczeni, że potrafi na tak długo wciągnąć się w zabawę. Nazwy kolorów faktycznie przychodzą Tygrysowi z trudnością, ale my je wyłapujemy.
UsuńUściski
Świetna zabawa. I to do powtarzania :)
OdpowiedzUsuńZ ta powtarzalnością w przypadku Tygrysa różnie bywa. Od zabawy raz tylko wyciągnął pociąg, ale do łobuzowania :)
UsuńLokomotywa to chyba najlepsza i sprawdzona zabawa :) My akurat uczyliśmy się owoców w ten sposób nigdy u nas nie było grubasów co jadły tłuste kiełbasy hihi
OdpowiedzUsuńU nas miłość do pociągów trwa, więc ją wykorzystujemy. A wiersz jest jednym z cytowanych przez Młodego, ale na szczęście wers para buch :)
UsuńAle fajna zabawa! My już weszliśmy w etap kolorów dziewczyńskich i chłopackich :P
OdpowiedzUsuńTygrys jeszcze nie bardzo ogarnia o co chodzi z dziewczyną i chłopakiem. Ja łapię się w krąg tych drugich :)
UsuńSuper takie zabawy :-) pamiętam podobne zabawy przygotowywałam dla Ignaś
OdpowiedzUsuńPrzez zabawę dzieci najwięcej się uczą :)
UsuńRewelacyjny pomysł, tym bardziej dla wielbiciela pociąga Tomusia ;-) u nas musiał by być traktor i to jest myśl...będzie jak znalazł za miesiąc - dwa ;-D buziaczki dla Was!
OdpowiedzUsuńPolecam. Zabawa naprawdę wciągająca :)
UsuńBardzo mi się podoba taka zabawa. No i rozwijająca jest dla młodego.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jeden plus - zajmująca :)
UsuńAch, kolory kiedy to było....
OdpowiedzUsuńMy przechodzimy bitwę z nauką zegara :(
Czyli wszystko co najlepsze jeszcze przed nami :)
Usuńo kurcze,co za gigant i sporo roboty dla małego odkrywcy ,macie świetne pomysły na spędzanie wolnego czasu
OdpowiedzUsuńStaramy się, choć teraz Młody najchętniej nie odchodziłby pod puzzli.
UsuńGodzina dwadzieścia! Jesteście mistrzami od ciuchci:)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że to był pierwszy i póki co ostatni raz. Choć ostatnio puzzle potrafią zaabsorbować Młodego.
UsuńFajne sposoby na ogarnięcie kolorów, chętnie skorzystamy :)
OdpowiedzUsuńPolecamy :)
UsuńTeż lubimy printoteke i często z niej korzystamy.
OdpowiedzUsuńZabawa świetna. Jest i ruch, jest i nauka, ale przez zabawę wszystko łatwo wchodzi do Tygrysiej głowy 😃
O tak... podstawowe kolory mamy opanowane.
UsuńŚwietny sposób, w tym wieku moja kruszynka nie miała ochoty na żadną współpracę (teraz jest niewiele lepiej), a kolorów jakoś sama się nauczyła.
OdpowiedzUsuńZ tą współpracą to i u Tygrysa różnie bywa. Wszystko zależy od dnia i humoru.
Usuń