Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, jak ważne są zasady dobrego
wychowania. A zgodnie z przysłowiem czym skorupka za młodu nasiąknie…
warto już od najmłodszych lat uczyć dzieci savoir-vivre'u.
I wcale nie chodzi to, żebyśmy potem jedynie pękali z dumy widząc, jak ułożone
mamy dziecko (choć to też miłe uczucie), a raczej, żebyśmy cieszyli się z tego,
że nasza pociecha potrafi pięknie żyć. Poza tym jestem przekonana, że osoba,
która jest obyta i potrafi zachować się w różnych sytuacjach, łatwiej poradzi
sobie w życiu.
My powoli
zaczynamy naukę bon tonu. Do tygrysiego słownika wchodzą pierwsze zwroty
grzecznościowe. Prosie. Dień dobi zwykle występujące z ceś. Coś,
co brzmi jak dziękuje. I na dobranoc: pij dobzie. Z czasem będziemy
poznawać kolejne zasady dobrego wychowania i mam nadzieję, że będzie to dla
Tygrysa wspaniała przygoda, a nie konieczność i sztywne trzymanie się reguł.
Świetną pomocą
mogą okazać się poradniki savoir-vivre'u, których na rynku nie brakuje. Dziś
dzielimy się jednym z nich Wydawnictwa Sióstr Loretanek autorstwa ks. Janusza
Stańczuka Savoir – vivre dla
dzieci. Poradnik o dobrym wychowaniu, który sama z wielką przyjemnością podczytuję.
Książka jest dość pokaźnych rozmiarów. Na 228 stronach znajdziemy ponad 100
porad odnoszących się do różnych obszarów życia. Do kultury osobistej, kultury
wypowiedzi, spożywania posiłków, zachowania w różnych miejscach, higieny
osobistej oraz naszego otoczenia. Każda porada zaczyna się zabawnym rymowanym
tytułem, który od razu zapada w pamięć. Ile razy szukaliście w zakamarkach
pamięci, jak wręczać kwiaty: płatkami do góry czy do dołu? W poradniku
dostajemy odpowiedź, którą z pewnością zapamiętamy: Każdy kwiatek, tak jak
człowiek, rzadko lubi stać na głowie. A ileż razy denerwowaliście się
odgłosami komórek podczas seansu w kinie czy ważnego spotkania. Może
wystarczyłaby tabliczka z tytułem kolejnego rozdziału: Gdy spotkanie się
odbywa, niech komórka odpoczywa, żeby niektórym wreszcie zapadło w pamięć,
że telefon czasem należy wyciszyć. W zasadzie takie zabawne tytuły (Złoty
medal będziesz nosił, gdy zaliczysz milion „koszy”!; Gdy wychodzisz, nie mów,
gdzie. Każdy przecież dobrze wie!; Staraj się nigdy nie trzaskać drzwiami, a
będziesz zawsze chętnie witany) mówią same za siebie, ale pod każdym
znajdziemy krótkie rozwinięcie.
Autor nie ogranicza się jedynie do „umoralniania”. Każda porada jest
przyczynkiem do przekazania solidnej porcji wiedzy w formie ciekawostek z
różnych dziedzin nauki. I tak np. przy wskazówce o zachowaniu się na klatce
schodowej (Klatka schodowa działa jak trąba, gdy hałasujesz – wybuchnie
bomba) dowiemy się, że windy znane były już w starożytnym Rzymie. W
rozdziale Kiedy ktoś mówi, słuchaj cierpliwie, potem odpowiedz w miarę
życzliwie łykniemy garść informacji o budowie ludzkiego ucha i jego
higienie. Natomiast porada pod hasłem Kiedy się gryziesz, nie gryź ołówka –
brzydko wygląda taka końcówka dowiemy się od czego pochodzi nazwa „ołówek”.
A to jeszcze nie koniec. Na każdej rozkładówce znajdziemy złote myśli
wielkich tego świata – pisarzy, poetów, naukowców, świętych, filozofów – oraz
przysłowia.
Treści w książce jest sporo, mimo to nie sprawia wrażenia przeładowanej. Barwna
szata graficzna przyciągnęła samego Tygrysa. Dostrzegł książkę na maminym
stosiku i chętnie oddał się oglądaniu ilustracji. Tym bardziej, że nie brakuje
na nich dzieci, do których Synek, przebywający na co dzień wśród dorosłych,
lgnie. Ja własnymi słowami opowiadałam o sytuacjach na rysunkach, przemycając
niektóre zasady dobrego wychowania, które dwulatek może już przyswoić.
Tego typu poradnik warto mieć w dziecięcej
biblioteczce, ale pamiętajmy, że na nic zdadzą się książki, jeśli sami będziemy
zapominać o dobrych manierach. Poza tym Savoir – vivre dla dzieci. Poradnik
o dobrym wychowaniu nieustannie podkreśla, jak waży jest szacunek dla
drugiego człowieka. Bo choćbyśmy mieli opanowane zasady savoir-vivre'u
do perfekcji, na nic to, jeśli będziemy traktowali inne osoby przedmiotowo.
Savoir – vivre dla dzieci. Poradnik o dobrym
wychowaniu
autor: ks. Janusz Stańczuk
ilustracje: Aneta Fontner – Dorożyńska
format: 210 x 210 mm
stron: 228
Ale fajna ta książka :-)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że tak mnie wciągnęła, że przeczytałam od początku do końca.
UsuńSuper książka. Fajne wpadające w ucho rymowanki a jaka cena? Fajny pomysł na prezent.
OdpowiedzUsuńRymowanki są świetne, zwłaszcza dla maluchów. Na stronie wydawnictwa książka kosztuje w tej chwili ok. 25 zł + koszt przesyłki.
UsuńTaki podręcznik savoir vivre'u a pewno by się nam przydał - bo Bąbel jest bardzo ekspresyjny we wszystkim co robi i jego niektóre wyczyny niewiele mają wspólnego z dobrym wychowaniem, pomimo niezliczonych upomnień i tłumaczeń ;)
OdpowiedzUsuńMamy czas oporu Chłopaków i upominania w tym momencie i u nas wielokrotnie na nic się zdają. Choć Tygrys wie, jak zmiękczyć serca. Wystarczy prosie (czyt. proszę) i zapomina się o Jego wyczynach. Teorię bon tonu, na tym etapie w sferze magicznych słów, ma opanowaną do perfekcji i wie, kiedy wcielić ją w życie dla własnych potrzeb :)
UsuńKsiążeczka jest bardzo fajna.
OdpowiedzUsuńGdy Maja zaczęła mówić to ja zaczęłam ją uczyć: proszę, dziękuję, do widzenia, przepraszam i muszę przyznać,że nauka nie poszła w las.
Pozdrawiam
Ta książka to taka mini encyklopedia :)
UsuńMy robimy podobnie, jak tylko wyłapaliśmy, że Młodzieniec zna te magiczne słowa, przypominamy, kiedy ma je wypowiadać. Najbardziej wszystkich rozczula Swoim : pij dobzie, czyli śpij dobrze zamiast do widzenia :)
Uściski
Ta rymowanka o telefonie przydałaby się nie jednemu dorosłemu 😃 ach ta mania używania komórek mnie wyprowadzić z równowagi potrafi w jednej chwili. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW książce jest o wiele więcej takich rymowanek, które spokojnie mogłyby pojawić się w miejscach publicznych. Może taka zabawna forma przemówiłaby i do dorosłych. Z przeglądem dzwonków komórkowych mam podobnie, jak Ty.
UsuńSerdeczności
Fajna ksiazka!
OdpowiedzUsuńPotworki nie maja problem z "dzien dobry", "do widzenia", "prosze" czy "dziekuje", ale "przepraszam"... O matko, jak im ciezko to wydusic! Szczegolnie kiedy trzeba przeprosic siebie nawzajem! Ile czlowiek sie natlumaczy, nagada, a potem i tak wychodzi burkniete na odczepnego "Prszm!". :D
Fajna, fajna.
UsuńZe słowem "przepraszam" to i niejeden dorosły ma problem. Ja tak naprawdę nauczyłam się szczerze przepraszać dopiero w małżeństwie. W dzieciństwie wiadomo... rodzice kazali przepraszać, to się przepraszało, dla przysłowiowego świętego spokoju. A rodzice sami jakoś nie palili się do przepraszania.
Poradnik na czasie (y) akurat z młodszym smykiem mamy ten etap przed sobą więc książka z pewnością by nam się przydała ;-) szczególnie podobają mi się rymowane odpowiedzi - sama chętnie bym je przeczytała! Zaciekawiłaś mnie...
OdpowiedzUsuńTo jesteśmy na podobnym etapie. Dziś Tygrys zaskoczył mnie, jak po obiedzie powiedział babci dziękuję. Nauka nie idzie w las :)
UsuńKsiążka jest warta uwagi. A jak masz ochotę poczytać, zaglądaj. Za kilka dni pojawi się możliwość zdobycia poradnika.
Cudowna!!!! Takie książki powinny być w każdym domu, a dzieci powinny je czytać koniecznie z rodzicami, bo i dorosłym czasem brak dobrych manier!
OdpowiedzUsuńDokładnie. Wielu dorosłym nie zaszkodziłaby taka lektura.
UsuńO! Chyba sobie sprawimy :)
OdpowiedzUsuńA może wydawnictwo Wam sprawi. Za kilka dni pojawi się możliwość wygrania książki :)
UsuńNie tylko bardzo wartościowa, ale także bardzo ładna jest ta książeczka. Pozycja z pewnością godna polecenia.
OdpowiedzUsuńKsiążka z pewnością długo nam będzie służyła.
UsuńTak pół żartem pół serio- tę książkę powinno też wielu dorosłych przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, niestety.
UsuńCudowna książka myślę, że nie tylko dla dzieci!
OdpowiedzUsuńDorośli sporo się z niej nauczą.
UsuńBardzo przydatna i ciekawa książka :-)
OdpowiedzUsuńZ pewnością warto ją mieć w biblioteczce.
Usuń