Co prawda dekoracje jeszcze
zdobią nasze pokoje, ale powoli przyjęcie urodzinowe Tygrysa odchodzi do
przeszłości i szykujemy się do Świąt Bożego Narodzenia. I muszę przyznać, że
nie ogarniam. Tatatu w końcu przeniesie mnie na zimne piętro, bo Mu spać nie
daję. A tyle jeszcze do zrobienia przed niedzielą tj. początkiem Adwentu, ale
nie raz już pisałam, że ja to po prostu lubię.
Tak samo dłubałam przed
urodzinkami i efekt chyba wszystkim się spodobał. Najważniejsze, że Tygrys
zauważył i z radością pokazuje na wagoniki ze swoimi zdjęciami, a najbardziej
cieszy się z tego z 9 miesiąca, na którym wcina kolbę kukurydzy. Zmartwił się
tylko, że na żadnym zdjęciu nie mam mamy i taty. Za rok postaram się nie zapomnieć
:)
I tak na stół wjechały:
- rosół, lubimy i całkiem
dobrze mi wychodzi i w zasadzie sam się gotuje
- żeberka wg TEGO przepisu,
pychotka
- karkówka O TAKA,
smaczna
- sałatka śledziowa
- torcik warzywny (dzieło
mamy)
i wariacja z ciasta
francuskiego, która miała wyglądać i wyglądała, a smakowała jeszcze
lepiej. Już sama nazwa brzmi smakowicie. Przepis TU. Do tego cztery ciacha,
babeczki i tort. I moje biodra to odczuwają, bo oczywiście wszystkiego
było za dużo i dojadaliśmy przez kilka dni. O przepraszam, zabrakło ziemniaków.
Za to makaronu do rosołu było pod dostatkiem i zupełnie nie mieliśmy problemu,
żeby postawić go na stół.
Myślę, że goście wyszli
zadowoleni i najedzeni i o to przecież chodzi. Ja oczywiście przez kilka dni
szukałam dziury w całym, bo mama, bo teściowa, nawet trochę łez się polało. Na
szczęście Tatatu doprowadził mnie do porządku.
Dekoracje, jedzenie, a co
na to wszystko Tygrys? On Swoim małym, ale dość pojemnym rozumkiem od jakiegoś
czasu ogarniał, że coś ważnego się szykuje. Nie przypadkowo podśpiewywał sobie śtio lat i tzi lat i wyginał nieudolnie paluszki, chcąc pokazać te dwa. A jak
rano w Dniu Urodzin zobaczył zmiany w domu bardzo się cieszył. I z
pociągów. I z narzędziowej książki, za którą raz jeszcze dziękujemy blogowej
Cioci. I z koła które wyłoniło się z jednego z prezentów. I z rwania
papierów. A najbardziej z baloników. Ale śpiewać sobie sto lat nie pozwolił. A
potem goście. Kolejne pakunki. Zdarzyły Mu się chwilowe płacze, ale prezentami
nawet Ci najmniej tolerowani, Go kupili ;) Trochę speszył się przy pierwszym
sto lat, by za chwilę spokojnie reagować na gromkie brawa po zdmuchnięciu
świeczki. Ćwiczyło się :)
Obawialiśmy się szaleństwa
prezentowego, ale eksploatację upominków rozłożyliśmy na dwa dni (urlopowaliśmy
kolejnego dnia, żeby nacieszyć się sobą). A było, co dzielić. 4 zestawy lego
duplo, w tym obowiązkowo tu tu i io io. Książki: Opowiem ci mamo co robią
narzędzia. Ilustrowany inwentarz drzew i zwierząt. Domino. I coś co Tygrysy
lubią najbardziej - maskotka Kłapołuchy. Zapomniałam o tablicy do pisania. Dobrze,
że metraż nam się zwiększył :) A skoro przy metrach kwadratowych jesteśmy,
przyznam, że impreza w dużej kuchni i przestronnym pokoju to jest to. I to
wszystko razem + dobre samopoczucie Młodzieńca sprawiło, że to był piękny
dzień. A noc też. Tygrys był tak zmęczony po aktywnym dniu i bez drzemki, że
spał do 6.30 ;) co oznacza, że i my się wyspaliśmy.
Trochę za wcześnie myśleć o
oprawie kolejnych urodzin, prawda? :) Ale uszycie wozów strażackich będzie
wymagało trochę czasu. Dobra, dobra... przystopuję. Przez rok Chłopak może mieć
jeszcze różne pasje i miłości.
PS. Zaniedbałam Was przez
ostatnie dni, ale obiecuję po niedzieli nadrobić.
no no mamusiu pięknie było i dekoracja i jedzenie i prezentu fiu fiu będzie co wspominać;*
OdpowiedzUsuńCałusy dla Was
Dziękujemy :)
UsuńPatrzę i cóż mogę rzec... Wielkie WOW!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję
UsuńCudne te ozdoby!!!I jakie pyszne jedzonko.
OdpowiedzUsuńSto lat dla Tygrysa!!!!!
Dziękuję w imieniu Tygrysa.
UsuńHoho... Widzę że była niezła wyżerka, fajne dekoracje oraz mega prezenty :-)
OdpowiedzUsuńSto latek dla małego Jubilata :-)
Dojadaliśmy do czwartku. Z prezentów i my korzystamy. Za naszych czasów lego było trudno dostępne, jedynie w pewexie.
UsuńDziękujemy za życzenia.
Wow jestem pod wrażeniem ;) Tort i wszystkie dekoracje super. A czytając menu aż zgłodniałam.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że Tygrys zadowolony z prezentów - sama bym się z nich cieszyła hehe.
Uściski;*
Na szczęście wszystko się udało, choć kilka nocek zarwałam.
UsuńO tak... my też przepadliśmy w klockach. Już myślę nad kolejnymi zestawami na święta.
Perfekcyjnie!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Do perfekcji trochę brakowało, ale na szczęście tylko my wiemy, gdzie były niedociągnięcia i niech tak zostanie :)
UsuńWszystkiego najwspanialszego! Wszystko było piękne ale najpiękniejszy jest i tak Tygrys :).
OdpowiedzUsuńDziękujemy ;)
UsuńNie dziwię się, że nas zaniedbałaś :) Piękne urodzinki miał Wasz Synuś :*
OdpowiedzUsuńWszystkiego NAJ NAJ NAJ dla Niego! Niech rośnie zdrowo, z uśmiechem na ustach.
Ps. Lila na pewno też zjadłaby cukierki z ciuchci :)
Ale już wróciłam, przynajmniej do czasu, kiedy czegoś nie wymyślę :)
UsuńDziękujemy za życzenia.
Cukierki i my sami podjadaliśmy, oczywiście dla dobra Tygrysa :)
Jeszcze raz Tygrysku, wszystkiego co najpiękniejsze!
OdpowiedzUsuńKochani, podnieśliście poprzeczkę dekoracyjno - urodzinową;) Cudne dekoracje, świetny pomysł z girlandami i zdjęciami. Szacun;*
Jeszcze raz dziękujemy :) Girlanda żyła swoim życiem przez dwie noce, bo z braku czasu i sił, zdjęcia przykleiłam na taśmę, więc spadały niczym liście na wietrze.
UsuńSto lat i zdrówka dla Tygryska! Impreza hmm..szczerze mówiąc szczęka mi opada na takie świętowanie ;) u nas to o wiele skromniej zawsze było :) A może moda sie zmieniła albo ja za leniwa? No ale wypróbowaliście jak smakują takie spotkania w domu a nie w mieszkanku,a to duża zmiana więc fajnie! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękujemy. W mieszkaniu nie mielibyśmy szans na takie przyjęcie. Pewnie skorzystalibyśmy z podobnej opcji, jak w zeszłym roku i zrobilibyśmy spotkanie u Dziadków Tygrysa, żeby nie przyjmować gości na raty. Na szczęście nie musieliśmy ich obciążać. Nam (mi i siostrze) mama zawsze robiła urodziny i w sumie też sporo ludzi było przy stole. Może nie szalała z dekoracjami, ale stół się uginał.
UsuńUściski
Toż to nie urodziny, a małe wesele :) Wszystkiego dobrego dla Tygryska :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy. A przy stole byli sami najbliżsi, a dużej rodziny nie mamy. Mimo to nazbierało się kilkanaście osób.
UsuńJak zwykle wszystko dopracowane w najdrobniejszych szczegółach :) Gdybym znała Cię sześć lat temu - autentycznie zatrudniłabym do organizacji mojego wesela :) Wtedy miałabym 100-procentową pewność, że całe przyjęcie zostanie dopięte na ostatni guzik :)
OdpowiedzUsuńDla Tygrysa - jeszcze raz spełnienia marzeń i gromkie STO LAT ! :*
Dziękujemy za życzenia.
UsuńKochana, przeceniasz mnie. Co innego przyjęcie na kilkanaście osób, a co dopiero na kilkadziesiąt. Choć kto wie, może powinnam pomyśleć o zmianie branży :)
Pięknie.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona ogromem atrakcji :-)
Dziękuję. Miało być więcej, ale czasem trzeba się wyspać :)
Usuń