Kilkanaście dni temu wspominałam o kalendarzu adwentowym, który
będzie nam towarzyszył w oczekiwaniu na Święta Bożego Narodzenia. Co prawda
forma nie jest najważniejsza, a treści, ale wiadomo, że chciałoby się, żeby
kalendarz również pięknie wyglądał.
W sieci można znaleźć mnóstwo ciekawych inspiracji. Marzył mi
się kalendarz z upominkami przytwierdzonymi do gałęzi. Po konsultacji z Tatatu,
który w parku wypatrywał już odpowiedniego konara, odeszliśmy od tego pomysłu.
Dlaczego? Obawiałam się o wytrzymałość gałęzi pod ciężarem licznych upominków i
wreszcie odpowiednie wyeksponowanie całości. Byłby z tym kłopot. Nie możemy
wiercić dziur w nie swoich ścianach. Poza tym w takiej formie byłby trudno
dostępny dla Tygrysa, a to przecież On jest głównym adresatem. Trzeba było
znaleźć inne rozwiązanie. Takie, żeby Synek miał dostęp, ale niezbyt łatwy :)
Tatatu wpadł na świetny pomysł – wykorzystania drewnianej balustrady przy
schodach. Ozdobiliśmy poręcz sznurem lampek, które wreszcie miałam okazję
przygotować dla nasi sznurkami różnej długości przywiązaliśmy paczuszki. Dzięki
temu Tygrys może sam do nich sięgać, a że sam na schody nie wchodzi, dostęp
będzie miał ograniczony. Tylko obawiam się, że po kilku podarunkach może się to
zmienić :)
Taka forma kalendarza przywołuje wspomnienie rorat i dekoracji
adwentowych z dzieciństwa, które były w mojej rodzinnej parafii. Drabinka z
figurką Jezusa wznoszącą się po kolejnych szczeblach z upływem tygodni. My
również będziemy się wspinali, a na końcu naszego kalendarza będzie czekał
maluśki Jezusek.
Dziś otworzyliśmy pierwszy podarunek. Ależ była radość.
Czytaliśmy i bawiliśmy się z książeczką Boże
Narodzenie z magnesami (szczegóły wkrótce). A my uraczyliśmy się pierwszym
słowem. Komplet możecie pobrać TU, a gotowe numerki TU (mam nadzieję, że Autorka wybaczy nam dorobienie czterech brakujących liczb).
Oprócz kalendarza przygotowaliśmy również po raz pierwszy
wieniec, może bardziej świecznik. Taki prosty. Talerz, mech, dwie bombki i
świece. Tatatu chodził i naśmiewał się ze mnie: ale żeby mech kupować. Zmienił zdanie, jak roztoczyłam mu wizję
wyprawy do lasu w ten ziąb w poszukiwaniu odpowiedniej wyściółki :)
To wszystko jest co prawda piękne, ale zewnętrzne.
Najważniejsze to dobrze przeżywać ten czas. Także radosnego oczekiwania.
Ależ u Was pięknie. Jestem pewna, że nie tylko zewnętrznie.
OdpowiedzUsuńU nas kalendarz jeszcze nie powstał. Mam nadzieję, że się wyrobimy :)
Jeszcze nic straconego. Do Świąt trochę czasu. Staramy się, żeby i wewnątrz było tak jasno :)
UsuńCudny pomysł na kalendarz ;) super to wymyśliłaś ;) Moja córka jest już tak duża ze dla niej to juz żadna frajda ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję
Usuńu mnie w rodzinie nie było nigdy kalendarzy, co nie wyklucza tego, że od przyszłego roku je wprowadzimy. Moja żona też jest za. bardzo fajnie to zrobiłaś. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW naszych rodzinach też nie było. U mnie czasem pojawiał się ten z czekoladkami, ale chyba nie bardzo kojarzyłam ideę kalendarza. A jest niesamowitą sprawą. Zachęcam do zrobienia w przyszłym roku dla Córci i dal Was.
UsuńJa w tym roku mam mała obsuwę ze świecami adwentowymi, a z kalendarzem się chwilowo wyłamałam :( Pięknie wygląda na schodach z tymi kulami świecącymi :)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej miałam okazję zrobić kule dla nas. A z tymi pakunkami prezentuje się fajnie.
Usuńsuper zrobiłaś u nas nigdy nie było nic takiego, kalendarz adwentowy kupiony w sklepie jedynie z czekoladkami. Fajny pomysł i cudne wykonanie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Jak pisałam wyżej, w moim domu rodzinnym pojawiał się ten z okienkami i czekoladkami, ale pochłanialiśmy go raczej w tempie Twoich Chłopaków :)
UsuńJak zwykle cudnie <3
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBędzie dużo radości w Waszej krainie:)
OdpowiedzUsuńJa niestety z poślizgiem, bo dopiero będę robić kalendarz. Upss...
Mam nadzieję, że się pochwalisz.
UsuńAle u Was już świątecznie. Też chciałam mieć kalendarz zawieszony na gałęzi, ale nie miałam gdzie i jak jej przymocować.
OdpowiedzUsuńMieliśmy ten sam problem i odpuściliśmy.
UsuńŚwietny ten kalendarz!!! Nie pomyślałabym, żeby tak wykorzystać poręcz:) Suuuuuuper!
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Najtrudniej wpaść na proste pomysły. Nam trochę czasu to zajęło.
UsuńPiękny kalendarz i bogate upominki ;) ja dopiero kończę tworzyć kalendarz dla Smyków i nim wrócą jutro ze szkoły - kalendarz będzie gotowy (mam taką nadzieję) :D
OdpowiedzUsuńCo do samych upominków będą niewielkie słodkości schowane w czeluściach domu, a w kalendarzu schowane zadania do wykonania i wskazówki do szukania prezentów, ale o tym jutro na blogu, o ile się wyrobie z czasem (y)
Dziękuję. Faktycznie wyszło na bogato. Może się trochę zapędziłam, ale to pewnie z tego powodu, że to nasz pierwszy raz. Ale część upominków kosztowała mnie sporo pracy. Fajny pomysł ze wskazówkami, a zadania z pewnością będą ciekawe i kreatywne. Czekam na wpis.
UsuńJuż pisałam Ci na FB, że jestem zauroczona Waszym kalendarzem - więc wszystkim zachwytom Tygryska też wcale się nie dziwię :) Wprowadzacie naprawdę niesamowity klimat każdym drobiazgiem - nawet ten mech ma w sobie dla mnie coś magicznego :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie Tatatu uświadomił mi, że mech leży do góry nogami :) Co tam... tak zostanie.
Usuń