Jednymi z pierwszych
dźwięków, które wydobyły się z Tygrysiej paszczy, były odgłosy motoryzacyjne.
Zastanawialiśmy się, jak to się dzieje, że tak mały chłopiec zaczyna pałać
miłością do czterech kółek, jakby miał gdzieś to wpisane.
Od tamtej pory
Synek stał się posiadaczem pokaźnej floty, rozlokowanej w jego dwóch pokojach:
w domu i u dziadków. Oczywiście dość często samochody zmieniają miejsce i
poruszając się po domu trzeba patrzeć pod nogi, żeby nie stać się ofiarą
zaparkowanego w nieoczekiwanym miejscu pojazdu. A pojazdy są różne. Mniejsze i
większe. Plastikowe, metalowe i drewniane. Ciche i wydające odgłosy. Te
ostatnie lubimy najmniej. Za to Tygrys najbardziej lubi metalowe modele
prawdziwych aut, najlepiej takie z otwieranymi drzwiami. Większość ma na
opakowaniu znaczek 3+, ale samochody dla maluszków już Synka nie
przekonują.
Autka są też
bohaterami książek w tygrysiej biblioteczce. Od dawna jedną z ulubionych lektur
Synka jest: "Opowiem ci mamo, co robią auta" Wydawnictwa NaszaKsięgarnia. Co prawda dedykowana jest dzieciom 2 do 6 lat, ale u nas
książka jest w użyciu co najmniej od roku i z każdym miesiącem odkrywamy w niej
coś nowego. Korzystamy z zagadek, które do niedawna były poza możliwościami
Tygrysa. Od kilku tygodni bawimy się w dostrzeganie różnic między obrazkami.
Odszukujemy zagubione w warsztacie samochodowym sprzęty kuchenne. Mało tego,
Chłopak sam wymyśla sobie zabawy z książką. Szuka (podobnie, jak na innej ze
stron) znaków drogowych z legendy na rozkładówce. Przyznaję, że z początku
byłam sceptycznie nastawiona do tej pozycji. A to za sprawą przedstawienia aut,
którym ilustrator Pan Artur Nowicki nadał cechy ludzkie. Samochody mają oczy,
zęby. Oddają się swoim pasjom. Mają wypadki. Obawiałam się, że Potomek będzie
miał skrzywiony obraz rzeczywistości. Co prawda lampy samochodowe w tygrysim
słowniku to oko, ale pewnie dlatego, że póki co słowo reflektor czy światła są
poza zasięgiem Chłopaka. W każdym razie moje strachy poszły precz. Myślę, że na
swój dziecięcy sposób Synek dostrzega różnicę między pojazdami w
rzeczywistości, a tymi na ilustracjach. Poza tym książka potrafi wciągnąć
Tygrysa na długie minuty, a to już coś. Przy okazji ćwiczy spostrzegawczość.
Poznaje różnego rodzaju pojazdy, kolory i desenie (autobus w
kropki). Przypomina sobie nazwy zwierząt. Smuci się razem z autem, które miało
wypadek i śmieje się na widok psa siusiającego na jeden z pojazdów.
Książeczek o
tematyce motoryzacyjnej mamy jeszcze kilka (w tym jedna, której wręcz nie
znosimy, ja i Tatatu), ale od jakiegoś czasu furorę robi "Korek" WydawnictwaDwie Siostry. Myślałam, że to pozycja na zaś. Tymczasem Synek pewnego dnia
ściągnął pudełko z półki i chętnie do niego wraca. Pudełko? Dokładnie, bo
"Korek" to nie jest typowa książka, tylko zestaw 25 kart, na których
maluchy znajdą różnego rodzaju pojazdy, czy inne przeszkody, które można
spotkać w tytułowym korku. Nie byłam przekonana czy stylistyka ilustracji
przypadnie Młodemu do gustu. Sama musiałam się opatrzeć. Myliłam się. Obrazki
wywołują uśmiech na tygrysiej twarzy. Może dlatego, że przypominają (nic im nie
ujmując) dziecięcą radosną twórczość. Synek dostrzega w nich więcej, niż my
dorośli. Któregoś dnia pokazuje na wóz strażacki i powtarza: ula,
czyli ciocia. Długo zachodziłam w głowę, o co Chłopakowi chodzi. Żadna z ul tj.
cioć strażakiem nie jest, ani tym bardziej nie posiada wozu. Na szczęście mnie olśniło -
jedna z postaci na ilustracji trzyma w dłoni papieros, a zdarzyło się zobaczyć
Tygrysowi jedną z cioć w podobnej sytuacji. Można by się oburzać: papieros
w książce dla dzieci, albo wykorzystać ten element do rozmowy o tych mniej ciekawych
obliczach człowieczej natury.
Tygrys
chętnie przegląda karty (rozrzuca też), układa z nich korek i to nie
byle jaki, bo długości prawie 5 metrów. To jedna z zabawek, którą wozimy
z domu do dziadków i z powrotem. Nawet tygrysiej babci nie zraziły specyficzne
ilustracje. Korek zostanie z nami na długo, bo zabawa z nim się nie nudzi.
Za każdym razem wygląda inaczej lub inna jest przyczyna korka. Opowieści można snuć przy nim
różne, przecież nie zawsze winną zatoru na drodze musi być krowa czy zabłąkany
piechur. Poza tym karty mają na odwrocie zapis odpowiadający ilustracji.
Wyraz w całości oraz z podziałem na sy-la-by, co przyda się w przyszłości
przy nauce czytania. Pod warunkiem, że karty przetrwają. Są mocne, ale dość
intensywnie wykorzystywane przez Tygrysa.
Świetna ta książeczka złożona z kart...u nas na topie są teraz książeczki sensoryczna i obowiązkowo te,w których są traktory i wozy strażackie ;-D super Tygrysku (y)
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że w ostatnich dniach Tygrys z większą częstotliwością wraca do książeczek dotykowych. Dawno do nich nie sięgał. Wozy strażackie i u nas rządzą.
UsuńKorek wpisuję na listę książeczek do kupienia dla Malucha - genialny.
OdpowiedzUsuńKoniecznie :)
UsuńBardzo fajne i kolorowe, nic dziwnego, że młodemu się podobają :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńPiękne :-) u nas pociągi rządzą :-)
OdpowiedzUsuńI u nas cieszą się powodzeniem. W mieście co rusz szlifowaliśmy perony. W miasteczku pociągi jeżdżą rzadko, ku rozpaczy Tygrysa. Za to co dzień rano nas budzą :)
UsuńPodrzucam tekst o układankach lewopółkulowych :-) http://ikwdomowymzaciszu.blogspot.co.uk/2016/02/piec-sposobow-na-ukadanki.html
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńAuta rządzą u chłopaków zdecydowanie:) Tyle jeszcze pamiętam to brum brum brumrowanie w różnych tonacjach moich chłopców,eh...ale to dawno było:), pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZa chwilę i my będziemy się zastanawiali, kiedy to minęło. I zatęsknimy za tymi odgłosami.
UsuńUściski
Sporo macie tych motoryzacyjnych książeczek :) Ta z kartami przypomina mi naszą o smokach, z "Bajkopisu" - i wcale się nie dziwię, że fajnie się sprawdza, bo to zawsze coś nowego i oryginalnego dla młodego czytelnika :)
OdpowiedzUsuńSporo, ale te dwie cieszą się największym powodzeniem. Chociaż ostatnio Tygrys domaga się czytania "Karetki Mietka" z serii "Mały Chłopiec", której my nie cierpimy. Żeby zęby nas nie bolały, po prostu ją opowiadamy. A "Korek" polecam.
UsuńWpadłam tu pierwszy raz, i zaczytałam się na maksa:) Fajnie jest.
OdpowiedzUsuńWitamy. Cieszymy się, że się u nas rozgościłaś.
UsuńŚwietne książeczki, u nas etap fascynacji motoryzacją już minął, teraz królują księżniczki :)
OdpowiedzUsuńU nas od dawna zwierzęta i auta. Ciekawa jestem, co będzie następne.
Usuń