W pracy często
powtarzam, że dzielimy dzieci na czyste i szczęśliwe. Maluchy często wychodzą od nas
upaćkane, ale nie wszystkie szczęśliwe. Bardzo to przykre, ale zdarza się, że dzieci
obawiają się swoich rodziców. Nie raz słyszałam, że nie będę malował czy lepił,
bo mam się pogniewa. Jakby pralek w domach nie było. Poza tym, jak wysyłasz
dziecko na „brudne” zajęcia nie nakładaj mu najlepszych ubrań.
Na szczęście my
nie mam problemu z tym, że Tygrys wybrudzi siebie czy ubranie. Jak inaczej ma
poznawać świat. Choć on sam ubrudzić się lubi, ale za chwilę domaga się
wytarcia rączek. Przyznaję, że trochę drżę nad meblami i ścianami w naszym/nie
naszym domu, ale to nie jest powód, żeby pozbawiać Młodego radości z „bebrania”
się w farbach. Podkładamy ceratę, nakładamy gorsze ubranie przeznaczone do
malowania i chwytamy za pędzel. Kilka dni temu do pracy wykorzystaliśmy jabłka
w rozmiarze XS, które posłużyły Tygrysowi jako pieczątki. Kartkę wycięłam w
kształt słoika, dodałam ozdobną pokrywkę i w ten sposób Synuś stworzył kompot
jabłkowy. W drugim słoiku znalazł się sok. Chłopakowi znudziło się
pieczętowanie i jabłuszko posłużyło do rozmazywania farby.
Żeby nie było –
rodzice też nie próżnowali. Mamatu przygotowała kilka słoików domowego kompotu,
a Tatatu wczoraj postawił kapustę do ukiszenia. Pierwszy raz. Ciekawa jestem,
jak będzie smakowała.
Niesiona tą
radosną twórczością Synka ponownie wyciągnęłam farby. Tym razem na kartkę
nakleiłam liście (niestety o mało ciekawych kształtach, tylko takie miałam pod
ręką). Plan był taki, że Tygrys zamalowuje całość. Miały postać dwie jesienne
prace. Pierwsza z zamalowaną kartką i białymi kształtami liści. Druga z ich odbiciami.
I nawet doszliśmy do momentu odciskania liści, ale co się działo po drodze...
Chyba zapomniałam, że to tak nie działa - ja zaplanuję, Młodzieniec wykona. Tym razem Tygrys poszedł na żywioł. Pewnie dla świętego spokoju zrobił
to, o co matka go poprosiła, ale nieco dodał od Siebie tj. malowanie po
twarzy (na szczęście Swojej), rozcieranie farby po dłoniach, po ceracie i uciekanie
z radosnym piskiem do Swojego pokoju, a tam wycieranie rąk o swoją pościel. Poszewki
i ubrania już uprane, Tygrys odszorowany, a wspomnienia zostają. Choć dziś
nieco poskromiłam małego artystę. Ograniczyłam pole działania do stolika, a
efektem prac podzielimy się już niedługo.
Oj tak Przemo też uwielbia być upaćkany cały dzis w błocie obcował. Mojego męża chrześniak jak wpadł u nas w kałuże to płakał że mama bedzie krzyczeć ze jest brudny😒 biedny tak się zapominał.... Dzieci niektóre naprawdę nie umieją sie brudzić (bo sie boja reakcji rodzicow )dobrze że nasze do takich nie należą 😍
OdpowiedzUsuńOdnośnie kałuży to nasz Smerf kiedyś tak się "przejechał" po jednej brzuchem, że miał brudną kurtkę, bluzkę, koszulkę i nawet w pępku miał błoto :) :) :)
UsuńSą i takie dzieci które nie lubią być brudne, boją się konsystencji np. farb, ale najbardziej smucą te, które obawiają się rodziców. Kałuż jeszcze nie przerabialiśmy, ale wszystko przed nami :)
UsuńMy też lubimy taką twórczość :) ostatnio robiliśmy ciasto owocowe (babki z piasku z liśćmi), a ucieczka z brudnymi łapkami to chyba to, co mali chłopcy lubią najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńI ten szelmowski uśmieszek przy ucieczce :)
UsuńEch, no smutne to, smutne. I niestety nie takie rzadkie... Dlatego trzeba cieszyć się tym, że są nadal wśród nas tacy mali artyści :)Dzieła Tygrysa naprawdę ładne. I z całą pewnością był w nie mocno zaangażowany.
OdpowiedzUsuńSerce mi pęka za każdym razem, jak słyszę coś takiego. To tylko odrobina brudu, a co w poważniejszych sprawach?
UsuńZaangażowanie to zwykle ok. 20 minut, ale jak na dwulatka to bardzo przyzwoity wynik.
Jachol ogląda ze mną i woła "Super! Bomba!".
OdpowiedzUsuńTygrys, gdyby potrafił wołałby podobnie :)
UsuńOstatnio poszalałam. Kupiliśmy wielkie opakowanie ekologicznych farbek do malowania paluszkami, plastelinę jadalną z foremkach do wycinania i budowania miast, kredki, pastele, bloki, kolorowe karteczki. Wiem już gdzie w okolicy są najfajniejsze zajęcia plastyczne-takie w których dziecko zanurza się całe w farbkach i sobą malują dzieła. Wszystko wszystko co mi sie kojarzy z moimi zajęciami plastycznymi z ogniska plastycznego do którego uczęszczałam jak byłam mała. Tylko, jeszcze synka brak... (103dni po telefonie a my nadal czekamy).
OdpowiedzUsuńWierzę, że już niedługo te wszystkie materiały pójdą w ruch.
UsuńJakich farbek używacie? W dalszym ciągu mam obawy przed zjedzeniem ich przez Młodzieńca mojego, więc jesteśmy w fazie kredek, ale ileż można..
OdpowiedzUsuńJeśli mogę wtrącić moje 2 grosze to osobiście polecam markę ÖkoNorm. Sama jeszcze nie używałam jedynie nabyłam, ale znajomi bardzo bardzo polecają. Wydaje mi się, że dostępne są także w Polsce w sklepach ekologicznych. Można jeść do woli 😋
UsuńNa szczęście nie zauważyłam, żeby Tygrys podjadał farbę. Maluję siebie ile się da, ale łapek do buzi nie ładuje. Chyba są za brudne. My używamy takich farbek:
Usuńhttp://www.sklep.educarium.pl/educarium.php?section=1&kategoria=22&p=1&subkategoria=99&produkt=2064
http://www.sklep.educarium.pl/educarium.php?section=1&kategoria=22&p=1&subkategoria=99&produkt=7430
Nic się po nich nie działo. Z ubrań zeszły bez problemu. I są w dużych opakowaniach. Tak wstępnie przejrzałam internet w poszukiwaniu farb, o których pisze Brosha. Znalazłam tylko kredki, ale może trzeba poświęcić więcej czasu i znajdzie się farby.
Jejku naprawdę piękne! Gratulacje dla Tygrysa!
OdpowiedzUsuńU nas problemu z brudzeniem nie ma, bo sama lubię malować i się przy tym ubrudzić :P A geny robią swoje, moi chłopcy ze wszystkich zajęć najbardziej lubią plastykę :))
Dziękuję w imieniu Tygrysa. Działał sam. Mocno się pilnuję, żeby nie wkraczać do akcji. Ja jakoś specjalnie uzdolniona plastycznie nie jestem, ale nie przeszkadza mi to, żeby się dobrze bawić :)
UsuńNiestety jestem z tych matek, które nie lubia jak dziecko sie upapra, ale moja córka tez nie lubi być brudna, więc nie mamy z tym kłopotu :)
OdpowiedzUsuńI wszystko gra. Po prostu niektóre dzieci nie lubią być brudne, inne nie lubią nowych konsystencji. Najważniejsze, że się nie boi Mamy.
UsuńU nas po powrocie z ostatniego spaceru po parku byliśmy wszyscy tak ubłoceni, że najlepiej byłoby wsadzić nas do pralki i nastawić ją na największe obroty ;) Chcąc nie chcąc, przy dziecku zawsze się człowiek czymś upaprze ;)
OdpowiedzUsuńPo to w końcu są pralki, ubrania to tylko rzecz, a takie chwile w błocie i liściach będziecie pamiętać długo. Ja zauważyłam, że zwykle to ja jetem ubrudzona bardziej niż Tygrys. Przecież po bieganiu w liściach, trzeba na ręce do mamy i najlepiej wytrzeć buciki o jasny płaszcz :)
UsuńTeraz to jestem ciekawa, gdzie Wy pracujecie i czym sie zajmujecie! ;)
OdpowiedzUsuńMoje Potworki tez kochaja farby, kredki oraz mazaki! I brudzic sie lubia, wiec bloto i kaluze to tez ich zywiol. A ja naleze do grona matek, ktore stwierdzaja z ulga, ze pralka w domu do czegos sluzy, wiec niech dzieci maja frajde. Przerywam dobra zabawe tylko, kiedy Potworkom przychodzi do glowek pomysl w stylu wytarzania sie w lisciach w koscielnych kreacjach. ;)
A co do stanu scian oraz mebli, polecam zmywalne artykuly plastyczne. Teraz mozna juz chyba dostac wszystko zmywalne: kredki, farby akwarelowe, farby plakatowe, mazaki... Tylko takie kupuje. ;)
Agatko, w edukacji. A jak jesteś bardziej ciekawa podaj mail, to Cię wtajemniczę :)
UsuńJak pisałam w komentarzu wyżej - po to jest pralka, a do brudnej zabawy nakładam po prostu gorsze ubrania. A jak widzę, że zabawa schodzi na dziwne tory, po prostu nieco hamuję tą radosną twórczość. Faktycznie farby z ubrań schodzą, ale nie chciałabym sprawdzać czy z mebli zejdą.
Uściski
To ja Ci od razu napisze, ze te zmywalne (Crayoli, nie wiem jak inne marki) schodza. I z podlogi i z mebli i z tapicerki kanap. Dzieki Potworkom mialam sie juz okazje przekonac. :D
UsuńDobrze wiedzieć :)
UsuńAch dobrze pamiętam te ucieczki, wygotowywanie pościeli po farbach, zmywanie farb ze ścian ooo długo by wymieniać, na szczęście to już za nami, choć zamiłowanie dl farb pozostało :-) i dobrze :-)
OdpowiedzUsuńLatem będzie łatwiej. Podwórko, farby i hulaj dusza :)
UsuńU nas do tej pory dziewczyny idą na żywioł z farbami i przyprawiają mnie o palpitację serca :)
OdpowiedzUsuńTylko weź i zabroń, jak farby sprawiają taką radość :)
UsuńBałagan pierwsza klasa, Alusia uwielbia takie wolne tworzenie :)
OdpowiedzUsuńKompot pysznościowy :)
Otóż to... twórczy bałagan :)
Usuń