W 23 miesiącu
życia Tygrys, jak na przedstawiciela swojego gatunku, rozbrykał się. I gdyby
skakał po podłodze, nie byłoby tak źle. Tygrys woli skakanie po łóżku czy
fotelu, przyprawiając nas o palpitacje serca, a szczególnie Babcię, która jest
szczęśliwą posiadaczką wielkiego łóżka sypialnianego z idealnym do brykania
materacem.
Synek uskutecznia
różne ćwiczenia na owym materacu. Podskoki i padania wiadomo, ale potrafi biec
na oślep licząc na to, że ktoś Go złapie tuż nad podłogą. Nie można zostawić
Tygrysa na sekundę, bo od razu zaczyna brykać. Oczywiście doskonale wie, że
powinien skakać na podłodze. Potrafi z przekonaniem o tym opowiadać. Pokazuje
na podłogę mówiąc op op, na meble – nu nu albo ku ka, po
czym za chwilę wdrapuje się na łóżko i skacze. Do tego potrafi mały Skubaniec
wykorzystać tę wiedzę na własne potrzeby, ale o tym za chwilę, bo trzeba
wspomnieć, że drugą ulubioną „zabawą” Tygrysiątka stało się zamykanie drzwi.
Czas zainwestować w jakieś zabezpieczenia, bo Chłopak w końcu połamie palce.
Zamyka drzwi i ma radość, acz trwającą krótko, bo za chwilę słyszymy zza wrót: mama,
tata. Przyznaję, że czasem bierzemy Go na przetrzymanie, o ile mamy
pewność, że nie zrobi sobie krzywdy. Pewnego dnia Babcia myła ręce w łazience.
Oczywiście Wnusio nie mógł przegapić takiej okazji i zamknął drzwi. Po chwili
Babcia słyszy raz, drugi: baba. Nie reaguje, ale po haśle: baba op op,
wybiega z łazienki i widzi Tygrysa na tapczanie. Mądrala mały wiedział, jak
wyciągnąć Babcię z łazienki.
Synek doskonale
rozumie, że robi źle. Pewnego dnia rozrabia i patrząc na Babcię mówi: baba
buziaka nie wiedząc, że będzie musiał przeprosić. Z tym całowaniem to jest
fajnie, bo nadal Chłopak poproszony o buziaka, nastawia Swój policzek. Za to
często wtula się w nasze nogi. Biega sobie po domu, aż tu nagle wczepia się w
nasze dolne kończyny. Słodziak mały.
Tygrys zawsze i
wszędzie musi być w centrum zainteresowania. Głośno protestuje, jak uwaga nie
skupia się na Nim, a jak ktoś za długo rozmawia przez telefon (czyt. minutę
albo dwie) w Jego obecności, może być pewien, że na jego głowie wyląduje
kołdra. Cieszyliśmy się jakiś czas temu, że Chłopak porzucił pieluszkę.
Zamienił ją właśnie na kołdrę, którą ciąga ze sobą wszędzie. Robi z niej domek,
w którym się chowa, najchętniej z nami.
Bardzo lubi, jak
bawimy się wszyscy razem. Wyobraźcie sobie czworo dorosłych udających
samochodziki biegających po dywaniku imitującym ulicę i Tygrysa kierującego
ruchem niczym policjant. Kto by pomyślał jeszcze parę lat temu :) Oczywiście
stawiamy granice, żeby nie było, że Młodzieniec rozstawia nas po kątach, a że
wychodzi różnie, to zupełnie inna historia.
Tygrysi słownik
jest coraz bogatszy. Dogadujemy się bez problemu. Tylko czasem musimy się
wysilić, jak nam coś tłumaczy lub przypomina. A pamięć Skubany ma niezłą.
Czasem nasz proces myślowy przebiega szybciej, innym razem wolniej. To Idealne
ćwiczenia pamięci i zdolności kojarzenia dla mózgu rodziców tuż przed 40 :) Np.
jedziemy od Dziadków do domu po aparat fotograficzny, żeby uwiecznić na
zdjęciach jesień. Tygrys przez całą drogę powtarza: baba cyk cyk, ja
swoje: że Babcia zdjęć nie robi, tylko Tatuś. Tuż przed domem olśnienie:
tak Synuś w Twojej książeczce babcia robi zdjęcia aparatem. Trochę mi
zeszło, ale się udało. Najzabawniejszy jest, jak coś tłumaczy i stara się nas
przekonać, że tak było naprawdę. Miny ma przy tym urocze.
Coraz częściej
czytamy razem, tzn. my czytamy, a Szkrab dopowiada słowa. Już nie raz w
podsumowaniach pisałam, że Tygrys lubi śpiewać. Nadal hitem jest uhu ha uhu
ha (nasza) zima (zła); w nawiasach to nasze kwestie. Tygrys od dawna lubi
też podśpiewywać kawałek z farmera: ija ija o, dodając to, co Mu akurat
do głowy przyjdzie: mama, tata, domek, kotek itd. Pewnego dnia śpiewamy sobie
przy wieczornym ubieraniu piosenkę o żabkach. Tygrys zwykle dośpiewuje niektóre
słowa (te kursywą):
Kumo kum
Gdzieżeś tu
Pluśniesz plusnę
Pluśnij plum.
A tego wieczoru
słyszę: Tu żaby nie ma. I tyle mego.
Generalnie jest
wesoło i mimo wszystko trochę spokojniej. Rano nie ma histerii. Spokojnie czeka
na mleko. Gorzej jest wieczorem. Wciągnięcie butli zajmuje Mu całe wieki, a
zależy nam na tej porcji, bo Chłopiec popsuł się z jedzeniem. Nieźle musimy się
nagimnastykować przy tym. Ostatnio sprawdził się sposób na dzidzię. A wszystko
po to, żeby odsunąć w czasie zasypianie. I zmieniła się miejscówka jedzenia. Do
tej pory rządził fotel. Teraz jemy na materacu na podłodze, a w związku z tym
Chłopak ma większe pole manewru. Ale generalne ok. 20 smacznie śpi. Nocnik
nadal czeka pod łóżeczkiem.
Początek miesiąca
miał jeszcze dobrą pogodę, a to wiązało się z udoskonalaniem umiejętności na
placu zabaw. Wchodzenie na zjeżdżalnię z odwrotnej strony tj. przez ślizgawkę i
zjeżdżanie na brzuchu. Tata nauczył, Tata ma :)
Nowości w
słowniku:
- Baba jaga
- tepa: przyczepa
- dziba/jiba: ryba
- kocek: klocek
- ocnik: nocnik
- buda
- pak: park
- pi bi, odnosi się nie tylko do motoryzacji,
ale oznacza również: uwaga idę, przechodzę, przepuść itp.
- juja: rura
- mlieko: mleko
- kluciki: kluczyki
- biama:
brama
- ujek: wujek
- niunia
- zima
- ziupa
- piaca: praca, serce nam pęka, jak słyszymy mama/tata
piaca nie
- tomek: ciuchcia z kreskówki, która szybko
skończyła u nas swoją emisję, Tygrys miał problemy ze spaniem po tej bajce
- alaluja,
alleluja oczywiście, nasze największe zaskoczenie.
I jeszcze różne
urocze powiedzonka np. ciku miku. O powtarzaniu nie wspomnę. Normalnie,
jak papuga. Jak leci. Trzeba już uważać, co się przy Chłopaku mówi. Póki jest
to art deco (wiadomo jakich mebli rodzice szukają do nowego domu :), pół
biedy.
I jeszcze jedno, choć nie w temacie, bo rzecz działa się
wczoraj tj. w 24 miesiącu Tygrysa, ale jesteśmy tak szczęśliwi, że musimy się
podzielić. Już dawno nie spędziliśmy tak przyjemnej niedzieli i to na wyjeździe
w gronie znajomych. Nie ukrywam, że trochę się wycofaliśmy się z życia
społecznego ze względu na tygrysie histerie, ale nie unikaliśmy kontaktów z
osobami naprawdę nam bliskimi. I wczoraj byliśmy na imieninach naszej
Przyjaciółki (tak na marginesie lampeczki, te niebiesko – różowe się spodobały
:). Poza nami 6 dorosłych osób i 2 dzieci. I co? Zero płaczu, zero histerii.
Rosołek zjedzony. My normalnie jemy przy stole, Chłopak bawi się z koleżankami.
Muszę się pilnować, żeby dać Mu spokój i co chwilę nie zaczepiać, nie głaskać,
nie przytulać. Niech się bawi. Na koniec z każdym cześć. Pilnowaliśmy się
tylko, żeby na żadnego z obecnych panów nie mówić wujek, bo Tygrys boi się
takiego jednego i ma złe skojarzenia. Zadziałało. Żyć nie umierać. Mam
nadzieję, że nie został mi wytrzeszcz, bo z każdą minutą coraz bardziej
otwierałam oczy ze zdumienia. Niech ten stan się utrzyma, plisss...
PS. Ale numer. Nie mam zdjęć, które mogłabym wstawić. Wszystko tematycznie
poszło do innych wpisów, które czekają w roboczych.
Tygrys ciągle zaskakuje i to pozytywnie:) U nas też sporo postępów - mamy dwa ząbki, z pełzania do raczkowania i doszły próby samodzielnego stania o gadatliwości mojej Iskierki już nie wspomnę:)
OdpowiedzUsuńOj zaskakuje, chociaż czasem przyprawia o drżenie serca. U Was też postępy. Pamiętam, że wiele osób mi powtarzało, że jak Tygrys stanie, to będzie się działo. Mi to Jego stanie, a potem chodzenie, ułatwiło życie.
UsuńUściski Rodzinko
No i oby tai dalej. Dzielny chłopczyk Wam rośnie a jaki rezolutny 😍
OdpowiedzUsuńPóki co dzielny w domu :) Na placu zabaw raczej wycofany, ale widzę, że dorasta, zmienia się, więc i to pewnie się zmieni. A że mądraliński... :)
UsuńAleż cudny opis! Zazdraszczam z całych sił, że doświadczacie tego Tygrysiego rozbrykania i czułości! <3 i oby Tygrysiątko zostało tak grzeczne jak na spotkaniu u Przyjaciółki ;-) Buziaki
OdpowiedzUsuńWiesz, jeszcze jakiś czas temu, takie chwile wydawały mi się odległe. To się zmieniło i na szczęście zapomniałam o tym, co było i cieszę się tymi chwilami z Synkiem. I Was to czeka.
UsuńJa bardzo lubię te comiesięczne podsumowania. To będzie pamiątka dla Tygrysa.
Uściski
Dużo się dzieje. Tygrys rośnie jak na drożdżach. I zaskakuje.
OdpowiedzUsuńFajnie ;)
Buziaki;*
Dzieje się, dzieje. Z każdym dniem coraz więcej.
UsuńUściski
Kolejna porcja newsów z życia Tygryska, której zawsze tak bardzo wyczekuję :) Może kiedyś zaśpiewają coś do spółki z Bąblem? Byłby pewnie uroczy duet :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei lubię tworzyć te comiesięczne wpisy. Chociaż nie wiem na ile starczy mi determinacji, ale zawsze można robić kwartalne.
UsuńZ pewnością to byłby niezły popis :) Ten duet oczywiście. Wierzę, że kiedyś zobaczmy Chłopaków we wspólnej akcji.
Kochana u nas łózko do skakania to nadal hit, zawał serca mam średnio trzy razy w tygodniu jak Czarodziej próbuje stanąć na główce albo zrobić fikołka - ja wtedy widzę od razu złamany kark ;/
OdpowiedzUsuńKochana nie wycofuj się z życia wśród znajomych - u nas jest tak ze raz histerie ma moje dziecię, innym razem kogoś innego i mam taka grupę w której nauczyliśmy się to bez problemu olewać :) - jak się awanturuje czyjeś dziecko reszta nie komentuje i udaje że nie ma tematu kontynuując swoje rzeczy :).
A najlepsze jest to że mój syn przez pół roku śpiewał ciągle kolędy - jest to o tyle śmieszne u nas bo my niereligijni :) ale jasełka w przedszkolu zrobiły swoje :)
OdpowiedzUsuńO właśnie... stawanie na główce, zapomniałam o tym napisać. Aż skóra mi cierpnie, jak widzę te próby.
UsuńCo do wyjść, nauczyłam się Młodego i wiem, gdzie możemy Go zabrać. Poznaję, kiedy to kaprys, a kiedy strach. Są osoby, przy których popłacze i się uspokaja, ale są takie których się boi i wolę Mu takich spotkań nie fundować.
Kolędy po prostu wpadają w ucho. Sama, jak już wyśpiewam cały repertuar Tygrysowi, ratuję się kolędami, nawet w środku lata.
Ale Ty jests zorganizowana. Podziwiam :)
OdpowiedzUsuńOj, byłam. W czasach przed Tygrysem :) A te podsumowania to kwestia kajecika, który zawsze mam w pobliżu, bo na Swoją pamięć to raczej nie liczę :)
Usuń"Hu hu ha!" to chyba hit kazdego dziecka! Potwory do dzis uwielbiaja ta piosenke! I z "Farmera" tez zawsze dospiewywali "i-ja-i-ja-o!" :D
OdpowiedzUsuńSkakanie po lozku to tez klasyk. Jestesmy szczesliwymi posiadaczami wielkiego, malzenskiego loza i niestety to loze przyciaga Potworki jak magnes! Nie zlicze ile razy serce mi stawalo, bo ktores, hasajac wesolo, potykalo sie o koldre i padalo przy samym brzegu! A ze pokoj ciasny, to spadniecie grozi rozwalona glowa, albo zlamaniemi karku o stolik nocny badz szafke. :/
Przyznaję, że posłuchałabym już innego repertuaru. Co będzie następne?
UsuńW obecnym miejscu zamieszkania nie mamy małżeńskiego łoża, a może inaczej - nie korzystamy. Na szczęście Tygrys jeszcze nie zwietrzył okazji, co nie przeszkadza Mu fikać po zwykłej wersalce czy fotelu :)
Moja też uwielbia "zabawę"drzwiami,tyle że ona nimi trzaska i nic sobie nie robi z naszych zakazów,dalej trzaska kiedyś nam tynki poodpodają:)i jeszcze doszło jej zapalanie i gaszenie światła.Jest trochę starsza od Tygrysa więc nie wiadomo jakie on jeszcze będzie miał pomysły:)
OdpowiedzUsuńTrzaskanie to dodatkowy bonus zamykania drzwi :) Do światła jeszcze nie sięga. Za to włączanie tv, radia czy piecyka, na porządku dziennym. Przy wyjściu z domu musimy sprawdzać kurki przy kuchence i to już nie z powodu mojego natręctwa :) Do niedawna Chłopak przekręcał tylko temperaturę. Teraz daje już radę z gałką uruchomiającą piekarnik. Pewnie nie przewidzimy co te nasze Szkraby jeszcze wymyślą.
UsuńFajnie piszesz :) Dobrze, że tygrys jest rozbrykany - przynajmniej wiesz, że korzysta z życia w pełni :) Mój mały 17 miesięczny brzdąc też już zaczyna mi powoli brykać...po szafkach, stołach i kanapie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Mnie to Jego rozbrykanie zupełnie nie przeszkadza, oby w granicach bezpieczeństwa, a to nie zawsze idzie w parze. Nie miałabym nic przeciwko, żeby rozbrykał się trochę na placu zabaw (póki co wycofuje się), ale na wszystko przyjdzie czas. Szafki, stoły, kanapy... to brzdące lubią najbardziej :)
Usuńoho oho ale fajny ten Wasz 23 miesięczny Tygrysek
OdpowiedzUsuńI rozbrykany :)
UsuńI tak będzie teraz coraz częściej, Młody coraz chętniej będzie spędzał czas z rówieśnikami, a rodzice... cieszą się i jednocześnie smucą, że ten czas tak szybko mija.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak.
Usuń