niedziela, 10 lipca 2016

Z serii: do poduchy #1. Pan Kuleczka

Budujące jest to, że miłość Tygrysa do książek trwa. W ciągu dnia lubi przeglądać kartonówki, szczególnie obrazkowe. Potrafi zatrzymać się przy nich na dłużej. A od jakiegoś czasu czytamy Synkowi także przed snem w trakcie pochłaniania przez Niego butli. Nasze wieczorne czytanie rozpoczęliśmy od Pan Kuleczki.

Pierwsze tytuły z serii pojawiły się w naszym domu na długo przed Tygrysem. Pana Kuleczkę poznałam najpierw od strony plastycznej przez blog Pani Elżbiety Wasiuczyńskiej, której ilustracje (nie tylko do tej książki) mnie zauroczyły. A jak już bliżej poznaliśmy pierwsze opowiadania, wszystkie tytuł z serii znalazły się w tygrysiej biblioteczce. Choć muszę się przyznać, że nie od razu zapałaliśmy tak wielką miłością do tytułowego bohatera, choć to akurat nie Jego wina. Po prostu pierwszy mały słuchacz – Córcia Chrzestna Tatatu - nie okazała się zbyt wielkim miłośnikiem literatury wszelakiej i książkę odłożyliśmy na półkę. Jak wpadliśmy na pomysł czytania Tygrysowi przed snem, wróciliśmy do Pana Kuleczki. Co prawda o całej serii i wszystkich tytułach z osobna w blogosferze napisano już sporo, ale i u nas nie mogło zabraknąć wpisu o lekturze, która szczególnie trafiła w gusta Tygrysa. W końcu to blog dla Niego. Ku pamięci. Niech ma utrwalone swoje pierwsze lektury do poduszki.

Tygrys nieco inaczej tytułuje książeczki. W Jego języku to Bzi bzi, a to za sprawą jednej z bohaterek – muchy Bzyk Bzyk. Teraz wszystkie książki, które czytamy na dobranoc to właśnie bzi bzi. Pana Kuleczkę i Jego przyjaciół – psa Pypcia, kaczkę Katastrofę i wspomnianą muchę – pokochaliśmy wszyscy. Na ten moment przeczytaliśmy wszystkie tytuły z serii, ale z przyjemnością będziemy do nich wracać jeszcze nie raz. Zapewne przez kolejne lata. Ich czytanie sprawia nam ogromną przyjemność.


Pan Kuleczka na pierwszy rzut oka jest ekscentrykiem. Nosi się w barwnych, dość pstrokatych muszkach. Nie bardzo wiadomo czym się zajmuje. Jest trochę niedzisiejszy – nie wyrzuca, a naprawia.  Na dodatek mieszka ze zwierzętami, które mówią. A mieszka ze swoją gromadką na ulicy Czereśniowej. A jakże. Mimo swojej  oryginalności ma w sobie wszystkie te cechy, które składają się na obraz opiekuna idealnego: czułość, troskę, zrozumienie, cierpliwość i oczywiście pokłady miłości.  

Pan Kuleczka nie daje swoim podopiecznym gotowych rozwiązań czy odpowiedzi. Zachęca do poszukiwań, myślenia, pobudzenia wyobraźni. Przy nimwykła biała kartka nabiera nowego znaczenia.

Teatrzyk lalkowy, puszczanie kaczek na wodzie, konstruowanie i puszczanie latawca, podróżowanie, poszukiwanie skarbów, skojarzenia – to zabawy tylko z jednego tytułu. W całej serii jest ich znacznie więcej… Wspólne gotowanie, ognisko, obserwowanie gwiazdozbiorów i kształtów chmur, nauka jazdy na rowerze. Wszystko to, co kochający rodzic robi ze swoimi dziećmi.  Trzeba dodać, że mieszkańcy Czereśniowej bawią się niezależnie od okoliczności. Rozbicie lustra nie wywołuje w Kuleczce złości, jest okazją do zabawy, oczywiście przy zachowaniu bezpieczeństwa. A cóż dopiero awaria prądu. Mam wrażenie, że w opowiadaniach czas płynie wolniej, a może to bohaterowie doceniają każdą wspólną chwilę i nie spieszą się. Spokojnie delektują się lodami i swoim towarzystwem.


Pan Kuleczka objaśnia swoim podopiecznym świat. Z wielką cierpliwością odpowiada na liczne, często dość zaskakujące pytania: dlaczego rzeka ciągle się rusza, skąd się biorą latawce czy echo. Jak nie zna odpowiedzi, potrafi się przyznać do niewiedzy – to nie często spotykana przypadłość. Umiejętnie rozwiązuje konflikty, wkraczając dopiero wtedy, kiedy zwierzaki sobie nie radzą. Jest przy nich kiedy się boją, kiedy dręczą je nocne potwory, kiedy są smutni. Przytula, kołysze, śpiewa do ucha kołysanki. Dba nie tylko o umysł i ducha swoich podopiecznych, ale również o ciało. „Kuleczkowa” gromadka sporo przebywa na świeżym powietrzu, niezależnie od pogody, gimnastykuje się. Żeby nie było – życie mieszkańców Czereśniowej nie kręci się wokół zabawy. Zwierzaki mają swoje obowiązki. Pomagają przy gotowaniu, sprzątają, choć akurat ku temu nie pałają wielką miłością. Brzmi znajomo? 

Można by rzec opiekun idealny. Nic bardziej mylnego. Nawet Pan Kuleczka ma czasem dość. Chciałby mieć 3 ręce lub 3 pary oczu, żeby móc ogarnąć towarzystwo. Z przyjemnością pospałby dłużej. Ale wzięcie odpowiedzialności za te istoty zobowiązuje. Ma też podobne refleksje, jak niejeden rodzic. Zdaje sobie sprawę z upływu czasu i żal mu, że jego podopieczni coraz częściej radzą sobie bez niego


Katastrofa, Pypeć mają w sobie wiele z dzieci. Przywołują mi na myśl maluchy, z którymi nie raz mam okazję współpracować. Dość żywe, spierające się, zadające mnóstwo pytań, ciekawe świata. Urzekające swoim pojmowaniem i zadziwieniem światem. Ktoś ukradł świat stwierdza Katastrofa widząc podwórko pogrążone we mgle. Piękne. I moje ulubione pomyślunki Pypcia – jakby wyglądała jesień, gdyby liście były niebieskie, a niebo zielone. Każdy ze zwierzaków jest inny, ale razem tworzą zgrany team. Katastrofa – maruda, ta co najpierw zrobi, a potem pomyśli (zupełnie, jak ja :), skora do zwady, ale pamiętająca o swoich przyjaciołach pisząc list do Mikołaja. Pypeć – nieco flegmatyczny, refleksyjny (jak Tatatu :). I wreszcie Bzyk Bzyk, która przypomina naszego prawie dwulatka, który nadużywa słowa nie, choć chciałby powiedzieć już znacznie więcej, ale póki co nie daje rady.

Do tych opowiadań aż chce się sięgać. Bije z nich ciepło, którego nawet nam dorosłym nigdy dość. A każdy z podtytułów serii niesie ze sobą pozytywne skojarzenia. Już nie możemy doczekać się kolejnego, choć pewnie pierwszy będzie kalendarz na 2017 r., który na pewno pojawi się na ścianie w Tygrysim pokoiku.

Przypomnę jeszcze, że mieliśmy ogromną przyjemność poznać autora „Pana Kuleczki” Pana Wojciecha Widłaka, podczas targów organizowanych w naszym mieście. Na pamiątkę mamy autograf (znajdziecie go TU) i zdjęcie z Panem Wojciechem i Pacynką Katastrofą.

A nasza niedziela była taka… „kuleczkowa” :) Spotkanie z Przyjaciółką/Ciocią i Jej bliskimi. Po chwilowej histerii i po spałaszowaniu smakołyków, opór Tygrysa osłabł. (i nasze podniebienia zostały połechtane – domowe sushi, pycha). Wypadałoby tylko przeprosić Ciocię za jagodowe wzory na dywanie. Ale nie siedzieliśmy tylko za stołem… Puszczaliśmy mega bańki i latawiec, woziliśmy piasek taczką, a jak Tygrys miał dość Tatatu obchodził z Nim okoliczne pola. Cudna niedziela.

Na koniec kilka cytatów z „kuleczkowych” opowiadań. Nie mogłam się powstrzymać, tak mnie urzekły.

"Są takie chwile, kiedy nic nie trzeba mówić, a i tak wiadomo, o co chodzi"

"(…) nasz dom też jest jak układanka. Bo wszystko ma swoje miejsce.
I wszystko do siebie pasuje"

"W rodzinie wszyscy powinni sobie pomagać"
(Radość)
"Chyba właśnie o to chodzi, żeby się dzielić - i skarbami i marzeniami"
(Światło )
"W gruncie rzeczy świat to najciekawsze miejsce, jakie znam"
(Dom)
"Myślę, że smutek ucieka od przytulania tak jak ciemność od lampki"

"Czasem bez czekania nie byłoby tyle radości"

„Nie zawsze wszystko jest takie, jak sobie wyobrażamy”

"W rodzinie też każdy jest inny, ale dopiero wszyscy razem są rodziną"
(Spotkanie)
"Jak się ma na coś ochotę, to czasami wystarczy poczekać"
(Marzenia)
"Wszystko jest po coś (...). Tylko nie zawsze od razu wiadomo po co"

(Skrzydła)

14 komentarzy:

  1. Tez mamy '' Pana Kuleczke''- bardzo dobra ksiazka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój syn uwielbiał Pana Kuleczkę super książka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To książka dla wszystkich, niezależnie od wieku.

      Usuń
  3. Już kiedyś pisałam ale co tam powtórze się:)TEŻ UWIELBIAMY PANA KULECZKĘ!Niestety bazujemy cały czas na wypożyczaniu jej z biblioteki.Muszę się w końcu zmobilizować i też zamówić całą serie,bo warto

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To możemy spokojnie zakładać fan club :)
      My z biblioteki wypożyczaliśmy Wesołego Ryjka, ale aż tak nas nie poruszył.

      Usuń
  4. Dopisuję do listy naszej Królewny:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Znamy Pana Kuleczkę. A cytaty bardzo trafne. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już dawno tak nie wypisywałam cytatów. Ostatnio chyba na początku studiów i nie przyszło mi do głowy, że będę cytowała książki dla dzieci :)

      Usuń
  6. Dużo dobrego słyszałam o Panu Kuleczce, ale jakoś do tej pory nie zaopatrzyliśmy Bąblowej biblioteczki w te tytuły - i chyba błąd popełniliśmy, trzeba będzie to nadrobić! Fajnie, że seria podsuwa całe mnóstwo pomysłów na to, jak się bawić i spędzać wspólnie czas - a cytaty po prostu mnie oczarowały : takich ponadczasowych prawd nigdy dość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W serii znajdziecie jeszcze więcej takich perełek :)

      Usuń