Budujące jest
to, że miłość Tygrysa do książek trwa. W ciągu dnia lubi przeglądać kartonówki,
szczególnie obrazkowe. Potrafi zatrzymać się przy nich na dłużej. A od jakiegoś
czasu czytamy Synkowi także przed snem w trakcie pochłaniania przez Niego
butli. Nasze wieczorne czytanie rozpoczęliśmy od Pan Kuleczki.
Pierwsze tytuły
z serii pojawiły się w naszym domu na długo przed Tygrysem. Pana Kuleczkę poznałam najpierw od
strony plastycznej przez blog Pani Elżbiety Wasiuczyńskiej, której ilustracje
(nie tylko do tej książki) mnie zauroczyły. A jak już bliżej poznaliśmy
pierwsze opowiadania, wszystkie tytuł z serii znalazły się w tygrysiej
biblioteczce. Choć muszę się przyznać, że nie od razu zapałaliśmy tak wielką miłością
do tytułowego bohatera, choć to akurat nie Jego wina. Po prostu pierwszy mały
słuchacz – Córcia Chrzestna Tatatu - nie okazała się zbyt wielkim miłośnikiem
literatury wszelakiej i książkę odłożyliśmy na półkę. Jak wpadliśmy na pomysł
czytania Tygrysowi przed snem, wróciliśmy do Pana Kuleczki. Co prawda o całej serii i wszystkich tytułach z
osobna w blogosferze napisano już sporo, ale i u nas nie mogło zabraknąć wpisu
o lekturze, która szczególnie trafiła w gusta Tygrysa. W końcu to blog dla
Niego. Ku pamięci. Niech ma utrwalone swoje pierwsze lektury do poduszki.
Tygrys nieco
inaczej tytułuje książeczki. W Jego języku to Bzi bzi, a to za sprawą
jednej z bohaterek – muchy Bzyk Bzyk. Teraz wszystkie książki, które czytamy na
dobranoc to właśnie bzi bzi. Pana Kuleczkę i Jego przyjaciół – psa
Pypcia, kaczkę Katastrofę i wspomnianą muchę – pokochaliśmy wszyscy. Na ten
moment przeczytaliśmy wszystkie tytuły z serii, ale z przyjemnością będziemy do
nich wracać jeszcze nie raz. Zapewne przez kolejne lata. Ich czytanie sprawia
nam ogromną przyjemność.
Pan Kuleczka na
pierwszy rzut oka jest ekscentrykiem. Nosi się w barwnych, dość pstrokatych
muszkach. Nie bardzo wiadomo czym się zajmuje. Jest trochę niedzisiejszy – nie
wyrzuca, a naprawia. Na dodatek mieszka
ze zwierzętami, które mówią. A mieszka ze swoją gromadką na ulicy
Czereśniowej. A jakże. Mimo swojej
oryginalności ma w sobie wszystkie te cechy, które składają się na obraz
opiekuna idealnego: czułość, troskę, zrozumienie, cierpliwość i oczywiście
pokłady miłości.
Pan Kuleczka
nie daje swoim podopiecznym gotowych rozwiązań czy odpowiedzi. Zachęca do
poszukiwań, myślenia, pobudzenia wyobraźni. Przy nimwykła biała kartka nabiera
nowego znaczenia.
Teatrzyk lalkowy, puszczanie kaczek na wodzie,
konstruowanie i puszczanie latawca, podróżowanie, poszukiwanie skarbów,
skojarzenia – to zabawy tylko z jednego tytułu. W całej serii jest ich znacznie
więcej… Wspólne gotowanie, ognisko, obserwowanie gwiazdozbiorów i kształtów
chmur, nauka jazdy na rowerze. Wszystko to, co kochający rodzic robi ze swoimi
dziećmi. Trzeba dodać, że mieszkańcy
Czereśniowej bawią się niezależnie od okoliczności. Rozbicie lustra nie
wywołuje w Kuleczce złości, jest okazją do zabawy, oczywiście przy zachowaniu
bezpieczeństwa. A cóż dopiero awaria prądu. Mam wrażenie, że w opowiadaniach
czas płynie wolniej, a może to bohaterowie doceniają każdą wspólną chwilę i nie
spieszą się. Spokojnie delektują się lodami i swoim towarzystwem.
Pan Kuleczka
objaśnia swoim podopiecznym świat. Z wielką cierpliwością odpowiada na liczne,
często dość zaskakujące pytania: dlaczego rzeka ciągle się rusza, skąd się
biorą latawce czy echo. Jak nie zna odpowiedzi, potrafi się przyznać do
niewiedzy – to nie często spotykana przypadłość. Umiejętnie rozwiązuje
konflikty, wkraczając dopiero wtedy, kiedy zwierzaki sobie nie radzą. Jest przy
nich kiedy się boją, kiedy dręczą je nocne potwory, kiedy są smutni. Przytula,
kołysze, śpiewa do ucha kołysanki. Dba nie tylko o umysł i ducha swoich
podopiecznych, ale również o ciało. „Kuleczkowa” gromadka sporo przebywa na
świeżym powietrzu, niezależnie od pogody, gimnastykuje się. Żeby nie było –
życie mieszkańców Czereśniowej nie kręci się wokół zabawy. Zwierzaki mają swoje
obowiązki. Pomagają przy gotowaniu, sprzątają, choć akurat ku temu nie pałają
wielką miłością. Brzmi znajomo?
Można by rzec opiekun idealny. Nic bardziej mylnego.
Nawet Pan Kuleczka ma czasem dość. Chciałby mieć 3 ręce lub 3 pary oczu, żeby
móc ogarnąć towarzystwo. Z przyjemnością pospałby dłużej. Ale wzięcie
odpowiedzialności za te istoty zobowiązuje. Ma też podobne refleksje, jak
niejeden rodzic. Zdaje sobie sprawę z upływu czasu i żal mu, że jego
podopieczni coraz częściej radzą sobie bez niego
Katastrofa, Pypeć mają w sobie wiele z dzieci.
Przywołują mi na myśl maluchy, z którymi nie raz mam okazję współpracować. Dość
żywe, spierające się, zadające mnóstwo pytań, ciekawe świata. Urzekające swoim
pojmowaniem i zadziwieniem światem. Ktoś
ukradł świat stwierdza Katastrofa widząc podwórko pogrążone we mgle. Piękne.
I moje ulubione pomyślunki Pypcia – jakby wyglądała jesień, gdyby liście były
niebieskie, a niebo zielone. Każdy ze zwierzaków jest inny, ale razem tworzą
zgrany team. Katastrofa – maruda, ta co najpierw zrobi, a potem pomyśli
(zupełnie, jak ja :), skora do zwady, ale pamiętająca o swoich przyjaciołach
pisząc list do Mikołaja. Pypeć – nieco flegmatyczny, refleksyjny (jak Tatatu :).
I wreszcie Bzyk Bzyk, która przypomina naszego prawie dwulatka, który nadużywa
słowa nie, choć chciałby powiedzieć już
znacznie więcej, ale póki co nie daje rady.
Do tych opowiadań aż chce się sięgać. Bije z nich ciepło, którego nawet nam
dorosłym nigdy dość. A każdy z podtytułów serii niesie ze sobą pozytywne
skojarzenia. Już nie możemy doczekać się kolejnego, choć pewnie pierwszy będzie
kalendarz na 2017 r., który na pewno pojawi się na ścianie w Tygrysim pokoiku.
Przypomnę jeszcze, że mieliśmy ogromną przyjemność poznać autora „Pana
Kuleczki” Pana Wojciecha Widłaka, podczas targów organizowanych w naszym
mieście. Na pamiątkę mamy autograf (znajdziecie go TU) i zdjęcie z Panem
Wojciechem i Pacynką Katastrofą.
A nasza niedziela była taka… „kuleczkowa” :) Spotkanie z Przyjaciółką/Ciocią
i Jej bliskimi. Po chwilowej histerii i po spałaszowaniu smakołyków, opór
Tygrysa osłabł. (i nasze podniebienia zostały połechtane – domowe sushi,
pycha). Wypadałoby tylko przeprosić Ciocię za jagodowe wzory na dywanie. Ale
nie siedzieliśmy tylko za stołem… Puszczaliśmy mega bańki i latawiec, woziliśmy
piasek taczką, a jak Tygrys miał dość Tatatu obchodził z Nim okoliczne pola.
Cudna niedziela.
Na koniec kilka cytatów z „kuleczkowych” opowiadań. Nie mogłam się
powstrzymać, tak mnie urzekły.
"Są takie
chwile, kiedy nic nie trzeba mówić, a i tak wiadomo, o co chodzi"
"(…) nasz
dom też jest jak układanka. Bo wszystko ma swoje miejsce.
I wszystko do siebie pasuje"
I wszystko do siebie pasuje"
"W
rodzinie wszyscy powinni sobie pomagać"
(Radość)
"Chyba
właśnie o to chodzi, żeby się dzielić - i skarbami i marzeniami"
(Światło )
"W gruncie
rzeczy świat to najciekawsze miejsce, jakie znam"
(Dom)
"Myślę, że
smutek ucieka od przytulania tak jak ciemność od lampki"
"Czasem
bez czekania nie byłoby tyle radości"
„Nie zawsze
wszystko jest takie, jak sobie wyobrażamy”
"W
rodzinie też każdy jest inny, ale dopiero wszyscy razem są rodziną"
(Spotkanie)
"Jak się ma na coś ochotę, to czasami wystarczy
poczekać"
(Marzenia)
"Wszystko
jest po coś (...). Tylko nie zawsze od razu wiadomo po co"
(Skrzydła)
Tez mamy '' Pana Kuleczke''- bardzo dobra ksiazka!
OdpowiedzUsuńPóki co żadna inna nie przebiła Kuleczki :)
UsuńMój syn uwielbiał Pana Kuleczkę super książka
OdpowiedzUsuńTo książka dla wszystkich, niezależnie od wieku.
UsuńCytaty rewelacyjne...
OdpowiedzUsuńA jest ich więcej
UsuńJuż kiedyś pisałam ale co tam powtórze się:)TEŻ UWIELBIAMY PANA KULECZKĘ!Niestety bazujemy cały czas na wypożyczaniu jej z biblioteki.Muszę się w końcu zmobilizować i też zamówić całą serie,bo warto
OdpowiedzUsuńTo możemy spokojnie zakładać fan club :)
UsuńMy z biblioteki wypożyczaliśmy Wesołego Ryjka, ale aż tak nas nie poruszył.
Dopisuję do listy naszej Królewny:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie Elu.
UsuńZnamy Pana Kuleczkę. A cytaty bardzo trafne. :)))
OdpowiedzUsuńJuż dawno tak nie wypisywałam cytatów. Ostatnio chyba na początku studiów i nie przyszło mi do głowy, że będę cytowała książki dla dzieci :)
UsuńDużo dobrego słyszałam o Panu Kuleczce, ale jakoś do tej pory nie zaopatrzyliśmy Bąblowej biblioteczki w te tytuły - i chyba błąd popełniliśmy, trzeba będzie to nadrobić! Fajnie, że seria podsuwa całe mnóstwo pomysłów na to, jak się bawić i spędzać wspólnie czas - a cytaty po prostu mnie oczarowały : takich ponadczasowych prawd nigdy dość.
OdpowiedzUsuńW serii znajdziecie jeszcze więcej takich perełek :)
Usuń