wtorek, 7 czerwca 2016

Tygrysie safari

Poprzedni tydzień był dość intensywny. Ze względu na pracę, mieliśmy mniej czasu dla Tygrysa. W weekend postanowiliśmy nieco zwolnić, odpocząć i spędzić czas razem. Poza tym zbieraliśmy siły na poniedziałkowy wyjazd.

Ograniczyliśmy się do wyjazdu na targi i nad rzekę, o którą Chłopiec się dopominał. Nawet intensywny wiatr nie przeszkadzał Mu w zabawie tj. w próbach wrzucania piłki do wody i korzystania z boiska do piłki siatkowej niczym  z wielkiej piaskownicy. Niestety rodzice nie byli tak odporni na warunki pogodowe i zwinęli Chłopaka na krótkie, acz miłe spotkanie z uroczą H. i Jej rodzicami, których poznaliśmy podczas pobytu w szpitalu z Tygrysem, zaraz po tym, jak się odnaleźliśmy. Ku naszej radości obyło się bez histerii. Co prawda Synuś nie rzucił się w wir zabawy z dzieciakami, ale zszedł z kolan Tatatu i pół metra od stołu bawił się przez chwilę autem, a to już duży postęp i miła odmiana dla nas.

Na poniedziałek zaplanowaliśmy nasze safari - rodzinny wyjazd do stolicy do zoo. Na szczęście tym razem nic nie pokrzyżowało nam planów. Chociaż Tygrys, jak nigdy, spał sobie w najlepsze prawie do 7 i na nic się zdało nasze krzątanie po mieszkaniu. Zwykle w okolicach 5 słyszymy donośne: Mama, Tata. Tym razem sami mieliśmy ochotę krzyknąć: Synuś, ale daliśmy Chłopcu się wyspać i ruszyliśmy w drogę. Tej najbardziej się obawiałam. Co prawda codziennie kursujemy z małym pasażerem, ale trasa jest znacznie krótsza, nawet w obie strony. Po cichu liczyłam, że Tygrys zmęczony w końcu zaśnie, ale nic z tego. Nie po to przecież spał tak dobrze w nocy, żeby jeszcze drzemać po drodze. Był grzeczny, choć musiałam nieźle się wysilać, zwłaszcza w drodze powrotnej, żeby czymś zająć Chłopaka. Tym razem zamiast praktykowanego na co dzień poszukiwania krów, wypatrywaliśmy pojazdów budowlanych. Na szczęście tych nie brakowało. Bardzo pomocny okazał się zapas bułek. Bawiliśmy się zakupioną w zoo żyrafką, czapką, butami, układanką. I oczywiście, jak to podczas rodzinnych wyjazdów bywa śpiewaliśmy. Kierowcy jadący obok/za nami mieli pewnie niezły ubaw, bo śpiewom towarzyszyły gesty. Pod koniec trasy sama wymiękłam, a Tygrys po 11 godzinach dość intensywnego dnia, w tym 5 w aucie i krótkiej drzemce w wózku, był niezłomny. Skąd te maluchy czerpią siły?



Chyba z powietrza, bo ostatnio Chłopakowi apetyt niezbyt dopisuje. Tego dnia było dość rześkie, takie akurat na wycieczkę. Także pogoda nam sprzyjała. Podobnie frekwencja. Specjalnie wybraliśmy dzień roboczy. Nie przewidziałam tylko, że zbliża się koniec roku szkolnego, a co za tym idzie w ogrodzie było sporo grup szkolnych. Staraliśmy się chodzić innymi trasami, ale bliskich spotkań niestety nie uniknęliśmy. Tygrysowi dzieci w wieku szkolnym nie przypadły do gustu. Nam zresztą też. Wiem, wiem… Za parę lat Tygrys będzie pewnie zachowywał się dość podobnie czyt. głośno i ekspresyjnie, choć po cichu mam nadzieję, że jednak będzie bardziej przypominał gatunek homo sapiens. Patrząc na dzieciaki i niektórych pedagogów i rodziców, nie wiedziałam po której stronie jest wybieg dla zwierząt, a po której miejsce dla zwiedzających. Szczególnie w małpiarni.





Póki co Tygrys umiał się zachować. Z przyjemnością poszukiwał kolejnych zwierzaków, choć najchętniej poruszałby się swoimi ścieżkami. Przed wyjazdem zastanawiałam się, czy nie jest za mały, czy skorzysta z wizyty w zoo. Odpowiedź dostałam na miejscu  nie schodzący z twarzy uśmiech i poruszenie. Jedynie w pomieszczeniach zamkniętych np. w ptaszarni, Chłopak źle się czuł, więc odwiedziliśmy te miejsca podczas drzemki. Chyba największe wrażenie zrobiły na Tygrysie kondory. Podobały Mu się nosorożce. To chyba za sprawą jednej z książek z TEJ serii i wierszyka, który zaczyna się słowami: Nosorożec bez przyczyny ciągle robi groźne miny…, a do którego Synuś robi odpowiednie miny. Tym razem mógł zobaczyć tego ssaka na żywo. A hipopotamy wprost go oczarowały. Żałowaliśmy, ze zasnął tuż przy fokach, bo była akurat pora karmienia i niedźwiedziach polarnych. Po pobudce misie akurat pływały, więc niezbyt wiele Chłopiec zobaczył. Ale to nic. Będzie powód, żeby do zoo wrócić. Poza tym i tak wrażeń było dość sporo. A nie mogliśmy ominąć ikei, gdzie Tygrys przepadł na dziale dziecięcym. Musieliśmy na siłę Go wyprowadzić, łapiąc po drodze zaplanowane słoiki i inne drobiazgi, oczywiście głównie dla Młodego.









A my wspominamy, prowadzimy poważne rozmowy z Tygrysem na temat wrażeń z wyjazdu, np. jak wysoka jest żyrafa, jak gruby hipopotam i co robił goryl. Ciągle się cieszymy i planujemy kolejną wycieczkę. 





34 komentarze:

  1. Bardzo lubimy wycieczki, do ZOO także chętnie jeździmy.

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas zawsze tak jest, że jak gdzieś wyjeżdżamy to córka nagle potrafi dłużej spać, a budzić żal :)
    Wycieczka super, my w tym roku jeszcze nie bylismy w żadnym zoo, ale plan jest odwiedzić co najmniej dwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My najbliżej mamy do Warszawy, choć bardziej nam się podobało ZOO we Wrocławiu.

      Usuń
  3. No proszę jaki Maly podróżnik z synusia. Pamiętam jak Młody potrzebowal do jazdy samochodem pełno zabawek i atrakcjii w czasie jazdy na szczęście mu to minęło.
    Ja w zoo nie bylam lata a z chęcią bym pojechała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po całym dniu jazdy, a zwłaszcza zabawianiu Młodego, miałam dość, a Jego nadal energia roznosiła :)

      Usuń
  4. Najważniejsze, że wspólnie spędzacie czas mimo wszystko, bo praca męczy, bo ciągle coś wypada. :)
    Zdjęcia piękne, na żywo pewnie zdecydowanie lepiej.
    Tygrys to duży już chłopczyk i na pewno zapamięta trochę ;)
    Dzieci w takim wieku i mnie drażnią jak Ciebie, więc znam to.
    Ehh.. rosną nam te dzieciaki :)
    Pozdrawiamy, ślemy buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rosną, rosną i pogadać z nimi już można :) Tygrys doskonale pamięta, co robiły zwierzaki np. miś pływał.
      Uściski

      Usuń
  5. Ja też się zastanawiam skąd dzieciaki mają taką wytrzymałość ...

    OdpowiedzUsuń
  6. i moje dzeciaki powoli wiercą dziurę w brzuchu na zoo, trzeba się ponownie wybrać :)
    Fajnie wspólnie spędzacie czas, Junior zachwycony i jaki twardziel z niego :)
    ściskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że macie do ZOO nie za daleko. U nas to wyprawa na cały dzień, ale jak widać Tygrysa to nie wzrusza :)
      Buziaki

      Usuń
    2. Iwonka zaczekajcie z tym zoo na nas do lipca, co? :)

      Usuń
    3. I masz babo... my też poczekalibyśmy do lipca :)

      Usuń
  7. Tego goryla to chyba jeszcze ja pamiętam, za czasów swoich wypadów do warszawskiego zoo.
    Na temat dzieci i jazdy autem, to mogłabym elaborat napisać. Nasza Lila potrafi usnąć w drodze od babci (a mamy jakieś 40minut) a nie usnęła nawet na minutę, kiedy wracaliśmy z Zakopanego...

    Surową ocenę wystawiłaś współczesnym szkolniakom :) Niestety, uczciwie na nią zapracowują. Ci, z którymi jeżdżę autobusem, szczególnie...
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Goryl - uroczy, ja najchętniej nie ruszałabym się od małp i goryli. Niestety Synuś nie podziela mojej miłości do tych zwierząt.
      U nas z jazdą podobnie. Tygrys potrafi zasnąć kilkaset metrów od celu, choć tym razem był dzielny i ani na sekundę nie zasnął.
      Co do szkolniaków... te przez nas spotkane w zoo nie miały z góry zbyt dobrego przykładu. Niektóre panie niczym się nie różniły od dzieci. Na szczęście zdarza nam się spotykać naprawdę fajne dzieciaki i pedagogów też.
      Buźka

      Usuń
  8. Piękne zdjęcia. Dzielne dziecko 😊 wręcz stworzony do podróżowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. Tygrys spędza codziennie sporo czasu w aucie. Nie jest źle, choć zdarzają się dni, że po kilku minutach jazdy ma dość.

      Usuń
  9. Cieszę się, że ten długo planowany wyjazd wreszcie doszedł do skutku - i wygląda na to, ze był naprawdę bardzo udany :) Ja też się niemal codziennie zastanawiam, skąd w dzieciach tyle energii, skoro my sami już padamy na twarz, a przecież teoretycznie powinniśmy być bardziej wytrzymali i zaprawieni w boju ;) I zgadzam się też, ze niektóre dzieci zachowują się jak najdziksze, najbardziej nieokiełznane okazy - oby tylko nasi Chłopcy potrafili sobie w przyszłości poradzić w tej przedszkolnej/szkolnej dżungli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musieliśmy w końcu zorganizować wyjazd, bo kupiłam bilety przez internet i były ważne przez miesiąc. Nie wiem, co mi się stało, ale wymyśliłam sobie, że przy kasie będą ogromne kolejki. Oczywiście przy okienku nie było nikogo :)
      Wyjazd udany. Tygrys mógłby spokojnie podzielić się swoją energią z nami.
      Pod ostatnim zdaniem się podpisuję. Mam nadzieję, że Chłopaki będą potrafili się zachować i jednocześnie radzić sobie wśród rówieśników.

      Usuń
  10. Super, że wyjazd Wam wypalił. My też zbieramy się cały czas na wypad do zoo z chłopakami. Myślę, że ciężko nam będzie upilnować całą trójcę kiedy zobaczą te zwierzęta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza, jak każde upodoba sobie innego zwierzaka :)

      Usuń
  11. Bardzo fajny wyjazd. My również planujemy zabrać córcię do Zoo, ale najbliższe plany to dopiero na następny rok.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas za chwilę wyjazdy raczej się skończą, więc korzystamy póki możemy. Planujemy jeszcze wypad do Lublina. To chyba Wasze okolice.

      Usuń
  12. Sliczne zdjecia, tylko czemu takie malutkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. Już poprawiłam zdjęcia. Mam nadzieję, że jest lepiej.
      Pozdrawiam

      Usuń
  13. My też planujemy małe wyjazdy by oswajać A* z autkiem. My mamy najbliżej do Ostrawy do zoo a tam jest naprawdę super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, że nasz Młodzieniec jazdy ma dość na co dzień, ale dzielnie dał radę. Mam nadzieję, że A. polubi samochodowe wyprawy i odwiedzicie to zoo.

      Usuń
  14. I wycieczka udana ,o to chodzi !
    A ja tak spóżniona że dopiero dzisiaj czytam ups... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wiele z nas w te letnie (już, szok) dni jest spóźnionych. Lato rządzi się swoimi prawami.

      Usuń
  15. A mi najbardziej z Waszej wycieczki podobaly się biale niedźwiadki i .... Ikea ;)
    W moim mieście jest piękne zoo... jestem chyba w stanie powiedzieć ze piękniejsze niż te Warszawskie w którym tez bylam dwa razy...
    Ach... kiedy ja Smerfetce pokaże te wszystkie zwierzaczki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warszawskie zoo nie powala, ale do niego mamy najbliżej. Choć nasze niewielkie, też nam się podoba. Za moment i Smerfetka będzie cieszyła się zwierzakami. Przekonasz się.

      Usuń
  16. Piękne zdjęcia, my z maluchami jesteśmy tam co roku :) Może następnym razem się spotkamy za ścieżkach warszawskiego zoo :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z przyjemnością. Jeśli tylko będziemy się wybierali, dam znak.
      Uściski

      Usuń