Czasem spotykamy w naszym życiu
ludzi, którzy pozostawiają ślad w naszym sercu na zawsze. Nawet jeśli spotkanie
nie było zbyt długie. Nawet jeśli było się jednym z wielu jego uczestników i
raczej dla Tego Człowieka pozostaje się nie zauważonym. Tak głęboko zapadło we mnie
spotkanie z o. Leonem Knabitem.
Na wakacjach tuż przed rozpoczęciem
studiów z grupą osób miałam okazję być w opactwie benedyktynów w Tyńcu i tam
właśnie mieliśmy spotkanie ze wspomnianym Mnichem. Dla niespełna 20-letniej z
dziewczyny z małego miasteczka, to było coś – poznanie człowieka, którego do
tej pory widziało się w telewizji*. Dzisiejszym językiem można by rzecz – celebrytę,
z którym jednak o. Leon nie miał nic wspólnego. Okazał się niezwykle serdecznym
człowiekiem, otwartym, od razu nawiązującym kontakt z młodymi ludźmi. I co
najważniejsze przenikniętym ewangeliczną radością. Spotkanie z Benedyktynem
zapadło mi głęboko w sercu.
Po latach, już z Mężem spędzaliśmy
weekend w Krakowie i trafiliśmy do Tyńca. To takie miejsce, które przyciąga.
Niezwykłe. W którym aż czuć ducha historii. Pełne spokoju, sprzyjające
wyciszeniu, modlitwie (pod warunkiem, że trafi się w dzień i porę, kiedy nie ma
tabunów turystów). To był czas naszych starań o Potomka, więc i tam prosiliśmy
Pana Boga o upragnione szczęście. I tam też kolejny raz spotkałam o. Leona. To
spotkanie wpisało się w naszą drogę do rodzicielstwa. Tym razem kameralne. My i
On. Sama nie wiem, skąd wzięłam się na odwagę i zagadałam o. Leona
przemykającego między półkami w księgarni. W każdym razem wiedziałam jakie
będzie hasło wywoławcze (mamy coś wspólnego z rzeczonym, ale pozostawię to dla
nas :). O. Leon zaprosił nas na zaplecze. Poświęcił Swój czas. Zapewnił o
modlitwie, więc Tygrysa zawdzięczamy w jakimś stopniu także Jemu. Chciałabym
kiedyś wrócić z Chłopakami do Opactwa w Tyńcu. Może ponownie uda się spotkać o Leona? Kto wie?
Póki co do naszej biblioteczki
trafiła książeczka dla dzieci Jego autorstwa pod tytułem Dlaczego żyrafa ma długą szyję? Wydawnictwa Nemrod. Co prawda
teksty nie są jeszcze zbyt zrozumiałe dla Synka (na tym etapie zdecydowanie
woli rymowanki), ale na ilustracjach pojawia się wiele zwierząt, a to już
wystarczający powód, żeby zajrzeć do środka. Okładka jest twarda, a kartki
kredowe, więc na razie szczególnie nie ucierpiały, ale kontrola rodzicielska
jest wskazana, by książka służyła nam przez kolejne lata.
W książce znajdziecie opowiastki,
historie z życia Mnicha, a nawet dowcipy, w których dzieli się z czytelnikami
zachwytem nad pięknem świata i Jego Stwórcą. Z kolejnych stron aż przebija szczera,
wręcz dziecięca fascynacja stworzeniem, nawet tym najdrobniejszym. Do tego
typowe dla Mnicha poczucie humoru i dystans do siebie.
Ojciec Leon w prosty, zrozumiały dla
najmłodszych czytelników sposób opisuje stworzenie świata, pięknego i
kolorowego. Na kolejnych stronach dzieli się Swoimi spostrzeżeniami na temat
świata zwierząt. Podkreśla ile wyczytać można z oczu naszych braci mniejszych,
przecież mina mówi wszystko. Zwraca
uwagę na mądrość istot, które na co dzień wydają nam się dość niepozorne. Na
kartach książki znajdziemy cały zwierzyniec: wielbłąda, kota, psa, krowę,
świnkę, kruka, tytułową żyrafę i wiele innych. A skąd u ojca Leona taka wiedza
na temat zwierząt? Z umiejętności zatrzymania się nad pięknem przyrody,
obserwacji, a nawet rozmowy z niepozornym wróblem czy jaszczurką. Mnich nie
tylko zachwyca się zwierzętami, ale współczuje stworzeniom zamkniętym w
klatkach w zoo. W ostatnich linijkach podkreśla, że nie ma zwierząt niepotrzebnych.
W końcu Pan Bóg stwarzając świat, wiedział co czyni, nawet jeśli my nie widzimy
racji bytu komara czy pchły.
W książce znajdziemy wszystko to, co
chcielibyśmy przekazać naszym milusińskim. Umiłowanie przyrody. Zachwyt nad
pięknem świata i jego mieszkańcami. Wrażliwość. Współodczuwanie. Zachętę do
opieki nad zwierzętami. Wreszcie zaufanie Bogu, który stworzył świat i w Jego
zamyśle nawet ten wredny brzęczący komar
ma swoje miejsce i rolę.
Postawa ojca Leona, który zachwyca
się nad pajęczą siecią i nam jest bliska. Lubimy podpatrywać przyrodę. Tatatu
szczególnie. Przypominam sobie, jak w początkach naszego małżeństwa, potrafił
paść na środku chodnika i podglądać/fotografować biedronkę. Z czasem
przerzuciliśmy się na większe egzemplarze – sarny, lisy, bociany, które Tygrys
ogląda na ścianach naszego mieszkanka. Nie mogę się doczekać, jak wiosną wyruszymy
na poszukiwanie bocianów. Póki co, kilka dni temu obserwowaliśmy trzy wiewiórki
biegające po parku. Niesamowite jest to, że Synek już widzi, rozumie, cieszy
się. Przy podglądaniu zwierzaków zawsze ważne było dla nas, żeby ich nie
stresować, żeby nie włazić z buciorami na ich teren. Widzieliśmy ustawki, żeby
tylko zrobić dobre ujęcie, nie licząc się z tym, że zwierzaki czują tak samo,
jak my. I coś mnie trafiało, jak kilkuletni chłopak ganiał za tymi wiewiórkami,
a jego ojciec nic sobie z tego nie robił. Chyba, że jestem jakaś niedzisiejsza.
Dlaczego żyrafa ma długą szyję?
Tekst: o. Leon Knabit OSB
ilustracje: Hanna Lebek
stron: 36
format: 220 x 220 mm
*Rok wcześniej o. Leon prowadził
program „Ojciec Leona zaprasza”
Co prawda nigdy nie byłam w Tyńcu ani nie słyszałam o osobie o. Leona, ale książeczka bardzo mi się podoba. Bąbel też lubi wszelkie propozycje, w których roi się od zwierząt, więc i jemu na pewno przypadłaby do gustu :) No i oczywiście świetnie, że mieliście tak wspaniałe wstawiennictwo i wsparcie w Waszym oczekiwaniu :)
OdpowiedzUsuńJak będziecie kiedyś w Krakowie, koniecznie zajrzyjcie do Tyńca. To naprawdę szczególne miejsce. Za kilka lat to i dla Chłopaków coś się tam znajdzie. Fundacja, która działa w Tyńcu prowadzi ciekawe warsztaty dla dzieci i dal rodzin.
UsuńNic nie dzieje się bez przyczyny.. fajnie, ze mieliście okazję spotkać się na żywo z takim człowiekiem.
OdpowiedzUsuńO o.Leonie tez nie słyszałam ;/ ale zaraz zerknę w neta żeby trochę się dokształcić ;)
Książeczka bardzo ładnie wydana.
Buziaki ;*
Niesamowity człowiek. Zaraża radością. Na ilustracji na drugim zdjęciu jest we własnej osobie, no może troszkę odmłodzony, choć Ojciec jest młody duchem.
UsuńBardzo piękna książka, a tata padający na chodnik dla biedronki - to musiał być niesamowity widok. Mój mąż się tak nie zachwyca drobnostkami, a szkoda.
OdpowiedzUsuńTakich widoków już miałam wiele, choć podejrzewam, że to tylko przedsmak tego, co będzie działo się za czas jakiś, jak Tatatu będzie pokazywał świat Tygrysowi.
Usuńcudna książka, nie wpadliśmy na nią wcześniej :)
OdpowiedzUsuńMnie się ją przyjemnie czytało. To książka dla małych i tych nieco starszych.
UsuńTata zapalony fotograf widzę, no bo żeby aż tak padac do stóp biedronki ;) Super!
OdpowiedzUsuńSpotkanie z kimś takim to wspaniałe przeżycie zapewne, choć nie znam, to książeczka mnie urzekła :) Śliczne rysunki.
Pozdrawiam serdecznie
Wolałam, jak padał do stóp biedronki, niż do znacznie większych obiektów :)
UsuńOjciec Leon pisze też dla dorosłych. Warto sięgnąć do Jego książek.
Pozdrawiam