Dawno nie pisałam o wyczynach Tygrysa. Końcówka 13
miesiąca zbiegła się z okresem świątecznym, a czas tak szybko płynął, że nie
obejrzałam się, a byliśmy już w 14. Postanowiłam, że poczekam na jego koniec i
podsumuję dwa miesiące w życiu Młodego. Najwyższa pora, bo za chwilę minie
kolejny.
Początek 13 miesiąca przyniósł nowe słówko w
słowniku Tygrysa (lala) i nowe
odgłosy zwierzątek (kra kra – wrona, be – owca). Najlepszą zabawą było
zrzucanie/układanie/rozrzucanie kaset magnetofonowych po całym mieszkaniu.
Klocki zupełnie nie interesowały Młodego. Kasety okazały się o wiele bardziej
atrakcyjne. Podejrzewam, że Tygrys jest jednym z niewielu dzieci w okolicy,
które mają do czynienia z takimi zabytkami. Ku rozpaczy Młodego, ze względu na
ich sentymentalną wartość powędrowały na segment (i tak złamaliśmy zasadę –
żadnych pudeł na meblach :). W końcu to muzyka z czasów młodości rodziców i
bezcenna msza w wykonaniu Mamusi w wieku około pierwszokomunijnym.
Tygrys uroczo się zawstydzał, kiedy zadawaliśmy
pytania o odgłosy zwierzątek.
Jadł na potęgę. Pewnego razu Babcia po tym, jak
Tygrys zjadł swoją zupę, usiadła do swojego talerza, pewna że spokojnie skonsumuje
Swoją porcję. Niestety po chwili
zobaczyła, że nie ma nic w talerzu. Wnusio szybko Jej pomógł. Potrafił włożyć
nam ręce do buzi, bo przyuważył, że coś jedliśmy. Przydarzyła nam się histeria
po tym, jak Tatatu odgryzł kawałek jabłka spożywanego przez Młodego. No tak,
zwykle udawaliśmy, że jemy, jak nas częstował.
Jak siedziałam po turecku, potrafił władować mi
się na kolana i tak wspólnie oglądaliśmy/czytaliśmy książki.
I w zasadzie tylko tyle, bo najwięcej uwagi w 13
miesiącu Tygrys włożył w naukę chodzenia. Pierwsze kroczki poczynił w dniu
moich imienin. Najlepszy prezent dla Mamy. A potem było więcej i więcej. Miał
ogromną frajdę z chodzenia. Co prawda rehabilitant nie pozwolił na prowadzanie
Młodego za rączki, ale od czasu do czasu łamaliśmy zakaz, ku obopólnej radości.
Pod koniec grudnia już zasuwał. A z wielką wywrotką osiągał takie prędkości i łapał
takie wiraże, że czasem przyprawiał mnie o palpitacje serca. A jak już poczuł
się pewnie w chodzeniu znowu zaczął gadać. To już w 14 miesiącu.
A Tygrys lubi sobie pogadać. Wśród wielu słów, których znaczenie zna tylko On
sam, często powtarzało się buka buka,
buga, kim bija bej, bija, kuka, kupa. Najbardziej rozbrajający jest, jak
próbuje nam coś po swojemu wytłumaczyć, dodając do tego ruchy kończyn górnych. Pewnego
dnia podczas podobnej przemowy Tatatu zapytał: Tygrysie czy Ty mnie obrażasz? Na szczęście Synuś zaprzeczył kręcąc
głową.
Ze zrozumiałych słów usłyszeliśmy: go czyli to, ne – to wiadomo. I wreszcie tuż przed końcem 14 miesiąca Synka pierwsze
świadome mAma (akcent na pierwsze a).
Można też powiedzieć, że mamy pierwsze zdanie: mAma be. I faktycznie była
niezła kupa. Naśladuje nowe zwierzątka (bu
– krowa, koko – kura, ptactwo
wszelakie). Potrafi powiedzieć, jak robi deszczyk/śnieg: kap kap. Oprócz mówienia, Synuś lubi sobie pośpiewać, szczególnie pa pa pa na nutę zasłyszaną na
zajęciach muzycznych.
Czasem zaskakuje nas
tym, jak wiele już rozumie. Jak zna jakieś słowo, które pada w rozmowie od razu
wskazuje na ten przedmiot/osobę. Np. jak mówię, że Tata poszedł do pracy czy
zaraz wróci, wskazuje na drzwi. Jak mowa o spaniu chwyta się za głowę. Muszę
przyznać, że nauka migowego przyniosła efekt. Prawidłowo pokazuje
przedmioty/osoby/zwierzątka/części ciała. Z pomocą przyszły nam pewne
książeczki, o których wkrótce. A jakże :) Zapytany, gdzie jest Tygrys –
pokazuje na siebie. A jak nas kocha - łapie się za głowę. Odpowiednio
zinterpretowaliśmy sobie ten gest – kocha nas tak, że nie mieści się w głowie.
Chyba, że ma nas potąd :) Pokazuje, jaki jest duży.
Zabawką numer jeden były/są samochody. Nie
wystarczają już „dzidziowe” tzn. małe, plastikowe, kolorowe. Teraz muszą być
takie prawdziwe auta, najlepiej z otwieranymi drzwiami. Nadal najchętniej
parkują pod meblami i to najlepiej pod szafą rogową. Mały spryciarz najpierw wpuści
zabawkę pod mebel, a potem kładzie się i jęczy dopóki jej nie wyciągniemy. Na
wierzchu trzymamy już 60 cm linijkę. Zmienił się charakter zabaw z wielką
wywrotką. Nie wystarcza już pchanie auta, jeżdżenie w skrzyni, wożenie Mamy (na
szczęście skrzynia jest dość giętka i mieści moje 4 litery). Teraz najlepszą
zabawą jest samodzielne ładowanie się na skrzynię i chodzenie przy wywrotce do
tyłu.
Sięga też do innych zabawek. Arka Noego ze
zwierzątkami (tu głównie karmienie zwierzyny), mikrofon z projektorem
(najlepiej w dzień i to na suficie, a wymaga to od nas stania niczym Statua
Wolności z rzeczoną zabawką w dłoni), bieganie po kanapie i skakanie z końca na
koniec. Sporo czasu spędza Tygrys przy oknie, wypatrując rzecz jasna brum bumów. U nas jest problem, bo od
czasu do czasu przejedzie jakieś auto lub zaparkuje na chwilę pod oknami. Za to
u Dziadków, pełnia szczęścia – z każdej strony parking. Tylko mi jakoś tak
niezręcznie sterczeć w tym oknie na parterze i posyłać uśmiechy znajomym i
nieznajomym przechodniom.
Potrafi bawić się sam. Ogląda książeczki, przesuwa
paciorki na przeplatance. Potrafi, ale czyni to w ostateczności, jak już nie wskóra
nic płaczem. Szczególnie przeplatanka mnie zaskoczyła. Uczyłam Tygrysa
posługiwania się tą zabawką i nic. Tymczasem pewnego razu zajrzałam do pokoju i
co widzę – Młody w najlepsze bawi się paciorkami. A… I upodobał sobie rzucanie przedmiotów (głównie piłeczki) za głowę.
Synuś lubi byc samodzielny. Próbuje sam jeść
łyżeczką, oczywiście najlepiej dorosłą. Wiadomo, jak takie próby się kończą. Jedzenie
na podłodze, krzesełku, stole, wszędzie dookoła. Najlepiej podsumował to Tatatu
podczas takowego posiłku: Równie dobrze
mógłbym wyrzucić jedzenie na podłogę i powiedzieć, że skończyłeś. Innym
razem, kiedy Chłopaki jedzą w kuchni słyszę:
w normalnej sytuacji to, by mnie szlag trafił, czyli nasza sytuacja do
normalnych nie należy. I jeszcze jedna perełeczka: zamiast śliniaczka najlepiej by było założyć chustę animacyjną. Może
to jest jakieś rozwiązanie :)
Ma swoje
przyzwyczajenia. Odstawia kubek z piciem nie na tackę Swojego krzesełka, a na
stół. Lubi ocierać się o brodę Tatatu i oczywiście ciągać za nią. Dotykać
odkrytych fragmentów naszej nogi czy ręki. Lubi słychać tykania zegarka i je
naśladować. Rozpromienia się na widok biedronki (tu: pozdrowienia dla Bąblowej
Rodzinki) i potrafi skubany zobaczyć w książkach nawet najmniejszych rozmiarów
owada. Przewijanie coraz częściej nie jest już taką męczarnią. Wskazując na pupę,
albo na półkę z czystymi pieluszkami mówi, że ma be. Choć oczywiście zdarza Mu się blefować, zwłaszcza wtedy, jak
chce zwrócić na Siebie uwagę.
Wykonuje proste polecenia. Poproszony o
zaprowadzenie do kuchni/łazienki/drugiego pokoju wskaże drogę. Drepczemy wtedy
za Maluchem. Gorzej jest z zakazami.
Mina popisowa Tygrysa – głowa uniesiona do góry i
wytrzeszcz. Oby Mu tak nie zostało.
A ja najbardziej lubię takie chwile, kiedy wracam
do domu i widzę, jak Synuś się rozpromienia na mój widok. Tatatu dodałby pewnie
to samo.
Nie próżnował Wasz Tygrys przez te dwa miesiące! Oj nie próżnował:)
OdpowiedzUsuńRozbroił mnie fragment: "kocha nas tak, że to się nie mieści w głowie" ze zdroworozsądkowym zastrzeżeniem, że może też mieć "potąd" ;)))
Uściski dla małego Zucha!!!
Życie nabrało tempa. Teraz czeka nas wiosenne spacerowanie w bucikach.
UsuńBuziaki od Tygrysa
No to witajcie w klubie :) u nas tez kasety swojego czasu były ulubiona zabawką dla Toli :) :) Ale ten sam sentyment - choć nawet nie mamy ich już gdzie odsłuchiwac i nawet nie wiem czy w ogóle by działały - to też pudło z nimi wywedrowało z zasiegu wzroku i rączek małego łobuza :)
OdpowiedzUsuńPięknie się rozwija Tygrysiątko, cudowny to wiek 13 - 14 msc, tyle słodyczy, z dnia na dzień coś nowego, niesamowite są te nasze dzieciaczki :)
Pozdrawiam
Nasze (niektóre 30-letnie) ciągle działają. Na szczęście Tygrys nie odkrył zawartości, więc jeszcze nam posłużą. Może doczekają jeszcze czasu, kiedy Synek podrośnie i posłucha z nami muzyki z kaset. Dziś wiele dzieci nie ma pojęcia, co to takiego kaseta magnetofonowa. Serio. Jak Tatatu uczył w liceum, nikt z klasy nie wiedział.
UsuńJuż jesteśmy w 15 miesiącu i każdy przynosi radości.
Buziaki
Ach jaki słodki ,zawsze jak poczytam o Tygrysku to mi się wspomnienia włączają i tak by się chciało utulić bobasa a tu już konie wyższe ode mnie haha :) Macie skarb!! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI pewnie masz wrażenie, jakby to było wczoraj?
UsuńPozdrawiam
Tyle tego jest, że aż nie dam rady wszystkiego skomentować ! :) Tygrys robi ogromne postępy praktycznie na każdym polu i w każdej dziedzinie - naprawdę bystry z niego chłopczyk, ale i Waszej zasługi pewnie jest w tym całkiem sporo :) Widzę, że i On sympatię do biedroneczki poczuł - nie wiem, czy to tylko zbieg okoliczności,czy jakiś stały punkt programu w tym wieku ? ;) A teksty Tatatu po prostu niesamowite - ten z chustą animacyjną rozłożył mnie na łopatki ;)
OdpowiedzUsuńJa czasem lubię zostawić Chłopaków na plac boju i posłuchać ich dialogów. Zaczęłam je zapisywać.
UsuńNajbardziej nas Tygrys zaskakuje, jak wyskoczy z czymś, czego Go nie uczyliśmy tak wprost, a co sam zasłyszał lub podejrzał.
Czy miłość do biedronek u Was nadal trwa? Czy to raczej takie chwilowe zauroczenie?
To dopiero spryciarz mały. Oby tak dalej. Już chodzi a za parę miesięcy będzie gadał jak katarynka i dopiero zrobi się wesoło. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo może być jeszcze radośniej? Fajnie :)
UsuńUściski
Ale tempo w chodzeniu ma Wasz synuś! Pięknie się rozwija, miło czytać jak u Was tak spokonie i harmonijnie życie płynie.
OdpowiedzUsuńOby ten spokój i harmonia utrzymały się, mimo mojego powrotu do pracy :)
UsuńUwielbiam czytać o postępach Tygryska - cudnie się rozwija, rośnie na pociechę rodzicom :)
OdpowiedzUsuńTeraz jest bardzo dynamiczny okres zmian, a tyle pięknego jeszcze przed Wami.
Buziaki
To prawda. Każdy dzień przynosi coś nowego.
UsuńUściski
Dużo postępów! I cudnie! :) Tygrys jeest niesamowity! Fajnie wszystko opisałaś i uśmiech mnie nie opuścił aż do końca :) super, że już chodzi! U nas małej też wszędzie pełno!
OdpowiedzUsuńSpodobała mi się arka ! Muszę kupić Amelce!
Tygrys musi cudownie wyglądać z tą swoją minką :)
Najważniejsze, że wszystko u Was w porządku! :) tatatu ma świetne teksty!
Buziaki kochani!
Arka jest naprawdę fajna. I co ważne dla nas rodziców jest bez dźwięków. Tygrys ją lubi. Myślę, że Meli też przypadłaby do gustu.
UsuńMinkę prześlę, bo chyba na jakimś zdjęciu się załapała.
A Tatatu jak nic nie mówi to nic, ale jak coś powie... :)
Buziaki