Przez pierwsze
miesiące życia Tygrys nie pałał miłością do książek. Jeśli już trafiły w Jego
ręce, od razu lądowały w buzi, podobnie jak każdy inny przedmiot.
Zaopatrzyliśmy się w
książeczki kontrastowe rekomendowane od 3 miesiąca życia, ale nie zrobiły na
Chłopcu większego wrażenia (tak naprawdę sięga do nich dopiero teraz). Pierwsze
zainteresowanie lekturą zauważyliśmy u Tygrysa około 5-6 miesiąca życia. Od tamtej
pory wiele w tym względzie się zmieniło. Synek pochłania książki i to już nie
tylko dosłownie, usteczkami. Mógłby spędzić przy książkach większość czasu. Po
całym dniu podłoga jest założona książkami. Lubi oglądać, przewracać kartki
(najczęściej do przodu :). Słuchać jak czytamy, opowiadamy.
Na tym etapie
świetnie sprawdzają się książki całokartonowe, których kartki jest łatwiej
maluszkowi przewracać i które aż tak bardzo nie cierpią w bliskim spotkaniu z
ząbkami (mimo że ciągle powtarzamy, że nie wolno) i paluszkami. Czasem sięgamy
do dorosłych lektur, ale muszę uważać, żeby Szkrab nie gniótł i nie rwał
kartek.
W naszej domowej
bibliotece mamy trochę tego książeczek całokartonowych, ale po ciągłym
przeglądaniu po prostu nam się nudzą. Z tego powodu zapisaliśmy Tygrysa do
biblioteki. No, może nie samego Tygrysa, ale Jego Babcię w miasteczku, w którym
mieszka (potrzebne było zameldowanie). I tak żartujemy sobie, że Babcia
wypożycza książeczki o autkach i zwierzątkach. Niestety oferta biblioteki w tym
przedziale wiekowym jest dość skromna. Może nie ilościowo, ale jakościowo.
Ogranicza się do najtańszych książek, rodem z marketów. Tekstu praktycznie nie
zaczepiamy, raczej skupiamy się na ilustracjach i dopowiadamy treść. Nie są to
książki, które zakupiłabym do naszej domowej biblioteczki, ale zawsze to jakaś
odmiana. I nie musimy „ciągać” lektur do dziadków.
W domu świetnie
sprawdza się półka, na której książeczki ustawione są okładką do malucha, a nie
grzbietem. Zobaczyłam podobną na jakimś blogu, na długo przed pojawieniem
się Synka i wiedziałam, że musimy mieć podobną. Na szczęście Dziadek, mimo zdziwienia naszym pomysłem, zrobił taką
półkę. Może nie jest wypasiona, ale spełnia swoje zadanie. W tej chwili Tygrys
jest w stanie sam do niej podjeść i pokazać książkę, którą chce obejrzeć. Coraz
częściej udaje mu się jakąś wyjąć.
O pierwszej i chyba
nadal ulubionej lekturze Tygrysa w którymś z kolejnych postów.
Do schrupania jest Tygrysek ,ach te policzki główka,rączki słodkie. Półka fajna,dobry dziadziu :)
OdpowiedzUsuńOj tak - do kosteczek :)
UsuńDziadek jest za dobry, bo spełnia wszystkie nasze zachcianki, zwłaszcza te, które dotyczą Tygrysa.
No półka bardzo fajna. :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI najważniejsze, że spełnia swoje zadanie.
UsuńPozdrawiam
Tygrys słodziak :) nasza Amelka nadal chce jedynie pożreć wszystkie książeczki. Może kiedyś będzie chciała oglądać i czytać. Nic na siłę, choć próby podejmuję. :) półka jest świetna. U nas niestety książki leżą grzbietem do nas :) 📚
OdpowiedzUsuńBuziaki
Dokładnie, nic na siłę. Przyjdzie czas i na oglądanie książeczek. Pamiętam, jak sama czekałam na ten moment.
UsuńPółeczkę polecam. Jak Tygrys widzi okładki, chętniej sięga do książek.
Uściski
Półka na pewno zrobiona jest z miłością, a to najważniejsze. Super, że zaszczepiacie w Tygrysku miłość do książek od małego.
OdpowiedzUsuńSami lubimy książki. Gdzie Młody nie wyciągnie ręki są książki. Cieszymy się, że je polubił. I mamy nadzieję, że to nie minie.
Usuńoj tak Przemo też zagryzał książeczki. Ja mam taka fajną serię nie drogą a swojego czasu Młody opanował wszystkie cześci które mamy w domy na pamięć. Bo to fajne wierszowanki są dla chłopaków. http://kobieta-na-szpilkach.blog.onet.pl/2014/03/13/ksiazeczki-dla-dzieci/
OdpowiedzUsuńps: półeczka sliczna.
Widziałam te książeczki w bibliotece. Na pewno do nich sięgniemy.
UsuńU nas też książeczki zdecydowanie dają radę. Bąbel ciągnie mnie do nich za każdym razem, kiedy już zmęczy się psoceniem i bieganiem po całym mieszkaniu - i wtedy zawsze urządzamy sobie jakąś czytelniczą sesję ;) Na początku też tylko oglądaliśmy, opowiadaliśmy i śpiewaliśmy, a teraz zauważyłam, że coraz bardziej podoba mu się rytm niektórych wierszyków, więc i czytania pojawia się coraz więcej :)
OdpowiedzUsuńWasz Tygrys - słodziak niesamowity ! :) I bardzo fajnie, że będzie z niego taki książkowy koneser :)
Oby miłość do książek została. Ja nie wyobrażam sobie życia bez książek. Teraz nie bardzo mam czas (a raczej siły) na czytanie, ale lubię, jak są w najbliższym otoczeniu.
UsuńJeśli chodzi o wierszyki Tygrys bardzo lubi "Wierszyki ćwiczące języki". To lektura dla starszych, ale upodobał ją sobie.
Ja właśnie przygotowuję pokoik, na razie tylko na kartce ale coś już w głowie mam. Taka półeczka to moje marzenie, mam już idealne miejsce tylko muszę albo zrobić sama lub gdzieś kupić. Na razie buszuję po necie i mam 1 upatrzoną. A tak z ciekawości jaka jest ulubiona książeczka Tygrysa?
OdpowiedzUsuńPs. Podasz mi wymiary Waszej półeczki, dzięki:)
Ja znalazłam takie półki w sieci, ale cena mnie skutecznie zniechęciła, choć były naprawdę piękne.
UsuńUlubiona książka od początku to "Księga dźwięków". Pisałam o niej na poprzednim blogu. Uaktualnię wkrótce wpis tutaj. Niech lektury Tygrysa będą w jednym miejscu.
Elu, wymiary wysyłam za chwilę na maila.
Uściski
Fajna półka, ale nasze książki by się na niej nie zmieściły :) Fajnie, że Tygrysek lubi czytać ksiażki to bardzo ułatwia życie rodzicom, u nas wszystkie zabawy, zabawki i gry się znudzą, a książki nigdy!
OdpowiedzUsuńU nas książki poupychane są wszędzie, ale ta półka świetnie się sprawdza przy tych, do których najczęściej sięgamy. Długo czekałam, aż Tygrys zacznie sięgać do książek. Na szczęście to nastąpiło. Teraz, tak jak u Was to najlepsza zabawa.
UsuńŚwietny pomysł na półkę :))
OdpowiedzUsuńU nas po trójce maluchów książek jest już tyle, że kilka półek nie starcza... Ale u nas w domu w ogóle książki są wszędzie. Na szczęście dzieciaki lubią czytać i choć Ela na razie tylko czasem rzuci okiem na stronę, to już chłopcy przybiegają zawsze do mnie ze stertą książeczek i "Mamooo, poczytasz naaam???". W sumie to nasza ulubiona forma spędzania wolnego czasu.
Moj starszak długo nie lubił książek za to młody "pożerał" je dosłownie i w przenośni jeszcze zanim skończył rok Teraz oboje uwielbiaja, a ja z nimi :)
OdpowiedzUsuń