Obudziliśmy się wypoczęci o 8 rano. Zjedliśmy smaczne śniadanie – tosty i
jaja na twardo. Zrobiliśmy wszystko, co zaplanowaliśmy – popracowaliśmy,
powiesiliśmy półki w pokoju Tygrysa, zrobiliśmy zakupy.
W spokoju zjedliśmy
obiad, by potem oddać się lenistwu. Przed 19 odświeżyliśmy się i pojechaliśmy
do teatru, gdzie spotkaliśmy się z Przyjaciółką. Sztuka była rewelacyjna. W
dobrych humorach wróciliśmy do domu. Mąż relaksował się biorąc kąpiel, ja
oglądając ulubiony serial. I kolejny już
razem, by zasnąć o 23.
Tak było rok temu. A dziś... O 5 nad ranem obudziło nas pochlipywanie z
pokoju obok. Tatatu próbował utulić Tygrysa, żeby jeszcze choć na chwilę
przyłożyć głowę do poduszki. Trochę Mu zeszło, ale Synuś dał nam jeszcze pół
godziny. O 6 leżał już między nami. Chociaż leżał to zbyt dużo powiedziane.
Przewracał się po łóżku, po nas, usiłując dotrzeć do wszystkiego, czego Mu nie
wolno (czyt. piloty, komórki) i dając dość głośno wyraz swemu niezadowoleniu. O
7 Tatatu szykuje mleko, ja próbuję przewinąć Tygrysa, by w czasie karmienia
złapać jeszcze trzy minuty snu. O 8 jemy naprędce zrobione kanapki, skupiając
się na Tygrysie, który mimo niedawno pochłoniętej butli z mlekiem, wcina
kanapkę z białym serem. Konsumpcja przedłuża się na tyle, że nie mam mowy,
żeby, tak jak zaplanowaliśmy wczoraj, pojechać
na cmentarze. Decydujemy, że pojedziemy po kolejnym posiłku, czyli po
10. Tatatu wykorzystuje chwilę i udaje się po zakupy. Niestety i tym razem
Tygrys burzy nasz plan, bo po 10 zasypia (jak rzadko kiedy) i budzi się grubo
po 11, więc nie ma sensu nigdzie jechać, bo za chwilę obiad. Młodego
oczywiście. I tak w aucie jesteśmy ok. 14. Korzystamy z pięknej pogody. Mamy
chwilę spokoju, bo po powrocie od 16.15 do 17.15 Tygrys ma mega histerię. Na
szczęście mimo hałasu ciasto na pizzę nam wyrasta i ok. 18 możemy wreszcie
zjeść obiad. Za chwilę Tatatu bierze szybki prysznic, by wziąć kąpiel z Młodym
i całą masą gumowych zabawek. Wreszcie po 19 Synek zasypia, a my mamy chwilę
dla siebie. Co oznacza, że Tatatu musi popracować, a Mamamtu uważyć obiad dla
Młodego. I tak wybija 21. Wreszcie możemy odpocząć od obowiązków. Ostatkiem sił spoglądamy w tv, ale filmu „Ambassada”
nie możemy sobie odpuścić. Jedno się nie
zmieni. Pójdziemy spać ok. 23, a noc (jak każda od dwóch miesięcy) nie
zapowiada się spokojna. Młody już marudził przez sen.
Ale mimo zmęczenia, stresu, ciągłego niedospania, braku czasu dla siebie,
czasem złości nie zamienilibyśmy
aktualnego życia na inne. Tygrys wniósł w nasze życie wiele radości. I z
pewnością nie pozwala nam się nudzić, co widać po liczbie linijek opisujących
31 października sprzed roku i ten dzisiejszy.
Heheheh;) No tak, zycie singli i bezdzietnych par jest nudne smiertelnie;P A swoja droga jakie to przewrotne, ze dopiero czlowiek, ktory naprawde wie czym jest zmeczenie, obowiazki i odpowiedzialnosc (za malego czlowieka) dopiero staje sie szczesliwy;))))
OdpowiedzUsuńJeszcze wiecej szczescia zatem Wam zycze:D (ale moze wiecej snu;)
Szczęścia i snu nigdy dość :) Dziękujemy.
UsuńA teraz czasem myślę sobie, jak fajnie by było się chwilę ponudzić. Jak już taka chwila nastąpi (choć rzadko) nie wiem, co ze sobą zrobić, bo człowiek cały czas jest na wysokich obrotach i nastawiony zadaniowo.
Ja nie raz pisałam na poprzednim blogu, że jako bezdzietne małżeństwo byliśmy szczęśliwi. Teraz to taka pełnia szczęścia.
Uściski
To niesamowite. Taka Mała Istotka, która powoduje, że życie zmienia się o 180 a może i o 360 stopni. Powoduje, że Rodzice są często zmęczeni, niewyspani. Ale...równocześnie sprawia, że ich życie dopiero teraz staje się jakby pełne i powoduje, że są szczęśliwi.
OdpowiedzUsuńTo niesamowite.
Uściski;*
P.S. Myślę, że pisanie bloga ma taką zaletę iż można sprawdzić i przypomnieć sobie co działo się o tej samej porze np. rok temu. I cudownie, że można zobaczyć jakie zmiany zaszły i że są to zmiany na plus.
Mam nadzieję, że i kiedyś ja takie zmiany zaobserwuję.
Agnieszka, przekonasz się sama. Nie może być inaczej.
UsuńJa w zeszłym roku w kalendarzu każdego dnia zapisywałam, co robiliśmy. Takie codzienne drobiazgi. Chciałam wiedzieć, co robiliśmy w dniu, w którym nasze Dziecko przyjdzie na świat. Chociaż nie miałam pewności czy już nie jest na świecie. Stąd wiem, co jedliśmy na śniadanie :)
Buziaki
No tak sama prawda. Jak dobrze że Młody przesypia noce...i Wy się doczekacie i będziecie wspominać ze śmiechem te czasy.
OdpowiedzUsuńNiestety nocek Tygrys nie przesypia. Od dwóch miesięcy zaledwie kilka przespał. To taki egzemplarz, co snu chyba nie potrzebuje. Pobudkę mamy najczęściej ok. 5 - 6. A w ciągu dnia średnio 0,5 h. My dajemy radę, tylko martwimy się czy dla Niego to nie za mało. Chyba, ze ten typ tak ma.
UsuńO taaak... Kiedy ja przespałam noc w całości? No nie pamiętam :P Na nudę też nie narzekam. I chociaż czasem mam ochotę wyjść z domu i spędzić cały dzień spokojnie, sama ze sobą - to jednak nie zamieniłabym się z singlem :) Masz rację, dzieci wnoszą dużo radości... i życia do życia :)
OdpowiedzUsuńPrzy Trójeczce nie ma szans na nudę. Raczej na sporą dawkę codziennej aktywności. Pamiętam, jak przed Tygrysem myślałam, że tak cicho mamy w domu. Teraz się zmieniło. Dom nie jest tak cichy. Wręcz przeciwnie. Ale tak jest dobrze. Tylko nie wiem, co na to sąsiedzi :)
UsuńTak bardzo Wam "zazdroszczę" tego "rozgardiaszu" dnia codziennego ;). Prawdą jest, że świat kiedy pojawia się dziecko przewartościowuje się i obraca o 180 stopni. Życzę Wam jak najwięcej radości dnia codziennego płynącej z czasu spędzanego razem z Tygrysem oraz częstszych chwil spędzanych razem we dwójeczkę ;). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też tak czułam, jeszcze rok temu. A teraz wiem, że lada chwila miał przyjść na świat. Doczekasz się tego rozgardiaszu.
UsuńKochamy Tygrysa nad życie, ale takie chwile we dwoje są też potrzebne. Tylko nie za bardzo chcemy wykorzystywać rodziców, a z nikim innych Młody nie chce zostawać. Chociaż, jak dziś został na 1,5 h z Babcią i Dziadkiem, to cała Trójka była szczęśliwa. Babcia aż rumieńce miała.
Pozdrawiam
Ostatni akapit mówi wszystko :)
OdpowiedzUsuńŻycie z dzieckiem to nieporównywalnie inne życie. Wciąż zadziwia mnie ilość sił, która w nas rodzicach nieustannie, każdego dnia na nowo regeneruje się - mimo zmęczenia, braku snu czy niedojedzenia z braku czasu ;) z rana witamy kolejny, pełen niespodzianek dzień.
Sama była zaskoczona, że daję radę z brakiem snu. Dawniej każda niedospana godzina, sprawiała że z trudem funkcjonowałam w ciągu dnia. A teraz okazuje się, że daję radę. Muszę. A raczej chcę :)
UsuńTakże spokojnej nocy i dobrego tygodnia
Zawsze trzeba pamiętać, że na początku i końcu jest RADOŚĆ. Za to pomiędzy... Pomiędzy bywa czasem różnie :) Pamiętam, jak Lila grała nam nosie, kiedy coś zaplanowaliśmy... A dziś człowiek to wspomina z rozrzewnieniem!
OdpowiedzUsuńU nas na początku to była mieszanka wybuchowa emocji. Teraz na szczęście chwile radosne przeważają. Poza tym o tych drugich szybko się zapomina.
UsuńBuźka
Wspaniały chłopak, nie może dać mami i tatusiowi o sobie zapomnieć wiec musi jakoś wywracać grafik :) Wspaniały chłopczyk :)
OdpowiedzUsuńNikt nie mówił, że będzie łatwo :)
UsuńDokładnie - nie sposób o Nim zapomnieć, choćby na chwilę.
To już chyba tak zakodowane mamy - marzymy o odpoczynku choć na chwilę a jak przychodzi to nie wiemy co ze sobą zrobić tzn. od czego zacząć ;) Ale bez dzieci byłoby nudno choć łatwo nie jest ;) Pozdrawiamy i życzymy więcej snu bo szczęścia to jak widać macie pod dostatkiem :) Ale i jego życzymy!
OdpowiedzUsuńJednego i drugiego nigdy dość :) Dziękujemy.
UsuńTo faktycznie macie ciężko. U nas na szczęście tak nie było. Kruszynka (co prawda była ciut starsza, bo miała 13 miesięcy) długo w ogóle nie płakała, w ciągu dnia spałą tylko raz, a rano wstawała o 8-9.
OdpowiedzUsuńTeraz za to nadrabia i płacze o wszystko :)
Nie jest łatwo, ale z Tygrysa taki egzemplarz. Zamartwiam się chwilami, ale widocznie nie potrzebuje więcej snu. Po zmianie czasu udaje się Go przetrzymać do 7-7.30, ale pod warunkiem, że ktoś z nas jest obok łóżeczka. Także znowu jesteśmy podłogowcami :)
UsuńPłaczu coraz mniej np. przy ubieraniu, ale pewnie jeszcze wszystko przed nami.