środa, 8 stycznia 2025

Listopadowe i grudniowe lektury

Nowy Rok rozpoczęliśmy  z dobrymi książkami, ale o tym za jakiś czas. Tym razem ostatnie podsumowanie naszego czytelniczego roku 2024. Przeczytaliśmy naprawdę sporo pięknych książek. Fajnie byłoby przypomnieć sobie ich tytuły, zrobić roczne podsumowanie i wybrać TOP 12 z poszczególnych miesięcy. Ale może lepiej nie planować, bo różnie z tym u mnie bywa i skupić się na tym, co tu i teraz. Z racji na to, że Tygrysich lektur jest coraz mniej (a i ja potrzebowałam odpocząć od książek) podsumowanie dwumiesięczne. 

1. Tomek Bogacki, Bohater dzieci. Opowieść o Januszu Korczaku; Wydawnictwo Stapis 
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Korczak pojawiał się już w książkach, które czytaliśmy z Tygrysem. Pierwsze przypomina mi się wydawnictwo Publicat "12 wyjątkowych postaci", także postać nie jest Synkowi obca. Zna tragiczną historię Korczaka, jego spojrzenie na dziecko i dzieciństwo. Czytaliśmy też "Króla Maciucia...", oglądaliśmy "Kajtka Czarodzieja". Ale Korczak to osoba, którą warto przypominać, stąd sięgnęliśmy po "Bohatera dzieci". Tekstu w tej pozycji nie za dużo, uzupełniają go subtelne ilustracje. Książka odpowiednia na pierwsze spotkanie z tym wybitnym człowiekiem. 


2. Libby Walden, Uczucia; Wydawnictwo Zielona Sowa
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Nie jest to może moja ulubiona książka o uczuciach, ale warto do niej sięgnąć. Raz na jakiś czas powracamy do tematu, więc nowy tytuł zawsze w cenie. A ten na pewno do przegadania z dorosłym. 


3. Anna Cidor, Dwoje drzwi i dziewięcioro dzieci; Wydawnictwo Mamania

lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Oboje z Tygrysem lubimy książki osadzone w historii, choć ta długo czekała na swój czas. Nie zawsze idzie nam czytanie pozycji, w których jest tylko tekst. Nawet w tych dla nieco starszych czytelników od czasu do czasu przydałaby się ilustracja, która przełamałaby tekst. A może musiała trafić na ten moment. Tak się stało. Przenieśliśmy się w czasie (tak po prostu, bez żadnych portali) do przedwojennego Lublina, choć Synek dopiero w połowie książki zorientował się, że to nie Warszawa. Zapewne założył, że skoro Żydzi, to raczej Warszawa. Dzięki temu dowiedział się, że nie tylko w stolicy była duża społeczność żydowska. Książka o tyle ciekawa, że pokazująca codzienne życie dzieci w rodzinie rabina. Pewne sytuacje były dla Tygrysa niezrozumiałe, wręcz oburzające (jak to nie znali się przed ślubem?), inne kwestie Go zaciekawiły. Czuliśmy nie dosyt, ale dzięki temu otworzył się przed nami nowy teren do poznawania. 


grudzień

1. Miriam Synger, Dziennik Rut; Wydawnictwo Znak Emotikon
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Idąc za ciosem i podpowiedzią bibliotekarki, sięgnęliśmy po kolejny tytuł w tematyce żydowskiej, choć zupełnie inny od "Dwoje drzwi...". I inna forma. Nie przypominam sobie, żebyśmy czytali dziennik (choć może był jakiś z podróży), a na pewno współcześnie żyjącej dziewczynki, rówieśniczki Tygrysa. Ciekawość wzięła górę, bo Synek niezbyt lubi "dziewczyńskie" bohaterki. Rut z miejsca polubił. Być może przypomina Jego samego? Ale na pewno urzekł Chłopaka humor, a przy okazji sporo dowiedział się o tradycjach żydowskich i o tym, jak to jest być innym wśród rówieśników. Polecamy. 


2. Mårten Sandén, Święta dzieci z dachów; Wydawnictwo Zakamarki 

lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Przy okazji świąt sięgnęliśmy po książkę typu kalendarz adwentowy, ale jak to u nas bywa skończyliśmy ją na długo przed 24 grudnia. Byliśmy ciekawi, jak skończy się ta opowieść. Choć wiem, że nie była to łatwa lektura dla Tygrysa (Jego historia też zaczyna się w domu dziecka); dla innych wrażliwych dzieci może okazać się również trudna. Bezdomność, przemoc, porzucenie, bieda, samotność... sporo tego. I choć w pewnym momencie pojawiły się wątki baśniowe, które tak nas zaciekawiły i sprawiły, że doczytaliśmy książkę do końca, czegoś zabrakło. Coś nie zostało domknięte. Obie warstwy, ten niełatwy początek i dalsza część historii, nie do końca ze sobą się splotły. Do tego sporo symboliki, chociażby w imionach. Na pewno książka do przegadania, dopowiedzenia. Tak sobie myślę, że wrócimy do niej za rok, za dwa. Żeby wejść w nią trochę głębiej. 


3.  Barbara Robinson, Najlepsze jasełka wszech czasów; Wydawnictwo Dwie Siostry
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Z perspektywy czasu poświątecznego widzę, że zabrakło u nas przed świętami książek religijnych, ale ta z okładką, która na pierwszy rzut oka nie zachwyca, może nawet razi (nie tak wyobrażamy sobie jasełka), przyniosła ze sobą sporo wiele głębokich treści. Trudno może w to uwierzyć, a jednak. W książce jest to, co dzieciakom się spodoba. Sporo humoru i w słowie i obrazie. I również to, co niekoniecznie wpisuje się w opowieść o Bożym Narodzeniu, zwłaszcza główni bohaterowie. Wystarczy jednak dać im szanse i to właśnie dzięki nim, największym łobuzom w okolicy, istota Narodzenia Jezusa nabiera głębi. Nie jest to słodka wizja stajenki i Świętej Rodziny ze słodkich książeczek dla dzieci, ale historia kobiety, która zaczyna rodzić w najmniej odpowiednim czasie i warunkach; mężczyzny, który w trudnych okolicznościach musi zadbać o swoją żonę i dziecko. Nie dość, że warunki delikatnie mówiąc niezbyt odpowiednie, to jeszcze życie dziecka jest zagrożone. To wszystko pokazują dzieciaki, których żadna nauczycielka nie obsadziłaby w parafialnych czy szkolnych jasełkach. Może ich własne doświadczenie (utraty, biedy) sprawia, że widzą i czują więcej, niż my żyjący w bezpiecznym i  dostatnim środowisku?


4. Hiroko Mitai, Milion miliardów Świętych Mikołajów; Wydawnictwo Dwie Siostry 
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Pierwsze co mi wyszło spod placów to książka numer 1, ale sporo dobrych tytułów przeczytaliśmy na koniec roku. Ale ten jest naprawdę urzekający i podejmujący ważny temat - jak to naprawdę jest z tym Mikołajem. Nie za dużo tu słów, prosta kreska przywołująca dziecięce rysunki, ale w prosty sposób tłumacząca najmłodszym istotę obdarowywania, tak kojarzącego się ze Świętami i Świętym Mikołajem. Polecam z całego serca. Szczególnie dla dzieci, które stawiają dużo pytań w temacie. U nas numer jeden przy okazji książkowych zakupów. 
 

5. Emilia Kiereś, Cacko; Wydawnictwo BIS
domowa biblioteczka, czytana po raz pierwszy
Na fali zachwytu "Lapis" (choć i inne tytuły autorki cenię i lubię), zakupiłam do naszej domowej biblioteczki nowość pióra Emilii Kiereś. Obawiałam się, że za moment będzie trudno ją zakupić, a w bibliotece kolejka. Sam Tygrys przyznał, że z początku historia go nie porwała, ale z czasem dał się unieść opowieści. Opowieści o przekazywanej z pokolenia na pokolenie bombce, ale również losach pewnej poznańskiej rodziny. Na koniec narysowaliśmy drzewo genealogiczne, żeby łatwiej było Chłopakowi ogarnąć rodzinne relacje. Historia okazała się nam bliska. Może nasza rodzinna nie jest tak bogata w losy i doświadczenia, ale na naszym domowym drzewku  większość to cacka po dziadkach, a wśród nich dziesięć dużych, szklanych bombek Tygrysa - po jednej na każde wspólne święta. 



6. Rachel Brian, Zgadzam się albo i nie! Jak szanować granice - swoje i cudze; Wydawnictwo Debit
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Komiks rzadko pojawia się w naszych wieczornych stosikach. Tygrysowi samemu zdarzało się czytać. Ja nie przepadam i nie jest to forma, która wydaje mi się odpowiednia do czytania na głos, raczej do indywidualnej lektury. Z tą poszło gładko, jeśli chodzi o czytanie, bo poruszany temat wcale do łatwych nie należy. Choć może właśnie forma komiksu, proste nieco zabawne rysunki, sprawiły, że trudne kwestie stały się bardziej przystępne i zachęciły do przegadania. Temat wracał w naszym domu nie raz, szczególnie jeśli chodzi o przytulanie przez babcie/ciocie. Trudno Tygrysowi postawić granice, zwłaszcza wobec najbliższych osób (nam też, jak grochem o ścianę, mój wnuk i mogę), ale trzeba się tego ciągle uczyć. Uczymy się razem. A książka jest naprawdę dobra. Polecamy. 


7. Eliza Piotrowska, Ciocia Jadzia i Przylądek Dobrej Nadziei; Media Rodzina 
lokalna biblioteka, czytana po raz pierwszy
Przeczytaliśmy wszystkie części Ciocia Jadzi i mimo, że mamy już w domu Dziesięciolatka, jak zobaczyłam nowość dorzuciłam do bibliotecznego zamówienia. Bohaterka ma w sobie coś, co sprawia, że nie sposób jej nie polubić. Podejrzewam, że dla wielu dzieci ideał dorosłego, pełnego humor, zrozumienia, empatii i szacunku. Tym razem temat niełatwy, choć sama byłam zaskoczona po pierwszej stronie. Kolorowa okładka, dobry kierunek. Tymczasem Przylądek Dobrej Nadziei okazał się szpitalem pełnym chorych dzieci i towarzyszących im cierpiących dorosłych. A co robiła tam ciocia Jadzia? Przekonajcie się sami. Tygrys poprosił o kolejna część, to chyba najlepsza rekomendacja, ale musimy na nią poczekać, wierząc, że będzie. 


Czas na moje lektury. Chciałam napisać dorosłe, ale nie wszystkie są z takim oznaczeniem wiekowym. Chętnie sięgam po tytuły dla młodzieży, wszystkie cztery z listopada (dwa pierwsze zdjęcia) to młodzieżówka. Rozeznanie przyda mi się w pracy i zwyczajnie je lubię. W listopadzie (jeśli nie w całym roku) numer jeden  to "Lapis". Do dziś jestem pod wrażeniem potęgi wyobraźni Autorki. Z grudniowych postawiłabym na "W ogrodzie pamięci". Sięgnęłam do niej po przeczytaniu z Tygrysem "Dziennika Rut", jej autorka to wnuczka Joanny Olczak-Ronikier, która w swojej książce opisałam niezwykłe losy rodziny obu pań. Wciągnął mnie również "Pielgrzym", a Mikołaj Marcela ubrał w słowa to, co myślę o szkole. 







A starość? 

A dwie ostatnie pozycje? Trochę mi brakuje do starości (choć trudno określić, co wyznacza jej początek), ale jakoś moje myśli krążyły wokół tego etapu w życiu. Jakiś kryzys? :) I jeszcze coś wartego zapisania, chyba po raz pierwszy zarzuciłam czytanie trzech książek, bo mi nie pasowałam. Pierwsza mnie uwierała, trzecia trochę mniej, ale okazuje się, że nic się nie wydarzyło.
Polecicie coś na nowy rok? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz