Koniec roku to zawsze trudny czas. Jesteśmy zmęczeni po zmaganiu się z różnymi zawirowaniami w życiu osobistym i zawodowym (a takowych nie brakowało w ciągu ostatnich 12 miesięcy na obu polach), stąd jedyne o czym marzymy to spokój. Ale nie ma tak dobrze. W Święta kolędujemy od domu jednych rodziców do drugich. A w tym roku wypadła nam jeszcze rodzinna uroczystość. Na szczęście wieczory należały do nas. Mogliśmy się w Trójkę cieszyć sobą, choinką i prezentami. Tygrysa oczywiście. Spokojem? Przy żywiołowym trzylatku raczej nie. Ale to nic. Święta z nim nabrały zupełnie innej jakości.